1

- Oj nie wściekaj się tak. W tej różowej kominiarce na prawdę wyglądasz jak wróżka.- skomentowała moja wspólniczka.

- Z tej całej historii usłyszałaś tylko tą część o jednorożcu?!- wykrzyczałam, w sumie co to jest 10 tysięcy dolarów?

- Ym... To może ja pójdę wyczyścić broń albo... coś ugotuję...- uciekała rzucając jeszcze tylko krótkie i ciche "Ratunku!" w stronę Rose.

- Ona ma rację, skarbie. Nie przejmuj się tym tak. Ty na prawdę jesteś słodka.- westchnęłam tylko, czy to moja wina, że lubię różowy i chcę się wyróżniać?

- Są jeszcze jakieś zlecenia?- zapytałam chcąc czymś się zająć i zapomnieć o całej sprawie.

- Mamy jedno na centralnej, w sumie miała się tym zająć Jisoo, ale zdaje się, że jeszcze nie pojechała. Możesz jej pomóc, wiesz że ma dobre serce i po jednej wzmiance o głodnej rodzinie czy chorym kocie zalewa się łzami.- skinęłam tylko głową i poszłam szukać unnie.

~~~~~~~~~~~~~~

Tym razem na akcję założyłam czarną chustę na twarz i czarne soczewki, do tego mocny makijaż i długa także czarna suknia. Jisoo ubrała bordową, krótką sukienkę do tego chustę w tym samym kolorze. Prezentowałyśmy się cudownie, i adekwatnie do okoliczności ponieważ cel znajdował się na balu. To będzie cudowny wieczór, tylko szkoda że nóż lekko wbija mi się w biodro.

Rozdzieliłyśmy się by szybciej odszukać ofiarę. Usiadłam przy barze i zaczęłam się rozglądać. Bingo. Siedzi pali papierosa i pije pewnie jakiś drogi alkohol. Mam cię Choi Seung-hyun.

-Bejb mam go. Siedzi przy stoliku. Jestem przy barze. - szepnęłam do mikrofonu ukrytego w moim stroju i zaczęłam po woli sączyć zamówionego wcześniej drinka.

- No to co zgarniamy go. - usłyszałam głos Jisoo koło mojej głowy. W ostatniej chwili zdążyłam ją złapać za rękaw. Dziewczyna odwróciła się zdezorientowana i popatrzyła na mnie.

- Mała po co mamy robić zamieszanie? Popatrz na niego, już ledwo siedzi. Usiądź sobie, wyluzuj i się napij.- podałam starszej kieliszek i lekko kiwnęłam głową.

Po niespełna godzinie Choi nie był w stanie powiedzieć nic sensownego.

-Ok. Już czas, chodź i się ucz. - uśmiechnęłam się do koleżanki i ruszyłam w stronę obserwowanego stolika.- Oh...! Seung-hyun, znów przesadziłeś z alkoholem!- powiedziałam na tyle głośno by wszyscy zgromadzeni usłyszeli.- Pozwolą panowie, że teraz my się nim zajmiemy.- po chwili dodałam zwracając się w stronę jego towarzyszów.

Seul nocą był szczególnie piękny gdy patrzyło się na niego z dachu jednego z najwyższych wieżowców w mieście. Wiał bardzo mocny wiatr, który rozwiewał nam włosy i utrudniał pracę przy przywiązywaniu naszego "zakładnika" do jakiejś rury.

-Nie sądziłam, że to będzie takie trudne. On waży przynajmniej tonę! Wiedziałam, że trzeba było go zgarnąć od razu!- krzyczała Jisoo, na co ja wybuchłam śmiechem. No proszę, kotek pokazał pazurki.

-Oj nie przesadzaj, nie było tak źle. To co chcesz z nim teraz zrobić?- zapytałam gdy opanowałam oddech.

-No proszę, proszę... Kogo my tu mamy...- znowu on.

- Nie masz nic innego do roboty, tylko niszczenie mi życia?! Chcesz żebym w końcu przez ciebie zbankrutowała?! Nie mam zamiaru mieszkać na ulicy przez takiego kretyna jak ty!

-Ładnie dziś wyglądasz, ale niestety jestem tutaj dzisiaj w interesach. Zdaje się, że masz coś co należy do mnie.- wskazał palcem na Choi'a

-No chyba se jaja robisz! Nie po to go tutaj wlokłam, żeby sobie teraz odpuścić. On ma coś co należy do mnie.

-Chyba wiem co masz na myśli, ja to mam. To jak skarbie wymiana? Ty dajesz mi jego ciało, a ja ci daje to po co tu przyszłaś.

- No wiem, że jesteś prawiczkiem, ale nie tego teraz szukam... - postanowiłam się dzisiaj z nim trochę podroczyć tak jak on to robi ze mną.

- Aish... A ty tylko o jednym. Mam tą małą paczuszkę po którą tu jesteś. To jak wymiana? Szybko bo się rozmyślę...

- Zgoda, daj mi to.- wyciągnęłam rękę, jednak chłopak się odsuną.- Co ty robisz?

- Chodź tu i poszukaj. Jestem twój.- powiedział zadowolony i rozłożył ręce. Tak chcesz się bawić? Powoli podeszłam do mężczyzny, zatrzymałam się dopiero gdy między nami nie zostało nawet milimetra odległości. Szybko wyciągnęłam mały nóż, który miałam schowany w rękawie i przyłożyłam mu go do krocza tak by poczuł lekki ból. Spojrzałam chłopakowi w oczy i spytałam uwodzicielsko.

- Mam zacząć od tego miejsca?- nagle szybko odskoczył i westchną z ulgą, a po chwili nerwowo zaśmiał.

- Wiesz co? Jednak nie kłopocz się. Masz i zmykaj.- podał mi paczkę. Oddałam ją Jisoo by sprawdziła zawartość nie spuszczając z oczu chłopaka siłującego się z liną, którą był przywiązany Choi.

- To jest to czego szukamy. Chodźmy już.- szepnęła unnie i ruszyłyśmy zadowolone do domu.

~~~~~~~~~~~~~~

- Stary pojebało cię?! Przez ciebie prawie straciłem jaja! To jest niebezpieczna kobieta, a ja się znów jej naraziłem i to przez ciebie!- krzyczałem na skacowanego kolegę.- A jakby je na prawdę ucięła? Umarłbym jako prawiczek! Pomyśl czasem o innych! To ostatni raz jak ratuję ci życie ryzykując swoim!

- No uspokój się już. Głowa mnie boli. Przynieś mi aspirynę.- Aish! Zaraz to jemu ktoś obetnie klejnoty! Wyciągnąłem nóż i zacząłem się zbliżać do łóżka, w którym leżał T.O.P.

-No długo jeszcze mam czekać?- odkręcił się w moją stronę- Co ty robisz?

-Nic. Chciałem ci poprawić poduszkę.

-Nożem?

-Pójdę już po tą aspirynę.- powiedziałem i zawiedziony jak najszybciej opuściłem pomieszczenie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top