6.

-Musimy porozmawiać! - krzyczał ciągnąc mnie za rękę.
-Jeśli chodzi o wczoraj... To muszę przyznać, że trochę przesadziłam z tym kopniakiem. Z twoim mały kolegą już wszystko dobrze? Może po masować?- białogłowy zatrzymał się i spojrzał na mnie zdziwiony.
-A czym byś go masowała? Ustami czy ręką?- zapytał uśmiechnięty.
-Bardziej myślałam o papierze ściernym, ale teraz jak o tym myślę do tego przydałaby się ręka.- uśmiechnięta pojechałam mu przed twarzą moją rączką, na co ten przewrócił oczami i ruszył dalej ciągnąć mnie że sobą.
Weszliśmy do ogromnego pomieszczenia. Całość wyglądała jak połączone ze sobą salon, kuchnia i sypialnia, w której można było dostrzec dwie pary drzwi prowadzące prawdopodobnie jedne do łazienki, a drugie do garderoby.
- Gdzie jesteśmy?- zapytałam rozglądając się na wszystkie strony i podziwiając wnętrze.
- A to nie widać? To jest mój pokój. Witaj w moich skromnych progach.
- Czyli chcesz mi powiedzieć, że my gnieździmy się w tych małych pokojach, a wasze pokoje wyglądają jak mieszkanie w apartamentowcu?!- chciałam się na niego rzucić, jednak uznałam że nie opłaca się walczyć z debilem, bo i tak nie wygram. Opadłam spokojnie na kanapę i postanowiłam dowiedzieć się o co mu chodzi i dlaczego mnie tu zaciągnął. - Dlaczego mnie tu zaciągnąłeś? Tylko uważaj na słowa bo mam przy sobie nóż.
-Do miasta przyjeżdża moja mama.
-Nie przyszłam tutaj słuchać historyjek rodzinnych. Przejdź od razu do sedna.
-Ona myśli że mam dziewczynę, a ja tak naprawdę jej nie mam i chciałbym cię prosić o to, żebyś tak trochę ją po udawała.
-Jak długo?
-Tydzień.
- Czegoś tutaj nie rozumiem. Masz tyle kasy, że możesz sobie wynająć aktor... Prostytutkę.
- Wtedy moja mama nie uwierzy, zrozumie że coś jest nie tak jak powinno.
-To co ja mam takiego co nie ma inną dziewczyna?
- Czy teraz chcesz żebym porównywał cię do prostytutki?- zapytał udając zdziwionego, jednak dla mnie to było coś typu "Rzeczywiście dużo jej nie brakuje,musze uważać na słowa bo dostanę z liścia...albo noża". Półmózg.
- Chodziło mi ogólnie, tłuku. Powiedz mi jakiś komplement.- pojechałam zalotnie rzęsami i poprawiłam włosy.
- Jesteś ładna, chętnie bym cię przeleciał, często o tobie myślę, ładnie pachniesz... - wyliczał dość nieśmiało, co wyglądało komicznie, ale i przesłodko.
- Dobrze, dobrze. Ale co ja będę z tego miała?
- Zaproponuj coś.
- Zamieniamy się pokojami.
- A twoja współlokatorka?
- Wezmę ją. Jesteś naprawdę, aż tak bardzo zdesperowany?- spojrzał na mnie poważnie.
-  Chyba muszę napić się czegoś mocniejszego,bo na trzeźwo na pewno się na to nie zgodzę.
_________________________
Kolejny rozdział za nami! Jak ja się cieszę. Do następnego.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top