Rozdział 13
Lepiej zaniechaj tego, co robisz, bo wiesz, że nie mogę tego znieść. Kocham cię tak czy inaczej i nie obchodzi mnie, że mnie nie chcesz. Teraz jestem twoja. Rzucam na ciebie czar, ponieważ Ty jesteś mój...
Tatum
Myliłam się.
Alessandro miał mnie jeszcze tego samego wieczora. Tak naprawdę myślę, że miał mnie zanim to wszystko się zaczęło. Był powodem, dla którego płonęłam jak ogień. Wmawiałam sobie, że nie dam mu się więcej omotać, ale wystarczyło, że zjawił się w moim pokoju. Zbliżył i wpił w moje usta. Walczyłam, gdy łzy zalewały moje policzki i wkradały się do naszego pocałunku, ale on tylko chwycił mnie w pasie. Moje ciało robiło dokładnie to, czego on żądał. Oplótł moje nogi, wokół swoich bioder i wciąż mnie całując zaniósł do swojej sypialni. Nie oponowałam, bo pomimo wstydu i złości na samą siebie, nie mogłam zaprzeczyć, że tego nie chciałam. Od zawsze pragnęłam, by jego oddech był blisko mnie.
- Jesteś taka przewidywalna Tatum .. - chrypi przyciskając moje plecy do szyby - .. mówiłem ci, że jeszcze dziś znajdziesz się pode mną .. - rozpina moje spodnie, następnie zsuwa je w dół. To samo robi z bielizną. Napiera swoim ciałem na moje, po chwili stawiając mnie na ziemie. Brutalnie odwraca mnie przodem do okna i stopą szturcha moją kostkę, bym szerzej rozstawiła nogi. Nie bawi się w żadne gry wstępne, nie kłopocze się także z tym aby nas do końca rozebrać, tylko mocno we mnie wchodzi. Z moich ust wydobywa się przeciągły jęk, gdy napiera na mnie coraz mocniej i szybciej. Staję na palcach, a mój policzek jest zgniatany przez szybę przede mną. Zaczynam drżeć, będąc blisko spełnienia.
- Nie tak szybko aniołku .. - wysuwa się ze mnie tak szybko, jak wszedł i popycha w stronę łóżka. Pieprzy mnie, jak gdyby był na mnie wściekły. Ciągnie za włosy, przyszpila moje ciało do materaca, tak mocno, że mam pewność, że będą z tego siniaki. Przygryza moje sutki, na przemian ugniatając i masując. Delektuje się każdym jego dotykiem i pocałunkiem. Owija swoje palce wokół mojego gardła, kiedy oboje szczytujemy, a on jest tak głęboko, jak jeszcze nigdy wcześniej. W końcu opada na moje ciało. W pokoju jedynie słychać nasze głośne oddechy i bicia serca.
- Wiedziałem, że będziesz niczym profesjonalistka ... - jego słowa dudnią w moich uszach niczym najbardziej znienawidzona piosenka, którą nie można zapomnieć. "Profesjonalistka". Czy właśnie tym dla niego jestem ? I co chciał mi udowodnić zabierając moja dumę i depcząc pod swoimi słowami.
- Złaź ze mnie ! - ze wszystkich sił jakie mi pozostały staram się zepchnąć go ze swojego ciała i jak najszybciej zakryć się przed jego wzrokiem.
- Teraz już nie możesz powiedzieć, że się z Tobą kochałem - nie rusza się, odgarniając moje włosy z twarzy,
- Jesteś najgorszym człowiekiem jakiego kiedykolwiek poznałam - z mojego oka wypływa pojedyncza łza. Alessandro lekko się uśmiecha i łapie ją w swoją dłoń
- Zraniłem Cię - jego głos jest zwyczajny, bez grama żalu, czy współczucia - Interesujące. Ale czy tego właśnie nie chciałaś ? - chciałam siebie w jego ramionach i prawda jest taka, że nie oponowałam kiedy rżnął mnie jak swoją prywatną dziwkę - teraz nie będziesz mylić rzeczywistości z .... - mocno uderzam w jego twarz. Alessandro zaciska swoje usta, kiedy z mojego oka znów wypływa samotna łza.
- Ty nie możesz mnie zranić - syczę przez zaciśnięte zęby, przekonując siebie, niźli jego
- To nie było mądre posunięcie, zważywszy na to, że nie możesz nic teraz zrobić - oplata pasmo moich włosów wokół swojego palca - za to ja, mogę zrobić z Tobą cokolwiek zechce.
- Dlaczego tak bardzo się zmieniłeś .. nie rozumiem co się dzieję - szlocham wprost w jego twarz. Alessandro bacznie mi się przygląda, następnie zsuwa ze mnie swoje ciało i mocno do siebie przytula. Mną miotają skrajne emocję. Nie wiem co się właściwie przed chwilą stało i gdzie zniknął mój mężczyzna.
- Nie zmieniłem się aniołku .. - gładzi kciukiem mój policzek i składa pojedynczy pocałunek na ustach - .. zawsze taki byłem. To Tobie wszystko się pomieszało ..
- I chciałeś mnie w tym uświadomić ? Po to było to wszystko ? - pytam nie rozumiejąc. Przygląda mi się dłuższą chwilę, jakby nie wiedział, co powinien zrobić i jak się zachować.
- Doprowadzasz mnie kurwa do obłędu - syczy, zaciskając swoje usta. Następnie ciągnie mnie na swoje ciało i sadza pośrodku swoich ud.
Alessandro
Budzę się czując czyjąś nogę na swoim ciele. Odwraca się w stronę Tatum i mimowolnie się uśmiecham. Jej długie brązowe włosy zakrywają jej idealne piersi, tworząc obrazek niemal perfekcyjny. Była pod moją kontrolą, choć jeszcze nie zdawała sobie z tego sprawy. Delikatnie chwytam za jej stopę i zsuwam ze swojego uda. Następnie wstaję i kieruję się pod prysznic.
Wczorajszy dzień nie potoczył się tak jakbym sobie tego życzył. Zachowanie Tatum i jej próba wymigania się od odpowiedzi sprawiała, że pozostawała on wciąż winna. Z ręcznikiem zawiązanym wokół bioder kieruję się do garderoby. Zakładam czarne spodnie od garnituru, następnie z resztą ciuchów wchodzę do sypialni. Zakładam białą koszulę, kiedy Tatum obraca się na łóżku i uwydatnia mi swoje krągłe piersi. Zasysam powietrze, marząc tylko o tym by znów wziąć je w swoje dłonie.
Ciągle nachodzą mnie myśli, czy czegoś nie przegapiłem. Zastanawiam się czy nie powinienem o wszystkim zapomnieć, albo powiedzieć jej, że o wszystkim wiem i dać szansę by się przyznała. Tylko co wtedy ? Każdy inny człowiek zapłacił by za coś takiego życiem.... Jednak to była Tatum. Mój czarny anioł, który podrywał mnie do życia. Nie wiedziałem jak to się skończy, a tym bardziej czy wyjdziemy z tego bez szwanku, jednak coś nie pozwalało mi traktować jej na równi z innymi.
Sięgam po jeden ze swoich zegarków i od razu kieruję się do swojego gabinetu, gdzie czeka już na mnie Edoardo.
- Cześć szefie - wstaje, gdy ja zajmuje miejsce naprzeciw niego.
- Chce wiedzieć wszystko o Mike'u Frost'cie. Gdzie mieszka, ile ma lat, skąd pochodzi, czym się zajmuje, gdzie jada, z kim sypia, jak blisko jest ze swoją kuzynką - wyliczam. Przechylam swoją głowę, gdy widzę przerażenie w oczach swojego consigliere.
- S-skąd ... kto to jest ? - uśmiecham się
- Tego chciałbym się dowiedzieć od Ciebie
- O-oczywiście Alessandro - odchrząkuje i poprawia się na fotelu - na kiedy ?
- Na wczoraj - odpowiadam, wciąż bacznie mu się przyglądając - Czym się tak denerwujesz ? - podnosi na mnie swoje ślepia i już wiem, że cokolwiek teraz powie, będzie to kłamstwem
- Niedługo w klubie będzie kolejna dostawa - odpowiada, głupkowato się szczerząc
- Aż tak martwisz się o moje interesy ?
- Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć Alessandro, j-ja nigdy ...
- Nie mam czasu, na twoje przekonywania mnie, jak bardzo lojalny jesteś - nachylam się w jego kierunku - .. zamiast zapewniać mnie o swojej lojalności, zrób coś co mi ją udowodni i wykonaj dobrze swoje zadanie.
- Oczywiście - wstaje ze swojego miejsca i opuszcza mój gabinet, potykając się o nogę krzesła. Opieram się wygodnie na fotelu i kołyszę swoim ciałem, zastanawiając się jak bardzo fałszywego człowieka miałem za swoimi plecami. Wszystko zależało od tego, czy jego poszukiwania doprowadziłyby mnie do kobiety śpiącej w moim łóżku.
Niedługo później opuszczam dom razem z Lorenzo, kierując się do jednego z naszych magazynów.
Tatum
Dziś znów zaspałam na uczelnie i w rezultacie się na niej nie pojawiłam. Jak tak dalej pójdzie to zawale cały rok i zmienię przyszłość, którą zaplanowałam. Choć tak naprawdę zmienił ją wysoki brunet, o czarnym spojrzeniu. Z kubkiem gorącej czekolady, kieruję się na taras, kiedy do moich uszu przedostaje się szorstki głos. Staję jak sparaliżowana i wychylam swoją głowę zza futryny, nie mogąc niczego zauważyć.
- Jesteśmy w gównie po szyje - dostrzegam cień męskiej sylwetki. Nic więcej - znajdź tego durnia i sprzedaj mu kulkę, inaczej Alessandro zrobi z nas wycieraczkę - włosy na moim ciele stają dęba, kiedy mój mózg przetwarza zdobyte informację - w dupie mam to, że plan był inny. Jeśli Angentero znajdzie go przed nami, nawet sam Bóg nas nie ochroni. Dał mi jego prawdziwe imię i nazwisko, wiesz co to znaczy idioto ?! Rób co mówię, bo inaczej oboje zginiemy - następnie słyszę mocne uderzenie i siarczyste przekleństwo. Odczekuję dobre kilka minut zanim na drżących nogach opuszczam kuchnie i siadam nad basenem.
Nie wiem do kogo należał ten głos. Mam wrażenie jakbym wcześniej gdzieś go słyszała, ale byłam tak zdenerwowana, że nie miałam pojęcia kim jest człowiek, który najprawdopodobniej oszukiwał Alessandro. Teraz pozostawało najważniejsze pytanie - co powinnam zrobić z posiadaną wiedzą. Powiedzieć o wszystkim Alessandro i czekać na jego gniew, czy zapomnieć o wszystkim i udawać, że nic nigdy nie słyszałam. Co bym nie postanowiła, prawdopodobieństwo tego, że ktoś zginie było wysokie, a ja wątpiłam w to, czy zdołałabym żyć mając czyjąś śmierć na sumieniu.
- Och Tatum, dlaczego zawsze znajdujesz się w miejscu, w którym nie powinnaś była się znajdować ... - przecieram twarz dłońmi, gdy mój telefon rozbrzmiewa.
- Świetnie, nie jesteś na uczelni ... - słyszę szczerzącą się mordkę Emily - ... muszę się z Tobą spotkać Tat - niemal piszczy do mojego ucha
- Ciebie też miło słyszeć zołzo ..
- Przestań zawracać mi tyłek takimi duperelami , tu chodzi o sprawę życia i śmierci .. - wybucham śmiechem na jej stwierdzenie, bo tak naprawdę to mój kłopot jest sprawą życia, a już na pewno śmierci.
- Em, jak zwykle przesadzasz ...
- Wcale nie ! - wydziera się - .. Tat, ja mówię poważnie ... - jej głos przypomina płacz małego dzieciaka.
Po kilkunastu minutach, w końcu dochodzimy do porozumienia i ustalamy, że to Em przyjedzie do mnie. Mam tylko nadzieję, że Alessandro, nie będzie miał nic przeciwko temu. Kiedy kończymy rozmowę, od razu wykręcam numer Alessa, a on odbiera po niespełna dwóch sygnałach.
- Jesteś bardzo zajęty ? - zaczynam niepewnie, nie wiedząc w jakim humorze dziś jest. W głowie wciąż dudnią mi jego wczorajsze słowa, ale staram się o tym teraz nie myśleć, co nie zmienia faktu, że muszę dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodziło.
- Nawet gdybym był, .. Ciebie to nie dotyczy - odpowiada, a na moich ustach maluję się uśmiech. Serce niebezpiecznie przyśpiesza, a słowa z trudem wydostają się z moich ust. Zawsze to robi. Miesza mi w głowie. Raz jest delikatny i uwodzicielski, potem zmienia się w prawdziwego diabła, który czerpie przyjemność z zadawania mi bólu.
- C-chciałam zapytać, czy Emily może mnie dziś odwiedzić ?
- Tatum, nie musisz pytać o pozwolenie, ale skoro już postanowiłaś to zrobić, to poudajemy, że ja się nie zgadzam, a ty mnie przekonujesz - w jego głosie słychać rozbawienie
- Więc może ? - teraz to ja się uśmiecham. Jak widać, dziś Alessandro wstał prawą nogą.
- Nie - odpowiada
- Co muszę zrobić, żebyś zmienił zdanie ? - przygryzam swoją wargę i zaciskam nogi.
- To ty ustalasz zasady
- Doprawdy ? - śmieję się - .. nie zauważyłam tego wczorajszego wieczoru - prycham pod nosem - dajesz mi możliwość przejęcia pałki ?
- Już ją przejęłaś mała .. - słyszę jak Alessandro gdzieś się przemieszcza
- Cóż, w takim razie obiecuję, że gdy wrócisz weźmiemy wspólny prysznic, pójdziemy do łóżka i pozwolę zrobić Ci cokolwiek zechcesz .. - dodaje po chwili - .. w granicach rozsądku, dodam też coś od siebie
- Nie musisz obiecywać. Wiem, że to zrobisz - ta jego cholerna pewność siebie. Chciałabym odpowiedzieć, że tego nie zrobię, ale znów bym skłamała.
- Myślisz o mnie ? - pytam, ale dopiero kiedy te słowa opuszczają moje usta, zdaję sobie sprawę, że nie powinnam pytać go o takie rzeczy. Zaciskam woje usta i przeklinam się w myślach, za swój niewyparzony język - ... Nie musisz ...
- Fantazjuje - odpowiada, nie dając mi skończyć - Muszę kończyć mała. Sprawy wzywają. Nie mogę się doczekać wieczoru
Ja też, aż sama się sobie dziwie ...
Rozglądam się dookoła, czy przypadkiem nikogo nie ma w zasięgu mojego wzroku i szybko wykonuję swój taniec zwycięstwa. Chowam komórkę do kieszonki swoich spodni i kieruję się do kuchni, gdzie znajduję Amelię.
- Jest nasza zguba - wyciera swoje dłonie w ścierkę kuchenną - unikasz tego pomieszczenia, ponieważ nie smakują Ci moje pyszności, czy jest jakiś inny powód ? - pyta rozbawiona
- Przyszłam właśnie w tej sprawię - zajmuje miejsce przy ladzie - dziś przyjdzie do mnie przyjaciółka i chciałam zapytać, czy mamy może jakieś lody, albo ciasteczka ?
- Przygotuję coś dla was, nie martw się
- Chętnie Ci w tym pomogę, tylko musisz mi powiedzieć co mam robić
Resztę popołudnia spędzam z Amelią w kuchni, przygotowując przekąski dla mnie i Em. Dużo się przy tym śmiejemy i rozmawiamy. W między czasie przychodzi Sergio, który kosztuje nasze potrawy i wychwala pod niebiosa. Biegnę otworzyć drzwi, kiedy dzwonek rozbrzmiewa w całym domu.
- Niech to kule biją, Tat mieszkasz w pieprzonym zamku - przepuszczam ją przez drzwi, a Em zachowuję się jakby była w transie - Cholerny pałac tu sobie wybudowaliście ....
- Chodź - chwytam ją za dłoń
- Czekaj - zatrzymuje mnie, łapiąc za rękę - Musimy zrobić sobie zdjęcie na tle tego jebuckiego żyrandola ... - wybucham śmiechem. Nie wdaję się z nią w żadne rozmowy, bo wiem, że i tak by wygrała to starcie. Po krótkiej sesji, jaką sobie fundujemy, w końcu wchodzimy do kuchni. Przedstawiam Emily wszystkim obecnym i chwytając za tacę prowadzę do swojego pokoju.
- Łatwiej idzie zobaczyć głowę mrówki, niż niedostatek w tym belwederze - mówi, gdy pochłaniamy lody, siedząc na łóżku - Nie boisz się, że coś tu zniszczysz ?
- Nie gram w squasha w tym pokoju..
- Pewnie - prycha - gracie raczej w inne gry - odwraca się w moją stronę, znacząco ruszając brwiami - Alessandro też ma, taki pokój jak Christian ?
- Jeśli tak, to jeszcze mnie tam nie zabrał - odpowiadam, oblizując wymownie łyżkę
- Zrobił z Ciebie lubieżnicę w zaledwie kilka dni .. - popycha mnie i obydwie wybuchamy śmiechem
- Sama się dałam - wzruszam ramionami
- Wiedziałam, że jeszcze będą z Ciebie ludzie Tat
- Wiem, co próbujesz zrobić - zwracam się do dziewczyny o twarzy anioła - opowiadaj, co to za spawa życia i śmierci .. - znów przypominam sobie, o tym co usłyszałam i automatycznie moje serce zaczyna galopować. Wieczorem będę z Alessandro i będę miała szanse aby mu o wszystkim powiedzieć. Jeśli tego nie zrobię, to tak jakbym go okłamała ...
- Jesteś tu ?! - mrugam gwałtownie powiekami, kiedy Em pstryka mnie w czubek nosa
- Przepraszam, możesz powtórzyć ?
- Chyba się zakochałam... - moje oczy w tym momencie wyglądają jak pięć złotych
- Co ?! I ja go jeszcze nie poznałam ?! - uderzam w nią poduszką
- Kiedy miałaś to zrobić, jak siedzisz tutaj niczym sardynka w puszcze... chociaż raczej jak ryba w akwarium ..
- Co to za różnica ?
- Akwarium jest większe - wzrusza ramionami - prawda jest taka, że człowiek haruje, orze jak może i nigdy się tego .. - pokazuję na pokój - ... nie dorobi
- Szkoda, że to nie są uczciwe pieniądze - mówię bardziej do siebie
- Jeszcze się z tym nie pogodziłaś ? - wzruszam ramionami
- Czasem myślę, że tak... żyję w tym domu i jest dobrze. Ale dzieją się też takie rzeczy, które sprawiają, że prawda wraca do mnie niczym bumerang i uświadamiam sobie gdzie się tak naprawdę znajduję ..
- Jakie rzeczy masz na myśli ? - zaciskam usta w wąską linie
- Em .. - przełykam ślinę, chwytając ją za dłonie. Jeśli jej tego nie powiem, to zwariuję - .. przyrzeknij, że nikomu o tym nie powiesz ..
- Ale o czym ?
- Przyrzeknij
- Jak bum cyk cyk - podaje mi malutkiego paluszka. Oplatam go i zaczynam mówić
- Słyszałam dziś rozmowę, nie wiem kogo, ale mniej więcej chodziło w niej o to, że ktoś, kto pracuję dla Alessandro, nie gra z nim czysto... ten człowiek kazał zabić jakiegoś faceta, inaczej Alessandro go znajdzie i zabije człowieka, którego rozmowę podsłuchałam ..
- Do kroćset fur beczek ... jestem tym wstrząśnięta i zmieszana
- Em, to nie są żarty . Tak czy inaczej ktoś zginie, jeśli zacznę mówić..
- Więc tego nie rób
- Okłamie Alessandro i tak między nami nie układa się rewelacyjnie ...
- Jaka jest szansa na to, że się o tym dowie ?
- A jeśli to coś ważnego ? Coś .. jeśli, ktoś chce mu zrobić krzywdę ?
- Jemu ? - dziwi się Em - .. to chyba wykluczone, niemożliwe i nieprawdopodobne. Łatwiej byłoby złamać drzewo, niż powalić twojego faceta ... - mojego faceta.. uśmiecham się. Emily była typem lekkoducha. Obydwie nie znałyśmy świata, w którym obracał się Alessandro, al Em nawet nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo niebezpieczne to było.
- Thomas - mówię do niej, zmieniając temat - Chce wiedzieć wszystko
- Nie ma nic do mówienia
- Żartujesz sobie ze mnie ?! Dopiero co dzwoniłaś do mnie cała w skowronkach, niemal podniecona. Mówisz mi, że się zakochałaś, a teraz udajesz, że to nic takiego ?!
- Pasuję do niego jak świnia do karocy ... - chwytam się za brzuch i próbuję powstrzymać śmiech, ale to jest niewykonalne - .. nie śmiej się Tatum - szturcha mnie w ramię. Zamykam swoje usta i oddaje jej niewidzialny kluczyk
- Nie śmieję się, ja przy Alessandro noszę klapki na oczach ...
- Fajnie, ale miałaś się nie udzielać - karci mnie, a ja ponownie powtarzam czynność sprzed paru sekund
- On jest elegancki, wysportowany.. imponujący, jeśli wiesz co mam na myśli. Nie wiem, czasem myślę, że wyglądamy jak Shrek i Fiona, z tym, że to ja jestem Shrekiem
- O ile dobrze kojarzę, to Fiona była później zielona i ...
- O tym mówię ! To ja powinnam się zmienić, jeśli stanie się odwrotnie, to czaisz jaka to będzie strata dla ludzkości ..
- Nie, bo go nie poznałam .. - mrugam oczami
- Świat świruję
- To ty świrujesz Em. Jesteś zajebistą babką i jeśli ten fiut tego nie doceni, to niech spada na drzewo prostować śliwki .. - uśmiecham się
- Banany - poprawia mnie Em
- Wiem - chwytam jej dłonie - Po prostu zakładam, że przy tobie zawsze ma prostego banana - wybuchamy niepohamowanym śmiechem.
Resztę dnia spędzamy tak samo. Emily opowiada o rewelacjach, jakie mają miejsce w jej pracy i o klientach, którzy dają jej popalić. Ja z kolei mówię jej o uczelnie i o tym jak dawno temu tam byłam. Podobno Mike nie odwiedza jej już tak często i powodem tego jest jego nowa dziewczyna, której Em nigdy na oczy nie widziała. Kiedy pytam, skąd wie, że Mike się z kimś spotyka, odpowiada, że nie wie, ale nawet ona umie dodać dwa do dwóch. Cóż w tym przypadku, wydaję mi się, że jednak nie umie
- Em ..., czym tak właściwie zajmuje się Mike ? - dziewczyna podnosi na mnie swoje oczy, kiedy schodzimy na dół.
- Nie wiem - wzrusza ramionami - kiedyś mi powiedział, że prowadzi jakiś biznes z kolegą, ale to było dawno
- Wiesz co to za biznes albo jak nazywa się jego kolega ? - Em przeczy głową
- Dlaczego pytasz ?
- Jestem ciekawa - uśmiecham się, otwierając jej drzwi. Żegnamy się i obiecujemy, że teraz będziemy się częściej spotykać. Wracam na górę, kiedy sięgam po swój telefon, na wyświetlaczu dostrzegam nieprzeczytaną wiadomość. Odblokowuję ekran, jednym przesunięciem palca i zaczynam czytać
Mike : Musimy pogadać i to jak najszybciej. Odezwij się do mnie, inaczej ja zrobię to pierwszy.
Przeglądam wiadomość kilkukrotnie, ale nie potrafię czytać miedzy wierszami i nic z tego nie rozumiem. O czym Mike chce ze mną rozmawiać ? I dlaczego odezwał się właśnie teraz, gdy Alessandro tak bardzo chciał poznać jego imię.
- Lubię urozmaicenia, ale wolę mieć Cię w swojej sypialni ... - gwałtownie odwracam się na dźwięk głosu Alessandro i staję jak sparaliżowana. Czuję, jak moje serce przyśpiesz, a gula w gardle niebezpiecznie rośnie. Alessandro spogląda na telefon, który wciąż trzymam w swoich rękach, następnie robi kilka kroków w moją stronę. Zakłada ręce na piersiach i bacznie mi się przygląda, stojąc zaledwie kilka kroków ode mnie - Coś się stało ? - kiwam niemal automatycznie głową i wymuszam niewielki uśmiech na swoich ustach.
- Nie spodziewałam się Ciebie tak szybko - odpowiadam, odkładając komórkę na szafkę za mną.
- Niespodzianka - jego ton jest lodowaty tak, że na moim karku staja włosy dęba
- W rzeczy samej. Pójdę wziąć prysznic, zanim Amielia poda kolację - Alessandro kiwa głową, mrużąc przy tym oczy, kiedy ja w pewnym odstępie mijam go z zamiarem wejścia do łazienki.
- To moja paranoja, czy czegoś mi nie mówisz ? - odwraca się w moją stronę, ale ja nie wykonuję żadnego ruchu, prócz zatrzymania się.
- Skąd taki pomysł ?
- Jesteś zdenerwowana i nie patrzysz mi w oczy - zaciskam usta i powoli z uśmiechem na nich odwracam się w stronę mężczyzny.
- To przez rozmowę z Emily .. ma problemy w domu. Jej brat jest chory i obydwie się o niego martwimy - odpowiadam. Alessandro kiwa twierdząco głową i podchodzi do mnie.
- Obiecałaś mi wspólny prysznic - chwyta mój podbródek, podnosząc go do góry i wpijając się w moje usta.
Taki był początek gry, której byłam czynnym graczem, choć wtedy nie zdawałam sobie z tego sprawy...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top