Rozdział 9

  Obudziłem się z ogromnym bólem głowy i sparaliżowaną prawą ręką. Na początku nie wiedząc o co chodzi, otworzyłem niepewnie oczy i rozejrzałem się po pokoju. Mój wzrok zatrzymał się na śpiącym Łukaszu, którego cały ciężar ciała był oparty na mojej ręce. Momentalnie przypomniałem sobie wszystkie wydarzenia wczorajszego wieczoru. Uświadomiłem sobie również, że dziś jest przecież czwartek. Powoli, nie chcąc obudzić Łukasza, byśmy oboje nie znaleźli się w dość niezręcznej sytuacji, wyciągnąłem rękę spod bruneta, co nie było zbyt proste. Ten tylko mruknął coś przez sen i przewrócił się na drugi bok. Od razu zbiegłem szybko po schodach do kuchni, w między czasie próbując odzyskać władzę w górnej kończynie.

- Co się tak spieszysz? - spytała mama nie odrywając wzroku od gazety, którą czytała.

- No przecież... szkoła. - burknąłem zdezorientowany.

- Trochę już na to za późno. - westchnęła, spoglądając na mnie - Jest 12.

- O... kurczę.

- To samo sobie pomyślałam, kiedy przyszedłeś wczoraj pijany razem ze swoim niewiele trzeźwiejszym koleżką. O kurczę. - odparła sarkastycznie, kładąc nacisk na ostatnie słowa.

- Mamo, ja wiem, ale to wszystko tak jakoś się...

- Dobry, co jemy? - przerwał mi Łukasz, wchodząc do kuchni.

- Łukasz, to nie jest najlepszy moment. Myślałem, że śpisz.

- Spałem, ale obudził mnie ból brzucha. Byłem co prawda trochę zaskoczony, co robię w twoim łóżku, ale mniejsza o większość. No więc, Dawid, do garów! - prychnął, siadając przy stole obok mamy. Ta zerknęła na niego zaskoczona, wyraźnie próbując powstrzymać uśmiech cisnący jej się na usta. 

- No, Dawid, zajmij się gościem. - powiedziała i uśmiechnęła się kpiąco.

Warknąłem na nich i bez słowa opuściłem kuchnię, kierując się w stronę pokoju. Spojrzałem niechętnie na bałagan, jaki zdążyliśmy wczoraj zrobić po przyjściu. Westchnąłem ciężko, wziąłem świeżą bieliznę i poszedłem do łazienki. Pozwalając ciepłym kroplom wody obywać moje ciało, zacząłem myśleć o ostatnich wydarzeniach. Wówczas doszedłem do wniosku, że naprawdę nie jestem sobą. Nie zajęło mi zbyt długo zastanawianie, czyja to sprawka. Winowajca siedzi sobie właśnie w mojej kuchni, zapewne opróżniając moją lodówkę.

Kiedy wróciłem do pokoju, zastałem w nim wyżej wymienionego, który leżąc na łóżku, przeglądał album ze zdjęciami.

- To twoi znajomi z Sopotu? - spytał, posyłając mi krótkie spojrzenie.

- Tak. - odparłem i zacząłem szukać w szafie ciuchów na przebranie. Brunet dalej z ciekawością przeglądał zdjęcia.

- A która to twoja dziewczyna? - usłyszałem nagle. Rzuciłem Łukaszowi lekko zdziwione spojrzenie, a on wzruszył ramionami i uśmiechnął się dziwnie.

- Ta w czerwonych włosach. - mruknąłem, z powrotem przenosząc wzrok na wnętrze szafy. - I nie jest już moją dziewczyną.

- Niezła. - powiedział, kiwając przy tym głową z uznaniem. - Przeleciałeś ją?

- Słucham? - obróciłem się i spojrzałem na niego z wytrzeszczonymi oczami. Ten w odpowiedzi tylko parsknął śmiechem. - Co to w ogóle za pytanie?

- Normalne. - wzruszył ramionami - Czyli co, rozumiem, że nie?

- To nie twoja sprawa. - fuknąłem.

- Ależ oczywiście. - kiwnął głową - A inne dziewczyny? 

- Daj mi spokój. Właściwie, to czemu tu jeszcze jesteś?

- Spodziewałem się takiej odpowiedzi. Oj, Dawid, Dawid. - westchnął, podchodząc bliżej. - Powinieneś się trochę zabawić, życie ci ucieka na tych nakazach i zakazach. - dodał, klepiąc mnie dłonią po policzku. Następnie podziękował za nocleg i wyszedł.

Nie rozumiem, dlaczego on zaczyna takie tematy. Przecież to moja cholerna sprawa czy z kimś byłem, czy nie. Dobrze wiem, że w dzisiejszym świecie większość moich rówieśników ma już te sprawy za sobą, ale dla mnie to jest strasznie głupie. Między mną, a Karoliną nie doszło do niczego, ponieważ nigdy o tym nie wspominała. Ja natomiast nie wychodziłem z inicjatywą, bo zwyczajnie nie czułem takiej potrzeby. To nie to, że mnie nie pociągała czy coś, tylko po prostu uznałem, że jeszcze mam czas. A może po prostu nie kochałem jej? Nie wiem.

Cóż, Łukasz pewnie ma rację co do mnie. Powinienem zacząć trochę korzystać z młodości i się wyszaleć. Nie znaczy to jednak, że będę rozpamiętywał, co mogłem zrobić z Karoliną i dlaczego tego nie zrobiłem. Było, minęło, tyle.

~Łukasz~

Tak jak przypuszczałem, w domu nie zastałem rodziców. Może to i lepiej, oszczędzę sobie dzięki temu wykładu ojca, na temat spędzenia nocy poza domem. A może nawet nikt nie zauważył mojej nieobecności? Nieistotne.

Wszedłem do kuchni i przywitałem się z Marią. Jak zwykle uśmiechnięta, zapytała tylko gdzie spałem i zaproponowała mi, dosyć późne, śniadanie. Po zakończonym posiłku, zacząłem snuć się bez celu po domu. Do treningu zostało jeszcze dużo czasu, dlatego pomyślałem, że może gdzieś wyjdę. Tylko z kim? Samemu bez sensu. Westchnąłem i opadłem na łóżko, wcześniej włączając jedną ze swoich ulubionych płyt. Zacząłem wpatrywać się bezmyślnie w sufit, rozmyślając nad dzisiejszą rozmową z Dawidem. Nie do wiary, jaki ten chłopak jest poukładany. Nie ma w nim żadnej spontaniczności ani luzu. Przydałoby się to zmienić. Skoro teraz i tak jestem na niego skazany, to może by to wykorzystać i nauczyć go korzystać z życia. Przy okazji sam się trochę rozerwę, bo zaczynam popadać w monotonię. Od razu wyciągnąłem telefon z kieszeni spodni i wybrałem numer blondyna. Jeden sygnał. Drugi. Trzeci. Cholera, odbieraj. - zakląłem w myślach. - Czyżby obraziła go moja wcześniejsza bezpośredniość?

- Halo? - usłyszałem znajomy głos i mimowolnie się uśmiechnąłem.

- Masz dziś coś zaplanowanego?

- Nie sądzę. Chyba, że Agata będzie chciała gdzieś wyjść.

- Oj, nie pozwolimy na to.

- O co ci chodzi?

- Czasami twój mózg działa na naprawdę wolnych obrotach, Dawid. - westchnąłem - Chciałbyś gdzieś wyskoczyć?

- Ja z tobą? Gdzie?

- Hm... nie wiem. Obiecałem ci, że nie będę cię zabierał na randki do kina, no nie?

- Właściwie, to mam nadzieję, że nie będziesz zabierał mnie na żadne randki. - skwitował. Zaśmiałem się cicho.

- Dobra, dobra. Kręgle i pizza? A może tenis ziemny?

- Cóż, nie mam dziś za bardzo ochoty biegać z rakietą za piłką, więc niech będą kręgle.

- W takim razie bądź u mnie za pół godziny, mam bliżej do przystanku. - oznajmiłem, krótko się pożegnałem i zakończyłem połączenie.

Wziąłem prysznic, przebrałem się i poszedłem do salonu, by tam czekać na przyjście Dawida. Po chwili dostałem SMS-a od Michała. Spytał w nim, co u mnie słychać i czy mam ochotę gdzieś z nim dziś wyjść. Prychnąłem i rzuciłem telefon gdzieś obok, wpatrując się w telewizor. Zaraz jednak zaświtał mi pewien pomysł, więc wziąłem telefon do ręki i wystukałem na klawiaturze wiadomość.

Dzisiaj to raczej nie, za pół godziny wychodzę na kręgle z Dawidem. Nocowałem u niego wczoraj i po dzisiejszej rozmowie z nim, stwierdziłem, że trzeba go trochę rozluźnić, nie uważasz?

Uśmiechnąłem się kpiąco na myśl o tym, co Michał może sobie pomyśleć, po przeczytaniu części z nocowaniem. Jest taki naiwny. A ja, no cóż, nie mogę odpuścić żadnej okazji do zrobienia mu na złość. Nie wiem, dlaczego to robię. Jestem podły? Może i tak. On jednak wie o tym nie od dziś, a mimo to darzy mnie jakimś tam uczuciem. Naprawdę dziwne.

Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Wyłączyłem telewizor i poszedłem w stronę korytarza, po drodze przejeżdżając ręką po włosach w celu ich poprawienia. Zaraz... co? Po jaką cholerę ja to zrobiłem?

- No to jestem. - westchnął Dawid, wkładając ręce do kieszeni spodni.

- Tak, widzę. W takim razie chodźmy.

Zaczęliśmy, w milczeniu, dość wolnym krokiem kierować się w stronę przystanku autobusowego. Kiedy ten przyjechał, kupiliśmy bilety i zajęliśmy wolne miejsca. Chyba pierwszy raz cisza zaczęła mi przeszkadzać, stała się męcząca. Przerwał ją telefon Dawida.

- Halo? - odezwał się - Kurczę, nie bardzo mogę, bo Łukasz i ja... Ej, no wcale cię nie olewam, tak po prostu wyszło... - tłumaczył się, marszcząc przy tym brwi. - Agata, no przestań!

Prychnąłem pod nosem i pokręciłem głową z zażenowaniem. Ta laska zaczyna mi działać na nerwy, wszędzie jej pełno. Zdążyłem już zauważyć, że jest do mnie wrogo nastawiona, nie mam pojęcia dlaczego. Może widzi we mnie przeciwnika? Nie byłoby to dziwne ze względu na to, że od jakiegoś czasu zbliżam się bynajmniej bardziej od niej do Dawida. Chłopaka, na którego ewidentnie leci, czego oczywiście sam Dawid nie zauważa. No tak, jak mógłby to widzieć, skoro miał w swoim życiu tylko jedną dziewczynę?

- Ja pierdole. - burknął po chwili.

- Co jest? Zniszczyłem jej dzisiejsze plany związane z tobą?

- Najwidoczniej. Zresztą, nie pierwszy raz. - odparł, spoglądając na mnie z ukosa.

- Zawsze możesz się wrócić. - wzruszyłem ramionami, powoli denerwując się jego niechęcią do mojej osoby.

- Zostanę. - mruknął, odwracając wzrok.

~*~

- Dlaczego wybrałeś kręgle wiedząc, że nie umiesz grać? - spytałem, kiedy byliśmy już na miejscu.

- Umiem, tylko dziś mi nie idzie. - fuknął, piorunując mnie spojrzeniem.

- To lepiej niech zacznie, bo zaraz cię tu zostawię, przynosisz mi wstyd. - rzuciłem w stronę blondyna i pokręciłem głową z rozbawienia.

Graliśmy tak jeszcze przez jakiś czas i faktycznie, Dawid zdążył się rozkręcić. Nie udało mu się co prawda ze mną wygrać, ale to nawet lepiej. Co dziwne, nieco poprawił mu się humor i stał się bardziej rozmowny. Zadowolony z faktu, iż była to raczej moja zasługa, postanowiłem zaproponować mu wypożyczenie jakiegoś filmu i obejrzenie go u mnie. Nie wahał się, nie wymigiwał, a od razu się zgodził i zaczął opowiadać o filmie, który moglibyśmy obejrzeć. Uśmiechnąłem się na myśl, że jednak udało mi się go ożywić.

- Jest już po 16, o której trening? - spytał.

- Nie wiem. Chyba się nawet na niego nie wybieram. - odparłem, siadając obok niego na kanapie.

- Dlaczego nie? Musisz.

- Nic nie muszę. - mruknąłem - Nie zawracaj teraz głowy, oglądajmy już.

Po skończonym seansie zaczęliśmy rozmawiać i komentować film. Dawid chciał już wracać do domu, ale zatrzymałem go, mówiąc, że zrobię nam jeszcze coś do picia. Kiedy przeszedłem do kuchni, ktoś zaczął dzwonić do drzwi. Poprosiłem blondyna, by poszedł otworzyć. Usłyszałem, że z kimś rozmawia i rozpoznałem po głosie, że jest to Michał. Zirytowany jego ciągłym wydzwanianiem, pisaniem lub nachodzeniem mnie, gwałtownie ruszyłem w stronę drzwi w celu powiedzenia mu kilka nieprzyjemnych słów. Znowu jednak przyszedł mi do głowy inny pomysł. Skoro słowa "odpieprz się" nie wystarczają, trzeba robić co innego.

- Dawid, kto to? - spytałem, kiedy byłem już bliżej drzwi. Ten odwrócił się na chwilę, po czym znowu powrócił spojrzeniem na Michała. Gdy byłem już obok blondyna, objąłem go w pasie i przyciągnąłem bliżej siebie, spoglądając na mojego ex przyjaciela z wrednym uśmiechem na twarzy.

- Och, to ty? Po co przyszedłeś? Mówiłem, że będę zajęty.

- Co ty robisz? - warknął szatyn, patrząc gniewnie to na Dawida, to na mnie.

- Jak to co? Spędzam czas ze swoim chłopakiem, no nie? - przekomarzałem się z nim, obejmując blondyna jeszcze mocniej, na co się spiął kompletnie zdezorientowany całą sytuacją.

- Jesteś pojebany, Łukasz. W ogóle cię nie rozumiem. Jak już się opamiętasz, zadzwoń lub przyjdź. Miłej zabawy. - mruknął i zaczął oddalać się w kierunku bramy.

- Nie sądzę, by mojemu chłopakowi się to spodobało, Michał! - krzyknąłem za nim. On, nadal zmierzając w stronę wyjścia, zaprezentował mi swoj środkowy palec, na co głośno się zaśmiałem. Zamknąłem drzwi i jak gdyby nigdy nic, powróciłem do przerwanej wcześniej czynności.

- Co to miało być? - domagał się wyjaśnień Dawid, podchodząc do mnie.

- Ostateczne pozbycie się natręta, nie widać? - prychnąłem i podałem niebieskookiemu kubek z parującym napojem.

- Nie chcę, pójdę już. - pokręcił głową - Jesteś strasznie wredny, a do tego bezczelny.

- No i co z tego? Mam go już dość, więc musiałem to zrobić, skoro prośby nie skutkują.

- Ty nie prosisz, raczej każesz. - westchnął, idąc do drzwi.

- Po co mi robisz teraz jakiś wykład? Jeśli miałeś coś przeciwko temu, mogłeś nie pozwalać, żebym to robił.

- Tak, ale...

- Ale co? Może ci się po prostu podobało? - parsknąłem śmiechem, opierając się o ścianę.

- Jeszcze czego. Nie chciałem robić jeszcze większego zamieszania. - burknął - Nie mieszaj mnie więcej w ten spór pomiędzy wami. Mam tego powoli dość. Poza tym, sprawiasz mu przykrość, nie widzisz tego?

- Widzę, taki jest mój cel. - odparłem.

- Dobrze idzie ci to całe udawanie geja, nie masz z tym większych problemów. - uśmiechnął się tajemniczo - Czemu nie spróbujesz z nim być? Obstawiam, że spodobałoby ci się.

- No i kto tu jest bezczelny? - podszedłem do niego i stanąłem na przeciwko.

- A nie mam racji?

Nie odpowiedziałem nic, a zamiast tego zrobiłem coś, o co nigdy bym siebie nie podejrzewał. Popchnąłem Dawida na ścianę i złączyłem nasze usta w pocałunku. Na początku opierał się i próbował mnie od siebie odciągnąć, lecz po chwili zaczął oddawać pocałunek. To, co było pomiędzy nami, było tylko udawaniem, tak mi się zdawało. Teraz nikt nie patrzył, nie mieliśmy przed kim udawać, a mimo to pocałowałem go i mało tego - stawało się to coraz bardziej namiętne, a mi się to podobało. Kurwa mać.

Oderwałem się od Dawida, żeby nabrać powietrza i zerknąłem na niego. Patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami, chyba nie wierząc, że dał się w to wciągnąć.

- Ja... boże, przepraszam... nie wiem, dlaczego... - jąkałem się, próbując jakoś wytłumaczyć tą dość dziwną sytuację.

Nie uzyskałem jednak żadnej odpowiedzi. Blondyn spuścił wzrok i kiwnął lekko głową, po czym bez słowa opuścił mój dom. Cholera, co ja robię?

~~~~~~~~~~~~~~~

Tak na zakończenie chciałabym jeszcze podziękować Wam wszystkim, za to, że czytacie te moje wypociny, komentujecie, głosujecie. Każdy komentarz jest dla mnie ogromną motywacją, a zdarzają się takie, że kiedy je czytam, zastanawiam się, czy na pewno są kierowane do mnie. :D Nigdy nie sądziłam, zaczynając tu pisać, że Let's play a game będzie miało aż blisko 6 tysięcy wyświetleń! Jest to dla mnie naprawdę duży sukces. Tak więc, dziękuję, bo to wszystko tylko dzięki Wam. ☺

A co do samego opowiadania - jak widać chłopcy zaczynają się do siebie zbliżać. Jak myślicie, co zrobi Dawid?

+ Przepraszam, że rozdziały są dodawanie nieregularnie, ale trochę brakuje mi na to czasu. Postaram się to zmienić.

Do następnego! xx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top