Rozdział 44. Czy to znaczy, że poznam twoich rodziców?
N: Hej żonko
B: Cześć! Co cię sprowadza w Walentynki o 7 rano?
N: To w Walentynki nie mogę się odzywać?
B: Bardziej myślałam, że będziesz się szykować na jakąś randkę?
N: Oh jasne!
N: Mój garniak już wisi na wieszaku i zaraz wychodzę spotkać się z długonogą blond modelką VS. Jest boska mówię ci! Zarezerwowałem już stolik w najdroższej restauracji w mieście pierścionek z diamentami w kieszeni i mam nadzieję że przekona ją to żeby powiedziała mi "tak"!!! Czego zwieńczeniem będzie długa namiętna noc w hotelu z najpiękniejszym widokiem na cały Londyn
N: A twoja randka?
B: Ja już mam na sobie pełny makijaż, wieczorową suknię, kieliszek szampana w dłoni i jestem gotowa na spotkanie z nieziemsko przystojnym, najpopularniejszym piosenakrzem! A później pójdziemy na imprezę i będę świętować ten magiczny dzień do białego rana
N: Na pewno wyglądasz pięknie i olśnisz go swoim urokiem osobistym
B: Oczywiście. Kto by mi się oparł?
B:
N: Zachwycająca niesamowita czarująca. Bogini!
B: Haha, przestań słodzić
N: Nie da się x
B: Bla, bla, bla
B: A żaden chłopak nie chciał się ze mną umówić
N: Ze mną żadna laska też nie a jestem brzydki?
B: No nie. W ogóle to święto jest do dupy. Powinno się codziennie okazywać sobie miłość, a nie raz w roku obsypywać kiczowatymi serduszkami
N: Generalnie zakochane pary ssą. Może nie miałaś za dużo kontaktu z moimi przyjaciółmi ale zaufaj mi bywają męczący i za słodcy. Ble
N: Pomyśleć że to ja starałem się zeswatać Louisa i Hazze 🙄
B: Ah tak? To może powinieneś zmienić plany zawodowe?
N: Jedzenie nie będzie mi wypominać że nie potrafię w związki
B: Ja też nie, także możemy łączyć się w bólu
N: Wiesz co? Mam lepszy pomysł
B: Zamieniam się w słuch
N: Może zamiast marudzić na zakochane parki na odległość w piżamie z herbatami/kawami umówimy się na przyjacielską randkę żeby móc robić dokładnie to samo tylko w lepszej stylizacji i z panoramicznym widokiem na obiekty naszej dyskusji?
B: Sama nie wiem. Jestem trochę za leniwa na elegancki strój i makijaż
N: Jesteś na to za leniwa od dnia kiedy cię poznałem. To co powiesz na wypad w dresie do restauracji? Nie daj się prosić
B: Tylko jeśli będę miała zagwarantowane półwytrawne wino oraz po mnie przyjedziesz
N: Taksówka jest satysfakcjonującym pojazdem? Co prawda to nie lambo jakiegoś bogatego piosenkarza ale może natkniemy się na miłego szofera
B: Dobrze, znaj moją łaskę
N: Czy to znaczy że poznam twoich rodziców?
B: Nie chcesz ich jeszcze spotkać
N: Dlaczego? W ogóle nic o nich nie mówisz. Babcia to dziadek tamto a rodzice? Są tacy straszni? Nie poświęcają ci dużo uwagi bo ciągle pracują? Albo dzieje się coś gorszego?
B: Niall, oni nie żyją. Na pewno nie podzięcą mi tyle uwagi, ile bym chciała, ale nie są "straszni"
N: Oh. Przepraszam nie wiedziałem. Mam o to nie pytać?
B: Trudno, żebyś wiedział. O ile nie jesteś jakimś stalkerem i teraz tylko weryfikujesz poznane fakty z moimi opowieściami
N: Nie wpadłem na to
B: A co do pytań, to chyba nie mam jakiś tematów tabu. Wypadek samochodowy 15 lat temu. Szczegóły?
N: Nie trzeba. Może innym razem
B: Jasne
N: Poważnie bardzo mi przykro
B: Mi też, ale muszę z tym żyć. Może skupmy się na przyjacielskiej randce, jeśli nie ma pytań
N: Oczywiście księżniczko. O której mam być u ciebie? I potrzebuję adresu
B: 13? Jestem za śpiąca, żebyś mnie teraz wyciągnął z domu plus o 14 jest moja pora obiadowa
N: Okay. Zabiorę cię w jakieś super miejsce. Ulubione kwiaty?
B: Haha, nie musisz!
N: Nie znam takich
B: Tulipany
N: Zanotowane
N: To do zobaczenia moja piękna modelko
B: Haha, idiota. Do zobaczenia!
***
Rzeczywiście już o trzynastej Niall pojawił się pod domem koleżanki, a około pół godziny później zamawiali jedzenie w jednej z lepszych restauracji Londynu - może nie jednej z tych, gdzie rezerwację trzeba składać kilka tygodni wcześniej, a posiłki kosztują tyle, co pół kieszonkowego Horana, lecz dostatecznie wytwornej, by widok dwójki nastolatków w dresach nie był czymś najbardziej porządanym. Choć nieprzychylne spojrzenie kelnera - którym się nie zamierzali przejmować - trochę złagodniało, gdy Irlandczyk zamówił jedno z najdroższych win w karcie, mimo protestów Barbary.
W swoim siedemnastoletnim życiu Niall był na trzech walentynkowych randkach, ale w jakiś sposób ta koleżeńska była dla niego najlepsza. Dużo czasu spędzili marudząc na tę sztucznie słodką otoczkę, wdali się w kilka dyskusji na temat seriali, a po spożytym posiłku Palvin dała się zaprosić do Nialla, aby tam wspólnie spędzić resztę dnia grając na konsoli chłopaka i oglądając filmy. A nawet jeśli gdzieś w połowie Zielonej mili, skończyli przytulając się pod kocem, to dla żadnego z nich ta pozycja nie wydawała się dziwna.
I jeśli mieliby wybierać, to żadne z nich nie widziało dla siebie lepiej spędzonego dnia.
💚💙💚💙💚💙💚💙💚💙💚💙
Tym razem raczej króciutko, bo nasza Irlandzka księżniczka też wymaga uwagi, ale obiecujemy jakoś to wynagrodzić w przypadku dwóch kolejnych 😌💕
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top