Rozdział 26
Lenora ziewnęła, przechodząc przez korytarz Kryształowego Pałacu. Przed chwilą zsiadła z Nadii i ruszyła dalej sama, by w spokoju przemyśleć złożoną je ofertę.
Dom. Tak długo marzyła o tym, by wrócić na Ziemię, żyć dalej swoim życiem. Zastanawiała się co zrobi, gdy znowu zobaczy rodziców, przyjaciół i znajomych, nawet nauczycieli. Czy usiądzie z odpalonym Facebookiem i Instagramem pod ciepłym kocem w swoim pokoju? A może z Michelle będą się kłócić o to co oglądać na Netflixie? Było tyle możliwych scenariuszy, że sama nie mogła określić, który z nich był najbardziej prawdopodobny.
Z drugiej strony przyzwyczaiła się do Equuses. Do tego, że jest tu traktowana jak księżniczka, że wszystko może mieć dosłownie za dotknięciem palca. Tutaj nie miała większych obowiązków, jedyne co robiła to chodzenie w te i wewte, podziwianie widoków, jazda konna i czarowanie. Tu jej opinia zawsze zostanie wysłuchana, a ona sama ma zapewnioną posadę do końca życia.
Ale czy też chciała tak żyć? Złapała się za głowę. Za chwilę kończę piętnaście lat, pomyślała. Gdybym była na Ziemi, za rok musiałabym zadecydować na jakie rozszerzenia chcę iść i w czym się dalej rozwijać. I tak nie byłby to ostateczny wybór, profesję mogłabym zmienić nawet na studiach czy po nich. Na Equsses nie będę miała takiej możliwości. Jeśli zdecyduję się tu zostać, nie mogę uciec.
A może połączę te dwie rzeczy? Pomogę Nicolasowi i Evelyn obalić Restandora, a później wrócę do domu? Wątpię, że ta oferta jest krótkotrwała. Pewnie też nie będzie obowiązywać wiecznie, ale ile może zająć pokonanie jednego faceta? Uśmiechnęła się pod nosem.
– Chciałem z tobą przedyskutować sprawę waszej koronacji, ale o ile dobrze pamiętam razem z Evelyn byliście zajęci czymś innym. – Przez drzwi usłyszała kąśliwy głos Pana, a następnie śmiech Nicolasa.
– Daj spokój Michael, wy z Adeline robiliście to samo. My przynajmniej nie próbujemy się usprawiedliwiać przed ludźmi tym, że „powiększamy dynastię". Dobrze wiesz, że w takich chwilach myśli się o czymś innym.
Zatrzymała się i opadła jej szczęka. Kiedy uświadomiła sobie co usłyszała, oparła się o ścianę i stęknęła, próbując stłumić śmiech z zażenowania. Przesunęła powoli dłonią po oczach, próbując zapomnieć o tym o czym przed chwilą myślała. Przetarła je jeszcze raz.
– Lenora, wszystko dobrze?
Kiedy przed nią wyrosła sylwetka Nicolasa, podskoczyła ze strachu. Zaraz za nim pojawił się Michael.
– Tak, wszystko dobrze – powiedziała szybko. – Tylko jak przechodziłam obok przez przypadkiem usłyszałam o czym rozmawialiście.
Spodziewała się wszystkiego oprócz tego, że oboje wybuchną śmiechem. Nicolas przepuścił ją w drzwiach, a kiedy Michael je zamknął, na jego twarzy ciągle widniał szeroki uśmiech.
– Tylko nie mów o tym swojej matce – powiedział Nicolas. – Evelyn dostałaby szału, gdyby się dowiedziała, że rozmawiamy na takie tematy w biały dzień w ogólnodostępnych komnatach.
– Uwierzcie mi, nie chciałam tego słyszeć. – Pokręciła głową. – Zwykle chodzę innymi korytarzami, ale dzisiaj się zagapiłam i poszłam piętro wyżej niż potrzebowałam.
– Czy Nadia już z tobą rozmawiała?
Zobaczyła, że mina Nicolasa zmieniła się. Mężczyzna był wyraźnie zaniepokojony, a dziewczyna mu się nie dziwiła.
– Tak, rozmawiałam z nią – przyznała. – Powiedziała mi, że zgodziliście się na mój powrót na Ziemię.
– Co? – wykrzyknął Pan. – Zgodziłeś się, Nicolas?
– Tak. Na Equsses nie jest bezpiecznie, a dom Lenory jest gdzieś indziej. Nigdy nam nie chodziło o to, by cię tu trzymać siłą. Jeśli chcesz, wróć na Ziemię i żyj tak jak żyłaś. – Pogładził ją po ramieniu. – Jesteś naszą córką i chcemy dla ciebie jak najlepiej. Życie tutaj nie przyniesie ci takiego szczęścia jak życie na twojej planecie.
– Wiesz, że matka tego nie pochwali. – Przypomniał Michael.
– Wiem to doskonale. Ale to nie ona będzie żyła życiem Lenory. To nie Equsses a Ziemia jest jej domem, a ona doskonale wie, co to znaczy żyć na wygnaniu. Dlatego myślę, że to zaakceptuje.
– Masz rację. Ziemia zawsze była, jest i będzie moim domem. Chciałabym zobaczyć się ze wszystkimi, których tam zostawiłam. – Westchnęła. – Ale tutaj mam zadanie do wykonania. Nie chcę was porzucić w ostatniej chwili. Dlatego zostaję.
Mina Nicolasa gwałtownie się zmieniła.
– Czyli zostajesz? – zapytał z nadzieją.
– Nie na zawsze. Kiedy pokonamy Restandora, wrócę na Ziemię. – Odwróciła się do Pana. – Tobie to się pewnie szczególnie spodoba, ale jeśli tu nie wrócę, niech Lily weźmie sobie mój tytuł następczyni tronu i później koronę. Nie zależy mi na nich.
Spojrzała na nich jeszcze raz. Faktycznie wyglądają bardzo podobnie, pomyślała. Może i Michael nie traktował mnie zbyt miło, ale teraz to nie ma znaczenia. Kiedy będę z powrotem na Ziemi wszystko się ułoży.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top