9.
Taksówka zatrzymała się pod domem Brada. Pierwszy wysiadł Nath i podał Emmie rękę, pomagając jej wysiąść. Co prawda nienawidził ludzi, ale Emma czymś go ujęła i to na tyle, że nawet nie uważał przyjaźnienia się z nią za robienie jej łaski . Momentami nawet przyłapywał się na tym, że traktuje ją jak młodszą siostrę. Swoich dwóch rodzonych sióstr szczerze nienawidził, wręcz się do nich nie przyznawał odkąd zdecydował się zerwać łączące ich więzy rodzinne. Ale Emma była inna. Wierzył, że jeszcze zrobi z niej kogoś, komu w życiu cokolwiek wyjdzie.
Wziął ją pod rękę i ruszyli do wejścia. Ze środka dobiegały dźwięki techno, a wokół domu krążyła już spora grupka ludzi. Co chwilę pod domem pojawiał się jakiś nowy samochód, z którego wysiadało roześmiane towarzystwo. Nathaniel obejrzał już zgromadzonych ludzi i z zadowoleniem stwierdził, że zdecydowanie jest najlepszą cziką na tej imprezie.
Weszli do środka i już na wejściu spotkali Brada witającego gości.
- Świetnie wyglądacie, dziewczynki - stwierdził na ich widok.
- Ty też całkiem znośnie, mała - odgryzł się Nath wymierzając w niego palcem.
- Sorry kicia, mam dziś zbyt dużo dup do obrobienia. Nie zmieszczę Cię w grafiku. - Brad puścił mu oczko.
- Spokojnie, i tak nie rucham się z byle kim.
Emma obserwowała ich słowną przepychankę z boku i zastanawiała się kiedy w końcu przypomną sobie o jej istnieniu.
Nath akurat na nią spojrzał i przez chwilę nawet pomyślała z przerażeniem, że może potrafi czytać jej w myślach, jednak chwilę później zganiła się za to . To było niemożliwe.
Brad podążył za wzrokiem przeciwnika i przez parę sekund jego spojrzenie zawisło na jej piersiach.
- Emma, napijesz się czegoś? - zaproponował.
- Z tobą pić nie będzie - Wow, Nathaniel naprawdę zachowywał się jak jej ochroniarz.
- Myślę, że Emma nie potrzebuje przyzwoitki, prawda, skarbeńku - Spojrzał na nią. Nie wiedziała co ma zrobić. - Zresztą, Nath, z tego co się orientuję, na imprezę przyszła też niejaka Lilith, znasz ją może?
- Gdzie. Ona. Jest. - Wydyszał Nathaniel i wystarczyło, że Brad wskazał mu drogę ręką, by chwilę później zniknął w tłumie ludzi szukając swojej byłej. Trudno było jej uwierzyć, że tak szybko i łatwo dał się sprowokować.
- To co, mała, zostaliśmy sami. - Brad objął ją ramieniem. Jeśli prędzej żałowała, że dała się Nathowi wyciągnąć na tę imprezę - to teraz żałowała tego cholernie.
***
Nathaniel przedzierał się przez gęstniejący i coraz bardziej nietrzeźwy tłum w poszukiwaniu swojej ex. Czy ona zawsze musiała się wpierdalać tam gdzie nikt jej nie zapraszał? Chciał zrobić coś spektakularnego, coś co wszyscy będą wspominać latami i opowiadać wnukom, a ona musiała akurat przyleźć na tę samą imprezę.
Przechodził akurat korytarzem, mijając jakąś chlejącą laskę, kiedy ktoś wciągnął go do łazienki i zamknął drzwi.
- Teraz jesteś mój, maleńki... - Zamruczała Lilith.
- Kurwa, no nie.
Długie, czarne włosy miała rozpuszczone, jej piersi ściskał skórzany stanik i gorset, krótka spódniczka ledwo zakrywała pośladki, a kozaki do połowy uda miały tak wysokie obcasy, że zaczął się zastanawiać gdzie wsadzi mu je najpierw.
- A ja myślałem, że tylko z charakteru jesteś suką - stwierdził, a ona strzeliła mu dłonią w twarz. Zarzuciła mu ręce na szyi i zaczęła całować jego szczękę.
- Wreszcie dostanę to, czego chcę.
***
Brad wziął ją za rękę i zanim jeszcze zdążyła zaprotestować, zaprowadził ją do salonu i zmusił by usiadła z jego znajomymi. Josh skinął jej głową na przywitanie. Nie znała reszty towarzystwa i nie spieszyło jej się zbytnio do zawierania nowych znajomości. Obok niej siedział czarnoskóry, łysy chłopak i dwie dziewczyny, które wyglądały prawie identycznie i Emma pomyślała, że pewnie są cheerleaderkami. Na sofie obok siedziało trzech chłopaków, którzy wyglądali trochę jak z okładek magazynów o modzie. Pewnie ktokolwiek inny byłby takim towarzystwem zachwycony, ale ona chciała jak najszybciej uciec. Rozmowa zupełnie się im nie kleiła odkąd Emma do nich dołączyła i w sumie sama nie wiedziała jak to się stało, że powoli Brad zaczął wciskać jej alkohol, a po jakimś czasie sama nawet zaczęła o niego prosić. Brad był zachwycony. Josh już dawno zniknął gdzieś z jedną z dziewczyn, a Emma zaledwie kilkanaście minut później wylądowała na kolanach Brada. Nigdy nie piła, więc nie musiała wiele wypić by się upić. Powoli traciła kontrolę nad tym co się dzieje.
***
Lilith już dawno nie miała na sobie ubrań i Nathanielowi przeszło przez myśl, że gdyby tylko nie miała tak skurwiałego charakteru to mógłby co noc otwierać trumnę, by pokazywać jej swojego sztywniaka.
***
Brad prowadził Emmę na górę, do sypialni. Była pijana i kiedy zaproponował jej coś więcej zgodziła się bez wahania. Nie był jednak pewien czy chce uprawiać z nią seks. Chciał wygrać zakład, ale zrobienie jej takiego świństwa go przerastało. Kiedy stał się taką miękką cipą? Musiał przyznać, że przez ostatnie parę dni nawet ją polubił i było mu jej żal. Nie chciał jej skrzywdzić jeszcze bardziej. Zamknął drzwi od sypialni i kazał jej położyć się na łóżku. Chwilę później położył się koło niej i oboje pogrążyli się we śnie.
***
Nathaniel wyszedł z łazienki zapinając spodnie.
- I żebym Cię więcej nie musiał egzorcyzmować, wiedźmo! - Wydarł się i zaśmiał jak szalony. Parę osób spojrzało się na niego ze zdziwieniem i mógłby przysiąc, że usłyszał szepty "a, to tylko ten emos".
Wyszedł na taras, usiadł na schodach i zapalił papierosa. Lubił palić po seksie, przypominało mu to, że powinien oddać się cierpieniu, nie przyjemności.
Chwilę później dosiadł się do niego kumpel Brada, jak mu tam było, Josh?
- Stary, powedz mi - Zaczął, nieco plątał mu się język - czmu ty nas kura tak nenawdzisz, jestesmy slawni...
- Sława to wybredna kochanka.
- Yyy... co.
- Jednego dnia rozkłada przed tobą nogi, a drugiego mówi ci, że boli ją głowa. Jebać taką kochankę. Dosłownie.- Nathaniel wstał ze schodów. Rozmarzył się trochę i zapomniał o najważniejszym. - Gdzie Emma?
- N-na górze z Bra..
- KURWA CO
Nathaniel wierzył, że nic jej się nie stanie. Znał ją na tyle dobrze, że był wręcz przekonany, że Emma po paru minutach zabunkruje się w jakimś schowku na miotły i nie wyjdzie stamtąd przez całą imprezę. Ale przecież zostawił ją z Bradem. Ruszył biegiem na górę. Jaki z niego idiota, jak mógł ją zostawić z tym kretynem, wiedząc, że ten próbuje zrobić z niej pośmiewisko. Otwierał wszystkie drzwi po kolei, jednak nigdzie ich nie było. Kurwa, Nath, czy ty choć raz w życiu mógłbyś ruszyć głową, a nie fiutem? I wtedy właśnie otworzył kolejne drzwi i zobaczył to, czego zdecydowanie się nie spodziewał.
- Co do kurwy...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top