Rozdział 9
Byłam tak zagubiona odkąd odszedłeś. Czemu to nie ja odeszłam przed Tobą ? Dlaczego los mnie oszukał ? Wszystko skończyło się tak źle. Dlaczego zostawiłeś mnie w milczeniu,zrezygnowałeś z walki, zostawiłeś mnie z tyłu ? .. Wszystko to jest wybaczone. Miłość do Ciebie rani moją duszę, ale zawsze będziesz mój. Wiem to w głębi siebie ...
12 godzin wcześniej ...
Tatum
Spoglądam na Logana, który od jakiejś godziny ćwiczy grindy na deskorolce. Dostrzegam skupienie na jego twarzy i od razu przypominam sobie jak kilka tygodni temu natknęłam się na niego w "naszym" motelu. Wtedy wszystko było nie tak, ja byłam podirytowana, a on z takim samym skupieniem przeglądał coś w swojej komórce. W tamtym czasie nie znałam tego miejsca, a tym bardziej ludzi tu mieszkających. W pobliżu nie dostrzegałam żadnego normalnego pubu, ani żadnego innego miejsca, gdzie mogłabym szukać narkotyków. Wówczas myślałam, że wylądowałam na pieprzonej pustyni. Wtedy czułam się tak, jakby moje ciało powoli przestawało ze mną współgrać. Czasami siebie nie poznawałam, ale to akurat pozostało mi do teraz. Były momenty, a nawet dni, kiedy byłam zdenerwowana do cholernych granic możliwości. Wtedy wszystko mnie drażniło i bywały takie chwile, w których bałam się, że jestem w stanie zrobić komuś fizyczną krzywdę. Z drugiej strony bywały też takie doby, w których pozostawałam nad wyraz spokojna i to przerażało mnie jeszcze bardziej. Nie byłam siebie pewna, dokładnie tak, jakbym wcale sobie nie ufała. I właśnie wtedy, pewnego dnia wpadłam na młodego, chamskiego gościa. Od razu wiedziałam, że ma on to, czego ja pragnęłam. Z zadowoleniem przyjęłam do swojej wiadomości jego słowa, które głosiły, że jest on moim sąsiadem. I tak od słowa do słowa weszłam w posiadanie najlepszej heroiny i kokainy pod słońcem. Logan był jeszcze bardziej walnięty ode mnie, a towar potrafił wyczarować z niczego. Podejrzewałam, że wcześniej mieszkał on w Hogwarcie, ale za ciula nie chciał mi się do tego przyznać. Przez większość czasu odnosiłam wrażenie, że mieszkaliśmy razem. Albo ja przesiadywałam w jego pokoju, albo on w moim. W każdym razie w obu tych miejscach unosiły się smugi gęstego dymu, który pachniał wybornie. Mieliśmy ze sobą wiele wspólnego. On uciekał od rodziny, a ja uciekałam od swojego dawnego życia. Świetnie się razem bawiliśmy i cholernie dużo się śmialiśmy. Logan wprowadził mnie do swojej paczki i dał wsparcie, którego od zawsze potrzebowałam i szukałam. Dzięki niemu przestałam żałować tego, że musiałam opuścić Los Angeles. Na Florydzie żyłam chwilą, która trwałą tu i teraz. Nie wybiegałam w przyszłość. Cholera, ja nawet nie planowałam kolejnego dnia. Tu nie liczyło się nic innego prócz świetnej zabawy.
Skatepark był jednym z naszych ulubionych miejsc, gdzie wszyscy się gromadziliśmy. W jakimś stopniu Ci wszyscy ludzie byli dla mnie niczym rodzina. Spędzałam z nimi cały swój wolny czas, a umówmy się, go miałam aż nadto. Nie wiem czy mogłam na nich liczyć tak samo jak na Emily, prawdopodobnie nie. Ale szansa, że jeszcze kiedykolwiek znajdę podobny kawałek swojej duszy, była cholernie mała, więc byłam zadowolona z tego, że chociaż ich miałam.
- Trzymaj .. - Brooke, dziewczyna przyjaciela Logana podaje mi skręconego jointa. Wkładam go między swoje rozchylone wargi, a ona chwytając za zapalniczkę podpala, najpierw mojego, następnie własnego - ... i jak, dalej rozglądasz się za jakąś pracą ? - dopytuje dziewczyna z różowymi włosami. Siadam w siadzie skrzyżnym, gdy ona opiera swoje plecy o gruby konar drzewa.
- Jeśli jakiejś nie znajdę to nie będę miała z czego zapłacić za motel - odpowiadam, otwierająca puszkę z piwem.
- Może popytam u Stanley'a . Powinno coś się znaleźć .. - Brooke bierze dużego łyka gazowanego płynu. Następnie odstawiając puszkę na ziemie, pyta - gdzie pracowałaś wcześniej ?
- W kancelarii prawniczej.
- Wow nie gadaj ! I co się stało ? Tam chyba niezła kasa była - ekscytuje się.
- Wtedy studiowałam, a to była moja praca dorywcza. Racja, kasa nie była zła ...
- Skończyłaś studia ? - dopytuje, na co ja przeczę jednym ruchem głowy - Dlaczego ? Kurwa jakbym miała tak dobrze płatna prace i rozum do nauki, to wyrwałabym się z tej dziury
- Chyba żebyś bez opamiętania się zakochała .. - staram się odgonić powracające wspomnienia, które niemal codziennie do mnie wracały niczym pieprzony bumerang.
- Tak czy inaczej popytam, na pewno Stanley mi nie odmówi - uśmiecha się, przejeżdżając językiem po swoich krwistych ustach.
Miałam nadzieję, że gościu serio będzie miał dla nie jakąś robotę, bo groziło mi wylądowanie na bruku. Dobrze, że na Florydzie panował istny ukrop. Przez Brooke i jej pieprzenie, przypomniałam sobie o Mike i kancelarii. O tym jaka wtedy byłam z siebie dumna i jak wiele chciałam osiągnąć. Jak celebrowałam każdy zdany egzamin i rozwiązaną sprawę. Wtedy miałam plany i marzenia, a teraz nic. Nie miałam już niczego, czego pragnęłabym równie mocno. Pół życia sobie zaplanowałam i nic z tego się nie spełniło. Zaczęło się od mężczyzny, który niespodziewanie stanął na mojej drodze. Od jego chęci zemsty i kłamstw, które z dnia na dzień coraz bardziej nas pogrążały. Od mojej pieprzonej samodzielność i wiary, że sama rozwiąże sprawy z Edoardo i nikt nie ucierpi. Dobiła mnie śmierć Emily i brak zaufania Alessandro. Jego wstręt i obrzydzenie, które widziałam w jego spojrzeniu. I w końcu rozkaz, bym zniknęła z jego życia na zawsze. Tak właśnie z dnia na dzień moje marzenia przestawały mieć znaczenie. Prawdopodobnie gdzieś w połowie, jak nie na początku przestałam marzyć o studiach, zawodzie i niesieniu pomocy innym. Te marzenia zastąpiłam jednym, które było większe i niestety dla mnie nie do zrealizowania. Marzyłam o szczęśliwym życiu przy boku mężczyzny, który był dla mnie całym światem. Nie zapisałam sobie jego imienia w tym pieprzonym pamiętniku.. Chyba jednak coś zostało we mnie z tej naiwnej dziewczynki, którą byłam, bo ciągle zastanawiałam się, co by się stało, gdybym jednak ten pamiętnik zapełniła ?
- Wspaniale, ale jeszcze jednej rzeczy nie zrobiłaś...
- Czego ? ..
- Nie zapisałaś sobie mnie - uśmiechnął się łobuzersko, po czym wyciągnął zza swoich pleców grafitowy kajet ze skrzydłami na okładce.
- Chcesz żebym Cię sobie zapisała ?
- Chcę. Skoro to dla Ciebie ważne, to tak powinnaś zrobić..- uśmiecha się - .. Dziękuje, że Cię mam
- Cóż nie miałam nic do gadania - wybuchnąłem śmiechem, szybko całując go w usta
- Wciąż uwielbiam w Tobie to, co zauważyłem na samym początku ..
- Ach tak ? Co to takiego było ?
- Spryciara. To zostanie moją tajemnicą, ale życzę Ci, aby to nigdy w Tobie nie zgasło ... - chwycił w dłonie moje policzki i mocno wpił się w moje usta ..
Najwyraźniej nie udało mi się tego ocalić ..
- Wiejemy, psy tu są !!! - nagle do moich uszu dociera zdyszany głos Logana.
- Kurwa !! - Brooke szybko gasi skręta, po czym podbiega do swojego chłopaka. Tuż za nimi dostrzegam Logana, który czeka na mnie z wyciągniętą dłonią. Pośpiesznie zbieram swoje rzeczy i ile mam sił w nogach, podbiegam do niego. Nasz maraton trwa dobre 5 minut, zanim kompletnie opadamy z sił. Szczęście jednak się do nas uśmiecha w postaci budynku, za którym się ukrywamy. Obydwoje opieramy swoje głowy o zimny mur, starając się uspokoić oddech.
- Co teraz ? - wciąż z głową zadartą do góry, pytam Logana o plan.
- Będziemy czekać - odpowiada, wychylając głowę zza betonowego muru
- Na co ?
- Chuj wie na co - wzrusza ramionami. Następnie obydwoje dłonią powstrzymujemy napad śmiechu.
W końcu docieramy do pobliskiego klubu, w którym zamawiamy dwa piwa. Impreza w skateparku skończyła się dużo wcześniej niż zakładaliśmy, więc Logan wpadł na pomysł abyśmy wszyscy spotkali się tutaj. Ku mojemu zdziwieniu wcale nie było tutaj tłocznie. Wręcz przeciwnie. Parkiet niemal świecił pustkami, a przy barze siedziało nie więcej jak 20 osób. Czułam się tak, jakbyśmy niemal ten klub wynajęli.
Zaraz po wypiciu swojego piwa, ruszam na parkiet. Mam wrażenie, że ludzie tylko czekali, aż ktoś pierwszy zacznie tańczyć, bo kiedy pojawiam się na parkiecie, zaraz za mną pojawia się kilka tańczących par. Podnoszę swoje dłonie do góry i zmysłowo zaczynam poruszać się w rytm muzyki. Chwilę później czuję na swoich biodrach czyjeś dłonie. I znów mój umysł wypełnia się wspomnieniami ..
Jego dłonie jednym mocnym i pewnym ruchem przyciągają mnie do swojej gorącej klatki. Odwracam swoją twarz w jego stronę i ponętnie oblizuje swoje błyszczące usta. Zaczynam ocierać się o jego krocze, kiedy on zaczyna szeptać do mojego ucha słowa piosenki ...
- Jesteś elektryczna, oczy diabła mówią mi choć i weź to. Mam Cię kochanie. Dziewczyno dziś wieczorem jesteś ofiarą. Chcę zerwać Twoje ubrania i położyć coś na Tobie .. Masz jedno życie, po prostu żyj nim. Zrelaksuj się ...
Odwracam się w jego kierunku i niczym wyrwana z transu, natychmiast odsuwam się od blondyna na bezpieczną odległość. To nie on ...
- Co jest mała ? - chłopak próbuje do mnie podejść, ale skutecznie mu to uniemożliwiam.
Boże wariowałam ... Tak strasznie chciałam go znów zobaczyć, że szukałam go w każdym mężczyźnie, który stawał na mojej drodze. Dopiero teraz słyszę, że w głośnikach wcale nie leci piosenka, którą on szeptał mi do ucha. A mężczyzna, który teraz posyła w moja stronę promienny uśmiech, nie jest mężczyzną, którego kilka sekund temu czułam obok siebie.
Do pokoju razem z Loganem wracamy kilka minut po godzinie 12 w nocy. Obydwoje jesteśmy padnięci i lekko pijani. Nawzajem podtrzymujemy swoje ciała, kiedy pokonujemy schody do mojego mini mieszkanka. Kilkukrotnie potykając się o swoje nogi, w końcu docieramy do upragnionego miejsca. Nieporadnie zapalam światło i puszczając Logana, kieruję się w stronę pomieszczenia przypominającego kuchnie.
Sztywnieje. Czuje się jakbym była otumaniona. Zanim rzucam się do wyjścia, mrugam swoimi oczami kilkukrotnie, jednak obraz przed moimi oczami nie znika. To niemożliwe ..
- Co jest ... - Kątem oka dostrzegam na swoim ciele pytające spojrzenie Logana. Jego słowa utwierdzają mnie w przekonaniu, że nie jest to wytwór mojej wyobraźni i on również widzi w moim pokoju trzech postawnych mężczyzn, odzianych w czarne garnitury. Nie zastanawiając się nad tym co robię, szybko rzucam się do wyjścia. Jak to możliwe ? ... Roztrzęsionymi dłońmi sięgam za klamkę, a kiedy z całej siły ją naciskam, czuję jak czyjeś dłonie ciągną moje ciało w tył.
- Tatum uspokój się do cholery !! - słowa Lorenzo odbijają się echem w mojej głowie. Staram się mu wyrwać, ale oczywiście jest za silny. Chcę błagać o pomoc Logana, ale kiedy mam zamiar się odezwać dostrzegam, że on również został obezwładniony. Słyszę odgłos przekręcającego się klucza w drzwiach, w tym samym momencie, kiedy Lorenzo puszcza moje ciało. Niczym poparzona odsuwam się od niego i przecierając swoją twarz dłońmi, staram się zebrać swoje myśli do kupy.
- P-powiedz mi, że g-go tutaj nie ma .. - niemal błagam go o zapewnienie. Nie zniosę jego widoku. Nie chce, żeby znów pojawiał się w moim świecie. Nie chce - .. No powiedz do cholery !!
Staram się do niego podejść, ale jeden z jego goryli skutecznie mi to utrudnia, splatając moje dłonie na plecami. Lorenzo dokładnie lustruje całe moje ciało, zanim jego wzrok natrafia na na moje wzburzone spojrzenie.
- Nie ma go tutaj - zapewnia spokojnie. Wypuszczam do tej pory wstrzymywane powietrze, ale wcale nie uczuję ulgi. Czuję się dokładnie tak, jakbym nieświadomie wyczekiwała innej odpowiedzi.
- Więc dlaczego Ty tutaj jesteś ?
- Puść ją - rozkazuje mężczyźnie, który do tej pory uniemożliwiał mi wykonanie jakiegokolwiek ruchu - .. Tatum .. - on również bierze głęboki oddech, po którym kontynuuje - ... Alessandro kazał mi Ciebie odnaleźć
- Powiedz mu, że nie chce go nigdy więcej widzieć !!
- Sama mu to powiesz - uśmiecha się, beztrosko wzruszając ramionami
- Nie potrafisz pojąć słowa NIE ?! - akcentuje ów wyraz
- Ja potrafię, ale mój brat nie.
- Gówno mnie to obchodzi !! Nie chce mieć z nim nic wspólnego. Zniknęłam z jego życia tak jak mi rozkazał i już go nie potrzebuje !! - wymachuję swoimi dłońmi jak oszalała
- Tatum kim są Ci ludzie i co tu się dzieje do cholery ?! - wszyscy spoglądamy na nic nierozumiejącego Logana
- Puść go idioto !! - staram się uwolnić chłopaka spod mocnych uścisków służącego Alessandra.
- Tatum uspokój się ..
- Nie uspokoję się, dopóki nie wrócicie tam skąd przyszliście ! Czy prosiłam Was o wizytę ?! Nie ?, to wypieprzajcie !! - trzęsącą dłonią wskazuje na drzwi
- Tatum, szukam Cię od jebanych 3 miesięcy !! Odkąd Edoardo próbował Cię zabić i wybacz, ale opuszczę to miejsce tylko i wyłącznie z Tobą ..
- Kłamiesz !! Wiem, że to Alessandro nasłał na mnie swoich ludzi ... - ocieram swoje mokre policzki, nie mając pojęcia, kiedy zaczęłam płakać - .. plan się nie powiódł, więc postanowił wysłać Ciebie i dokończyć ...
- Alessandro się o Ciebie martwi ! Odkąd się dowiedział o ... - nagle przerywa - .. jak możesz myśleć, że chciał Cię zabić ?!
- A nie mam powodu !! Po tym wszystkim co mi zrobił i jak mnie potraktował ?!
- Masz rację .. - Lorenzo kiwa głową - .. popełnił błąd, ale teraz chce go naprawić. Zresztą ja nie zamierzam mieszać się w to wasze gówno. Umywam ręce, sami to sobie wyjaśnicie ...
- Nie chce tego słuchać !! - zatykam swoje uszy i nie zważając na nic, opieram się o ścianę. Następnie zsuwam się na nogach i siadam na podłodze, rękami oplatając swoje nogi.
Czuje się pokonana. Wiem, że jakbym nie walczyła i czego bym teraz nie powiedziała, oni i tak nie odpuszczą. To koniec .. - Podpowiada mój umysł - .. To początek - Krzyczy serce.
Proszę Boga, by znów nie stawiał Alessandro Argentero na mojej drodze. Nie byłam idealna i nie byłam z nim szczera, choć wiedziałam, jaka lojalność była dla niego istotna. Ale jedno wiedziałam na pewno. Dla tego człowieka byłam gotowa zrobić absolutnie wszystko. Miałam do niego żal za to, że tak łatwo z nas zrezygnował. Kiedy ja byłam gotowa na to, aby nasza dwójka przeciwstawiła się całemu światu, on się ode mnie odwrócił. Miał swoją szansę, jak sam wielokrotnie powtarzał, zdobył mnie. Miał mnie, byłam jego i byłam najszczęśliwszą kobietą na ziemi. Ale on musiał to wszystko spieprzyć. Teraz w moim życiu i sercu nie było już dla niego miejsca.
Odpływam, czuję jak moja głowa robi się coraz cięższa, a wspomnienia wydają się być coraz wyraźniejsze. Jakby to wszystko co przeżyłam ponad 2 lata temu, wydarzyło się zaledwie 2 dni temu.
Moment, w którym nasze spojrzenia odnalazły się po raz pierwszy ..
Wypad w góry, który wywrócił mój świat do góry nogami ..
Kolacja na Manhattanie, dzięki której nic już nie było takie samo ..
Pierwsza kłótnia, której wtedy nie rozumiałam ..
Wyjazd na Sycylię i zobaczenie prawdziwej twarzy Alessandro ..
Wypadek, który podświadomie wymazałam ze swojej pamięci ..
Wypad do klubu i spacer po Time Squeer ..
Nowy rok, tysiąc niespełnionych obietnic i milion rozczarowań ..
Oświadczyny, które miały wszystko naprawić ..
Urodziny na Sycylii, które były ostatnim dobrym wspomnieniem..
A potem było już tylko piekło ...
Budzę się w miejscu, które dobrze znam, ale chyba miałam nadzieję nigdy więcej nie oglądać. Odczuwam niemal wszystkie emocję. Strach przed tym jak sobie poradzę , gdy w końcu go ujrzę. Smutek, wynikający z przeświadczenia, że z NAS już nic nie pozostało. Gniew, bo znów robił coś czego nie chciałam. Oczekiwanie na to co się wydarzy. Radość .. tak czułam radość, będąc tak blisko miłości mojego życia. Mężczyzny, z którym miałam wszystko, a bez którego nie miałam niczego. Boję się, bo nie miałam pewności, czy pozostał w nas jeszcze ten ogień, który rozpalał nasze ciała i spalał duszę. Zastanawiam się, czy gdy dotkniemy swojej skóry, poczujemy iskrę ? Wygodnie było żyć w niewiedzy, mając nadzieję, że moje miejsce w jego życiu wciąż jest wolne, że jeszcze do mnie należy. Byłam twarda, bo ślepo wierzyłam w to, że Alessandro Argentero czasem mnie wspomina, tęskni i tak samo jak ja, w głębi serca ma nadzieję na to, że nasze drzwi pozostały otwarte. Teraz nie mogłam już niczego sobie wmówić. Miałam spojrzeć w jego czarne oczy i wszystko z nich wyczytać. Dowiedzieć się, czy jeszcze mnie potrzebuje i pamięta to wszystko o czym ja nie potrafiłam zapomnieć.
- Jak się czujesz ?
Fatalnie .. Czuję się fatalnie. Z ambitnej dziewczyny posiadającej marzenia zmieniłam się w dziewczynę idącą pod prąd. Bez jakiegokolwiek celu w życiu, bez rodziny, przyjaciół. Byłam nikim i dopiero teraz pojmuje, że nie chce, by on mnie taką widział. Nie chce rozdrapywać starych ran, bo ledwo co udało mi się je zszyć. Jestem przerażona, bo wracają do mnie wszystkie wspomnienia, o których prościej było zapomnieć.
Czasami wyobrażałam sobie nasze ponowne spotkanie. W przytulnej kawiarni na rogu mojego starego mieszkania. Ja wracająca z sądu po właśnie wygranej sprawie i ON dokładnie taki sam, jakiego go zapamiętałam. Zamówiłabym gorącą czekoladę, a on wodę z cytryną. Zapytałby co u mnie słychać, a ja już bez żadnych mocji, choć z sentymentem, powiedziałabym całą prawdę. Streściłabym mu te kilka lat bez niego, a on słuchałby jak jeszcze nigdy wcześniej. Wyznałabym, że tęskniłam, myślałam i żałowałam. Powiedziałabym, że każdy dzień bez niego był dla mnie walką, którą wygrałabym. Bylibyśmy szczęśliwy osobno, bo razem nie dane było nam zaznać szczęścia. A potem odwiózłby mnie do domu i pocałował w policzek, pocałunkiem, który mógłby wszystko zakończyć, albo dopiero rozpocząć.
- Wypuść mnie stąd pieprzony durniu !!
Wstaję z kanapy, ale natychmiast palce Lorenza obwijają moje nadgarstki i nie pozwalają mi się ruszyć. Moje ciało zaczyna się trząść, a organizm domaga się swojej dawki bólu. Alessandro dał mi szczęście i tak po prostu to szczęście sobie zabrał, zostawiając mnie z niczym. Nie chciałam ponownie tego przeżywać, nie chciałam, by on mnie taką widział. By zobaczył jak nisko upadłam i jak słaba byłam. Nie chciałam, by nade mną górował i wreszcie pojął, że bez niego nie istniałam. Staram się wyrwać Lorenzo, ale jestem bez szans. Czuje jak pod moimi powiekami zbierają się łzy, a ciało słabnie. W końcu mężczyzna mnie puszcza, a moje ciało zatacza się do tyłu. Podciągam nosem i wlepiam swoje stalowe spojrzenie w Lorenzom, który przenikliwie wpatruję się w jakiś punkt za moim ciałem.
- Co się tak gapisz do cholery, głuchy jesteś !? Wypuść mnie stąd !! ...
Zdzieram swoje gardło, ale on nie reaguje. Tylko na moment zaszczyca mnie swoimi zmartwionym oczami, po czym ponownie zerka za moje plecy. I wtedy zaczyna rozumieć .. Moje serce cholerycznie przyśpiesza, a oddech staje się coraz płytszy. Wrócił ...
Wiem, że jest już za późno i nie mogę zatrzymać tego momentu. Moje nogi są jak z waty, ale pomimo tego powoli odwracam swoje ciało w jego kierunku.
Nasze spojrzenia od razu się spotykają. Jego oczy wywiercają w moim ciele dziurę niebotycznie wielkich rozmiarów. Tak strasznie za nimi tęskniłam .. Czuję jak moje ciał się poddaje, a ramiona opadają. Mam ochotę zniknąć, rozpłynąć się, tak jakbym nigdy nie istniała. Coś rozszarpywało mnie od środka, kiedy go widziałam. W tym momencie nie jestem nawet w stanie opisać swoich uczuć. Wiem tylko, że wykraczają poza wszystkie normy i uderzają we mnie jak błyskawica.
Przypominam sobie moment, w którym staliśmy w tym salonie po raz ostatni. Tliła się we mnie ostatnia iskierka nadziei, a on bez jakiegokolwiek trudu, ot tak ją zgasił. Nie rozumiałam czego ode mnie chciał, wiedziałem tylko tyle, że ja od niego nie chciałam już niczego. Kiedyś pragnęłam czuć od niego miłość, teraz było mi wszystko jedno. W tym momencie przez jego twarz przemknęło coś bardzo podobnego do smutku, albo ogromnego żalu. Wpatrywał się w moje oczy, tak samo jak ja wpatrywałam się w jego 2 lata temu, stojąc w tym samym miejscu. Z nadzieją wymieszaną z rozpaczą, ufnością, prawdziwym uczuciem i przerażeniem. I w końcu poczułam do niego to, czym powinnam obdarzyć go na samym początku, poczułam to, o co walczyłam ..Nienawiść
Nienawidziłam go ... Nienawidziłam go tym samym sercem, które kiedyś go kochało. Tym samym sercem, które było oddane tylko jemu. Tylko na niego patrzyło, tylko jego wyczuwało i tylko jego pragnęło w sobie zatrzymać ...Nienawidziłam go ..
Nienawidziłam siebie, że mu je powierzyłam. Nienawidziłam jego, bo bez trudu je podeptał. I nienawidziłam nas, za to, że tak bardzo NAS kochałam ...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top