20.

Brad siedział w salonie z Jeffem i Nathanielem, obserwując jak ci zawzięcie dyskutują o porwaniu, składając ze sobą elementy układanki i zastanawiając się kto mógł być porywaczem.
Gdyby tylko wiedział, że samochód, który mija należy do porywacza...
Albo gdyby został dłużej. Nie byłoby tego wszystkiego, obroniłby je.
- Trzeba tu ściągnąć Zachariasza. - Powiedział Nathaniel.
- Zadzwonię po Josha - Wtrącił się Brad - W końcu im więcej rąk do pomocy tym lepiej, nie? - Nie bardzo wiedział jak powinien zachować się w takiej sytuacji. Wciąż nie docierało do niego, że dziewczyny zostały porwane. Samo to, że ktoś tu przyjechał i wciągnął je do samochodu, a potem gdzieś wywiózł, było dla niego niezrozumiałe.
Nie wiedzieli nawet czy one jeszcze żyją.

***
Jeff wyszedł z domu i znów zaczął iść śladami samochodu. Jakieś poszlaki musiały być, a przecież miasto nie było aż tak duże. Brad twierdził, że samochód był czerwony, jednak nie zwrócił uwagi na markę albo choćby tablice rejestracyjne. Cóż, zawsze coś. Miał tylko nadzieję, że porywacz nie wyjechał z miasta.

***
Lilith wjechała na farmę i od razu dostrzegła Gabriela. Jadąc tu, zadzwoniła by uszykował studnię. Wrzucą tam Claudie, a kiedy skończy z Emmą, weźmie się i za nią. Emma będzie tylko miłą rozgrzewką.
Gabriel otworzył tylne drzwi samochodu i wyciągnął z niego związaną Claudie. Poprowadził ją do pustej studni, odsunął kratę i schodząc po drabinie, zniósł dziewczynę na dół. Po wszystkim wyciągnął drabinę i zasunął kratę, dodatkowo kładąc na niej ciężki kamień. Nawet jeśli jakimś cudem udałoby się Claudie rozwiązać więzy i wspiąć po kamiennej ścianie, nie podważy kraty.
Gabriel był najlepszym służącym, jakiego kiedykolwiek miała. Był jej tak ślepo posłuszny, że wykonywał każde jej polecenie. Cena, jaką musiała za to zapłacić nie była wysoka, więc Lilith czuła, że robi świetny interes.
Druga dziewczyna była uwięziona w bagażniku. Dała się złapać o wiele łatwiej niż Claudie, co Lilith wcale nie zdziwiło. W końcu przypominała potulną owieczkę. Spokojnie, już ona obudzi w niej bestię.
Tak naprawdę nie spodziewała się, że porwanie pójdzie jej tak łatwo. Miała chwilę zawahania, kiedy minęła na drodze do domu Nathaniela inny samochód, ale uznała, że teraz albo nigdy. Otworzyła bagażnik, a Gabriel od razu wyciągnął z niego zakneblowaną Emmę i zaprowadził do starej szopy. Lilith przygotowała idealną salę tortur, teraz miała też ofiary. Lilith spojrzała na Gabriela. Chłopak miał nie więcej niż siedemnaście lat, co było nieco zdumiewające. Taki młody, a taki okrutny. Zamknął Emmę w prowizorycznej celi, która w rzeczywistości była odpowiednio przerobionym kojcem dla psa. Teraz królowa uda się na spoczynek, a później zajmie się gośćmi.
Lilith do szczęścia brakowało jeszcze tylko jednej osoby - kretyna, który myślał, że ją zabił.

***
Brad siedział w knajpie i obserwował jak Josh siorbie pijąc szejka.
- To co robimy? - Spytał go i na chwilę siorbanie ucichło.
- Masz jakiś plan?
- Wszyscy narazie szukają czerwonego samochodu. Możemy im pomóc. - Brad naprawdę chciał się do czegoś przydać.
- A może po prostu zgłośmy to na policję? - Josh był tak skacowany, że najchętniej poszedłby spać, a nie szukał porywacza.
- Policja nie może wiedzieć.

***
Jeff przemierzał ulice, nieco podłamany, bo nie znalazł absolutnie żadnego śladu. A w takich sytuacjach czas był największym przeciwnikiem.
Wiedział, że może je znaleźć kiedy będzie już za późno i pomimo tego, że dla niego takie widoki były chlebem powszednim po tylu latach pracy, zdecydowanie nie chciał obwieszczać złej nowiny swoim nowym znajomym. Gorzej, jeśli ktoś chciał mścić się na nim, a one zostały przypadkowymi ofiarami.

***
Nathaniel wiedział, że nawet znalezienie samochodu porywacza nie będzie łatwe - o ile jeszcze jest w mieście.
Nie miał nawet jak zadzwonić do Jeffa, bo ten nie miał przy sobie telefonu. Niech to szlag. Pozostawało mu szukać poszlak na własną rękę i czekać, aż zapadnie zmrok i Zachariasz będzie mógł do niego dołączyć. Może on coś zdziała z pomocą swych wampirzych mocy.

***
Jeff wyszedł już poza miasto. Wiedział, że na okolicznych łąkach i w lesie znajduje się parę opuszczonych domostw i liczył na to, że uda mu się tam cokolwiek znaleźć.

***
Emma została przypięta do czegoś, co przypominało stół operacyjny. Chyba w szpitalu psychiatrycznym. Sama nie wiedziała jak to się stało, że w ułamku sekundy zrobiło jej się ciemno przed oczami i znalazła się w bagażniku.
Nie wiedziała co stało się z Claudie, też wpadła w ręce Lilith czy udało jej się tego uniknąć? Nie rozumiała też dlaczego Lilith ją porwała, prawie się nie znały. Do czego jej potrzebowała?

***
Claudie usiłowała przegryźć kawałek materiału, którym zakneblowano jej usta. Wiedziała, że to niemożliwe, ale nie zaszkodziło spróbować. Liny wrzynały jej się w nadgarstki i miała wrażenie, że do dłoni przestała jej dopływać krew, tak ciasno były zawiązane. Spojrzała w górę, na kraty, przez które raz na jakiś czas zaglądał do niej jakiś facet. Nie ma szans by uciec.
Miała tylko nadzieję, że Emmie się nic nie stanie.

***
Jeff wszedł na któryś z kolei podjazd opuszczonego domu, sam już nie wiedział który to dom, stracił po drodze rachubę. Podskoczył, by zajrzeć na podwórze przez wysoką bramę i zobaczył czerwony samochód. Bingo.
Ruszył wzdłuż ogrodzenia, szukając odpowiedniego miejsca by dostać się do środka, aż znalazł dziurę, przez którą przeszedł. Przeczołgał się w zaroślach i rozglądając się wokół zauważył, że znalazł się na starej farmie. Po podwórzu krążył młody chłopak. Jeff zakradł się i zaszedł chłopaka od tyłu, zarzucając mu na szyję znaleziony po drodze kawałek liny i zaczął go dusić. Chłopak szarpał się, jednocześnie próbując ściągnąć linę i walczyć z Jeffem. Dla Jeffa była to tylko kwestia kilkudziesięciu sekund, aż pozbędzie się przeciwnika, zwłaszcza, że chłopak wyglądał na nowicjusza.
- Zostaw go. - Usłyszał za sobą kobiecy głos i kiedy się odwrócił, zobaczył lufę pistoletu wycelowaną prosto w jego głowę. Bardziej jednak zdziwiło go to, kto ten pistolet trzymał.
- Przecież cię zabiłem...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top