"And there's tears we'll cry, but those tears will fade"
A kuku!
TRZECI dzisiaj!
xxx
Wszedłem do mieszkania, zastając Liama na kanapie. Odwiesiłem kurtkę i ciężko opadłem obok niego.
-Co jest?- mruknął, zamykając książkę.
-Nie znienawidź mnie tylko- szepnąłem, ściągając z ramion koszulę. Zmrużył oczy, patrząc na malinkę na moim obojczyku.
-Louis?- skinąłem głową. Westchnął.
-Pieprzyłem go- uśmiechnął się smutno, przytakując.
-Rozumiem.
-Przepraszam.
-Nie masz za co, przecież go kochasz- jęknąłem żałośnie, kręcąc głową z rozbawieniem.
-Po wszystkim wyszedł z zakładu, jakby nic się nie stało- zaśmiałem się- To dla niego nic nie znaczyło. Jedyne, co zrobiłem to zdradziłem ciebie. Zraniłem jedyną osobę, która mnie kocha.
-Chuj- parsknął.
-Wiem, nie musisz mi mówić.
-Miałem na myśli jego.
-Oh.
-Jak dla mnie możemy o tym wszystkim zapomnieć, Zee. Ja tu zawsze będę dla ciebie, pamiętaj- uśmiechnął się ciepło. Wtuliłem się w jego ciało.
-Dziękuję- szepnąłem- Ale wracam do Londynu.
Skinął. Tak było lepiej. A przynajmniej tak myślałem.
Bilet zarezerwowałem na następny dzień. Liam odwiózł mnie na lotnisko, a ja wyleciałem ze Stanów, nie odwracając się nawet.
I gdy wróciłem, zrobiłem najgłupszą rzecz, jaką mogłem.
Poszedłem się naćpać.
xxx
Znalazł mnie Niall. Myślałem, że umrę, widząc jego łzy następnego dnia. Obudziłem się oczywiście w szpitalu, ponieważ wsadziłem w siebie tyle heroiny, że cudem przeżyłem.
Ale ja żałowałem. Już nie chciałem żyć.
-Kiedy wróciłeś?
-Wczoraj.
-I od razu po dragi?
-Zdradziłem Liama- szepnąłem. Moje oczy zaszły łzami, które po chwili zaczęły spływać po moich policzkach.
-Z?
-Louisem- zaśmiałem się sucho- Przyszedł do zakładu, w którym pracowałem. Chciał tatuaż. Liść konopi indyjskiej, a pod nim moje imię i data naszego poznania. Po zrobieniu wyznał, że mnie kocha i zaczęliśmy się pieprzyć.
-Inteligentnie- mruknął Niall. Patrzył jednak na mnie ze współczuciem- Debil- westchnął.
-Potem wyszedł. Po prostu wyszedł. Stwierdził, że nie ma o co walczyć i sobie kurwa poszedł, rozumiesz?
-I przez niego próbujesz się zabić?! Jebło ci na mózg, Malik?!
Nie odpowiedziałem. Niall miał rację, byłem idiotą.
Byłem zakochanym po uszy idiotą.
xxx
Straciłem rachubę czasu. Nie wiedziałem, kiedy rozstałem się z Lou, kiedy wyjechał, a kiedy rzuciłem Liama. Za to pamiętałem dokładnie czternastego września. Tego dnia, którego się poznaliśmy i tego dnia, kiedy dokładnie po dziesięciu latach wytatuował sobie datę poznania i pieprzoną marihuanę.
Pamiętałem, jak wbijałem się w niego, jak jęczał moje imię.
Pamiętam jak doszedł, robiąc mi malinkę.
I Pamiętam jak wyszedł ze studio, płacąc za tatuaż.
Traktując jak zwykłą tanią, jebaną dziwkę!
Jakbym był nic nie wart.
Uderzyłem dłonią w lustro, tłukąc je na tysiące maleńkich kawałeczków.
To nie mogło się tak skończyć.
Ale skończyło.
Dlaczego ja go w ogóle poznałem?
xxx
-Halo?
-Louis o ciebie pytał. Powiedziałem, że wróciłeś do Anglii i nie chcesz go znać.
-Dziękuję. Nie masz pojęcia, ile to dla mnie znaczy.
-Spoko. Wracam do Londynu, tak w ogóle.
-Ale jeszcze nie minęło sześć lat!
-Uwinąłem się z materiałem. Będę czasami tam latał. Ale bez ciebie nie widzę w tym mieście przyszłości.
-Jesteś kochany, ale ja nie wiem, czy powinniśmy znowu próbować.
-Czy czujesz to samo, kiedy jestem daleko od Ciebie?-Uśmiechnąłem się się pod nosem.-Czy znasz krainę, którą przemierzyłem dla Ciebie?
-Liam, no nie wiem, czy to dobry pomysł. Jest ciężko, nie chcę cię ciągle ranić.
-Moglibyśmy zawrócić lub poddać się- dodał- Ale przyjmiemy to co nadejdzie, to co nadejdzie.
-Tak. Przyjmiemy, Liam.
-Kocham cię, Zee.
-Nie mogę ci odpowiedzieć.
-Wiem. I to jest w porządku, naprawdę.- rozłączył się.
Przecież wiem, że nie jest.
xxx
Kiedy pojechałem po niego na lotnisko, nie mogłem się doczekać, aż znowu go przytulę. Tęskniłem za nim.
Ale kiedy zamiast Liama z odprawy wyszedł Louis, moje serce stanęło. Podszedł do mnie z lekkim uśmiechem, błąkającym się na ustach. Stanął przede mną, a ja patrzyłem na niego z wyrzutem.
-Chcesz powtórki? - zacząłem chłodno- A masz chociaż kasę, żeby uregulować rachunek?
Louis skrzywił się.
-Przepraszam.
-To nie wystarczy.
-Są uwagi, które mieliśmy, po prostu odejdą.
Milczałem.
-I są łzy, które wypłaczemy, ale te łzy kiedyś wyblakną.
Nadal się nie odezwałem, choć moje serce drgnęło.
-To cena, którą płacimy, kiedy przyjdzie nam kochać.
W moich oczach stanęły łzy. Pierwsza spłynęła po policzku, a Lou ją starł.
-I przyjmiemy to co nadejdzie, to co nadejdzie .*
Wtuliłem się w niego, cicho szlochając.
-Kiedyś w końcu musimy spróbować jeszcze raz, Zayn. Tym razem nie schrzanię, przysięgam.
-Wierzę ci, Lou. Kocham cię.
xxxxxx
* Piosenka Imagine Dragons- Walking The Wire.
Ogólnie te dodatki są inspirowane piosenkami tego zespołu 💞💞
NA MOIM PROFILU JEST JUŻ ZWIASTUN DO KDR, ZACHĘCAM DO OBEJRZENIA:)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top