12. cycki
Otworzyłem oczy i rozejrzałem się. To zdecydowanie nie był mój pokój. Poczułem ciężar na ramieniu, gdzie od razu powędrował mój wzrok. Dostrzegłem blondynkę obejmującą moje ramię i przyciskającą policzek do mojego barku. Doskonale czułem jej cycki, przez materiał koszulki i nie mogłem się na tym choć przez chwilę nie skupić.
Przeniosłem wzrok na szafkę nocną, gdzie leżał telefon dziewczyny i sięgnąłem po niego. Było kilka minut po ósmej rano. Mam jakiś automatyczny, wewnętrzny budzik, serio. Nawet budzę się o dobrych porach. Chociaż w sumie... teraz mógłbym spać dłużej, skoro jestem w domu.
Westchnąłem. Chciałem ostrożnie wydostać moje ramię, czując ogromną potrzebę skorzystania z toalety, ale uścisk dziewczyny tylko się wzmocnił, a jedną z nóg przerzuciła przez moje. Zaśmiałem się. Fuck. Zeszczam się zaraz.
Zdjąłem jej nogę z siebie i jakimś cudem po chwili udało mi się wstać. Otworzyłem drzwi od pokoju, z zaskoczeniem dostrzegając pod nimi kota, który zaraz zaczął na mnie syczeć. Nie mogłem się powstrzymać i zrobiłem to samo. Usłyszałem chichot. Odwróciłem się dostrzegając, przyglądającą mi się z rozbawieniem, dziewczynę, przy której zaraz pojawił się kot, układając się przy jej głowie.
- Więc zawsze zwiewasz z łóżka - mruknęła, zamykając oczy. - Tak myślałam.
- Nie zwiałbym gdybym nie musiał się odlać.
- Przyjaciel w potrzebie - zachichotała.
Wszedłem do kuchni, gdzie z zaskoczeniem dostrzegłem Leilę, robiącą kawę. Podstawiłem jej jeszcze jeden kubek, a jej wzrok padł na mnie. Uśmiechnąłem się i objąłem ją w pasie, na co ta odchrząknęła.
- Coś nie tak? - zapytałem, udając że nie mam pojęcia o co jej chodzi i oparłem brodę o jej głowę.
- Nie za dużo sobie pozwalasz? Włazisz mi do łóżka, a teraz przytulasz. Nie wiedziałam, że jesteśmy... czymś. Przecież ty nie bawisz się w związki.
- Wolałem twoją pijaną, uroczą wersję sprzed kilku godzin - mruknąłem odsuwając się od niej i usiadłem przy stole. - O której wróciłaś?
- Przed trzecią. Dostałam dwa piwa za free - uśmiechnęła się.
- Co?
- Barman był całkiem, całkiem, więc... wiesz jak to działa, sam pewnie tak robisz - postawiła przede mną kubek z kawą i usiadła naprzeciwko. Sięgnęła do pudełka z pizzą po zimny kawałek.
- Ty chyba nie...
- Co? - zmarszczyła brwi. - Użyłam swojego uroku osobistego, a nie krocza.
- Za dużo czasu spędzasz ze mną - mruknąłem. Roześmiała się.
Siedziałem w salonie na sofie oglądając poranną telewizję, a zaraz obok mnie pojawiła się Leila. Przykryła się kocem, który przyniosła ze sobą i ułożyła wygodnie.
- A ja? - zapytałem.
- Nikt ci nie karze siedzieć w samych bokserkach. To mój koc.
- A ty masz na sobie moja koszulkę, więc mogę ci ją zabrać, bo jest moja.
- Wiedziałam, że chcesz mnie rozebrać.
- Oh, daj spokój, Lei. Byłabyś topless, to jeszcze nie nago, ale i tak świetny widok.
- Skąd możesz to wiedzieć? - spojrzałem na nią.
- Otóż, moja droga, kiedy się do mnie przytulałaś, podczas snu, twoje cycki były bardzo dobrze przyciśnięte do mojego ramienia i były bardzo mięciutkie, a co za tym idzie... - wywróciła oczami.
- Okay - mruknęła. Przysunęła się do mnie i nakryła mnie kocem, który poprawiłem. Objąłem ją ramieniem, a jej głowa wylądowała na moim barku. - Znaj moje dobre serce.
- Wiem, że na mnie lecisz.
- A co ja, ptak? - zacząłem się śmiać.
Przetarłem dłonią twarz i otworzyłem oczy, po raz kolejny tego dnia. Musiałem zasnąć. Spojrzałem w dół, gdzie leżąc na mnie w najlepsze spała Leila. Poprawka, musieliśmy zasnąć. Odgarnąłem jej włosy, przytrzymując je z tyłu jej głowy. Spojrzałem na zegarek. Było już po trzeciej. Czas się ogarniać.
- Leila... Lei - mruknęła coś pod nosem. - Wiem, że jestem świetną poduszką, ale... - oparła brodę o mój tors i spojrzała na mnie zaskoczona. - Witam śpiącą królewnę - uśmiechnąłem się, a ta momentalnie podniosła się, cofając. Złapałem ją w ostatniej chwili, za nim zleciała z sofy. - Spokojnie - zaśmiałem się. - Czyżbym dostrzegał rumieńce?
- Nie - burknęła.
- Oczywiście. Urocza - spojrzała na mnie wręcz z mordem w oczach. - Masz jakieś plany? - zapytałem ignorując jej wrogie spojrzenie. Mina od razu jej z łagodniała, a na jej twarzy pojawiło się zaskoczenie.
- Nie, dlaczego pytasz?
- Chcesz iść do klubu?
- Przecież pracujesz.
- Będziesz mogła mieć na mnie oko - uśmiechnąłem się. Przygryzła dolną wargę.
- Okay. Chociaż to działa dla mnie na niekorzyść.
- Dlaczego?
- Będziesz podrywać inne, kiedy będę obok?
- Nigdy.
- No właśnie i jak mam wygrać? - westchnęła. - Michael i Luke będą?
- Mike pracuje, więc to oczywiste, a Luke pewnie przyjdzie - przytaknęła.
- Okay. Mike jest uroczy - wstała.
- Co? - spojrzałem za nią.
- Myślisz, że postawi mi drinka? - podniosłem się podchodząc do niej.
- Nie.
- Dlaczego?
- Polizane, zaklepane.
- Co?
- Naprawdę muszę ci tłumaczyć jak to działa? Pocałowałaś mnie - zmrużyła lekko oczy.
- Więc jeśli pocałuję Michaela... - stuknęła parę razy palcem w usta.
- Nie ma mowy - zachichotała.
- Zobaczymy - odwróciła się, kierując korki do wyjścia z salonu.
- Nigdzie nie idziesz!
- Za późno! Już nawet wiem co ubiorę!
Nic mi się nie chce, straciłam wenę, pogoda beznadziejna, a dzieci są złe 😧😧😧
Idę spać😂😴
#LTASff😘
Lov U❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top