Rozdział 28

Dziewczyny chcą świetnie się bawić, to wszystko czego tak naprawdę chcą. Trochę zabawy ...

Tatum

Spoglądam w zaciekawiony wyraz twarzy Alessandro i próbuję się nie przewrócić, gdy jego spojrzenie świdruje moje całe ciało. Siedzi oparty na wielkim, skórzanym fotelu z dłońmi zaplecionymi na piersi. Wygląda na absolutnie dominującego i władczego. Na człowieka, któremu powinnam zaufać i powiedzieć prawdę.

Wyglądał jak moje jedyne koło ratunkowe. Jak najpiękniejszy sen i najstraszniejszy koszmar. Jak wszystko czego się pragnie i nie może zdobyć. Jak ulotny sen, z którego budzisz się kompletnie na to niegotowy. Jak marzenie gotowe do spełnienia. 

Nagle wszystko czego chciałam wchodząc do tego pomieszczenia, staję się przeszłością. Strach nie pozwala mi się odezwać, a tym bardziej poruszyć. Wszystko się zatrzymuje, albo przynajmniej spowalnia, tak abym mogła podjąć decyzję, co powiedzieć, zrobić i jak się zachować. 

Jego ramiona były moją przystanią, do której co noc przypływałam.  Czy staną się nią, także dla Emily ? Czy mi uwierzy i jak się zachowa ? Co z Edoardo ? Może tylko mnie prowokował, sprawdzał mnie. Nie znałam odpowiedzi na żadne z tych pytań i bałam się poznać, bo nie wiedziałam czy mnie zadowolą. 

- Będziemy tkwić w tej pozycji i na siebie patrzeć ? - marszczy swoje czoło - .. bo jeśli tak, to szczerze mówiąc wolałbym leżeć nad gorącą Tobą - posyła mi półuśmiech 

- Znajdę czwartą osobę do naszej orgii - odzywa się Lorenzo i z uśmiechem na ustach opuszcza pomieszczenie. Co teraz ?

- Jednak wydaje mi się, że nie o to chodzi ..- kontynuuje - .. pomogę Ci - wbija we mnie swoje stalowe spojrzenie - .. co się dzieje, Tatum ?

Tak wiele rzeczy ... Przed moimi oczami pojawia się sylwetka Edoardo, a w głowie dudnią jego straszne słowa. Następnie widzę Emily i Justina w tamtym lesie i ponownie nie potrafię się ruszyć. Czuje się kompletnie bezradna. Cokolwiek bym teraz nie zrobiła, nie zmienię tego, że ten człowiek pojawił się w życiu Emily i w moim. Czuję się dokładnie tak, jak wtedy, gdy Alessandro powiedział mi prawdę. Jak wtedy w domku w górach ...

  Domek w górach..  

- Mam do Ciebie prośbę .. - szeptam i siadam przed jego biurkiem, splatając swoje palce, tak aby nie zauważył jak bardzo się trzęsą. W odpowiedzi otrzymuję jedynie cichy pomruk, kiedy Alessandro nachyla się nad biurkiem i bacznie się we mnie wpatruję. Staram się z całych sił wytrzymać to palące spojrzenie, ale nie potrafię ukryć swojego zdenerwowania. Nie mam czasu, muszę zabrać Em jak najdalej od tego psychopaty. 

- Coś przede mną ukrywasz - to on pierwszy się odzywa. Mam wrażenie, że mój oddech się zatrzymuję, a jedyne czego chcę, to rozpłakać się w jego ramionach. Nie robię jednak tego, tylko posyłam mu najlepszy uśmiech na jaki mnie w tej chwili stać i biorę głęboki wdech, rozchylając swoje usta. 

- Każdy ma swoje małe sekrety - odpowiadam nonszalancko i wzruszam delikatnie ramionami. Alessandro uśmiecha się sztucznie i wciąż nie spuszczając ze mnie wzroku, mówi.

- Oczywiście - przyznaje mi rację - .. jednak to, co starasz się przede mną ukryć nie wydaje się być  małym sekretem .. - jego wzrok wędruje w dół mojego ciała. Zauważa moje zaciśnięte dłonie i podnosi się z miejsca. Okrąża biurko i staje za moim ciałem. Natychmiast, kiedy czuje jego oddech na swoich plecach, wzdrygam się i nie jestem w stanie tego ukryć - .. Cała drżysz - opiera swoje dłonie na krześle i nachyla się w moją stronę. 

- Bo jestem zdenerwowana - przyznaje zgodnie z prawdą 

- Pytam, dlaczego ? - jego głos mógłby w tym momencie ciąć powietrze. 

- Jesteś dominujący i sprawiasz, że czuję się winna i ...

- Zatem, może jesteś winna ? - okręca fotel w swoją stronę i znów opiera dłonie po jego obu stronach, sprawiając, że nie mam dokąd uciec 

- Nie jestem - naprawdę nie byłam

- Nie panujesz nad swoim ciałem. To Cię zdradza - mówi spokojnie i staje wyprostowany naprzeciw mnie - .. nigdy nie daj poznać wrogowi, że się go boisz, że wyzwala w Tobie jakiekolwiek uczucia .. - staję za biurkiem 

- Nie jesteś moim wrogiem - mówię, unosząc swoje brwi do góry 

- Staram się nim nie być - przyznaje i ponownie siada na swoim miejscu - .. ale sama przyznaj, że zachowujesz się podejrzanie 

- Dla Ciebie wszyscy są podejrzani. To zboczenie zawodowe - przewracam oczami 

- Mhym ... - prycha pod nosem - .. Nikt nie jest tak czysty, jak nam się wydaje - odpowiada twardym głosem i wlepia we mnie swoje stalowe oczy. 

- Nie powiedziałam Ci po co przyszłam - wracam do ważniejszej sprawy 

- Oczywiście .. - rozkłada swoje dłonie - .. teraz masz okazje - Biorę głęboki oddech i ponownie na niego spoglądam 

- C-chciałabym spędzić kilka dni razem z Emily  - mówię niepewnie 

- Zaproś ją tutaj - mówi zwyczajnie i opiera swoje ciało o wezgłowie fotele

- Potrzebujemy samotności ..

- Co proponujesz ? - otwiera czarną teczkę i przegląda papiery, które się w niej znajdują 

- Możemy spędzić te dni w twoim domku w górach ? - podnosi na mnie swój wzrok i marszczy czoło - ... babski wypad - dodaję po chwili, kiedy on milczy i tylko mi się przygląda - .. możesz wysłać z nami swoich ludzi ...

- Od kiedy pragniesz ochrony ?,  a nawet sama ją proponujesz ? - przechyla swoją głowę

- Nie pragnę, ale wiem, że Tobie na tym zależy - wyjaśniam, uśmiechając się. Alessandro znów się opiera o czarną skórę fotela i prycha pod nosem 

- Zaskakujesz mnie - odpowiada, mrużąc swoje oczy, jakby chciał cokolwiek ze mnie wyczytać

- Więc się zgadzasz ? - dopytuję z nadzieją w głosie

- Zgadzam. 

- Dziękuje - wstaje z miejsca - ... pójdę się spakować i zadzwonię do Emily - odwracam się i chwytam za klamkę. Poszło lepiej niż myślałam ..

- Cokolwiek się dzieje ... - staję, gdy słyszę za plecami jego ochrypły, pewny głos - .. pamiętaj, że nie uwierzyłem w żadne z twoich słów.

 Zagryzam swoje wargi, by nie wybuchnąć płaczem, choć pojedyncze łzy już zdążyły wypłynąć z moich oczu. Jak mógłby mi zaufać, skoro ciągle kłamałam, a on o tym wiedział. Co ja sobie myślałam, że zbuduję z nim trwały związek, opierając wszystko na kłamstwie ? Odwracam głowę na bok i kiwam twierdząco głową na znak, że rozumie. W tym stanie i momencie nie potrafię dodać niczego więcej. Jak sam przyznał, nie uwierzył mi i miał co do tego absolutną rację. 

Alessandro 

Kiedy drzwi się zamykają i zostaje sam, wypuszczam wstrzymywane powietrze i okręcam długopis w swoich palcach. Swoim zachowaniem, kiedy powiedziałem, że jej nie uwierzyłem, tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że miałem rację. Byłem niemal pewien, że nie miała nic wspólnego z tamtymi ludźmi, którzy mnie okradli. Ale byłem również przekonany o tym, że kłamała mi prosto w oczy. Żadne słowa, które wypowiedziała, nie było prawdziwe i oboje to czuliśmy. Dlaczego tak postąpiła ? Nie miałem pojęcia co ją do tego popchnęło. 

Wychodzę z gabinetu i natychmiast kieruje się do naszej piwnicy. Tam znajduję swoich ludzi grających w karty.

- Szefie - wstają natychmiast, gotowi do pracy. 

- Pojedziecie z Sergio i Tatum do domku w górach i nie spuścicie jej z oczu. Zrozumiano ?!

Kiwają twierdząco głową i zaczynają się zbierać. Zostaje całkiem sam w tym piekle i zastanawiam się, czy jeśli bym przyprowadził tutaj Tatum, wszystko potoczyłoby się lepiej i szybciej. Wizja jej ciała zwisającego z sufitu, jest dla mnie katorgą, której chyba nie byłbym w stanie przeżyć. Wątpię, że byłaby w stanie wybaczyć mi takie coś. Sam niebyłym do tego zdolny. Prawie ją straciłem z własnej głupoty i to za wiele razy. Nie wiem w co grała, co ukrywała i dlaczego mi nie zaufała, ale za wszystkimi tymi rzeczami musiało się kryć coś złego. Przecieram swoje oczy dłonią i kieruję się na górę. 

Kiedy stawiam swoje stopy w wielkim korytarzu, dostrzegam Tatum, schodzącą ze schodów z niewielką walizką. Staję w miejscu i czekam na jej wzrok na swoim ciele. Z kuchni wychodzi Sergio i szybko do niej podchodzi, chwytając czerwony pakunek. Mija mnie i kieruje się do garażu. 

Oczy Tatum w końcu lądują na moich i mam wrażenie, jakby właśnie jej źrenice się powiększyły. W dłoniach trzyma pomarańczową kurtkę i szalik. Spogląda na nie i robi w moim kierunku kilka kroków. 

- To co się dziej nie ma żadnego związku z Tobą ..  - szepcze ze łzami w oczach - .. potrzebuję pobyć z przyjaciółką i podjąć jakąś decyzję, której wszyscy ode mnie oczekują .. włącznie ze mną.

- Ma związek z Tobą, co oznacza, że powinienem o tym wiedzieć, Tatum ... - oblizuję swoje usta i wyprostowuję głowę -... nie chcesz powiedzieć. W porządku .. sam postaram się tego dowiedzieć ... - przygryza swoją wargę, próbując zahamować łzy - ... mam tylko nadzieję, że nie będzie wtedy za późno  - kiwa głową, na znak, że rozumie. Robię to samo i przekładam swój telefon do drugiej dłoni

- Ja też .. - podciąga nosem 

- Chodź tu - mówię i mocno obejmuje jej ramię swoją dłonią. Opieram swoją brodę, o jej głowę i z całych sił staram się na nią nie naciskać. Będą z nią moi ludzie, którzy dadzą mi znać o wszystkim. Jeśli tego nie chciała, nie mogłem nic więcej dla niej zrobić. 

Tatum

Nie musiałam długo przekonywać Emily, żeby ze mną wyjechała. Na szczęście Edoardo jeszcze do niej nie dotarł, co pozwoliło mi wywieść ją za miasto. Kupiłyśmy duży zapas naszego ulubionego wina i jakichś przekąsek. Mimo tego, że Edoardo zmusił mnie do tego kroku, cieszyłam się, że spędzę z tą wariatką kilka dni, sam na sam. Jedyne co nie dawało mi spokoju, to wyraz twarzy Alessandro i jego słowa. Zastanawiałam się, co bym zrobiła, gdyby On miał przede mną takiego kalibru tajemnice. Gdyby mnie oszukiwał ? Byłam mu jednak wdzięczna, że nie naciskał na mnie tak, jak się tego spodziewałam. Wiem, że mi nie ufał i szczerze to rozumiałam, jednak przystał na moją prośbę, a to znaczyło bardzo dużo. Miałam również nadzieje, że pewnego dnia usiądziemy razem i wtedy będę mogła powiedzieć mu o wszystkim. Ten dzień oznaczałby, że sobie z tym poradziłam i nie straciła w tej wojnie Alessandro. Trzymałby mnie wtedy za rękę i wspierał. Powiedziałby, że jest ze mnie dumny i mocno pocałował, a pode mną ugięłyby się nogi, pomimo tego, że wtedy byśmy siedzieli. Otoczył ramieniem i dał bezpieczeństwo. Oznaczałoby to, że podjęłam dobre decyzję i uratowałam Emily. 

- Jeszcze jakbyś załatwiła dla mnie seksownego striptizera ... - rozmarzyła się, kiedy usiadłyśmy na kanapie, przy wielkim kominku, rozpalonym przez Sergio.

- Każdy striptizer jest seksowny 

- Co racja, to racja - mówi niewyraźnie popijając jedzenie, gorącą herbatą - .. mhym .. a teraz nie leć ze mną w kulki, tylko mów co się dzieję  - porusza znacząco brwiami. Od kiedy stała się taka podejrzliwa ...

- Nic się nie dzieję - odpowiadam najzwyczajniej jak umiem

- Bujać to ja, ale nie mnie .. - puszcza mi oczko - .. pan doskonały zaczął szaleć ? - kręcę przecząco głową i wycieram dłoń o ścierkę.

- Chciałam spędzić z Tobą trochę czasu ... - podciągam nogi pod brodę - ... proszę nie spraw, żebym tego żałowała - upijam duży łyk herbaty. 

Na szczęście Emily odpuszcza i nie prowadzi nieowocnego przesłuchania. Mam ją przy sobie i czuję się spokojna. Widzę jak się uśmiecha i opowiada o swojej pracy, o klientach, o każdej odbytej imprezie. Jest w tym wszystkim tak bardzo sobą, że nie potrafiłabym zburzyć jej tego świata. Kilka razy wspomina również o Thomasie, ale albo to moja wyobraźnia, albo jej oczy już nie lśnią, kiedy o nim myśli i mówi. Z drugiej strony, jak mogłoby być inaczej, przecież to największa szuja, jaka chodzi po tym świecie. Nie byłby w stanie ukryć swojego prawdziwego "ja", choćby nie wiem jak się starał. 

- Więc, ... - zwraca się w moja stronę i przykrywa stopy kocem, co czynię również ja. Nachyla się i chwyta za dwa kieliszki wina, jeden podając mi - .. jak Wam się układa ? - uśmiecham się, wyobrażając sobie siebie i Alessa.

- Często pod górę .. - przypominam sobie każdą naszą kłótnie, każde odmienne zdanie. Wieczór, który niemal nas rozdzielił, sekrety, które przed nim ukrywam, każde jego słowo, które mnie zraniło ... - No ... - okręcam nóżkę kieliszka w palcach - .. ale to właściwa góra - spoglądam na nią i obydwie ciepło się uśmiechamy

- Jak to mówią, sikając z wiatrem idziesz na łatwiznę ... - zamyśla się - .. gdyby wszystko było proste, to by nam tak nie zależało - stukamy się szkłem i przechylamy, wlewając słodką ciesz do gardła. 

- Byłam na świętach w domu .. - mówię cicho 

- Zabłądziłaś ? - dziwi się Em. Prycham pod nosem i posyłam jej półuśmiech 

- Chciałabym - odpowiadam - .. od tamtego dnia, w którym poszłyśmy do klubu na urodziny Mika, wszystko się zmieniło .. robię rzeczy, z których nie jestem dumna, ale też, których pragnęłam ...

- Wtedy nie uważałaś co robisz, teraz rób co uważasz - uśmiecha się z iskierkami w oczach. 

Nie wiem skąd Emily  zawsze wiedziała co powiedzieć. To tak jakby przewidywała to, co chcę od niej usłyszeć. Była moim prywatnym psychologiem i wychodziło jej to świetnie. Uwielbiałam nasze wspólne wieczory, które spędzałyśmy tak samo jak ten. Ze swoimi ulubionymi filmami i winem. 

Podchodzę do wielkiego telewizora i szukam na netflixie jednego z naszych ulubionych filmów - "jak stracić chłopaka w dziesięć dni". 

Może to pomorze mi pozbyć się Edoardo .. - myślę i wciskam guzik play. W tym samym czasie w salonie pojawia się Emily z dwoma miskami. Jedną wypełnioną popcornem, a drugą chipsami. Zajmujemy miejsce na kanapie i okrywamy się grubym kocem. Następnie sięgamy po kieliszki i co chwilę upijamy łyk najlepszego trunku jaki posiada świat. 

- Nie ma miłości, bez pożądania ... - Em komentuję wypowiedź głównego bohatera, prychając pod nosem - ... to tak jakby istniał dobry seks bez orgazmu - wywraca oczami i sięga po butelkę, dolewając nam wina

- Wredne suki - wtrącam, komentując zachowanie kobiet. To niesamowite, że oglądałyśmy ten film tak wiele razy, a mimo to, zawsze odczuwamy te same emocję. Kochałam nas za to. 

-  Ymy ... - Em wskazuj na ekran i cała się ekscytuję - ... najgorsze upokorzenie, gdy nawala korzeń .. - wybuchamy śmiechem na komentarz, kiedy dziewczyna nazywa kutasa chłopaka "księżniczką Zofią". 

Dobrze, że znamy ten film na pamięć, do tego stopnia, że potrafimy zacytować większość dialogów, ponieważ całą komedię zwijamy się ze śmiechu. Oczywiście duża ilość alkoholu nam w tym pomaga. Apogeum nadchodzi wtedy, kiedy bohaterka przy kumplach faceta popada w rozpacz nad uschniętą paprotką, a raczej zabitą. 

Mimowolnie wyobrażam sobie Alessandro i jego zachowanie, gdybym była taką ... osobą. Jestem pewna, że nie wytrzymałby ze mną nawet godziny, no chyba, żeby musiał, tak jak nasz bohater. Inaczej czarno to widzę. 

- Myślę, że powinnam to wypróbować na Alessandro .. - mówię głośno.

- Myślę, że ktoś powinien to nakręcić ... - wybucha śmiechem Em - .. szkoda, że zajebiści faceci są jak kible .. - wzrusza ramionami -.. albo zasrani, albo ..- spogląda na mnie - .. zajęci - wskazuję na telewizor - .. Ten facet to wybryk natury - siłuje się z następną butelką wina

- Ten facet nie istnieje Emily - próbuję zachować grobową minę

- No cholera ! - klnie, nie mogąc otworzyć butelki 

- Daj to ofermo .. - wzdycham zrezygnowana i wyrywam jej szkło z dłoni.

Sama siłuję się z butelką o wiele za długo, zwracając honor swojej przyjaciółce. 

- Na pewno nie jest to znak z góry, żebyśmy nie piły - mówię odwracając się w jej kierunku. Obydwie marszczymy brwi spoglądając na siebie, następnie na trzymane przeze mnie wino i w końcu na niebo. Kiwamy przecząco głową 

- Nie .. - mówimy równo i wybuchamy niepochamowanym śmiechem.

- Daj to .. - wyrywa mi butelkę - .. zwrócę się do jednego z naszych muszkieterów - wstaje i podąża do wyjścia, a ja tuż za nią.

- Em ... - zaczynam, ale ona jest szybsza i zdąża otworzyć już drzwi. 

- Chłopcy ! - woła stojąc na werandzie i spoglądając w dół, jako że domek jest na wzgórzu. 

- Ja się tym zajmę .. - schodzę po schodach, kiedy nagle zapala się światło przy niewielkim drewnianym domku, obok naszego. Staję na chwilę, a kiedy zauważam Sergio i jeszcze kogoś, postanawiam do nich zejść. Właśnie mam zamiar pokonać ostatni stopień, na którym ku mojemu zaskoczeniu znajduję się zamarznięty lód. Ostatkiem sił chwytam się drewnianej balustrady, ale mimo to ląduję tyłkiem na zimnej tafli. 

- Niech to szlak .. ! - syczę czując jak moje getry powoli się przemaczają. 

- Nic Ci nie jest ? - obok mnie znajduje się Sergio - .. szef utnie mi jaja - uśmiecham się do niego i prycham pod nosem. Następnie z jego pomocą wstaję.

- Wszystkich straszy tym samym ? - przechylam głowę i zaczynam się otrzepywać. 

- Uhuh ... - gwiżdże Emily - ... jakie widoki .. - doskonale zdaję sobie sprawę, że patrzy teraz na moją dupę - .. w każdym razie, zechce któryś z Panów pomóc nam rozdziewiczyć to prze-zajebiste, epickie wino ?

- Em .. - wzdycham - .. nie rób wiochy .. - odwracam się w jej kierunku - .. sama sobie poradzę ... jak widać - ostatnie dwa słowa mówię znacznie ciszej 

- Widać, widać .. - przyznaje mi rację 

- Niech stracę .. - mówi Sergio i podchodzi do Em, biorąc w swoje duże dłonie butelkę. Zanim zdążam się odwrócić, On już podaje ją otwartą mojej przyjaciółce. 

- Wciąż mam nadzieję na odrobinę zabawy .. - odpowiada mu uwodzicielskim głosem i oblizuje swoje pijackie usta 

- Któżby Cię winił dziewczyno .. - powoli wspinam się do nich na górę 

- Alkohol przeszkadza w prawidłowym myśleniu - odpowiada Sergio z lekkim uśmiechem 

- Zrezygnujmy zatem z myślenia - odpowiada Em

- Zdaje się, że Ty już to zrobiłaś - wtrącam się

Przekonanie Em, że powinnyśmy wrócić do domu, trwa nieco dłużej niż powinno, ale wspólnymi siłami się udaje. Ja od razu kieruję się na górę, aby się przebrać. Potykam się o jeden stopień, albo o kilka, ale w końcu docieram do sypialni. Otwieram drzwi i uśmiecham się rozmarzona, ponieważ to właśnie tutaj oddałam się Alessandro po raz pierwszy. Wydaję mi się, jakby od tamtego czasu minęły wieki, a tak naprawdę minęło zaledwie 7 miesięcy. Podchodzę do swojej walizki i delikatnie ją otwieram, wyjmując cieliste dresy. Następnie ponownie wchodzę do salonu, gdzie Em od razu podaje mi kieliszek wina. Sięgam po nie  i od razu przechylam. 

Nie wiem jak daję się w to wrobić, ale później w moich dłoniach znajduję się pilot od telewizora, a w ręce Em szczotka i obydwoje stojąc na kanapie śpiewamy, a raczej wydzieramy się, śpiewając karaoke i piosenkę  Cindy Lauper "Girls just want to have fun"

- Dziewczyny chcą się tylko świetnie się bawić  !! - prawdopodobnie zdzieramy sobie gardło i jutro nie będziemy w stanie się odezwać, ale tych wspomnień nikt nam nie odbierze. 

Kompletnie zatracamy się w tej chwili. Em między przerwami oblewa swoją bluzkę winem i szybko się jej pozbywa. Ja rozpuszczam swoje związane włosy i zaczynam nimi wymachiwać. Wskazuję na nią palcem, kiedy Em kręci swoimi pośladkami. Robimy wszelkiego rodzaju dziwne pozy, a na końcu wybuchamy gromkim śmiechem, opadając na kanapę. 

W tle wciąż gra cicha muzyka, a my całkiem będąc na innym kontynencie, siedzimy przed kominkiem i rozmawiamy. Na pewno nie jest to dobre rozwiązanie, bo alkohol nie powinien iść w parzę z gorącem, ale kto nam zabroni robić to, na co mamy ochotę dzisiejszego wieczoru.

- Rozwaliłyśmy tą bibę ... - wzdycha Em

- Królowa może być tylko jedna flądro ... - przybijam jej piątkę i wybucham śmiechem 

- Nie podniosę się z tej ziemi i tego cholernie perskiego dywanu .. - wzdycha wpatrując się w ogień w kominku

- Nie, nie podniesiemy się  - przyznaje jej rację. Uśmiecha się i odwraca głowę w moją stronę. Następnie obydwie kładziemy się na plecach i stykamy głowami.

- Wiesz co Tat ... ? 

- Mhym ... ? - wpatruję się w mrok 

- Dla takich chwili i takiej przyjaciółki, cieszę się, że żyję .. - uśmiecham się i jednym zwinnym ruchem ścieram pojedynczą łzę ze swojego policzka - ... No ... - śmieję się cicho - .. a dla takiego życia na ziemi, jakie mamy .... to warto skończyć w piekle .. 

Wybuchamy gromkim śmiechem i chwytamy się za dłonie, bo przecież nic nigdy nie miało nas rozdzielić ...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top