Rozdział V


Leżałem znudzony na czymś, co miało imitować łóżko. Patrzyłem bez celu w betonowy sufit. Kiedy myślałem, że nie może być nic gorszego, niż więzienie, myliłem się. Siedzenie w osobnej celi,z seksownym policjantem którego nie możesz dotknąć jest o wiele gorsze. Jakbym miał innych więźniów, to by przynajmniej była jakaś rozrywka. Szybko bym ich sobie podporządkował. Czasem pewnie któregoś przeleciał. Jakbym był z Liamem, to pewnie on by mnie bzykał, ale nie przeszkadzałoby mi to, wcale a wcale.
Chociaż wolałbym Louisa. Ale to chyba pode mną. Chociaż nie wiem. Z jednej strony chciałem, żeby mnie już przeleciał, ale z drugiej.. Jego tyłek nie może się marnować. Może byśmy się zmienili? Czy coś?
Tomlinson siedział przy biurku, wypełniając jakieś papiery i popijał kawę. Ja natomiast z nudów zacząłem bawić się kombinezonem, raz go rozpinając, a zaraz zapinając. Westchnąłem ciężko, ściągając na siebie uwagę policjanta. Byłem tu dopiero niecałą dobę, a już umierałem z nudów. Jak tak dalej pójdzie,to umrę za tydzień. Przynajmniej nie będę musiał siedzieć w pierdlu.
Chłopak wrócił do papierów, a ja obserwowałem, jak jego dłoń porusza się po kartce. Z pewnością dałaby radę utrzymać coś większego. Widziałem, jak wkłada końcówkę długopisu do ust, przygryzając lekko. I wtedy poczułem, że robię się twardy. Gdyby tak zastąpić te jego pisadełko..
Jęknąłem cicho, nawet nie orientując się, kiedy moja dłoń zacisnęła się na moim członku.
-MALIK!- na wpół jęknął Louis, patrząc na mnie zniesmaczony. Jednak zdradziły go wypieki na twarzy.
-Nie moja wina, że jest pan tak seksowny, panie komendancie- rzuciłem rozbawiony, z zadowoleniem obserwując, jak rumieniec pokrywa jego szyję.
-Bądź ciszej- bąknął, odwracając się do mnie plecami. Zaśmiałem się. I tak dostrzegłem jego erekcję.

*

-Komendancie?- mężczyzna spojrzał na mnie znudzony. Chyba tak jak ja, miał już dosyć siedzenia tutaj. Zawsze mógł mnie wypuścić i mogliśmy pójść gdzie indziej. Na przykład do wygodnego łóżka-Mogę dostać kartkę i długopis?
Byłem zaskoczony, kiedy bez słowa podszedł i dał mi przedmioty, o które poprosiłem.Siedziałem już miesiąc i zdążyłem poznać jego przyzwyczajenia.Wiedziałem, o której godzinie robi sobie kawę, a o której herbatę(swoją drogą, pił chyba z cztery dziennie). Wiedziałem, kiedy niema humoru, albo kiedy ma aż za dobry. Wiedziałem, że kiedy się na czymś bardzo skupia, to marszczy nos, a kiedy jest przygarbiony to znaczy, że jest zmęczony.
Usiadłem pod ścianą, przyciągając nogi do klatki piersiowej. Przyłożyłem pisak do papieru, a słowa same znalazły się na kartce.


I know you want, know you wanna take it slo-o-ow
But think about all the places we could go-o-o
If you give in tonight
Just let me set you free
We'll touch the other side
Just give me the keys

Uśmiechnąłem się lekko, wyobrażając sobie czyj głos idealnie nada się do tej piosenki.

'Cause we got all night
We're going nowhere
Why don't you stay?
Why don't we go there?
Let's take a ride
Out in the cold air
I know the way
Why don't you go there with me?

Nabazgrałem kolejnych kilka linijek, będąc z siebie naprawdę zadowolonym.

Say the word, say the word, but don't say no-o-o
Sky dive, you and I with just these clo-o-othes
Your secret is safe with me
There's no right time or place
Cause anyone could see
Do it anyway

Przygryzłem długopis i zabrałem się za przepisanie refrenu, po czym płynnie przeszedłem do kolejnej zwrotki.

Hey,I don't want you be the one that got away
I wanna get addicted to you, yeah
You're rushing through my mind
I wanna feel the high
I wanna be addicted
Don't say, no-o-o-o-o-o
Just letgo-o-o-o-o-o

Niall idealnie się wpasuje.

'Cause we got all night
We're going nowhere
Why don't you stay?
Why don't we go there?

Tekst ułożył się w idealną całość. Jeszcze tylko...

Let's take a ride (Let's take a ride)
Out in the cold air
I know the way (I know the way)
Why don't you go there with me?
With me?
With me?
Why don't you go there with me?


I koniec. Uśmiechnąłem się szeroko, podnosząc wzrok znad kartki i napotykając zaciekawione spojrzenie Tomlinsona.
-Muszę do toalety- rzuciłem, z podstępnym uśmiechem.
-Tylko bez numerów,Malik- mruknął cicho i wypuścił mnie z celi. Zgniotłem kartę i luzem wrzuciłem ją do kieszeni, by mogła sobie wypaść.Wiedziałem, że się nie zgubi, Lou zadba o to.

Odprowadzony przez ochroniarza do sali, dostrzegłem Louisa pochylonego nad moim tekstem. Uśmiech sam wkradł się na moje usta, kiedy odchrząknąłem.Biedny policjant, aż podskoczył na krześle,wystraszony.
-Komendant chyba powinien mieć się cały czas na baczności, prawda?- zaśmiałem się, a Lou wepchnął mnie do celi,zamykając ją.
-Zamknij się, Malik- usiadłem na niewygodnym łóżku.


-Mogę o coś spytać?- spojrzał na mnie. Dostrzegłem zmęczenie w jego oczach.
-Tak?
-Podobał ci się ten tekst?- zauważyłem delikatny uśmiech na jego ustach.
-Tak. Świetnie piszesz.
-Dziękuję- zarumieniłem się lekko- Ale to jest tylko jedna z moich licznych zalet- dodałem szeptem.
-Z pewnością- powiedział ciepło, co utwierdziło mnie, że za głośno szepczę.
Spojrzałem w jego niebieskie tęczówki, w których błąkało się szczęście.

Utonąłem w jego oczach już, gdy pierwszy raz je zobaczyłem i każdego dnia byłem coraz bliżej dna, gdy w nie spoglądałem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top