Aż tak dobrze wyglądam?

Louis wszedł ponownie do szkoły i udał do pomieszczenia, gdzie ostatnio widział chłopaków. Na szczęście jeszcze tam byli. Przytulił po kolei: Zayna, Nialla, Liama i Harry'ego. Przed tym ostatnim przez sekundę się zawachał, ale ostatecznie wpadł mu w ramiona. Zignorował dreszcze na ciele i ciepło w podbrzuszu. Kątem oka spojrzał na resztę. Zajmowali się rozmową, świetnie. Tomlinson szepnął na ucho brunetowi tak, aby tylko on usłyszał:

- Prawie tam zeszłem na zawał przez ciebie. - niebieskooki się zdziwił spokojem w jego własnym głosie.

- Aż tak dobrze wyglądam? - Louis na te słowa niezauważalnie nadepnął mu na stopę, by wyrazić swój gniew.

- Nie, kretynie. Wszedłeś na bridge'a za wcześnie, przez co musiałem improwizować! - trochę podniósł ton szeptu, jednak nadal uważając, aby nikt ich nie usłyszał.

- Aaa... o to chodzi. Nic się przecież nie stało. - wzruszył ramionami, a Tomlinson tym razem wbił mu paznokcie w plecy. Harry'emu się to... podobało. Nie wińcie go, że ma pain kink, okej?

- Masz szczęście, że reszta stoi obok. - powiedział, po czym wyswobodził się z uścisku Harry'ego. Zrobiło mu się dziwnie... zimno. Postanowił to zignorować, czyli właściwie to, co zawsze robi. - Dzięki nim, jeszcze żyjesz. - ton Louisa cały czas był spokojny i zimny. Jednak, chcąc podjudzić atmosferę, pod koniec swoich słów, szeroko się do Harry'ego uśmiechnął i puścił mu oczko. To zdezorientowało Stylesa, czyli osiągnęło taki cel, jaki powinno. Szatyn nie zważając na minę zielonookiego, oddalił się w stronę Zayna, Nialla i Liama. Rozmawiał z nimi jakby nigdy nic. Po jakimś czasie dołączył do nich Harry, który otrząsnął się z zamyślenia. Miał jednak teraz nową zagadkę. Jaką taktykę wybrał Louis?

6969696969

Cześć!

Dzisiaj taki krótki, ale to dlatego, że mam utrudnione pisanie.

Mam nadzieję, że nie za nudno i do następnego!

LARloveRY

PS. Wpadłam na pomysł na nowe ff, ale wszystko pokolei 😉

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top