19.Mercy

Taki bonus . Rozdział miał być w czwartek . Mam nadzieję że docenicie to ❤❤❤
EMILY POV
Otworzyłam powoli oczy i pierwsze co zobaczyłam to .. Głowa.  A właściwie szyja Justina . Jeszcze spał a ja postanowiłam mu się przyjrzeć.  Miał mała blizne koło żuchwy.
Zaczelam śmiesznie cichotac bo chłopak zaczął śmiesznie pochrapywać.
-Z czego się śmiejesz? -zapytał z poranną chrypką. I zaczął mnie gilgotac. Za chwilę wiłam się na kanapie .
-Nie ... Koniec... proszę nieeee -mówiłam coraz głośniej . Po chwili leżałam na podłodze.
-Em nic ci nie jest ?- zapytał.
-Nie -zaczęłam się śmiać. Chłopak podniósł mnie a ja chyba zobaczyłam prawdziwy uśmiech Justina Biebera .
Nic nie udawał.
-No co mi się tak przeglądasz? - zapytał.
-Ja ? Przyglądam? -zrobiłam niewinna mine.
-Tak . Wiem że jestem mega seksownym i pewnie myslisz jak wyglądam nago ale no tak z rana ?-zapytał. Nie mogę tego człowieka.
-Dokładnie o tym myslalam -powiedziałam. -Idę do łazienki masz może jakąś szczoteczkę? -zapytałam
-Możesz wziąść moja -powiedział wstając. Umyłam twarz i zęby. Tylko w co ja się ubiore ?
Zeszłam na dół gdzie Justin robił już kawę. 
-Teraz ja idę pod prysznic . Nie potrwa to długo no chyba chcesz iść ze mną? -zapytał i poruszył brwiami.
-Może... innym razem -powiedziałam.
Poszłam na górę i Ubrałam sobie spodnie z wczoraj . Koszule postanowiłam zostawić. Wypiłam kawę i czekałam na chłopaka.
Gdzie cukier? Zaczęłam szukać na dole i gdy wstawałam zdarzyłam się z torsem chlopaka. Zachwiałam się ale Justin mnie złapał.
-Kobiety co prawda maleją na mój widok ...
-Chyba tylko w twoich snach - przewróciłam oczami i dałam cukru do kawy.
-Co chcesz dzisiaj robić? -zapytał.
-Nie wiem wrócę do domu. Poczytam może książkę no niewiem -odpowiedziałam.
-Mam pomysł-powiedział .-Ubieraj buty ,kurtkę i jedziemy do twojego domu przebierzesz się w coś wygodnego i jedziemy dalej -powiedział a ja nie miałam co do stracenia . Po 3 minutach byłam już gotowa.  Aktualnie jechaliśmy samochodem . Gdy w radiu leciało Mercy Shawna Mendesa musiałam podgłośnic . Zaczelam śpiewać . Chłopak zaczął się śmiać. 
-No co? - zapytałam
-Nic nic -śmiał się dalej. Dojechaliśmy do mojego domu . Justin zaparkowała i wyszedł za mną.  Tradycyjnie.
-To co poczekaj tu ja się szybko przebiore i jestem za 10 min -powiedziałam i już mnie nie było. Wygodnie?
Dla mnie jeansy są bardzo wygodne.  Wzięłam je i koszule .
Rozczesałam włosy bo były w stanie krytycznym. I trochę pomalowałam. Może to być miejsce publiczne.
-Jedziemy? -zawołałam
-Już -odpowiedział.
Po chwili byliśmy w drodze .
-Gdzie jedziemy ?-zapytałam . Zawsze lubię wiedzieć.
-Za chwilę się dowiesz -odpowiedział skupiony na drodze .

JUSTIN POV
Jechaliśmy na hale. Pogramy sobie chwilę w kosza może.  Kurwa ...
A nie, mam buty . Dziewczyna też ma na sobie sportowe buty . Dobrze ....
-No jesteśmy na miejscu -niewiem czy poznała miejsce bo pojechaliśmy od tyłu.  Uumm od tyłu.  Kurwa moja wyobraźnia.
-Jesteśmy na ... hali? -zapytała.
-Brawo kochanie -powiedziałem.  Lubię tak do niej mówić . Otworzyłem drzwi moim kluczem .
-Nie ma nikogo ?-zapytała gdy weszliśmy już na wielką sale .
-Nie -powiedziałem zdejmując kurtkę i ubierajac Air maxy. Emily zrobiła to samo . Poszłem po piłkę.
-To co gramy? -zapytałem
-Gramy -uśmiechnęła się i zabrała mi piłkę.
Oo ty .
Pobiegłem za nią.  Szybka jest . Zrobiła dwutakt i ... woah trafiła.
-Jest !!!! 1:0- ucieszyła się jak dziecko .
Zaraz to sobie odbije. Poszłem pod kosz i szybko wystartowałem.  Dziewczyna próbowała mi zagrodzić drogę no ale byłem od niej sporo wyższy.
-No to teraz 1:1- zaśmialem się na co ona udawała foch.  Teraz to ona pobiegła ,złapałem ja w pasie z tyłu i trzymałem.
-To jest Faul Justin-śmiała się.  To najcudowniejsze uczucie me świecie.  Uszczęśliwić kogoś. Sprawić by to ONA się śmiała.
-A gdzie jest sędzia? - trzymałem ja mocno .
-Ej- powiedziała . Próbowała rzucić . Pewnie myślała że pobiegłem za piłka
Odwróciła się do mnie z uśmiechem na twarzy. Popatrzyłem się to na jej usta to na oczy . Postanowiłem połączyć nasze usta . Dziewczyna na początku była Zaskoczona ale potem oddała pocałunek.  Chwyciła za końcówki moich włosów pociągając je . Mruknąłem w jej usta .
Zaczęło nam brakować tlenu . Chciałem żeby ta chwila trwała wiecznie.
Oparłem czoło o jej czoło.
-Odwieziesz mnie do domu ?-zmarszczyłem brwi ale pokiwałem głową. Wziąlem torbę i zamknąłem drzwi.
-Wszystko ok ?-zapytałem.
-Tak, jasne tylko nie mam telefonu a ciocia i wojek mogą się martwić.  O i jest jeszcze Lu -powiedział.  Kto to kurwa jest Lu?
To jej jakiś chłopak czy coś?
Ja pierdole .
Spieprzyłem.
Po 15 minutach byliśmy na miejscu.
-Dziękuję za wszystko. To do zobaczenia -Powiedziała.  Nie takiego pożegnania oczekuje.
Już miała wysiadac przetrzymałem ja za rękę i po raz drugi tego dnia wpiłem się w jej usta .
Na początku byłem delikatny ale później zacząłem całować brutalnie .
Dziewczyna położyła ręce na mojej klatce piersiowej i odepchnęła.
Wyszła i szybko skierowała Się do drzwi .
To chyba teraz Spieprzyłem kurwa mac .
Poszłem zadzwonić do jej mieszkania nie chciałem jej skrzywdzić. Nic ... nic kurwa . Co ja mam teraz zrobić?
Kurwa ??!
Wsiadłem do samochodu i szybko odjechałem.

EMILY POV
Szybko weszłam do domu zamykając za sobą drzwi. Zajechałam plecami po drzwiach na dół. Ukryłam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. Czemu on taki jest ?
Raz miły a raz... jakby mu zależało tylko na jednym .
Usłyszałam dzwonek.  Nie ,nie otworze mu .
Nie wiem ile zajęło mi ogarnięcie się ale wstałam zdjełam kurtkę i poszłam coś zjeść. Lody ,nie i tak wydaje mi się że jestem gruba to może jogurt. Pewnie tak. Poczułam że zaczyna boleć mnie głowa a po chwili miałam mroczki przed oczami . Zignorowałam to .
Usiadłam na kanapie i włączyłam TV.
Lubię gdy jest głośno w domu .
Zjadłam i poszłam wziąść kąpiel. Jestem zmęczona. Może nie fizycznie ale psychicznie napewno. Za miesiąc święta. Mimo wszystko kąciki moich ust podniosły się do góry. Wytarłam się i poszłam się położyć. Jest 21 .
A do pracy mam na 9. Może już pójdę spać.

Jest 7:30.
Wogóle nie jestem głodna więc wzięłam tylko dwie śliwki i poszłam się ogarnąć.
Ruszyłam o 8 ,mogą być korki . Mam nadzieję że nie spotkam Justina. Chcę od niego odpocząć.
-Hej Emily -powiedział ten debil z którym codziennie muszę się widywać.
-No cześć...-powiedziałam.
-Co tam ?- nie dość że nie mam chumoru to ten lizus pyta się co u mnie? Wiem że nie pyta się że swojej dobroci .
-No kiepsko... 9 planet , bodajże 294 kraje . Ponad 7 miliardów ludzi a ja muszę patrzeć akurat na ciebie -powiedziałam i poszłam się przebrać .
-Nieźle -powiedział jeden z klientów.
Ja jestem na codzień miła ale nie dla niego . Jak kogoś nie lubię to to pokazuje a nie będę się podlizywać.  Nie jestem nim .

Chumor mi się poprawił po dniu w pracy. Było bardzo miło.  Z uśmiechem na ustach wyszłam z pracy . Popatrzyłam że na przeciwko stoi samochód Justina a obok niego w własnej osobie chłopak. Nie zauważył mnie więc szybko poszłam do swojego samochodu.
-Chyba nie zauważył -powiedziałam .
Szybko wyjechałam z parkingu.
Uff .
Weszłam do domu ,zmęczona . Nogi nie miłosiernie mnie bolą.
-Niespodzianka!!! -powiedział Lu .
-Jezu Lukas -złapałam się za serce nie. Po chwili przytulając przyjaciela .
-Co tam robaczku?
-Lu miałeś już tak na mnie nie mówić.  Jest wszystko okej ,a ty co tutaj robisz o tej godzinie?-zapytałam .
-Mam dla ciebie taka wiadomość. Jadę na staż do Londynu na miesiąc -powiedział a ja szybko się od niego odciepiłam.
-Lu to cudownie. Tyle razy mówiłeś mi o tym stażu a teraz jedziesz tam. Gratuluję Lu -powiedziałam.  Przytuliłam go mocno.
-Jadę za 2 dni -powiedział. Zrobiło mi się przykro ze Lu pojedzie i nie będzie go przy mnie ale to jest jego marzenie i nie będę go zatrzymywała.
-To już w czwartek?-to chyba wcale nie było pytanie.
-Tak ale jak chcesz to mogę to odwoła..
-Nie ma takiej możliwości.  Jutro przyjdę cie spakować bo jeszcze spotkasz tam jakaś laseczke i nie pozwolę ci wyglądać jak bezdomny -powiedziałam a on zaśmiał się.
-Tak jest a teraz idź pod prysznic ja zrobię ci kolacje -powiedział a ja dopiero teraz poczułam że jestem odrobinę głodna. Puściłam mu oczko i weszłam pod szybki prysznic.
Po 15 minutach byłam już w piżamie.
-Gotowa ,a ty?-zapytałam
-Oczywiście słoneczko -powiedział
-Piżama party -krzyknęłam i rzuciłam go poduszką ukrywają się za sofę.
Zaśmialiśmy się i kontynuowaliśmy zabawę.
-Koniec bo naleśniki będą zimne -powiedział przyjaciel.
-No dobra ,chodźmy -Powiedziałam i rzuciłam chłopaka ostatni raz .

                uwaga !!
Każdy kto tu był proszony jest o zestawienie po sobie gwiazdki lub komentarza
Dziękuję   
                        D
❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top