5.

-A więc co zamierzasz z tym zrobić?- zapytał przeżuwając kolejny kęs.

-Z czym?- zapytałam średnio zainteresowana.

-Eh... Z naszym wspólnym mieszkaniem. Jest nas po czworo...

-Do sedna, chłopcze.- spojrzałam na niego.

-Nie boisz się mieszkać z trzema napalonymi mężczyznami. Założę się, że każdy z nich chętnie by cie przeleciał.- zaśmiał się i oblizał usta.

-Trzema. Hm... Wiedziałam, że z tobą jest coś nie tak. Jesteś gejem.-uśmiechnęłam się i spojrzałam w jego zszokowane oczy.

-Bardziej chodziło mi o to, że nie tknąłbym cię nawet kijem.

-Więc co tutaj robisz?- zapytałam spokojnie i nie oczekując odpowiedzi wstałam od stołu i wyszłam. Niech on zapłaci.

~~~~~~~~~~~~~~

-Jennie! Jennie! Wstań no do cholery jasnej.- krzyczała Lalisa. Gdy zobaczyła, że już nie śpię zaczęła mówić.- Bo ten jeden chłopak bez oczu i Rosie zamknęli się w naszym wspólnym pokoju i boje się że on może jej coś zrobić. Idź zobacz co się tam dzieje.-powiedziała na jednym wydechu i wskazała ręką na drzwi.

-A dlaczego sama tam nie pójdziesz?- zapytałam mało zaciekawiona sprawą.

-Bo "twoja fretka" stoi przy drzwiach i nie chce mnie wpuścić.

-Ale ja nie mam fretki... Aaaa ta fretka? No tak. To ja go zajmę, a ty wejdziesz do pokoju. Chodź!- wybiegłam z pokoju ciągnąc młodszą na rękę. Zatrzymałyśmy się dopiero kilka centymetrów przed "strażnikiem".

-Co robisz? - zapytałam go słodko.

-Stoję. Nie widzisz?-odparł chłodno.

-Bo wiesz, potrzebuję na chwilę prawdziwego mężczyzny, takiej prawdziwej męskiej ręki.- chłopak uniósł jedną brew i uśmiechnął się.- Widziałeś może gdzieś tego twojego kolegę z długą grzywką? Myślę, że on by się nadał.

-Jestem jedynym mężczyzną w tym domu, skarbie.- odparł dumnie.

-W takim razie chodź. Przydasz się.

-Teraz nie mogę, bo ... stoję tu.-zrezygnowana lekko pociągnęłam go za koszulkę w moją stronę, żeby Lisa mogła wkraść się do pokoju, jednak nie udało jej się to ponieważ chłopak zagrodził jej drogę ręką, ale jednak nadal nie przestał wpatrywać się w moje oczy. Staliśmy tak przez chwilę, gdy w końcu postanowiłam go pocałować. Złączyłam nasze usta w delikatnym pocałunku. Seungri na początku był zdezorientowany i nie wiedział co robić jednak po chwili poczułam ręce na swojej pupie i ścianę za plecami. Zapomniałam o całym świecie i o Lisie, która stoi obok i się gapi. Oplotłam ręce na szyi mężczyzny i pogłębiłam pocałunek. Nagle usłyszałam otwierające się drzwi. W tym momencie przypomniałam sobie gdzie jesteśmy i co robimy. Zaczęłam go odpychać i szarpać, niestety od nie chciał przestać. Zdenerwowana chwyciłam po ostatnią deskę ratunku i moje kolano powędrowało na jego kroczę. Seungri upadł na podłogę i zaczął krzyczeć. Rozejrzałam się i zobaczyłam, że mamy publiczność. Sześć par zszokowanych oczów. Zignorowałam gapiów i schyliłam się do poszkodowanego.

-Kijem byś nie tknął?- zapytałam, wstałam i szybko odeszłam. Nie chciałam pokazywać swojego skrępowania i czerwonych policzków. Weszłam do swojego pokoju i oparłam się o drzwi. Usłyszałam szepty.

-Wszystko w porządku, stary?

-Boli jak cholera, ale niczego nie żałuję.- odpowiedział chłopak głosem przepełnionym bólem, a po chwili cicho się zaśmiał.

~~~~~~~~~~~~~~

Pod ostatnim rozdziałem, który był prawie miesiąc temu było 5 komentarzy. ♥ Jestem taka dumna :'D

Pod tym ma być 6.

Fajnie by było napisać ff z ataku tytanów, ale boje się, że będzie jeden albo dwa rozdziały, bo nie będzie mi się chciało pisać.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top