Zgadłeś

  Sam stanął przy Deanie, który robił sobie kanapkę. Nie odzywał się, tylko z niepokojem patrzył na brata. Zagryzł usta i przełknął ślinę, nie wiedząc jak zacząć rozmowę. Dean nadal wyglądał na wściekłego i Sam nie chciał go zdenerwować jeszcze bardziej. Westchnął i w końcu zagaił brata.

-Dean...

-Nie-warknął, mierząc w pierś Sama nożem.-Nie zadzwonię, nie napiszę i wiele innych nie. Mam ją głęboko w poważaniu.

-Dean, czy ty się słyszysz?-zapytał, odsuwając się na bezpieczną odległość.-To Nadia! Niedawno usychałeś z tęsknoty za nią a teraz masz ją gdzieś tylko dlatego, że zadaje się z Crowleyem? 

-Zastanówmy się... hm. Tak.

-Dean-westchnął.-To twoja przyjaciółka, tak?

-Nie-sarknął, gryząc kanapkę.

Sam odprowadził Deana wzrokiem do drzwi, a kiedy łowca opuścił kuchnię, wyciągnął telefon i wybrał numer Crowleya. 

Król Piekła spojrzał na ekran telefonu. Przeniósł wzrok na Nadię, która naburmuszona siedziała przy stole, majstrując przy jakimś urządzeniu. Crowley wycofał się z pomieszczenia i odebrał telefon.

-Łoś-powiedział na przywitanie.-Potrzebna pomoc.

-Tak, wiem-pokiwał głową.-Gdyby Dean nie był chroniony znakiem, pomyślałbym, że jest opętany. Jest wściekły.

-Nadia to samo-przyznał demon.-Znam ją już jakiś czas i wiem, że to bardzo łagodna kobieta, dlatego jestem w szoku. 

-Aż tak źle?

-Jest przerażająca. Do tego nie pomaga fakt, że jest speedsterką.

-Co to ma do rzeczy?-zapytał.

-Speedsterzy to stary gatunek-wyjaśnił.-Istnieje legenda, że potrafią wygenerować tyle mocy aby zabić demona.

-Jak anielskie ostrze?

-Albo ten wasz nożyk-dodał.-Nie chcę sprawdzać czy to prawda.-Sam w zamyśleniu potarł brodę.

-Dowiem się od Savitara czy to prawda-mruknął w zamyśleniu.

-I co to nad da?-prychnął demon.-Trzeba ich pogodzić.

-Na to też znajdziemy sposób-zapewnił.-Nie daj jej uciec.

-Mam łapać speedsterkę?-zakpił.-Słyszysz jak to niedorzecznie brzmi?

-Po prostu jej pilnuj-westchnął zrezygnowany.-Wymyślę coś.

Demon westchnął i rozłączył się. Schował telefon do kieszeni, odwracając się. Niemal podskoczył, widząc tuż przed sobą twarz Nadii. Jej oczy, które zazwyczaj były złote, teraz przypominały dwa czarne węgielki. Crowley wiedział, że to za sprawą słabego światła i cienia, ale i tak odsunął się przestraszony. 

-Crowley-powiedziała tylko.

-Nadie-odchrząknął. 

 -Znasz jeszcze jakieś ciekawe legendy o speedsterach?-zapytała. Demon poczuł dreszcz na karku, słysząc jej ton.

-Musiałbym chwilę pomyśleć-odparł.

-Super, to jak się namyślisz to mi powiedz-powiedziała, nagle robiąc się mniej straszna. Odwróciła się i odeszła, a Crowley śledził ją wzrokiem. Kiedy zniknęła za rogiem, oparł się plecami o ścianę. Czuł jakby przechodził mini zawał serca.'Savitar mówi, że legenda jest prawdziwa. Twierdzi, że Nadia z łatwością mogłaby zabić demona'-demon otworzył szerzej oczy, patrząc na treść wiadomości od młodszego Winchestera.-

Jestem w dupie-stwierdził.

   

    Osatra machnęła ręką i obraz z lustra zniknął. Zadowolona z siebie odwróciła się. Za nią, w odległości kilku metrów, stał jej partner w zbrodni. Biały garnitur idealnie na nim leżał, sprawiając, że demon wyglądał nawet groźniej. Zamknął oczy tak, że wiedźma dokładnie widziała jego blizny na twarzy. Zadowolony pokręcił głową i spojrzał na rudowłosą.

-Osatro-mruknął.

-Asmodeusie,-powiedziała-jak ci się podobają efekty mojej pracy.

-Zadziwiające-przyznał.-Jak ci się to udało?

-Jak mi się udało skłócić tę dwójkę?-zapytał.-Banalnie-zapewniła, uśmiechając się szerzej.-Kilka klątw i zaklęć i viola. Ta dwójka, naprawdę bliskich sobie ludzi, nienawidzi się.

-Zatem możemy przejść do drugiej części planu?

-Oczywiście-zapewniła. Demon uśmiechnął zadowolony.

-Ciekawe, czy Dean Winchester tęskni za byciem demonem-zaśmiał się.

Kilka dni później Sam i Dean udali się na polowanie. Sam nie mógł już znieść wrednych komentarzy naburmuszonego brata, dlatego zabrał się do pracy nad pierwszą lepszą sprawą. Oczywiście Dean też chciał iść na polowanie. Tak oto Sam znalazł się w Impali, siedząc na miejscu pasażera. Wzdychał cicho, opierając czoło o szybę. Dean słuchał muzyki, puszczając ją na cały regulator. Najwyraźniej mu to nie przeszkadzało, ale Sama to denerwowało.

Dean jakiś czas temu, zaczął być wredny dla wszystkich dookoła. Na Sama, na Castiela i na, Bogu ducha winną, kasjerkę w supermarkecie. Dodatkowo starszy Winchester znowu zaczął pić więcej alkoholu i wybywać z Bunkra na całe noce. Sam nie wiedział, co brat wtedy robi i gdzie to robi. Pozostało mu tylko udawać, że się nie przejmuje.

Impala zatrzymała się pod motelem. Było zbyt późno aby przesłuchiwać światków dziwnych zdarzeń, dlatego bracia postanowili się przespać i rano ruszyć. Sam opadł na poduszki i mruknął cicho pod nosem-łóżko było nadzwyczaj wygodne... albo on tak zmęczony.

Dean rzucił swoją torbę na łóżko a sam usiadł przy stoliku. Otworzył butelkę piwa i łapczywie się napił.

-To co nas tu sprowadza?-zapytał.

-Demony-Sam sapnął, wstając do pozycji siedzącej.-W domu, w którym odprawiano rytuał przywołania demona, świadek wyczuł mocną woń siarki-wyjaśnił.

-No to pozamiatane-stwierdził Dean.

Jakiś czas później obaj położyli się spać. Sam, zmęczony podróżą, zasnął natychmiast. Dean miał z tym problemy, ale w końcu i on usnął. Nie na długo.

Coś go obudziło. Zdziwiony wstał do pozycji siedzącej. Spojrzał na zegarek na szafce i uniósł brwi do góry. Czuł jakby spał z dziesięć godzin a tymczasem zegarek wskazywał na to, że minęła zaledwie godzina. Winchester był wyspany i przepełniony energią, dlatego wstał cicho z łóżka. Ubrał się, dopił piwo i wyszedł z motelu ze swoją torbą na ramieniu. Wsiadł do Impali, rzucił torbę na tylne siedzenia i położył ręce na kierownicy. Przekręcił klucz w stacyjce i odjechał, licząc po cichu, że warkot silnika nie obudził Sama.

Nie wiedział gdzie i dlaczego jedzie. Jednak jego ciało zdawało się, wiedzieć to doskonale. Zatrzymał nagle samochód. Pod domem, do którego najwyraźniej zmierzał, stało czarne Camaro, które Dean od razu rozpoznał. Łowca widział zapalone światła i słyszał pracę silnika.  Wysiadł z Imapli a za jego przykładem poszła właścicielka drugiego Chevroleta.

Kobieta oparła się niedbale o maskę auta i spojrzała na Deana. Przechyliła lekko głowę i uśmiechnęła się ironicznie.

-Zastrzelisz mnie?-prychnęła, widząc jak dotyka broni.

-Nie kuś-syknął.

-W końcu jestem nadnaturalną istotą-powiedziała, podchodząc do niego.-Zabijasz takie, czyż nie?

-W wolnej chwili-przyznał.-Czekam na odpowiedzi moment aby wpakować ci cały magazynek w bebechy-zapewnił ją.

-Nie mogę się doczekać-syknęła tuż przy jego twarzy.-Czego tu szukasz, do cholery?-zapytała po chwili.

-Nie wiem-wzruszył ramionami.-Tak jakoś mnie tu ciągnęło.

-Mnie to samo-westchnęła, odsuwając się od mężczyzny za kilka metrów.

-Wchodzimy?-zapytał.

-U, chcesz coś zrobić razem?-prychnęła.-Chcesz coś robić ze mną, mimo że zadaję się z Crowleyem?

-Zapytałem czy wchodzimy, a nie czy mogę cię przelecieć na tyle Impali-sarknął. Brunetka prychnęła pod nosem. Wyminęła go i weszła do środka a Winchester na to wywrócił oczami.

  

    Kilka dni później Sam poszukiwał Deana w mieście, do którego jakiś czas temu przyjechali. Po Winchesterze i Impali nie było śladu. Do tego Crowley poinformował go, że Nadia też zaginęła. Czuł, że Speedsterka będzie tam gdzie Winchester, dlatego w miejskim monitoringu poszukiwał również Camaro z 1969. Jak na złość tego auta też nigdzie nie było. Sam nie tracił nadziei na odnalezienie tej dwójki.

W końcu Sam zdecydował, że zajmie się sprawą demonów. Przecież po to tutaj przyjechali, prawda? Może Dean udał się sam na polowanie i dlatego zaginął. Z takim założeniem łowca pojechał zbadać dom, w którym ktoś próbował przywołać demony.

Wszedł do środka, z bronią gotową do użycia. Rozglądał się dookoła, pilnując się na każdym kroku. Zszedł do piwnicy. Siarkę czuł już na schodach, dlatego zmarszczył nos. Wszedł do piwnicy, gdzie na podłodze był namalowany okrąg ze znakami. Na środku stała misa. Wszedł w głąb pomieszczenia, opuszczając broń.

Drzwi zatrzasnęły się za nim. Zaalarmowany uniósł broń i wymierzył w...

-Dean!-zawołał, natychmiast opuszczając broń.-Szukałem cię, gdzie byłeś, co się stało?-wypytywał na jednym tchu.

-Zapomniałem czegoś-odparł.

-Byłeś tutaj?-zapytał.-Wywołano demona?

-Tak-powiedział tonem, który zmroził Samowi krew w żyłach.-Bardzo złego demona.

-Dean...?

Dean zaczął się śmiać. Patrzył przy tym na brata i tak jak jego usta wykrzywiały się przy śmiechu, tak jego oczy wydawały się martwe.

Nagle zamilkł. Uśmiechał się tylko, patrząc jak niepokój Sama coraz bardziej rośnie.

-Otóż widzisz, on nadal tu jest.

-Kto? Ten demon?

-DING,DING, DIIING-warknął. Zamknął oczy, a kiedy ponownie uniósł powieki, jego gałki oczne były czarne jak jego dusza.-Zgadłeś.


Generalnie jak to pisałam, to był dopiero początek 13 sezonu a mamy już 14 XD
Jak to pisalam to nie wiedziałam, że Deana znowu opęta xd ja to mam wyczucie, huh?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top