26.
- Postanowiłem zostać gothem - Obwieścił Bombel całemu zgromadzonemu w salonie towarzystwu.
- Przepraszam co - Spytał Nathaniel.
- Jestem gotów na ten krok do przodu. - Odparł Bombel z dumą.
- Przecież ty się nie nadajesz na gotha - Nath usiłował ściągnąć go na ziemię.
- NADAJĘ SIĘ - Wydarł się Bombel - JESTEŚ PO PROSTU ZAZDROSNY - Wyszedł z domu trzaskając drzwiami.
- Co tu się odpierdoliło ? - Spytał Zachariasz, jednak nikt mu nie odpowiedział.
- I gdzie ja teraz znajdę drugiego służącego? - Westchnął Nathaniel.
***
Bombel stał przed lustrem w swojej łazience.
- Żegnaj grzywko - Załkał, ścinając ją. Świat stał się od razu lepiej widoczny, jednak słońce raziło go po oczach. Odłożył nożyczki i zabrał się za mieszanie czarnej farby. Goth nie powinien mieć czerwonych pasemek.
Nakładał farbę na włosy, próbując się nie popłakać. Nie był już emo. Dojrzał do bycia gothem. Nie może się teraz popłakać, musi być silny, rozwinąć skrzydła. To jego szansa na nowe życie.
Godzinę później stał przed lustrem podziwiając efekty swojej metamorfozy. Ubral się na czarno, rezygnując z szachownicy czy siateczkowych rękawiczek. Czas zostać królem cmentarza.
***
- Emma, możemy porozmawiać? - Zaczął Brad, zamykając za sobą drzwi od jej pokoju.
- Jasne, wejdź - powiedziała, siadając na łóżku.
Usiadł obok niej i przez chwilę wpatrywał się w swoje kolana.
- To o czym chcesz pogadać?
- Dobra, nie będę owijać w bawełnę. Chyba już nic do ciebie nie czuję.
- Co - zdziwiła się.
- To jakoś wygasło... Jak te świeczki, które nie podobały ci się na naszej pierwszej randce...
- Spoko - Odparła beznamiętnie.
- Spoko? Tak po prostu? - Spojrzał jej prosto w oczy.
- Przecież wiedziałam, że to się tak skończy. - Brad był wyraźnie zdziwiony.
Przytulił ją - oczywiście po przyjacielsku, zero czułości, tylko testosteron - i odezwał się:
- Wiedziałem, że zrozumiesz. - Otarł udawaną łzę i wyszedł.
Emma wcale nie była taka twarda. Może i udawała, że jej to nie ruszyło, ale tak naprawdę strasznie ją to zabolało.
Rzuciła się na łóżko i zaczęła płakać.
***
Bombel wszedł do kaplicy, emanując dumą. Wszyscy spojrzeli się na niego i kiedy już spodziewał się usłyszeć słowa pochwały czy gratulacje, zadano mu tylko jedno pytanie.
- A ty co, za klauna robisz?
Zdziwiony spojrzał na tłum.
- Zostałem gothem. - Obwieścił dumnie.
- Gothem? Ty zawsze będziesz emo. Jak te pąki czarnych róż, które nigdy nie rozkwitną. - Wyrecytowała jakaś dziewczyna.
Bombel spojrzał na nich z przerażeniem i wybiegł z kaplicy, kierując się w stronę domu.
***
Emma postawiła walizki w salonie.
- Wybierasz się gdzieś? - Spytał Jeff, wychylając się przez kuchenne drzwi.
- Wyprowadzam się. - Oznajmiła.
- CO - Nathaniel podniósł się gwałtownie z sofy - CO ZNOWU ZROBILIŚMY NIE TAK?
- Ej, nic nie zrobiliście źle. Po prostu już czas, żebym zamieszkała w moim domu. Tylko stoi i się marnuje.
Założyła kurtkę i skierowała się do wyjścia.
- Czekaj, przecież Cię odwiozę - Nathaniel podbiegł do niej i pomógł jej zanieść walizki do samochodu. Kilkanaście minut później byli już pod jej domem. Nathaniel nie odzywał się do niej przez całą drogę i była mu za to wdzięczna. Nie była w nastroju do rozmowy.
- To... Jakby co wiesz gdzie jestem. Możesz wrócić w każdej chwili - wziął jej twarz w dłonie i pocałował ją w czoło - Nie zrób czegoś głupiego, powodzenia.
Przytuliła go.
- Hej, nie mam pięciu lat, poradzę sobie.
Poczekała aż odjedzie i dodała:
- Chyba.
***
Bombel wszedł do pokoju i zaczął ściągać z siebie czarne ubrania.
Stanął przed lustrem, wyciągnął wszystkie kolczyki i zmył makijaż.
Chwilę później odszukał maszynkę do włosów i ściął czarne kudły na krótko. Nie może być gothem, ale nie zamierza przez całe życie być emo. Będzie normalny.
***
Nathaniel otworzył drzwi i jego oczom ukazał się chłopak w krótkich włosach i długim, beżowym płaszczu.
- Akwizytorom dziękujemy - I kiedy miał już zamykać drzwi, obcy zablokował je butem.
- Nie wygłupiaj się, to ja - Odezwał się Bombel.
- Bombel? - Nathaniel obejrzał go uważnie - Coś ty kurwo odjebał?
- Nie mogę być gothem - Pociągnął nosem - Więc będę normalnym, przykładnym obywatelem. Mama bardzo się ucieszyła. - Spojrzał smutno na Nathaniela, udając wzruszenie.
- Czemu to zrobiłeś? - Spytał Nathaniel, nie wierząc w to co widzi.
- Chciałem się pożegnać. - Dostrzegł pytające spojrzenie Nathaniela - Wyjeżdżam do pracy. Nie pytaj.
Nathaniel uściskał go.
- To ten, trzymaj się stary - skinął mu głową. - Odwiedź nas kiedyś.
***
- Dobra, przemienię Cię. - Zachariasz zwrócił się do Josha.
- Dlaczego chcesz to zrobić? - Spytał Jeff. Siedzieli w kuchni i Zachariasz od dawna nawet nie ukrywał się z tym, że chce przemienić Josha.
- Mamy umowę - Odparł. - Obyś tylko nie spierdolił sprawy.
- Nie spierdolę - Zapewnił go Josh.
***
Emma siedziała w salonie, usiłując rozpalić ogień w kominku, kiedy rozległo się pukanie do drzwi.
Złapała w dłoń pogrzebacz i ostrożnie otworzyła drzwi.
- To tylko ja - Odezwał się Zachariasz. Co on tu robił? - Albo aż ja - Puścił jej oczko.
- Po co przyszedłeś? - Spytała i dopiero po chwili złapała się na tym, że zabrzmiało to niegrzecznie.
- Jak to po co, nawet się ze mną nie pożegnałaś - Ściągnął płaszcz. Zauważył pogrzebacz i nierozpalony kominek - Daj, zrobię to.
Chwilę później ogień trzaskał już w kominku.
- Szybko ci poszło - Skomentowała.
- Nie tylko kominki tak dobrze rozpalam - Mruknął pod nosem.
- Co mówiłeś?
- Nie, nic - usiadł obok niej na sofie i położył dłoń na jej kolanie.
Sam nie wiedział jak to się stało, że chwilę później jego dłoń była już na jej udzie. Kiedy chciał ją zabrać, Emma złapała go.
- Zostaw.
Spojrzał jej prosto w oczy i pomimo tego, że próbował się powstrzymać, pocałował ją.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top