Chapter Tres

Wiem że downo nie było pisane ale hura wszystikm w dupe wracom i Leopold też

Wracałem z cholernaj Syberii po tym jak Jeffuś tequilla sije pojawił a muj NIEŚLUBNY syn spierdolić na Arceusie Zostołem tylko JO i Alma ta hura jedna do SZPILE VERDAMMTYN NENDZY TO SIJE JEJ pytom co znjiom nje tak ona mi odpowiado "GUWNO Leopoldku ty Bogujebco"

PUZYNIEJ W CHACIE LEOPOLDA W NIEMCACH

Muwiem se do siebie "Niek to ich Hitler i jebo BOI Stalin zbawiom " arzek nagle usłyszoł takie IJIJIOOIJOIJOJJIjO jakby Pieseły przyjechały i schimpfenowały cośi pod mojom okiennicom "WOW WOW WOW WOW WOW WOW (WIEMY ZEŚ WYJEBAŁ PANIOM SIWIATA BOGA)" JO ZNOWU ZASRANY SIEDZYM NA ARSCHU I SJE MODLYM ŻEBY MNIE NJE ZJADŁY ale potym żek se przypomnioł że mom AK-47 NJE pytojcie bo nje odpowiem skond ja niemiec wzion byk RUSKOM BRONICE STARY MI JOM DOŁ GDY BYŁEM BRZYDKI JAK SŁONECZKO Z TELETUBIŚIUW w wieku jednego roka kiedy mnie wydziedzyczyli zrobiłem takie bara buch jak rusyfikańci na Brelin i jeden miał hedszota z ceesa a drugi dostał Almom po ryju SONDZIŁEM ŻE TO KONIEC ALE ALMA SJE SPRZECIWIAŁA MOIM ZABIAROM GWAŁTU NA TYCH MARTWYCH HURACH

YEA DI END

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top