Afterlife [proza poetycka?]
Błądził. Szamotał się między jemu podobnymi duszami, szukając tej jedynej. Pielęgnował wspomnienia, ale po kilku „dniach” nie potrafił sobie przypomnieć powodu.
Pamiętał ich pierwsze spotkanie. Pamiętał ciepłe, opiekuńcze ramiona dziecka, obejmującego inne dziecko. Pamiętał pocałunki za nastolatka. Pamiętał…
Pamiętał ich ślub. Pamiętał, ale… ale po co?
Jego już przecież nie ma. Pamiętał, jak rozpadał mu się w palcach, żegnając na wieczność.
Zapomniał, jak się wtedy czuł. Czym właściwie były uczucia? Dlaczego naiwnie szuka go, kiedy jego już nie ma?
Kochał go. Wiedział to, jednak nie potrafił sobie wytłumaczyć, co to znaczy. Miłość. Czym ona właściwie jest?
Nie potrafił jej opisać ani wydobyć z siebie głosu, by zapytać. Wpatrywał się w przestrzeń przed sobą, powtarzając sobie, że kocha.
Zapomniał, kim był Vester. Zapomniał, kogo szukał. Jego wspomnienia wypłukiwały się jedno po drugim.
Gdy doszedł na skraj nic już nie pamiętał. Nie pamiętał, że kiedykolwiek żył. Nie pamiętał, że szukał. Nie pamiętał, że cierpiał.
Nie kochał.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top