Gra zaczyna się od początku.
17 LAT PÓŹNIEJ
-JJ!
Nadia przewróciła oczami, słysząc krzyk męża. Z westchnięciem odłożyła książkę i wstała z fotela. Powoli poszła w stronę krzyków żeby zobaczyć o co tym razem, Dean pokłócił się ze swoją nastoletnią córką.
-Mamo! Tata traktuje mnie jak dziecko!-burknęła nastolatka, patrząc z nadzieją na rodzicielkę.-Powiedz mu, że jestem już dorosła!
-Dorosła? Kpisz sobie ze mnie?-prychnął, opierając ręce na ramionach.-Siedemnaście lat uważasz za dorosłość?
-W Europie mając osiemnaście lat jesteś już dorosły...-powiedziała kobieta.
-NADIA! Nie pomagasz!
-Mamoo!
Nadia ponownie westchnęła. JJ na sto procent była córką Deana; oboje stali teraz, wyczekująco patrząc na Nadię, z rękami założonymi na biodra.
-O co poszło?
-Tata uważa, że jestem jeszcze dzieckiem i nie mogę iść na polowanie.
-NIE PÓJDZIESZ! PO MOIM TRUPIE!-ryknął.-Nadia, przemów jej do rozsądku!
-Jay, chodźmy na spacer-westchnęła, biorąc córkę pod ramię.
Blondynka wywróciła oczami, ale poszła za matką.
Dwójka bliźniaków wychyliła się za framugi drzwi, kiedy tylko ich mama i siostra odeszły. Arrow i Zeppelin równocześnie wyszły z ukrycia.
17 LAT WCZEŚNIEJ
Pokonanie Asmodeusza i Osatry wymagało wiele siły, poświęcenia i krwi.
Kiedy Piekło wróciło na miejsce, wszystko się uspokoiło. Nagle jakby całe zło świata ustąpiło i Dean tylko czekał, kiedy jego życie znowu się zawali.
Teraz jednak nic na to nie wskazywało.
Kiedy po kilku miesiącach wszystko nadal wyglądało tak samo, starszy Winchester naprawdę zaczął myśleć, że los się do niego uśmiechnął.
Był naprawdę szczęśliwy. Pozytywna energia rozpierała go i dodawała otuchy. Miał ochotę podbić świat! Zrobić coś, na co nigdy nie miał odwagi.
I never thought I'd hear the church bells ringing
Wchodząc do sklepu, uważał, że źle robi.
Wybierając pierścionek z kamieniem złotym, jak oczy jego wybranki, uważał, że zwariował.
Jadąc do bunkra, nerwowo ściskając pudełeczko; bał się jak cholera.
Sam, widząc bladą twarz brata, zerwał się natychmiast ze swojego krzesła i podbiegł do niego, aby go podtrzymać.
-Co się stało?
-Chyba oszalałem, Summy-wyznał cicho.
-Co? O czym mówisz?-zapytał zdezorientowany.
Dean przełknął głośno ślinę, i drżącą dłonią, sięgnął do kieszeni. Wyjął małe, czarne pudełeczko. Wielkimi, przestraszonymi oczami, spojrzał na brata. Sam wstrzymał na chwilę powietrze, domyślając się co widzi przed sobą.
-O cholera-sapnął.-CHCESZ SIĘ OŚWIADCZYĆ?
-Ciszej!-syknął Dean, chowając pudełeczko do kieszeni.-Nie wiem, okej? Tak mi przez myśl głupio przeszło, że mogę zrobić wszystko i...
-I pomyślałeś, że możesz też się oświadczyć?
-Sam-westchnął, jakby złamany tym, co zaraz miał powiedzieć.-Ja ją kocham. Tak cholernie mocno.
-Wiem-Sam pokiwał głową i uśmiechnął się.-Jak zamierzasz to zrobić?
OBECNIE
JJ powoli usiadła na ławeczce, obok mamy. Nadia z zamyśloną miną patrzyła na krajobraz za ich domem w Tennessee.
-Mamo...-zaczęła nastolatka.
-Ten widok jest naprawdę zachwycający-przerwała jej.
-Widok jak widok-wzruszyła ramionami.
-Ja i twój tata, pokochaliśmy ten widok, kiedy nie mieliśmy prawa czuć jego piękna. Ten krajobraz przebił się przez nasze demoniczne dusze.
-Co?-Jay jak oparzona spojrzała na swoją rodzicielkę.-Demoniczne dusze?
-Byłam kiedyś demonem, twój tata nawet dwa razy.
-Nigdy mi o tym nie mówiliście-mruknęła.
-Chcieliśmy trzymać cię z dala od tego; ciebie i twoje rodzeństwo.
-Dlaczego? Wujek Sam mówił mi, że polowanie to rodzinny biznes!
-To prawda-przyznała Nadia.
-To w czym rzecz? Dlaczego tata nie chce żebym to kontynuowała?
-Bo bardzo cię kocha, Justice-powiedziała poważnie, patrząc głęboko w zielone oczy córki.
-Nie rozumiem-mruknęła, odwracając wzrok. Oczy jej mamy zawsze w jakiś sposób, sprawiały, że czuła respekt.
-Wiesz, że twój dziadek John, ojciec twojego taty i wujka Sama, zmusił ich do zostania łowcami?
-Tego też mi nie mówiliście-powiedziała.
-Po śmierci twojej babci, dziadek John wpadł w rozpacz. Za wszelką cenę pragnął zabić to, co zabiło babcię-mówiła, skubiąc trawę.-Twój tata miał cztery lata, kiedy dziadek odebrał mu dzieciństwo na rzecz polowań.
-Co?-JJ spojrzała zaskoczona na matkę.
-Tata przestał być dzieckiem, bo być nim nie mógł. Musiał zastąpić wujkowi Samowi ojca, matkę, brata i przyjaciela.
-Dlaczego mi to mówisz? Do czego zmierzasz?
-Justice-westchnęła kobieta.-Dziadek zrobił z taty żołnierza, który wykonuje każe polecenie. Na początku tata się tym nie przejmował, ale lata po śmierci dziadka, zaczął czuć do niego żal i złość. Był wściekły, że John pokierował jego życiem tak, a nie inaczej.
-Mamo...
-Tata nie chce być jak John-przerwała jej.-On cię tak bardzo kocha, JJ. Nawet nie wiesz, nie masz pojęcia, jak bardzo. Tata lepiej niż ja czy nawet wujek Sam wie, że życie łowcy jest do dupy i wymaga poświęcenia. Przez ten, jak to mówisz, rodzinny biznes, tata stracił wszystkich tych, których kochał. Poświęcił się całkowicie, dla dobra innych. Innego życia nie znał.
-Chcesz powiedzieć, że...
-Chcę powiedzieć, że twój tata najlepiej ze wszystkich wie, że to życie to tak naprawdę nie życie. On pragnie dla ciebie czegoś więcej. Chce żebyś została nudnym lekarzem, prawnikiem czy kimkolwiek sobie zamarzysz. Kimkolwiek tylko nie łowcą.
17 LAT WCZEŚNIEJ
Dzień zaręczyn Winchestera był pełen niespodzianek. Sam, Cas, Savitar i nawet Crowley z radością przyjęli wiadomość o zaręczynach pary. Jeszcze bardziej ucieszyli się, kiedy dowiedzieli się, że Nadia jest w ciąży.
Tak zatem to wszystko poszło. Ślub, narodziny Justice Jay Winchester, trzy lata później na świat przychodzą bliźniaki- Zeppelin i Arrow. Dean czasami budzi się na ranem i z przerażeniem rozgląda się po sypialni.
To sen? Nie, to nie sen, to najprawdziwsza rzeczywistość.
OBECNIE
-Wiem, że tata się martwi-stwierdziła w końcu, kiedy przeanalizowała słowa matki.-Tata chce żebym była tym, kim chce być, tak?
-Tak-pokiwała głową.
-A jeżeli ja chce być łowcą?-zapytała.
-Kochanie...-zaczęła.
-Co ty o tym sądzisz?-zapytała, przerywając rodzicielce.
-Jesteś w połowie speedsterką-zaczęła, ważąc każde słowo.-Do tego jesteś Winchesterem. Polowanie masz we krwi, a do tego masz speed force... Ciągnie cię na polowanie i ja to rozumiem. Zgadzam się z tatą, że powinnaś mieć jakiś bezpieczny zawód, ale...
-Ale?
-Jesteś jego córką-córką cholernego Deana Winchestera. Niebo i Piekło padło by śmiechem gdyby jego potomkini została prawnikiem.
-Czyli popierasz mój pomysł? Mogę jechać na polowanie?
-Absolutnie nie!-prychnęła.-Pogadam z tatą i może on cię zabierze na polowanie.
Blondynka wywróciła oczami. Nie tego oczekiwała.
W jednym jej mama miała rację. Była Winchesterem i nie uśmiechało jej się nudne życie bez dreszczyku emocji.
***KILKA LAT PÓŹNIEJ***
Arrow ostrożnie wysunęła się z łóżka, słysząc jakiś szmer na dole. Spod łóżka wzięła metalowy pręt-doskonały na duchy jak i na ludzi. Powoli poruszała się po mieszkaniu, a kiedy ponownie usłyszała szmer, zatrzymała się.
Zauważywszy czyjąś sylwetkę, rzuciła się do ataku. Jednak jej przeciwnik był na to przygotowany.
W pokoju zaiskrzyło, kilka lamp się włączyło, z gniazdek wylało się trochę elektryczności.
-Już spokojnie, bo sobie paznokcie połamiesz-rzuciła sarkastycznie, przyduszając Arrow do podłogi.
-JJ?!
-No cześć-uśmiechnęła się, pomagając siostrze wstać.
-Mogłaś zadzwonić a nie urządzać szopkę-burknęła młodsza, odgarniając kasztanową czuprynę na bok.
-Nah, chciałam się zabawić-wzruszyła ramionami.
-Co ty tu robisz?-westchnęła, kiedy JJ otworzyła jej lodówkę.
-Zawsze lubiłaś gotować, więc uznałam, że po co zamawiać coś paskudnego z motelowego motetu, jak mam taką zdolną siostrzyczkę?
-Nie, co ty TU robisz, Jay?
Blondynka odstawiła talerz z kurczakiem na stół i wyprostowała się. Zazwyczaj pogodna i pełna dziwnego humoru dziewczyna spoważniała. Arrow wyczuła, że elektryczność w pokoju wzrosła. Zaniepokojona spojrzała na siostrę.
-Co się stało, JJ?
-Taty nie ma w domu od kilku dni-zaczęła powoli, siadając na krześle obok Arrow.
-Zdarzało mu się to już wcześniej-wzurszyła ramionami.-Pewnie razem z wujkami Samem i Savitarem poszli zaszaleć. Kryzys wieku średniego czy coś.
-Nie, posłuchaj Arrow. Kilka dni temu wyjechał na polowanie i nie był w domu od tamtego czasu.
I tak gra zaczyna się od początku.
K O N I E C
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top