Dodatek #1

Louis jest właśnie na imprezie u Harry'ego z okazji zakończenia roku szkolnego. Stał sobie spokojnie opierając się biodrem o blat w kuchni i popijając jakiś trunek. Patrzył z jakiejś odległości na obściskującego się Zialla, chociaż myślami był daleko stąd. Myślał o tym, ile się w jego życiu zmieniło w ostatnim czasie. O przyjaciołach, rodzinie, Harrym...

A co do tego ostatniego, to Louis nie wiedział jak określić ich relację. Zachowywali się prawie jak para, ale nikt o to nie spytał jawnie. Wiedzieli, jakimi uczuciami się darzą, co tłumaczyło jakieś drobne pocałunki, ale tylko jak są sami. Narazie postanowili nic nie mówić przyjaciołom, tylko czekać na rozwój sytuacji.

Na początku imprezy szukał gospodarza, ale go nie znalazł. Trochę go to zasmuciło, ale pomyślał, że prędzej czy później i tak na siebie wpadną.

I Louis stał tak zamyślony, nieświadomie wpatrzony w obściskujących się przyjaciół, sącząc alkohol z plastikowego kubeczka.

- A więc mnie szukałeś - usłyszał niespodziewanie głos za sobą, wprost do jego ucha, w wyniku czego podskoczył ze strachu.

- Kurwa, Styles! Wystraszyłeś mnie! - powiedział szatyn, ale na jegi twarzy wyrósł wielki uśmiech na widok Harry'ego, jego miłości.

- Nie omijaj tematu, szukałeś mnie. - powiedział z lekkim uśmieszkiem Harry.

- Tsaa, szukałem cię, bo chciałem się umówić na randkę. - rzekł poważnie Tomlinson, wpadając na genialny plan. Spojrzał na twarz Stylesa, który miał minę, jak małe dziecko, które dostało lizaka. Szatyn nie mógł wytrzymać i zaśmiał się rozczulony z jego reakcji. - poza tym, tęskniłem. - powiedział miękko Louis.

- Nie zmyślasz? - Harry coraz bardziej miał promienną twarz. - też tęskniłem. - uśmiechnął się, pokazując dołeczki.

- A wiesz za czym? Za twoimi loczkami, dołeczkami i tymi zielonymi ślepiami, no oczywiście za tobą całym, a nawet za twoimi kiepskimi żartami. Bo to wszystko składa się na ciebie. Harry'ego Stylesa. - szatyn spojrzał na niego z miłością w oczach.

- A za moją zajebistością, która cię oślepia? - brunet zrobił minę zbitego pieska.

- Oj, oczywiście, już nie wspominając o skromności. - Tomlinson mrugnął do Harry'ego. - tak poza tym, jesteś kradziejem* tekstów. - żartobliwie fuknął niebieskooki.

- Niby od kogo je biorę? - zdezorientowany brunet patrzył na rozmówcę.

- Oj, coś masz pamięć krótkotrwałą. - zaśmiał się krótko Louis. - ale i tak cię kocham. - wyszczerzył się i cmoknął zielonookiego w policzek, a ten się zarumienił. Zapadła między nimi chwila ciszy, ale tej przyjemnej, kiedy każdy się zatapiał w swoich myślach.

- Tak w ogóle, to pójdziesz ze mną na tę randkę? - wznowił temat Tomlinson.

- Jeszcze pytanie. Oczywiście, że tak. - odpowiedział uradowany Harry. - ale pod jednym warunkiem. - teraz Styles spoważniał, a szatyn nawet bał się co może zaraz usłyszeć. Uniósł brew w pytającym geście. Harry się do niego zbliżył, jakby chciał wyjawić mu największą tajemnicę. Nachylił się do ucha niższego jak tylko mógł. Chwilę później szatyn poczuł oddech Harry'ego, kiedy ten przemówił konspiracyjnym szeptem, a Louisa przeszły ciarki i wyskoczyła gęsia skórka. - pójdę z tobą na randkę, ale tylko wtedy... kiedy zgodzisz się być moim chłopakiem. - zakończył i oddalił się na taką odległość, żeby móc mu spojrzeć w oczy.

Louis nic nie powiedział, tylko gwałtownie wbił się w wargi zielonookiego, który zzaskoczenia jęknął. Wyższy docisnął szatyna do blatu, przy którym się znajdowali. Całowali się zachłannie, nie chcąc przerywać tej chwili. Jednak po chwili zabrakło im powietrza, więc nieznacznie się od siebie odsunęli, dysząc. Patrzyli sobie w oczy, a Harry trzymał w dłoniach twarz Tomlinsona, gładząc jego policzki kciukami.

- Pewnie, że tak. - uśmiechnął się tak szeroko niebieskooki, że aż mu było widać urocze zmarszczki na około oczu.

Zaraz potem szatyn wtulił się w Harry'ego, a ten otoczył go swoimi ramionami. Było im niezwykle dobrze, więc nawet nie wiedzą, ile wtedy tak stali.

A Niall oczywiście, jako dark Larrie, obserwował wszystko z odległości, mając minę jak dumna matka. Tylko Zayn go powstrzymał od tego, że nie poszedł do nich i nie zaczął tańczyć na około swojego zwycięskiego tańca.

*niepoprawna forma użyta celowo.

Trochę krótko :/

Jak wam się podoba?

Mam nadzieję, że zauważyliście podobieństwo do jednego z rozdziałów ;)

Zapraszam na mojego TT!
LARloveRY (tak samo jak na wtt, tylko bez "69")

+ zapraszam na ostatnio dodanego one shota pt. "Return to life"

LARloveRY

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top