27.

Emma nie protestowała. Przyciągnął ją do siebie i chwilę później siedziała już na jego kolanach. Jego dłonie zawędrowały pod jej koszulkę, a ona tylko bardziej się do niego przycisnęła. Chyba nie robiło na niej wrażenia, że był twardy jak tygodniowy ser. Oderwał od niej usta i ściągnął koszulkę. Zaczęła gładzić jego mięśnie, a on wsunął dłonie pod jej stanik i siłował się z zapięciem.
Zaśmiała się, przerywając pocałunek i rozpięła zapięcie za niego.
- Taki stary, a wciąż się nie nauczył?
- Umiem wiele innych rzeczy - przyciągnął ją do siebie.

***
Josh otworzył oczy. Głowa bolała go jak po jakiejś ostrej imprezie. Ostrożnie podniósł ją do góry i zauważył obserwujących go Nathaniela i Jeffa.
- Myślisz, że rzuci się na nas i rozszarpie nam tętnice? - Spytał cicho Jeff.
- Udało się? - Spytał Josh, sepleniąc. Poruszył stopami, sprawdzając czy jego ciało działa jak należy. Działanie strategicznej części sprawdzi później.
- Zaraz sprawdzimy - Nathaniel wstał i odsłonił lekko zasłonę, wpuszczając do pomieszczenia trochę słońca. Światło padło prosto na Josha, którego skóra od razu zaczęła skwierczeć i się przypalać. Nath od razu zasłonił okno - O kurwa.
- Czemu to zrobiłeś, chuju? - Josh spojrzał na przypaloną skórę, która w ciągu kilku sekund zaczęła się goić.
- Nie jesteś przypadkiem głodny? Wiesz, wolałbym wiedzieć kiedy uciekać. - Spytał go Jeff, za co Nathaniel uderzył go w ramię.
- Może trochę.
- Na pewno mamy jeszcze jakąś wołowinę - Jeff wstał i poszedł do kuchni - Krwistą wołowinę.
- Jeff, mój drogi przyjacielu, jak mógłbym ci odmówić? - Josh wstał i ruszył za nim.

***
Leżeli na podłodze i Zachariasz powtarzał sobie w myślach, że absolutnie niczego nie żałuje. A już na pewno nie tego, że przespał się z Emmą kilka godzin po tym jak zerwała z Bradem.
Spała teraz obok niego, zupełnie naga. Bawiło go trochę to, że wszyscy mieli ją za nudziarę i cnotkę, ale kiedy się ją rozkręciło...
Wspominał noc z uśmiechem na twarzy. Nie mógł teraz wrócić do domu, bo słońce świeciło wyjątkowo uparcie jak na styczeń, więc pozostawało mu liczyć na to, że Emma niedługo się obudzi i bedzie chętna na drugą rundę. A może nawet i trzecią. Nie będzie miał serca jej odmówić.

***
Josh kończył przeżuwać surową wołowinę.
- Zeżarł kilogram?! - Nathaniel spojrzał się na Jeffa z niedowierzaniem.
- Podobno dzieci muszą dużo jeść i spać żeby rosnąć. Może tak samo jest z wampirami - Jeff rozłożył ręce.
- Ale bym ojebał skrzydełka z kefsa - Josh wciąż był głodny.
- To kiedy wyjeżdżacie? - Nathaniel zignorował Josha.
- Nie wiem. Zachariasz gdzieś zniknął, więc pewnie powie nam jak wróci - Zachariasz wyszedł wczoraj wieczorem i wciąż się nie pojawił. Nathaniel został przez niego prędzej poinformowany, że ma zamiar wyjechać z Jeffem i Joshem na jakiś zjazd wampirów. Nie wiedział po co chcą tam jechać, ale wolał ich o to nie wypytywać. Może to jakaś tajemna ceremonia przyjęcia Josha do grona wampirów?

***
Zachariasz położył się obok Emmy.
- Czy ty nigdy nie masz dość? - Spytała.
- Mógłbym spytać o to samo.
Kiedy powiedział jej, że niedługo wyjeżdża i nie wie kiedy wróci postanowiła wykorzystać jak najlepiej ich ostatni dzień razem.
- Który to już numerek? - Spytał patrząc w sufit.
- Po prostu przyznaj się, że wymiękasz. - Zaczęła całować jego szyję.

***
Zachariasz wszedł do salonu.
- Spakowaliście się? - Zwrócił się do Jeffa i Josha.
- Tak, maaaaamo. - Zawył Josh.
- No popatrz, cały dzień miał nas gdzieś. - Jeff coraz lepiej dogadywał się z wampirem.
- Już wyjeżdżacie? - Spytał Nathaniel, patrząc na Zachariasza.
- O północy - Powiedział i skierował się do łazienki, by wziąć prysznic. Emma na pożegnanie powiedziała mu, że nie może się doczekać aż wróci i widząc ją miał ochotę rzucić cały wyjazd w pizdu. Wszedł pod strumień wody. Niemyśloseksieniemyśloseksie.
Jak to w ogóle możliwe, że zrobił to, co Brad próbował zrobić przez kilka tygodni? Może dlatego, że nie był zarozumiałym dupkiem. I bardziej od zaliczania kosza wolał zaliczać... Niemyśloseksie. Wyszedł spod prysznica i zaczął się wycierać puchatym ręcznikiem.
Po tylu latach celibatu ktoś go w końcu usidlił.

***
Nathaniel nie miał najmniejszego zamiaru przyznawać się do tego, że będzie tęsknił. Co on będzie robić, kiedy zostanie sam?
Teoretycznie mógłby znaleźć sobie jakąś dziewczynę, dla zabicia nudy, ale nie miał nawet siły szukać żadnej nowej lochy. Claudie skrzywdziła go do tego stopnia, że nawet perspektywa seksu go nie pocieszała.
Emma się wyprowadziła. Jeff, Josh i Zachariasz wyjeżdżają. Bombel już dawno wyjechał. Swoją drogą nie spodziewał się tego, że będzie mu go brakowało. Z Bradem nawet nie miał wspólnych tematów. Bańka? Jej nigdy nawet nie lubił. Naprawdę będzie się kurewsko nudził. Stanął w drzwiach, żegnając trójkę przyjaciół. Josh wsadził mu do kieszeni kilka prezerwatyw i klepiąc go po piersi, dodał:
- Obyś jakiejś wenery nie złapał.
- Nie mam zamiaru ich wykorzystywać - Chciał mu oddać gumki.
- Jasne, misiaczku pysiaczku - Zachariasz oparł się o samochód - A jak przyjedziemy to zastaniemy tu burdel.
- Podlewaj moje storczyki - Wtrącił się Jeff. Pożegnał się z nimi po raz ostatni i zamknął za sobą drzwi. Przypomniał sobie siódmy punkt Kodeksu Gothów i zarzucił kurtkę na ramiona. Impreza dopiero się zaczyna. Król Ciemności powrócił.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top