Rozdział 13
~Łukasz~
Obijając się o ściany, dotarliśmy do mojego pokoju. Od razu rzuciłem Dawida na łóżko, zawisnąłem nad nim i całowałem zachłannie, tak jakby miał to być nasz ostatni pocałunek; bo kto wie, czy jak zacznie trzeźwo myśleć znowu mnie nie odtrąci?
Zacząłem składać krótkie pocałunki na szyi blondyna, po czym zassałem jego skórę, zostawiając na niej krwistą malinkę. Przyjrzałem się z satysfakcją swojemu dziełu i przeniosłem wzrok na Dawida. Jego policzki były mocno zaczerwienione, co wyglądało bardzo uroczo.
Szybko pozbyłem się naszych koszulek, rzucając je gdzieś za siebie. Całowałem jego umięśniony brzuch, a Dawid wplótł palce w moje włosy i pociągnął za nie lekko. Spojrzałem mu w oczy, w których widziałem teraz czyste pożądanie. Wyszczerzyłem się zadowolony, że osiągnąłem swój cel.
Za chwilę na podłodze wylądowały również spodnie Dawida. Ponownie złączyłem nasze usta i umiejscowiłem nogę między udami blondyna. Chłopak jęknął mi w usta, kiedy otarłem się o jego erekcję. Uśmiechnąłem się przez pocałunek, po czym pozbyłem się reszty naszych ubrań. Oczekiwałem właśnie takiego przebiegu wydarzeń, jednak nie spodziewałem się, że Dawid będzie aż tak uległy.
Patrzył na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami, w których już nieraz zdążyłem zatonąć. Sam nie wiem, jak i kiedy zacząłem czuć do niego coś więcej. Na początku niezbyt za nim przepadałem - jego charakter działał mi na nerwy, jednak z czasem pokochałem go. Nadal nie wierzę, że zakochałem się w drugim chłopaku, ale po co się tym teraz przejmować? Teraz, kiedy leży pode mną i wije się z rozkoszy; kiedy zaciska palce na moim karku, wyraźnie prosi o więcej i wypowiada cicho moje imię, co powoduje, że przez moje ciało przechodzą dreszcze. Ważne jest tu i teraz. A teraz mam go całego dla siebie - czego chcieć więcej?
~Dawid~
Przetarłem dłonią oczy i podniosłem się do siadu. Rozejrzałem się po nieznanym mi pomieszczeniu, drapiąc się po głowie. Gdzie ja jestem? I dlaczego, do cholery, jestem nagi? Przeskanowałem cały pokój i znalazłem swoje ciuchy, które szybko założyłem. Moje oczy przybrały rozmiar spodków, kiedy dostrzegłem ubrania Łukasza porozrzucane obok łóżka.
Spokojnie, spokojnie... To na pewno nie to, o czym myślisz.
- Obudziłeś się - do pokoju wszedł Łukasz. - To dobrze, bo akurat zrobiłem śniadanie. Co prawda prawie spaliłem przy tym kuchnię, ale chyba jest jadalne - dodał, śmiejąc się.
- Możesz mi powiedzieć, co tu się wczoraj stało? - spytałem, ignorując jego wcześniejsze słowa.
Brunet westchnął, skrzyżował ręce i oparł się o framugę drzwi.
- Sam wyciągnij wnioski - odparł krótko.
- Łukasz, nie denerwuj mnie... - pomasowałem się w skronie i, ze zmarszczonymi brwiami, znowu na niego spojrzałem. Powoli zbliżył się do mnie i dotknął palcem miejsca między moimi brwiami, zmuszając je, żeby się rozluźniły.
- Nie marszcz tak tych brwi, bo ci tak zostanie. O wiele lepiej wyglądasz, kiedy się tak słodko rumienisz - uśmiechnął się bezczelnie i musnął moje usta swoimi. Odskoczyłem od niego jak oparzony, zakrywając dłonią usta.
- Co takiego?! - wydarłem się, na co Łukasz tylko westchnął i wyszedł z pokoju. Zbiegłem za nim ze schodów, nadal oczekując wyjaśnień. - Łukasz, kurwa, odpowiadaj!
- Naprawdę nic nie pamiętasz? - spojrzał na mnie obojętnym wzrokiem, odsuwając krzesło przy stole, na którym zaraz usiadł. Pokręciłem przecząco głową lekko zawstydzony, iż doprowadziłem się do takiego stanu, że nawet nie pamiętam, co się wokół mnie działo. Chłopak westchnął ponownie i wskazał na krzesło obok siebie. Kiedy zająłem miejsce, nie odzywał się przez jakiś czas, wpatrując się tępo w jedzenie przed nim. Po chwili przeniósł na mnie swój śmiertelnie poważny wzrok i takim samym tonem, mimo iż wyraźnie powstrzymywał się od uśmiechu, powiedział:
- Pieprzyłem cię.
- Że co?! - poderwałem się z miejsca i wytrzeszczyłem na niego oczy. Ten już się nie hamując zaśmiał się, wyraźnie rozbawiony moją reakcją. Jak on to może mówić tak spokojnie?! I w ogóle... jak ja... i on... nie, to niemożliwe.
- Trochę szkoda, że nie pamiętasz swojego pierwszego razu, ale spokojnie... - podniósł się i stanął niebezpiecznie blisko mnie. - ...mogę ci zaraz przypomnieć, jak było.
- Odpierdol się wreszcie! Wychodzę stąd - warknąłem i szybkim krokiem udałem się w stronę drzwi.
- Rozumiem, że chcesz udawać, że nigdy się to nie stało?
- Mniej więcej - uśmiechnąłem się ironicznie. Przyjrzałem się mu, jak stał z rękami w kieszeniach spodni i chyba zastanawiał się nad tym, co powiedzieć. Na jego ustach wciąż widniał ten sam uśmiech, co zwykle, ale oczy miał jakby... zawiedzione?
- Niedobrze, niedobrze - pokręcił głową zamyślony. - Ze mną tak się nie gra. Zdajesz sobie sprawę, że twoja Agatka się wszystkiego dowie?
Posłałem mu zdziwione spojrzenie. Chyba się przesłyszałem. W co on ze mną gra?
- Nie zrobisz tego. Nie uwierzy ci - wycedziłem przez zęby.
- W twoje malinki na szyi także nie uwierzy? No i w to... - podszedł do mnie z telefonem i pokazał zdjęcie, na którym śpię w jego łóżku, a on całuje mnie w policzek - ...również?
Po raz kolejny dzisiejszego dnia posłałem Łukaszowi niedowierzające spojrzenie. Jego było natomiast cholernie obojętne, nie wyrażało żadnych uczuć. Jego usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu, oczywiście, niezbyt przyjaznym.
- Ty dupku... - warknąłem, złapałem go za koszulkę i przygwoździłem do najbliższej ściany. - Dlaczego mi to robisz?
- Chyba jesteś idiotą, jeżeli nie przeszło ci nawet wczoraj przez myśl, że będę chciał zaciągnąć cię do łóżka - parsknął.
- Ja...
- Posłuchaj - przerwał mi. - Mam nadzieję, że wszystko sobie w końcu przypomnisz i przestaniesz wypierać się własnych uczuć.
- Jakich uczuć, do cholery?
Łukasz pokręcił poirytowany głową. Potrafi być tak bezczelny nawet wtedy, kiedy jeszcze niedawno wykorzystał mnie seksualnie? Mogłem się tak nie spijać, przyznaję, ale sam powiedział, że wszystko to było zamierzone. Wszystko robił świadomie, a jego jedynym motywem było dobranie się do mnie. Nigdy nie przypuszczałbym, że może posunąć się do czegoś takiego... Do tego jeszcze ten szantaż.
- Kiedy wreszcie zrozumiesz, że cię kocham?! - krzyknął.
Za dużo, jak na dziś, za dużo... Po co on mi to mówi? To nawet nie jest szczere. Gdyby było, nie wykorzystywałby mnie w ten sposób i nie szantażował.
- Jesteś egoistą, ty nawet nie wiesz, co to znaczy kogoś kochać - warknąłem i puściłem go. - Daj mi spokój i nie odzywaj się do mnie nigdy więcej, nie chcę cię znać.
- To raczej ty nic nie rozumiesz! Staram się na ciebie jakoś wpłynąć i otworzyć ci te twoje pieprzone oczy, a ty nadal mnie odpychasz. Przecież widzę, że nie jestem ci obojętny. Po co ciągle się wypierasz?
Rozgadany dziś jesteś, Łukasz. To chyba twoja najdłuższa przemowa.
Nie mogę dać mu się omotać, mimo, że faktycznie widać szczerość jego słów. Z tym, że nic mi po tym. Nie mogę odwzajemnić jego uczuć, po prostu nie mogę.
Bez słowa zacząłem się ubierać i kiedy już byłem przy drzwiach, usłyszałem na sobą:
- Przepraszam, że tak to rozegrałem, nie chciałem żebyś czuł się wykorzystany. Nie wychodź, zastanów się.
Zaśmiałem się pod nosem i opuściłem dom Łukasza.
~*~
Nie było go w szkole w poniedziałek, wtorek i środę. Nie żeby jakoś mnie to obchodziło. Potraktował mnie jak jakąś dziwkę, więc w sumie nawet lepiej, że nie pokazuje mi się na oczy. Przynajmniej nie powiedział o niczym Agacie, chociaż raz zachował się normalnie, jak człowiek. Mam cichą nadzieję, że nie będę miał już przez niego żadnych problemów.
Jakimś cudem rano mój budzik nie zadzwonił, toteż zaspałem i pojawiłem się w szkole dopiero w połowie trzeciej lekcji. Co dziwne, Agata siedziała teraz z kimś innym i nawet na mnie nie spojrzała, kiedy wszedłem. Była chyba jedyna, bo reszta klasy posyłała mi rozbawione spojrzenia. Zacząłem się denerwować, a moje przypuszczenia nasiliły się, kiedy dostrzegłem Łukasza, siedzącego gdzieś z tyłu sali. Podpierał głowę dłonią i bezmyślnie się we mnie wpatrywał; nie speszył się ani na moment. Czyżby on...? Błagam... tylko nie to.
Nie wiem, kiedy zacząłem odliczać minuty do końca lekcji, by jak najszybciej porozmawiać z Agatą i sprawdzić, czy moje przeczucia się potwierdzają.
Wreszcie się doczekałem.
Szybko spakowałem książki i odwróciłem się, szukając wzrokiem Agaty, jednak jej już tam nie było.
- Może i mi dasz się wypieprzyć, co Dawid? - usłyszałem tuż przy uchu. Gwałtownie się odwróciłem i napotkałem wściekłe spojrzenie Michała.
- M-Michał, o czym ty...
- Dobrze wiesz - warknął. - Zniszczyłeś wszystko.
- Ja? Przecież to on...
- Och, przestań, to żałosne - skrzywił się. - Dobrze wiedziałeś, co on do ciebie czuje, a mimo to tam poszedłeś... Brzydzę się tobą. Nim zresztą też. Fajnie było patrzeć, jak bawi się mną?
- Ja... nie chciałem się mieszać... - spuściłem wzrok, czując się winny.
No, ale właściwie to za co? Nie mam wpływu na to, co Łukasz robi, a akurat tego, co stanie się, gdy do niego przyjdę, mogłem nie przewidzieć. Mogłem też oczywiście nie pić tak dużo, no ale to taki bardzo nieistotny szczegół, no nie?
- Chyba ci się nie udało - stwierdził, zerkając kątem oka na Łukasza, który właśnie nas mijał. - Zabawne. Chyba nieźle go wkurzyłeś, skoro z własnej woli powiedział publicznie, że z tobą spał i jeszcze, że mu się to podobało. Wszyscy, jak pewnie wiesz, dowiedzieli się, że wcześniej udawaliście, ale teraz wzięli to na poważnie. I wiesz co? Bardzo im do śmiechu.
- On to powiedział... przy wszystkich?
- Najpierw dowiedziała się tylko twoja laska, a potem to już rozniosło się dosyć szybko. Wiesz, że nawet nie miał tyle odwagi, żeby powiedzieć mi w twarz, że nie jestem dla niego nic wart?
W tym momencie, chociaż raczej powinienem martwić się tym, że minimum cała klasa wie, że spałem z Łukaszem i to już nie dla żadnego zakładu, zrobiło mi się strasznie żal Michała. Naprawdę czułem się współwinny, bo może gdybym myślał racjonalnie to wszystko potoczyłoby się inaczej. Teraz on cierpi. Cierpią też Agata i Łukasz. Kiedy zastanawiam się nad tym głębiej, mam wrażenie, że właściwie to wszystko jest tylko moją winą.
Relacja z Łukaszem - gdybym nie wdawał się w jakiś zakład, może nie zakochałby się we mnie, a ja w... nie, nie, aż tak bardzo na głowę nie upadłem, żeby to powiedzieć.
Związek z Agatą - jedna, wielka, pieprzona pomyłka. Namąciłem jej w głowie, podczas gdy wcale jej nie kochałem; tak mi się tylko zdawało. Łukasz miał rację, jestem hipokrytą.
Związek Łukasza z Michałem - tutaj nie sądzę, bym mógł cokolwiek zrobić, ale gdybym chociaż... powiedział Michałowi o rozmowie, jaką odbyłem z Łukaszem podczas wyjazdu do Warszawy może przejrzałby na oczy?
Poważnie wszystko spowodowane jest mną?
- Aga, poczekaj chwilę, porozmawiaj ze mną... - próbowałem dogonić blondynkę, która szła coraz szybciej szkolnym korytarzem, ignorując mnie.
- Nie mamy o czym rozmawiać! - zatrzymała się i spojrzała na mnie zdenerwowana. - Upokorzyłeś mnie, okłamałeś... Jak długo to trwa?!
- Ale... co?
- Wy! Ty i Łukasz.
- Agata, właśnie to chciałem ci wyjaśnić. Nie ma żadnych "nas", on tylko chyba zakochał się we mnie, zaprosił na domówkę, no a ja się upiłem i...
- ...wskoczyłem mu do łóżka - dokończyła z przekąsem. - Nie spodziewałam się tego po tobie. Nigdy nie pomyślałabym, że mnie zdradzisz i to jeszcze... z chłopakiem.
- Agata, ale ja cię... - zawahałem się, na chwilę przygryzając dolną wargę.
- No co?
- Przepraszam... - odwróciłem wzrok, było mi tak cholernie wstyd. - To nie miało tak być, on...
- Dosyć! Dosyć, dosyć, dosyć! - pokręciła głową, a po jej policzku spłynęła pojedyncza łza. - Skończ tłumaczyć się nim, gdybyś tego nie chciał nie zrobiłbyś tego, choćbyś nie wiem jak bardzo był pijany!
Rozejrzałem się wokoło. Widać byliśmy atrakcją tej przerwy. Wszędzie słyszałem jakieś szepty, śmiechy, czułem na sobie spojrzenia wszystkich, w tym Łukasza. Stał jak gdyby nigdy nic, opierał się o ścianę i po chwili poruszył ustami, z których wyczytałem: "Ostrzegałem". Co za pojeb.
- Nie płacz, proszę... - przytuliłem dziewczynę i pogłaskałem ją po głowie.
- Naprawdę cię kochałam, a ty... - zaszlochała, ściskając w dłoni moją koszulkę. Po chwili odsunęła się i bez słowa odeszła.
I tak, za jednym zamachem straciłem najlepszą przyjaciółkę i dziewczynę. A myślałem, że bardziej pochrzanić się już nie może... Kiedy Łukasz da mi spokój? Gdy zacznę z nim być? Czy on nie może zrozumieć, że ja tego nie chcę?
Nie, wróć. Ja po prostu nie mogę. Nie potrafię. Nie powinienem.
Jak teraz wyglądam w oczach wszystkich? Co myślą o mnie chłopacy z drużyny? Dlaczego Michał praktycznie zrzucił całą winę na mnie, jakbym to ja uwiódł Łukasza? Dlaczego chciałbym powtórzyć tamtą noc, której nawet dobrze nie pamiętam, jednocześnie czując niechęć do siebie i niego, po tym co się stało? Dlaczego w ogóle on mnie obchodzi?
~*~
Dwa miesiące później.
Czas mijał szybko, a jednocześnie strasznie się ciągnął. Przestałem rozmawiać z Agatą i Michałem. Łukasz też przestał się odzywać, w ogóle rzadko pojawiał się w szkole. Zacząłem spędzać więcej czasu w towarzystwie Eryka, Daniela i Sebastiana, którzy jako jedyni oszczędzili mi przez ten czas złośliwych komentarzy, na wiadomo jaki temat. Wszystko toczyło się własnym tempem... do czasu.
~~~~~~~~~~~~~~
Tak na zakończenie, chciałabym podziękować Wam bardzo za 10 tysięcy wyświetleń! Kurczę, naprawdę jestem zdziwiona.
Standardowo dziękuję też za głosy i wszystkie komentarze. Kiedy je czytam momentalnie robi mi się banan na twarzy, serio motywują do dalszego pisania.
Powoli zaczynam też myśleć nad nowym opowiadaniem. Mam już w głowie jakiś zarys, ale wszystko może się zmienić, bo mi lubi się ciągle zmieniać zdanie. Na pewno poinformuję Was, kiedy takowe opowiadanie wyruszy, ale podejrzewam, że po zakończeniu tego obecnego, także jeszcze troszkę.
No to do następnego, pozdrawiam wszystkich xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top