3
Ed
Katie wybiegła z mieszkania a ja kucnąłem i podniosłem z ziemi zdjęcie usg.
10 tydzień.
Uśmiecham się, choć nie powinienem.
Zraniłem ją.
Przecież Kate jest moją żoną. Kochałem ją i nadal kocham.
Stoję tak jeszcze chwilę i wychodzę z domu.
Wsiadam do mojego audi i jadę po jedynych śladach w śniegu, zostawionych przez jej opony.
Zatrzymując się na światłach wyprzedza mnie karetka na sygnale, przejeżdża przez skrzyżowanie i gna dalej tą samą drogą co ja.
Denerwuję się.
W końcu moje myśli stają się prawdą.
Karetka stoi na skrzyżowaniu. Widzę auto Katie.
Nie.
Nie.
Moja mała Kate.
To moja wina.
To ja ją zdradziłem, a ona jest w ciąży.
To moje dziecko.
Nie daruję sobie, jeśli je straci.
Może to było coś, co mogłoby zmienić nasze życie.
Wysiadam na śnieg i próbuję się zbliżyć.
- To moja żona - mówię do funkcjonariusza.
- Nie może Pan teraz podejść - informuje mnie jednocześnie powstrzymując od wtargnięcia na miejsce wypadku.
- Gdzie ją zabiorą?- pytam szybko.
- Hej, dokąd zabierzecie poszkodowaną?- woła do jednego z ratowników medycznych.
- Mount Sinai Medical Center- mówi.- Na Manhattanie, przy wschodniej ścianie Central Parku.
Widzę, jak Kate jest przykrywana na noszach i przenoszona do karetki. Po chwili odjeżdża na sygnale a ja czym prędzej wsiadam w samochód i jadę do wskazanego szpitala.
Ona nie może stracić tego dziecka.
Dojeżdżam do szpitala bardzo późno.
Wbiegam do holu i podbiegam do recepcji.
- Przywieziono to kobietę z wypadku - powiedziałem.
- Jest Pan kimś z rodziny?- zapytała.
Jezuu.
- Jestem mężem, Edward Roe. To moja żona Kate Roe - powiedziałem.
Kobieta wpisała coś w komputerze.
Sekundy dłużyły mi się jak godziny.
- Panna Roe leży na OIOM'ie, na 6 piętrze - poinformowała mnie.
Czym prędzej rzuciłem się w stronę wind, pojechałem na 6 piętro i wpadłem na OIOM.
Od razu znalazłem Kate.
Nie wyglądała najgorzej.
Chyba spała.
Była podłączona do różnych monitorów, miała kroplówkę.
Jej ramię było w temblaku a głowa zabandażowana.
Pod oczami była sina.
Jej klatka piersiowa unosiła się miarowo.
Wiedziałem, że teraz nie powinienem tam wchodzić.
W końcu to ja trochę przyczyniłem się do tego wypadku.
Siadam na krześle przed salą.
Jest noc.
Za oknem pada śnieg, a ja modlę się, by dziecku nic się nie stało.
Kate wyglądała dobrze.
Przynajmniej tak się wydawało...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top