17. przyzwyczaić

Było po jedenastej, kiedy słyszałem jak Leila wraca do domu. Wciąż siedziałem w salonie razem z Laurą i Ashtonem, pijąc któreś z kolei piwo, co wcale nie pomagało mi ignorować dziewczyny, tak jak to sobie postanowiłem wcześniej. Mój wzrok padł na dziewczynę, która ściągała buty i zaraz pojawiła się w salonie podchodząc do siostry i witając się z nią.

- Gdzie byłaś? – zapytała. Z tego co mówili wcześniej, tylko ją widzieli, ale... serio ją sprawdzała?

- Z Jamiem.

- Cały czas?

- Nie, wcześniej widziałam się z Michaelem, a co?

- Tylko pytam.

- Przesłuchanie robisz – mruknęła. – Coś jeszcze?

- O co ci chodzi młoda, co? – Laura spojrzała na nią marszcząc brwi.

- Zajmij się swoim chłopakiem, a mi daj spokój. Nie jestem dzieckiem.

- Po co spotykałaś się z Michaelem? – spojrzałem na Ashtona.

- A po co spotyka się ze znajomymi? Głupie pytanie.

- Nie wiedziałam, że się przyjaźnicie – odparła Laura.

- Jest okay.

- Jesteście razem? – roześmiała się.

- Dobre, naprawdę dobre. Idę pod prysznic i kładę się spać, mam rano zajęcia. Oh i Calum – spojrzała na mnie. – Nie wiem dlaczego Mike pytał akurat mnie, ale chciał wiedzieć czy masz jutro czas, więc zadzwoń do niego czy coś – powiedziała i opuściła salon, przy czym oczywiście odprowadziłem ją wzrokiem. Boże... tak klepnąć w ten tyłek.

- Dlaczego się nie odezwałeś? – przeniosłem spojrzenie na Irwina.

- Powstrzymywałem się przed powiedzeniem czegoś o jej tyłku – patrzyli na mnie jak na idiotę. – No co? Jest niezły.

- Ile ty wypiłeś?

- Tylko cztery, ale czekaj – przystawiłem butelkę do ust i kilkoma sprawnymi łykami opróżniłem ją do końca. – Jednak pięć.

- Nie idziesz jutro na uczelnię?

- Idę – zaśmiałem się i wstałem. – Koniec picia na dziś – przeciągnąłem się. – Boże... tydzień bez seksu to marny tydzień. Jak wytrzymać jeszcze trzy?

- CO?!

- Co, co? – zmarszczyłem brwi. – Ooooh no tak, chyba nie wiecie. Założyłem się z Leilą, że nie prześpię się z przypadkową laską przez miesiąc.

- Powodzenia – brunetka zachichotała.

- Jest okay, chociaż twoja siostra znacznie mi to utrudnia – westchnąłem.

- Nie chce tego wiedzieć.

- Na twoim miejscu też nie chciałbym wiedzieć, co dzieje się w mojej głowie, kiedy ją widzę – poruszyłem brwiami. – Dobra, idę.

Kilka minut później wszedłem do pokoju dziewczyny, która wciąż urzędowała w łazience. Rozejrzałem się i usiadłem na łóżku, zapalając, znajdującą się przy nim, nocną lampkę. Położyłem się wygodnie i wypuściłem głośniej powietrze ustami, drapiąc się po brzuchu. Usłyszałem kroki, więc przewróciłem się na bok, a po chwili do pokoju weszła blondynka, patrząc na mnie dziwnie.

- Co ty tu robisz?

- Czekam na ciebie – wyszczerzyłem się.

- Po co? – zapytała przechodząc przez pokój. Pochyliła głowę, wycierając włosy i usiadła przed biurkiem, by po chwili zacząć je rozczesywać, co było dziwnie fascynujące. Nie mam pojęcia dlaczego. Kilka minut później podeszła do łóżka, patrząc na mnie uważnie. – Nie odpowiedziałeś.

- Bo chcę – usiadłem naprzeciwko niej. Ułożyłem dłonie na jej biodrach i przyciągnąłem do siebie, może trochę zbyt gwałtownie bo straciła równowagę i wylądowała, leżąc na mnie okrakiem. Zacząłem się śmiać, obejmując ją w pasie.

- To bolało... - mruknęła.

- To ja oberwałem łokciem w żebra.

- Należało ci się. Możemy się po prostu normalnie położyć, skoro już musisz tu być?

- Nie wygonisz mnie?

- A dałoby to coś?

- Wątpliwe.

- No właśnie. Jestem zmęczona i chcę spać, więc skoro tu jesteś to chociaż nie utrudniaj mi tego.

- Ale ja z chęcią bym... - dźgnęła mnie palcem w bok. - Ała - burknąłem. - Oki doki – zachichotałem, puszczając ją. Zeszła ze mnie, siadając obok i spojrzała na mnie z rozbawieniem.

- Jesteś głupi.

- To z miłości.

- Co? – wzruszyłem ramionami. Jeszcze chwilę patrzyła na mnie dość dziwnie, po czym, na szczęście o nic nie pytając, położyła się, a ja zaraz obok niej, przyciągając ją bliżej siebie. Wsadziłem nos w jej włosy.

- Pachniesz jak jagody. Lubię jagody – mruknąłem, przez co zachichotała. Moja dłoń powędrowała pod jej koszulkę.

- Calum – burknęła ostrzegawczo.

- Zawsze warto spróbować.

- Głupek. Dobranoc Calum.

- Dobranoc Lei – odparłem, muskając ustami jej szyję i zgasiłem lampkę. – Mógłbym się do tego przyzwyczaić, wiesz? – szepnąłem. – Albo raczej chciałbym móc.





Jak tu słodko...

#LTASff♥

Lov U♥

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top