Wspomnienia Deana

Sam opierał się swobodnie o płot, obserwując jak Dean uczy Nadię korzystania z broni. Rozkładał pistolet i potem, dokładnie tłumacząc każdy krok, składał ją. Powtórzył to kilka razy, po czym podał broń Nadii.

Dwa metry od Sama, na płocie, były ustawione butelki po piwie. Kobieta skupiła swój wzrok na nich, wycelowała i pociągnęła za spust. Zielona butelka roztrzaskała się, wyrzucając dookoła odłamki szkła. Używając speedforce, złapała kilka kawałków, które znalazły się niebezpiecznie blisko Deana.

-Kurwa-jęknęła, wyjmując kawałek butelki ze swojej ręki.

-Najbardziej polskie słowo jakie znam-powiedział, słysząc co mówi.-Nic ci nie jest?

-Ta-powiedziała, widząc jak rana powoli się zrasta.-Lepiej się odsuń na bezpieczną odległość.

Sam został przeniesiony do innego wspomnienia.

Nadia siedziała na kanapie a Dean miał położoną głowę na jej kolanach. Kobieta wplątała swoje palce w jego grzywkę, delikatnie głaskając go. Oglądali Avengersów w telewizji, chociaż to bardziej Nadia oglądała. Dean z zamkniętymi oczami i błogością na twarzy poddawał się pieszczocie.

Sam usiadł przy stole naprzeciw kanapy. Z lekkim uśmiechem patrzył na brata, który był spokojny i zrelaksowany. Młodszy Winchester widział już tyle wspomnień brata związanych z brunetką, że czuł jakby ją znał. Szybko zrozumiał, że ta konkretnie osoba daje Deanowi wszystko czego ten potrzebuje. Z radością patrzył na takie chwilę jak ta. Mimo, że nie poznał speedsterki czuł do niej wdzięczność i sympatię.

-Naprawdę dziwne-powiedziała; łowca otworzył oczy i obrócił głowę by na nią spojrzeć.

-Co jest dziwne?-zapytał.

-Zazwyczaj takie filmy oglądam z napisami-wyjaśniła.

-Umiesz przecież angielski-powiedział, podnosząc się do pozycji siedzącej. Otoczył kobietę ramieniem a ona się w niego wtuliła.

-Tak, ale czasami mój słownik nie działa-powiedziała i teraz ona zamknęła oczy; Dean zaczął jeździć ręką po jej plecach. Uśmiechnął się, kiedy mruknęła.

Parę nie obchodził już film lecący w tle. Ułożyli się razem na kanapie i tak leżeli. Kiedy Dean drzemał Nadia skupiła swój Speed Force i pokierowała go w stronę urządzenia, wyłączając je. Westchnęła i położyła głowę na torsie mężczyzny. Tak mogła spędzić resztę życia-Dean zresztą też.

Sam znowu znalazł się w innym motelu.

Przy stole siedział Dean a naprzeciw niego Savitar. Łowca przeglądał jakiś magazyn motoryzacyjny a Sav sprawdzał coś na telefonie. W radio cicho leciała muzyka.

Nadia weszła do środka pokoju z siatkami w ręce. Dean od razu się podniósł by jej pomóc.

-Nie trzeba-powiedziała.-Kupiłam ci ciasto-dodała.

Dean stanął obok niej i pomógł jej wyciągać zakupy. Oblizał usta, widząc ciasto wiśniowe.

-Ożenię się z tobą-powiedział, otwierając pudełko z ciastem.

-Mówisz to już drugi raz, Dean. Najpierw się oświadcz a potem pogadamy o ślubie.

-Jakbym się oświadczył ci teraz to być mnie przyjęła?-zapytał i uśmiechnął się zawadiacko, chcąc nadać swojej wypowiedzi żartobliwy charakter. Jednak Sam miał wrażenie, że pytał serio. Nadia najwyraźniej uważała tak samo jak on; można było wyczytać to z jej miny.

-Możliwe-zamruczała-Zamierzasz mi się oświadczyć, Panie Łowco Potworów?-zapytała.

-Możliwe-powtórzył za nią.

-Och, na litość boską! Pocałujcie się i będzie wesele!-usłyszeli bruneta z tyłu.

Winchester uśmiechnął się łobuzersko do kobiety i spojrzał na Savitara. Cmoknął nos Nadii i zabierając ciasto, przysiadł się do speedstera. Kobieta zaśmiała się cicho.

-Chce być drużbą na ślubie, Dean-powiedział.

-Jeśli Dean będzie się kiedykolwiek żenić to na drużbę weźmie swojego brata albo najlepszego przyjaciela-odpowiedziała za szatyna.

-No, najlepszego przyjaciela. MNIE!

-Przykro mi, bracie-powiedział Dean z ustami pełnymi ciasta.-Nadie ma rację. Wziąłbym albo Sama albo Casa.

-To kto weźmie mnie?-zasmucił się.

-Z tego co wiem to jesteś najlepszym przyjacielem Nadusi-uśmiechnął się.

-NADUŚ!-ucieszył się i w sekundę znalazł się przy niej.-Weźmiesz mnie na drużbę na twój ślub z Deanem?

-Najpierw niech się oświadczy a potem pogadamy o ślubie-powiedziała ponownie.

-Już widzę was ślub!-zawołał i wrócił na swoje miejsce. Uśmiech zszedł z twarzy brunetki. Kate też tak mówiła w dniu, w którym poznały Winchestera.

-Doprawdy?-zapytał Dean.

-Oczywiście! Piwo, ciasto i polska wóda na jednym stole-zaśmiał się.-Zamiast smętnych kawałków do wolnego tańca, puścimy Highway to Hell!

-Ambitnie-przyznała Nadia.

-Ceremonia odbędzie się w jakimś zajebistym miejscu. Widzę jakiś lasek, gwiazdy i wasze Chevrolety w tle.

-To mi się podoba-powiedział Dean.

-Piwo, ciasto i polską wódę plus AC/DC w tle możemy mieć zawsze-pokręciła głową kobieta.-Nie musimy robić wesela.

-Ale ja chce wasz ślub! Wasze dzieci będą mnie nazywać wujkiem Savkiem.

-Chyba Sławkiem-mruknęła.

Nadia i Dean oglądali jakiś tandetny romans w telewizji. Ze nudzeniem na twarzy wpatrywali się w ekran ziewając co jakiś czas. Był niedzielny wieczór i na żadnej stacji nie było nic ciekawego.

-Mój mózg się topi-westchnęła.

-Nie tylko twój-mruknął.

-Nie rozumiem w ogóle o co tu chodzi. Dlaczego oni tyle się całują?

-Bo to fajne-wzruszył ramionami.

-Co jest fajnego w lizaniu się?-zakpiła.

-No nie mów, że się nie całowałaś!-zdziwił się.

-Z dwa razy w liceum...-mruknęła pod nosem.

-No nie! Serio? Kiedy to było? Sto lat temu?

-Jesteś wredny-zarumieniła się.

-Nie mogę uwierzyć, że całowałaś się tylko dwa razy! Pewnie jesteś jeszcze dziewicą.

-A żebyś wiedział-warknęła zawstydzona. Wstała chcą odejść, ale Dean ją zatrzymał.

-Przepraszam-powiedział ze skruchą. Ona nigdy się z niego nie nabijała, nieważne jakie głupstwo palnął.-Nie chciałem cię urazić.

-Okej-mruknęła, nie patrząc mu w oczy. Czuła się taka zawstydzona.

-Ale... ale jakim cudem nigdy nic... no wiesz...

-Nie jestem w typie mężczyzn, tak myślę.

-Co?

-W liceum pierwszy raz się całowałam, bo graliśmy w butelkę. Drugi raz to samo. Byłam raczej niewidzialna dla chłopaków... zresztą jestem nudziarą. Nikt nie chce całować się z nudziarą.

-Nie jesteś nudna! Słuchasz rocka, znasz się na autach...-zaczął wymieniać.

-Nigdy nie mówiłam tego głośno. Nie pokazywałam tego po sobie-wyjaśniła.-W szkole widzieli mnie tylko z podręcznikami albo książką do czytania. Byłam nerdem-to sprawia, że ludzie mają cię za nudną.

Kiedy chciała się odsunąć, on ją przyciągnął bliżej siebie. Rękę położył jej na plechach uniemożliwiając jej ucieczkę. Drugą rękę położył jej na policzku i spojrzał w oczy. Tak, zamierzał ją pocałować. Tak właściwie zamierzał to zrobić od pierwszego momentu, kiedy ją zobaczył. Jego spojrzenie zjechało na różowe usta kobiety, która zbladła. Czuł jak brunetka się trzęsie i nie wiedział czy zaraz przy pomocy Speed Force ucieknie, czy go spoliczkuje. Jednak odprężył się łapiąc z nią kontakt wzrokowy. Miała szerokie źrenice. Z bliska jej oczy wydawały się jeszcze piękniejsze niż zwykle. Zauważył coś czego nie widział wcześniej z pewnej odległości; jej oczy były lekko zielonkawe.

-Zgniłe piwo-szepnęła.  

-Co?-odparł, również szeptem.

-Ktoś kiedyś tak określił ten kolor.

Cicho mruknął. Coś w tym było.

Szukając pozwolenia w jej oczach zaczął przysuwać swoją twarz do jej. Delikatnie musnął jej usta zraz i drugi. Nie odwzajemniła pocałunku i łowca zawiedziony chciał się odsunąć. Jeszcze zanim to zrobił poczuł jak Nadia krótko dotyka jego ust swoimi. Tyle mu wystarczyło.

Pocałunek ten był bardzo delikatny, niepewny i pełen uczuć.

Różniło się to od wszystkich dotychczasowych pocałunków Deana. Czuł się jak nastolatek. Serce łomotało mu w klatce, a w brzuchu tańczyły motyle. Wiele to dla niego znaczyło. Mimo, że całował się tysiące razy nigdy nie doświadczył czegoś takiego. Nigdy nie czuł aż tyle emocji. Pocałunki z Lisą czy Cassidy nie były takie, a przecież kochał je kiedyś.

Sam siedział i z uśmiechem patrzył na parę. Pomyślał, że Savitar by się cieszył to widząc.

Nadia oparła swoje czoło o czoło Deana. Czuła ciepło na policzkach i ustach. Zadrżała kiedy Dean wyprostował głowę; oparła głowę o jego bark. Łowca otoczył ją ramionami i przytulił do siebie.




Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top