4

Muszę przyznać dom był duży i piękny. Naprawdę zrobił na mnie wrażenie i nie oszukujmy się, mieszkanie było większe. Chłopak, któremu grzywka zasłaniała co najmniej pół zaprowadził mnie do pokoju. Niestety będę musiała dzielić pokój z którąś z moich przyjaciółek. Nie chodzi o to, że ich nie lubię czy mnie denerwują, po prostu cenię sobie prywatność i spokój.

Rozpakowałam walizkę i położyłam się na łóżku bliżej okna. W tym pokoju czułam się jakbym była nad morzem brakowało mi jedynie szumu fal i wrzasku mew. Nagle drzwi się uchyliły i do pokoju wczołgała się Jisoo ciągnąc za sobą swoją walizkę a za nią znudzonym krokiem szedł ... nie pamiętam... Smok? Nie, nie to było bardziej światowe... Dragon! Tak, tak...Ja to jednak mam głowę.

-Zostaw to tutaj.- Chłopak zwrócił się do czerwonowłosej.- A teraz chodźcie na obiad.

Po zejściu na dół w kuchni panował harmider. Wszyscy się kłócili, ponieważ każdy chciał zjeść coś innego i nikt nie mógł się ze sobą zgodzić.

-Heeeej!!!!- krzyknęłam.- Może po prostu zrobiły losowanie? Mieszkam tutaj dopiero- spojrzałam na zegarek- 30 minut i już mam dość.-na chwilę zapanowała cisza i wszyscy skupili się na mojej osobie jednak po dosłownie sekundzie zaczęła się jeszcze większa kłótnia.

-Daj sobie spokój.- usłyszałam za plecami.- Jak chcesz możemy pojechać we dwoje i zjeść coś na mieście.

-Od kiedy ty jesteś taki miły? Czekaj, już wiem. Masz genialny plan zrzucenia mnie z mostu, albo pchnięcia pod jadący samochód.- chłopak westchnął.

-Nie fantazjuj już tak. Wiem, że chciałabyś zginąć z ręki takiego przystojnego człowieka jak ja, jednak ja po prostu chcę być dla ciebie miły, a przynajmniej spróbować oraz chcę zakopać topór wojenny. A tak naprawdę to jestem zajebiści głodny, a nie lubię jeść sam.

-Sushi?- zapytałam z uśmiechem.

-Czytasz mi w myślach.- chłopak oblizał wargę, chwycił mnie w talii i ruszył do drzwi.

Niespełna 30 minut później delektowaliśmy się jedzonkiem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ktoś tu nadal jest? :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top