15.
- PALI SIĘ
Usłyszał Bombel i spojrzał na patelnię, na której smażył steka.
- Ej no, trochę wiary w moje umiejętności kulinarne, jeszcze niczego nie spaliłem.
Nathaniel wybiegł z domu i od razu pobiegł na pole, zaraz za nim Brad, Emma i reszta gości. Zatrzymał się jak wmurowany, kiedy zobaczył jak szybko ogień się rozprzestrzenia. Zdążył już dotrzeć do tarasu na tyłach domu.
- DZWOŃCIE PO STRAŻ
Zauważył, że kilkanaście metrów dalej ktoś stoi. Postać była ledwie zauważalna, skrywała się za drzewem. Ruszył biegiem w jej stronę i zanim zdążyła go zauważyć, złapał ją za ramiona i mocno potrząsnął.
- KURWA MAĆ LILITH
- Jak zwykle uroczy.
- CO TY ODJEBAŁAŚ
- To jest - złapała go za podbródek - zemsta.
Wyrwała mu się i uciekła między drzewa, a on nie miał nawet siły jej gonić. Załatwi ją inaczej, miarka się przebrała.
Parę minut później pojawiła się straż pożarna. Ogień co prawda nie zdążył wyrządzić wielu szkód, choć spalił się taras, ale gdyby tylko Lilith podłożyła ogień bliżej domu... Bał się nawet pomyśleć, jak mogłoby się to skończyć.
***
Do rana większość gości zdążyła już wrócić do domów. Claudie i Emma siedziały na schodach przed domem, otulone kocem. Było zimno i mglisto, zaczynała się już jesień. Brad chodził w tę i z powrotem i Emma miała wrażenie, że jej chłopak stresuje się całą tą sytuacją bardziej niż Nathaniel. Josh palił papierosa i uparcie kopał ziemię butem.
- Co za suka - wyszeptał.
Bombel, którego wszystko ominęło od czasu do czasu marudził, że ma ochotę na steka, a Bańka biegała między drzewami zrywając jakieś ziółka. Olewactwo mieli we krwi.
Na samej górze schodów siedział Zachariasz. Emma nie znała go prędzej, ale z tego co mówił chłopak, Nathaniel był jego dobrym przyjacielem. Zachariasz był gothem, jak większość znajomych Nathaniela, jednak według Emmy wyglądał bardziej... arystokratycznie? Tak, to było dobre określenie.
Nathaniel rozmawiał ze strażakiem.
- Tak, to mój dom - zapierał się.
- Śmiem wątpić, rozumie...
- Jestem jego właścicielem - pomachał w powietrzu kluczami, tak jak dwa tygodnie prędzej zrobił to jej.
- Skoro pan tak twierdzi.
Strażacy odjechali, a Nathaniel podszedł do pozostałego na miejscu towarzystwa, wyraźnie zdenerwowany.
- Pewnie przyślą tu kogoś, żeby mnie sprawdzić. Za chuja nie uwierzył.
- Przecież ci mówiłam, że to nie twój dom. - Odezwała się Emma.
Zignorował ją.
- Muszę pozbyć się Lilith.
- Jak chcesz to zrobić? - Spytał Zachariasz. Miał piękny głos i Emma pomyślała, że mógłby być lektorem.
- Łokieć pięta i nie ma klienta - Rzucił Josh.
- Zabijmy ją zanim złoży jaja - Wtrącił się Brad.
Claudie wstała i po chwili wróciła z jakąś grubą księgą z wielkim, złotym napisem "Średniowieczne tortury" na okładce.
Usiadła na schodach i zaczęła ją kartkować.
- Łamanie kości? Żelazna dziewica?
- Emmy w to nie mieszaj - Powiedział Nath.
- Oh, przyjacielu, gdybyś tylko wiedział... - Emma usłyszała rozmarzony głos Brada.
- O czym ty gadasz? - Odezwała się oburzona.
- Lilith to głupia krowa. - Powiedział Bombel i chyba znów zaczął myśleć o stekach.
- DOBRA, JUŻ WIEM - Krzyknął Nath - Jestem pierdolonym geniuszem.
- Otwieramy mleczarnię "Dojna krówka"? - Spytał Josh.
- Kurwa co - Nath spojrzał się na niego jak na debila i kiedy tamten miał już zacząć wyjaśniać, machnął ręką - Mniejsza z tym. Znam pewnego faceta...
***
Parę godzin później siedzieli już w salonie, czekając na faceta, po którego zadzwonił Nathaniel. Żadne z nich, z wyjątkiem Zachariasza, go nie znało i nikt nie wiedział czego się spodziewać. Nathaniel każde pytanie o tajemniczego gościa urywał słowami "sami zobaczycie".
Kilkanaście minut później rozległo się pukanie do drzwi. Nathaniel pobiegł je otworzyć i po chwili do salonu wszedł gość.
Czarny płaszcz z kapturem wiele zasłaniał, ale Emma mogła dostrzec, że mężczyzna jest wysoki i szczupły.
Usiadł na wolnym fotelu, nie odzywając się ani słowem i ściągnął kaptur. Wszyscy skupili na nim wzrok, bo zdecydowanie było na czym. Mężczyzna był łysy, jego twarz była pokryta całą masą blizn, a jego tęczówki były tak jasne, że wręcz białe. Wyglądał na przynajmniej parę lat starszego od nich.
- Więc mówisz, że masz jakąś sukę do tresury. - Jego głos brzmiał tak, jakby ktoś kiedyś zmiażdżył mu krtań butem. Nathaniel skinął mu głową.
- Chcesz ją odesłać do piekła? - Gość zaśmiał się i wszyscy zgromadzeni w salonie skrzywili się, bo jego śmiech przypominał trochę dźwięk paznokci przeciąganych po tablicy.
- Podejrzewam, że nawet tam mieliby jej po jakimś czasie dość. - Nathaniel usiadł obok niego.
- Więc kto nadepnął ci na odcisk tak mocno, że aż ściągasz tu mnie?
Nathaniel spojrzał mu prosto w oczy.
- Lilith.
Gość wziął głęboki oddech.
***
Lilith błądziła po lesie przez kilka godzin, aż w końcu dotarła do szosy.
Zemściła się dziś na Nathanielu za wszystkie jego grzeszki, ale to nie była dla niej wystarczająca zemsta.
Po ostatnim ich spotkaniu miała nadzieję, że może jednak jeszcze do niej wróci, ale dla niego był to widocznie tylko jednorazowy wyskok. A teraz miał inną. Co prawda dziewczyna nie była dla niej żadną konkurencją, ale kiedy Lilith miała do wyboru zwykły bieg i bieg przez płotki, wybierała pierwszą opcję.
Jeszcze tam wróci i wbije Nathanielowi szpilę w serce tak boleśnie, że będzie ją z płaczem błagał o litość.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top