Rozdział 5
Odkąd pamiętała, nienawidziła tego zamku.
Gdy David przyprowadził ją tu po raz pierwszy, pomyślała, że to żart. Już wtedy to miejsce było w ruinie, mury osypywały się, a ściany były cienkie jak papier. W zimie siedziała często opatulona w grube futra, wpatrując się w jasny ogień. Czasem miała wrażenie, że gdyby choć na chwilę od niego odeszła zamarzła by na śmierć.
Śmierć, pomyślała z goryczą. Śmiercią jest samo siedzenie w tej norze. Jej rodzinne strony również kojarzyły jej się z norą, ale ona przynajmniej należała do nich. I było tam ciepło. Tak ciepło, że jej włosy jaśniały od słońca, a skóra stawała się różowa, mimo baldachimu nad głową. Teraz oddałaby wiele za to, by z powrotem tam trafić. Naprawdę wiele.
Usłyszała gwałtowny huk. Podniosła wzrok i spojrzała na Lenorę, która zamarła nad rozbitym kubkiem gorącego wina. Widziała grymas na twarzy dziewczyny, gdy w milczeniu patrzyła jak ciecz rozlewa się po podłodze.
– Co tak stoisz? – zapytała ostrym głosem. – Posprzątaj to. Teraz.
Dwie pozostałe dziewczyny, Ila i Aia wymieniły rozbawione spojrzenia, widząc jak Lenora opuszcza salę szybkim krokiem. Choć wyglądała spokojnie, jej zaciśnięte pięści świadczyły o czymś innym. Cicho prychnęła z irytacją. Oto nasza księżniczka i wybawicielka, Czarodziejka Lenora Duncan, pomyślała. Czternastoletnia dziewczynka, która nie umie podać wina.
Wiedziała, że to co robi jest zdradą. Jednak świadomość tego, że jest obsługiwana przez samą Czarodziejkę była zbyt kusząca. Bądź co bądź, ostatnia księżniczka umarła szesnaście lat temu. Ciekawiło ją, która skonała ostatnia. Słońce czy Księżyc? To w sumie nie było istotne. Ważne było natomiast to, że dziewczyna, która właśnie klęczała na posadzce i wycierała rozlane wino miała tytuł Słońca, co czyniło ją następczynią Nicolasa. Była kimś, kto może podważyć prawa Restandora do tronu.
Według prawa powinna natychmiast zawiadomić Diablicę, by zabrała dziewczynę do twierdzy Restandora. Tam spróbowano by rozpoznać jej tożsamość. Jeśli potwierdziliby to, że jest księżniczką, zostałaby stracona. Jeśli zaprzeczyliby temu, zostałaby stracona. Tak czy inaczej, problem byłby rozwiązany.
Ona jednak chciała się trochę przyjrzeć dziewczynie. Zobaczyć do czego jest zdolna, co można na niej zyskać. Dlatego zabroniła zarządcom karać jej zbyt dotkliwie. Żadnego biczowania, żadnego głodzenia. Widziała jak została uderzona raz czy dwa za niesubordynację, ale nikt jej nie katował.
– Moja pani, przybył posłaniec od króla. – Odwróciła się w stronę wysokiego chłopaka.
– O co mu chodzi?
– Chciał ci wręczyć list.
Mężczyzna, który wszedł do środka był o głowę wyższy od chłopaka. Na jego czarnym kaftanie został wyszyty niewielki emblemat Restandora – czarna korona na czerwonym polu. Poczuła jak drżą jej palce.
– Proszę, lady Duncan. – Miał zachrypnięty głos.
Odebrała wiadomość drżącą dłonią. Gdy przełamała pieczęć, przeczytała krótką wiadomość.
Lady Joanne.
Wiem, że niepokoi cię mój list, choć mam nadzieję, że nie zlękłaś się za mocno. Mój gniew jest przeznaczony jedynie dla wrogów, nie dla przyjaciół, a tak postrzegam ciebie i twojego męża, Davida. Twój mąż przesyła ci pozdrowienia i przeprasza za swoją przedłużającą się nieobecność.
Lecz przejdźmy do rzeczy. Dotarły do mnie niepokojące informacje o kolejnej domniemanej córce Nicolasa Duncana, cudownie ocalałej księżniczce Lenorze. To właśnie z powodu tej oszustki doszło do makabrycznej masakry w Nawie, nad czym bardzo ubolewam. Moje wojska chciały jednak zapobiec podburzeniu ludzi przez pojawienie się niejakiego symbolu moich przeciwników, który przybrał postać czternastoletniej dziewczynki. Moim pierwszym prawem jest królewski pokój, którego przysięgałem chronić. Niestety, teraz zagrożeniem dla tego pokoju jest postać z legend i bajek, dlatego nie zważając na podłość i okrucieństwo tego czynu, jestem zmuszony zabić to dziecko, które stało się symbolem rebelii. Zabijając tę dziewczynkę utrzymamy jednak pokój i ocalimy setki innych kobiet, mężczyzn i dzieci.
Wiem, że to o co proszę jest trudne, ale jest to moim obowiązkiem jako król – chcę, byś wydała moim wojskom domniemaną księżniczkę i Czarodziejkę, Lenorę Duncan. Chcę byś dopełniła swojego obowiązku jako moja poddana i byś stała na straży pokoju i dobrobytu królestwa centralnej Equsses tak jak ród twojego męża przez ostatnie osiemset lat.
Jako iż niestety już doszło do ofiar w ludziach, nie zamierzam pozostać obojętnym. Sam przyjadę do waszego zamku i dopilnuję, by ta prowodyrka została przykładnie ukarana, jeśli oczywiście u was przebywa. Ta dziewczyna może być śmiertelnie niebezpieczna i przesiąknięta złem, dlatego proszę cię o dokładne przejrzenie twoich sług i dziewcząt. Najprawdopodobniej zjawiła się o was zaraz po masakrze, którą wywołała, atakując moje straże. Uciekinierka, której szukacie będzie miała ciemne włosy i około czternaście lat. Proszę, wypatruj jej w swoim zamku, a moje wojska będą to robiły na zachodzie.
Jedyny prawowity król, Restandor.
Gdy posłaniec oraz chłopak wyszli, zagryzła wargę. Przeczytała jeszcze raz ostatni akapit, a następnie podeszła do kominka i go spaliła. Dwie dziewczyny, które stały koło siebie jeszcze raz wymieniły spojrzenia. Lenora szybkim ruchem wykręciła szmatę i cicho zaklęła, gdy przy tym ochlapała swoją spódnicę.
Podczas gdy ty myślisz, że planuje rebelię, ta twoja uciekinierka wykręca szmatę i klnie pod nosem.
– Wyjdźcie stąd.
Kiedy została sama, opadła na ławeczkę przy kominku. W milczeniu przypatrywała się płomieniom, zastanawiając się jak z tego wybrnie. Czy ma jakąkolwiek szansę na przeżycie? Przecież ta dziewczyna była praktycznie kopią Evelyn! Jeśli Restandor tutaj przyjdzie, rozpozna ją w mgnieniu oka. Trzeba by było ją ukryć. Ale gdzie? Przecież Lenora swoim zachowaniem na początku tak bardzo wyróżniała się z szarego tłumu służących, że od razu zaczną się plotki. Na samym początku mogła jej zafarbować włosy. Dlaczego wtedy na to nie wpadła?
Równie dobrze mogła wydać dziewczynę, ale to też nie gwarantowałoby stuprocentowego bezpieczeństwa. Wiedziała kim jest od samego początku. Restandor na pewno to zrozumie, a wtedy sama umrze.
Życie było prostsze, gdy Equsses władali Duncanowie.
Pamiętała jeszcze z dzieciństwa rządy Aleksandra, który pokonał ostatniego, czwartego Króla Kapłana. Później, w 1386 roku na tron wszedł Astrex, mając już trójkę dzieci. On rządził długie dwadzieścia sześć lat i został pokonany przez Restandora w bitwie o Derod. Miał już ponad trzydzieści lat, gdy wstąpił na tron, a umarł po sześćdziesiątym roku życia. Ilu ludziom jest to pisane? Astrex jednak odszedł, tak jak Aleksander i jego przodkowie. Odszedł, zostawiając po sobie trójkę synów, z których dwójka spłodziła córki. Pamiętała szok i niedowierzanie, gdy urodziła się Melanie, a następnie Lily. Kiedy ostatni raz Equsses miała księżniczkę? Może czterysta lat temu, gdy Salaahowi urodziła się córka, którą kazał nazwać nazwiskiem żony. Jednak jego starszy brat, król Vendor, zlekceważył jego prośbę i nazwał dziewczynkę Lenora, obwołując ją tym samym Czarodziejką. Dziecko zmarło po tygodniu, zaraz po nadaniu jej nieprawidłowego imienia. Czytała kiedyś, że to właśnie wtedy pierwszy Król Kapłan jeszcze jako dziecko zaczął mówić, że Equus odebrało to jako bluźnierstwo i już więcej nie będą patrzyć na Duncanów przychylnym okiem. Zbytnio się nie mylił, pomyślała. Po Vendorze zaczęły się Rządy Spódnic, jeśli się nie mylę. Cofnęliśmy się w rozwoju o jakieś dwieście lat. Od tamtej pory królowie przestali nawet próbować wpływać na imiona czy płeć swoich dzieci, zostawiając to Koniom. Większość zaakceptowała, że będzie miała synów, nie córki, ale nie wszyscy. Nie dość, że idiotki rządziły krajem przez dwa wieki, to jeszcze po nich nadszedł Leonor. Ile jego żon straciło głowy? Pięć, a może sześć? Tak był opętany własnym imieniem, że myślał, że to on spłodzi księżniczkę i zamiast tego miał z dwudziestu chłopaków. Uśmiechnęła się pod nosem, przypominając sobie fakt, że Konie nie przybyły do połowy z nich.
Tymczasem gdy Evelyn urodziła córkę, po pół godzinie do Derod przybyła biała Klacz i nazwała nową księżniczkę Lenora. Dziecko, które urodziło się w czasie wojny i dodatkowo dostało legendarne imię. Gdy o tym usłyszała, roześmiała się i powiedziała, że Duncanowie już przegrali wojnę. Miała wtedy rację, a przynajmniej tak myślała. Gniew Restandora był ogromny. Pamiętała, że wtedy zastanawiała się czy to z powodu gwałtownego podwyższenia morale drugiej strony czy z powodu Evelyn. Jego zainteresowanie żoną Nicolasa było wtedy tak duże, ze się zastanawiała czy przypadkiem nie chciał jej wziąć dla siebie. Może faktycznie tak się stało, biorąc pod uwagę to, że wziął ich żywcem. Jeśli jednak tak było, nikt nigdy nie mówił o tym otwarcie.
Oni sami z Davidem świętowali, gdy Restandor ruszył na Derod. Wino lało się strumieniami, a oni tańczyli całą noc. Mówiła, że Nicolas i Evelyn umarli wtedy, gdy pozwolili Nadii nazwać dziecko Czarodziejką. Powtarzała mężowi, że wygraną mają w kieszeni, a jej śmiech rozbrzmiewał w sali zamku Restandora, cichnąc jedynie wtedy, gdy robiła łyk wina. Pamiętała, jak bardzo była wtedy pijana ze szczęścia i z alkoholu, jak gorąca krew krążyła w jej żyłach i trunek uderzał jej do głowy. Teraz, po tylu latach, jej śmiech ucichł, tak samo jak muzyka, a tańce się skończyły. Jedyne co się nie zmieniło to wino. A może i ono przybrało bardziej gorzki smak?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top