Rozdział 28

Adli z uśmiechem patrzyła na Kiliego który kołysał swoją małą córeczkę i śpiewał kołysanke . Odłożył maleństwo do kołyski i podszedł do Adli przykrywając ją sobą i pocałunkami.

-Lena!!-przewróciła oczami i się odwróciła
-Bain...
-co?-zapytał krótko
-jest taka pogoda że...kochanie ja potrzebuje spaceru-powiedziała robiąc przy tym swoje oczka którym nie umiał się oprzeć
-skarbie a gdyby ktoś Cię napadł?-pogłaskał jej policzek i przytulił mocniej . Pocałowała go namiętnie
-pani!!ruch w mieście!-krzyczał strażnik
-co?!-krzyknęli oboje jednocześnie
-zaprowadź księżniczke do zamku-powiedział wybiegając z ogrodu

Dal płonęło , ludzie ginęli i nikt nie potrafił zapanować nad ludźmi . Walka trwała do rana , każdy walczył czym potrafił . Ruch oporu powoli malał , Bain ubrudzony od krwi sprawdzał ruiny w których wszystko się zaczęło
-witaj kochany-odwrócił się zaskoczony
-Leyla?-powiedział z niedowierzaniem że ją widzi
-tak długo czekałam na ten moment...kiedy ją zabije i się doczekałam-zaśmiała się szaleńczo-ona i twój bachor nie żyją-powiedziała, oczy zaszły mu łzami o myśli że Lena nie żyje . Spojrzał w bok i zauważył znajomą mu sylwetkę
-wybacz mi że Cię odrzuciłem-podszedł bliżej niej-Lena złapała mnie na dziecko-podszedł jeszcze bliżej
-tak długo czekałam na moment aż zrozumiesz kogo kochasz-powiedziała z łzami w oczach
-Leyla ale musisz wiedzieć jedno
-co takiego?
-że Lena i moje dziecko są dla mnie wszystkim a ty nikim LENA!!!-zadała cios śmiertelny dziewczynie która upadła
-kocham...cie-powiedziała ostatkiem sił i zamknęła oczy , podbiegła do niego i patrzyła na ciało kobiety , schowała twarz w jego ramie i zaczęła płakać
-spokojnie skarbie-mówił głaskając ją po głowie
-zabiłam-powiedziała szlochając , westchnął tylko i mocniej ją przytulił.

Od buntu minął miesiąc i niektórzy zapomnieli o sytuacji , wśród których pamiętali była Lena . Siedziała na schodkach w ruinach i patrzyła na miejsce w którym leżała Leyla
-tu jesteś-powiedział przysiadając się do niej-szukałem cie
-wybacz chciałam pomyśleć-odpowiedziała
-tu sie zaczęło pamiętasz-zapytał lekko się uśmiechając
-i skończyło-dodała ze smutkiem
-tak skończyło wszystko co złe widocznie tka miało być spójrz Dili pragnął władzy i Ciebie a Leyla mnie i oboje są teraz szczęśliwi tylko że w innym świecie, nie przewidzimy moja ukochana przyszłości ale ja już ją widze-uśmiechnęła się na te słowa-ty ja i nasz maluch razem w ogrodzie Erebor, razem zasypiamy a potem odganiam od niej chłopaków a do niego przyciągam...
-widzę że już wszystko zaplanowałeś-zaśmiała się wtulając w niego , teraz patrząc na to miejsce widziała tylko dobre chwile bo tu się zaczęła ich historia , która nigdy sie nie skończy.

Kilka dni później Lena dostała skurczy i zaczął się poród. Trwał kilka godzin a Lena wydała na świat ślicznego chłopczyka
-spisałaś się świetnie-powiedział całując jej mokre włosy
-możemy go nazwać Argorn po moim dziadku?-zapytała patrząc na maleństwo w ramionach
-Argorn syn Leny światła Durina i Baina
-pogromcy dnia-dodała całując go w policzek a następnie swoje maleństwo w czółko
-kocham was-dodał łapiąc małą rączkę synka który patrzyl na nich bursztynowymi oczami pełnymi miłości.

-Dis moja kochana już niedługo się spotkamy-szepnął jej wiatr ciepły z zapachem jej męża
Patrzyła w gwieździste niebo i uśmiechnęła się
-niedługo ukochany

KONIEC

Moje skarby kończę historie Leny i Baina ale spokojnie napewno kiedyś do nich wrócę.  Dziękuję bardzo Anastazji i Tili dziewczyny to wy mnie zmotywowałyście do napisania i opublikowania książki 😘😘😘😘😘😘Żegnajcie kochani do zobaczenia!😢😢😘😘😘😘

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top