Rozdział 13. To się po prostu stało

L: Pomocy

Z: Co jest?

L: Jest z tobą Liam?

Z:

L: Wystarczyło napisać że nie

Z: Hej! Jestem z obok krasnalu

L: Szybciej z własnej woli pójdę do baru sałatkowego niż ty zaczniesz ćwiczyć

Z: Sperdalaj?

Z: Poza tym nawet się nie zdziwię kiedy twój Harry cię tam zaciąganie

L: A skoro o nim mowa...

Z: Oho

Z: Zaczyna się

L: Możesz wyjść?

Z: To ty chciałeś gadać. Ja wolałem podziwiać nagą klatę Liama

L: Zawsze wiedziałem że nie masz gustu i twój szczur tylko to potwierdza

Z: Przeszedłeś obrażać moje dziecko czy prosić o pomoc?

L: Oba

L: Ale wracając - chciałbym poprosić Harry'ego o chodzenie razem i nie wiem jak to zrobić

Z: 1. Nie za szybko?

Z: 2. Serio sądzisz że mam w tym doświadczenie?

L: Jakoś jesteś w związku od czterech lat

Z: Ta

Z: Tylko w naszym przypadku to było jak - "ej chyba cię kocham" "ja ciebie też" "to będziemy razem?" "OK"

Z: Myślę że Harry potrzebuje więcej romantyzmu

L: XD

L: Cieszę się że nigdy nie pytałem jak to dokładnie wyglądało

Z: Dobra lepiej gadaj co tak szybko

Z: Już go zaciążyłeś? A mówiłem stosuj prezerwatywy to nie

L: Harry jest chłopakiem. Jak do cholery miałby rodzić?

Z: Dupą? Cholera go wie

Z: Ale Perrie czytała kiedyś książkę o facecie w ciąży

L: Czytała też Zmierzch ale wszyscy wiemy że wampiry i wilkołaki nie istnieją

Z: Ale od Jacoba się od odwal dobra? Był gorący 😏

L: Zobaczymy co powie Liam jak to przeczyta...

Z: Jack Sprarrow to jego crush i jakoś nie mam z tym problemu

L: Mniejsza

L: Po prostu się zauroczyłem i nie rozumiem dlaczego miałbym czekać

L: Poza tym ta dziwka ostatnio znowu za nim łazi

Z: Ale ogarnąłeś że jest gejem i nawet jeśli Taylor jest płaska to wciąż nie przypomina faceta no nie?

L: Możemy w końcu przejść do mojego problemu?

Z: Po prostu go spytaj ~Liam

L: Dzięki. Tego było mi trzeba

Z: Przestań dramatyzować

Z: Byłeś już w dwóch związkach to chyba wiesz co i jak

L: Ale to Harry

L: Przy nim czuję się o wiele bardziej niepewnie

Z: To po co chcesz z nim chodzić?

L: Już mówiłem - zdążyłem poczuć do niego coś wyjątkowego

L: Jakby... Okay niekiedy stresuję się przy nim i boję się nie palnąć jakiejś głupoty żeby zaraz mnie nie wyśmiał choć wiem że tego nie zrobi. Nigdy nie wiem co siedzi w jego lokatej główce i może czasami boję się czy nie narzucam mu się za bardzo. Tak naprawdę nawet nie wiem o nim za dużo bo przeważnie mało mówi i tylko z zainteresowaniem wsłuchuje się w moje słowa

L: Tylko przy okazji jest tak cholernie uroczy kiedy rumieni się na każdym kroku i kiedy potyka się co jakiś czas o te swoje irracjonalnie długie nogi. Sprawia że mam ochotę go mocno przytulić i chronić przed wszystkimi żeby nikt nie mógł go skrzywdzić. I uwielbiam kiedy się uśmiecha. Te jego drobne uśmieszki pod nosem kiedy stara się udawać poważnego oraz te wielkie szerokie z tymi pieprzonymi dołeczkami. Nigdy nie sądziłem że mogę mieć obsesję na ich punkcie xd Może nie znam go za dobrze pod względem pasji czy rodziny ale kocham obserwować te drobne rzeczy które go tworzą jak chociażby sposób w jaki przygryza swój palec kiedy o czymś gorączkowo myśli

L: To się po prostu stało

Z: Kurwa ty serio wpadłeś

L: Ta chyba tak

Li: Weź zabierz go w jakiejś romantyczne miejsce gdzie jest mało ludzi kup kwiatki i wyznaj swoje uczucie. Gapi się na ciebie bardziej zakochanym wzrokiem niż Zayn na Olafa kiedy zrobi coś "słodkiego" więc na pewno się zgodzi

L: Mówisz?

Z: Popieram

L: Jak wszystko co powie Liam

Z: 🖕🖕

Li: Cisza

Li: I poważnie Tommo - pogadaj z nim i tyle. Czytasz dużo to chyba masz gadane nie?

L: No dobra. Spróbuję

Z: Trzymam kciuki!

Li: Będzie dobrze

Li: Umówiliśmy się za godzinę z Niallem może też chcesz przyjść? Postaramy się żeby wyciągnął H

L: A od kiedy z was takie psiapsi?

Z: Od kiedy ty nas olewasz dla swojego prawie chłopaka. Czyli od wczoraj

L: Już mnie sobie zastąpiliście

L: "przyjaciele na całe życie"

Z: My Ciebie też

L: Gdzie się widzimy?

Z: Pub Toma

Z: Może nauczysz Harry'ego grać w bilarda


L: Jasne. To do zobaczenia

Tomlinson schował telefon do kieszeni, zabrał portfel i wybiegł z swojego pokoju. Oczywiście powinien nauczyć się na jutrzejszy sprawdzian, ale wszyscy mamy swoje priorytety. Od razu wpadł na swoją mamę, na co uśmiechnął się szeroko.

- Mamuś, zaraz wychodzę z chłopakami.

- Chłopakami, czy Harrym? - zaśmiała się Jay i potarmosiła włosy Louisa.

Szatyn uśmiechnął się szeroko i wzruszył ramionami. Koledzy mogli go nazywać maminsynkiem, ale nie wstydził się tego - kochał ją i nie bał się okazywać jej uczuć, szczególnie że mieli naprawdę cudowny kontakt, była jego nie tylko matką, ale też przyjaciółką.

- Być może też będzie.

- Powinieneś go kiedyś przeprowadzić do domu. Tylko, BooBear... Mógłbyś dzisiaj wrócić wcześniej? Daniel zostaje w pracy do dwudziestej drugiej, a ja mam na nocną zmianę i ktoś musi zostać z maluchami. Przepraszam, że cię tak wykorzystuję, ale...

- Mamuś - przerwał kobiecie - nie przejmuj się. To żaden problem i nie będę siedział długo. Tylko proszę, nie przemęczaj się tak - westchnął, przyglądając się bardzo bladej cerze rodzicielki. - Wiesz, że mogę pójść do pracy.

Kobieta uśmiechnęła się lekko i przytuliła syna. Była dumna z tego, jakie ma mądre i dojrzałe dzieci. Jej największy skarb.

- Wiem, wiem, ale teraz powinieneś się skupić na szkole, szczególnie, że to ostatni rok.

- Jakbym jeszcze się uczył - zaśmiał się cicho i pocałował kobietę w policzek. - Dla mnie to naprawdę żaden problem, a wam byłoby łatwiej.

- Synku, najpierw szkoła, egzaminy, a nie praca. Ewentualnie jeszcze ten twój Harry.

Szatyn zaśmiał się cicho i pokręcił głową. Lepszej mamy nie mógł sobie wymarzyć. Jeszcze raz uściskał kobietę i założył swoje ukochane vansy.

- To do zobaczenia. Kocham cię!

- Ja ciebie też, Boo. Uważaj na siebie.

Chłopak pobiegł, jak na skrzydłach w stronę samochodu z perspektywą ujrzenia Stylesa. Bał się odrzucenia, wiedział że czuł do niego coś innego, niż kiedykolwiek wcześniej, ale chciał zaryzykować. Tylko musiał zorganizować bardzo romantyczną randkę, żeby chłopakowi nawet nie przyszło do głowy pozwiedzać nie. Z tą myślą oraz sercem pełnym nadziei wsiadł do auta i odjechał z parkingu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top