Rozdział 21

-NIE!-krzyknęła zapłakana oddychając ciężko
-Lena ciii-schował ją w swoich ramionach-skarbie to był sen-mówił uspokajająco głaskając ją po głowie i całując w czoło .

Adli i Kili leżeli w łóżku ciesząc się swoją obecnością, uśmiechała się dotykając swojego brzucha z jego ręką
-ciekawe czy to będzie chłopiec czy dziewczynka-powiedziała głaskając brzuch

Odwróciła się na bok i spotkała bursztynowe spojrzenie , uśmiechnęła się
- dzień doberek-powiedziała wesoło
-dzień dobry-odpowiedział uśmiechając się do niej tak jak lubiła
-wyspany?-spytała
-tak-odparł i wstał , zdziwiło ją to bo nigdy tak nie robił
-co sie dzieje?-zapytała podejrzliwie , siadając na łóżku
-nic-odparł
-to co dzisiaj robimy?-zapytała przeczesując włosy
-jak to co?wychodzisz za mąż-spojrzała na niego zdziwiona i spojrzała w bok widząc Diliego
-chodź do mnie skarbie-powiedział wyciągając do niej dłoń
-odejdź-zbliżał się i w końcu był blisko niej
-...Lena...Lena-obudziła się z amoku i spojrzała na Baina
-tak?
-o czym tak myślałaś?-zapytał kładąc głowę na poduszce
-miałam dzisiaj koszmar że Dili miał się ze mną żenić i ty na to pozwalałeś i..-przerwał jej pocałunkiem
-musisz przestać jeść słodycze...a z resztą ty jesteś moja a nie jakiegoś krasnala-powiedziała kładąc ręce pod głowę, zaśmiała się i pocałowała go w policzek-tylko tyle?-zrobił usta w podkówkę , zaczęła się śmiać i tulrać z nim po łóżku .

Dwalin robił ostatnie poszukiwania Leny w lesie, ale był sam ponieważ sam je zorganizował. Thorin pod wpływem Daina już dawno zrezygnował i stwierdził że sama wróci w końcu . Zrezygnowany przystanął pod jednym z drzew schodząc z konia , zamknął oczy

10 lat wcześniej
-laz dwa tsi!-krzyknęła od wracając się-widzie Cie ujku!!-wbiegła za drzewo , udawał potwora i zaczął ją gonić po całym salonie, Lena śmiała się i nie zwracała uwagi przed siebie . Dwalin który przyszedł do przyjaciela uśmiechnął się na ten widok , Thorin podszedł do niego zasapany
-chyba się starzeje-powiedział zasapany
-uj!-krzykła tupając nogą , przewrócił oczami i zaczął ją gonić . Na ławce pod jednym z drzew siedziała Dis wyglądała pięknie kiedy słońce oświecało jej twarz a włosy lśniły
-witaj Dis-powiedział całując jej dłoń
-hej-odpowiedziała łagodnie i słodko
-Lena niedługo doprowadzi naszego króla do zawału-zaśmiał się z nią
-chłopcy mają zajęcia to musi męczyć jego-odpowiedziała patrząc na swoją córkę
-bardzo was kocha-powiedział nagle-szczególnie kiedy wraca z karczmy-dodał wybuchając śmiechem
-przynajmniej on nie myśli samolubnie-powiedziała i chciała odejść ale pociągnął ją za sobą za drzewo
-zrozum mnie...przyszłaś w tedy sama tego chciałaś-mówił głaskając jej policzek
-bo byłam głupia...zdradziłam męża
-Dis!!on nie żyje od tylu lat kiedy w końcu spróbujemy-na koniec złączył ich usta w czułym pocałunku który odwzajemniła
-przepraszam chce ale nie moge-wysunęła się z jego uścisku z łzami w oczach . Od tamtej chwili spróbowali po jakimś czasie ale Dis nie chciała żeby jej dzieci sie dowiedziały w jakiś nie miły sposób a szczególnie Lena, podczas balu przypadkiem zaczęła go całować wywołując tym wiwaty i krzyki u innych prócz jej dzieci które stały z boku zdezorientowane. Tłumaczyła im że Dwalin nie zastąpi im ojca ale ich dziecięca logika była inna
-skarby moje wasze zdanie jest dla mnie najważniejsze-powiedziała kucając przed dziećmi siedzącymi obok siebie na łóżku
-a co z tatą?-załkała Lena przytulona do piersi Filiego
-kochanie tata zawsze będzie moim ukochanym i jedynym ale jesteś jeszcze za mała żeby zrozumieć czym jest zakochanie-powiedziała ocierając łze z jej policzka
-tata już nie wróci a mama musi być szczęśliwa-powiedział nagle Fili-przecież kochamy mame i chcemy żeby była szczęśliwa prawda?-oboje przytaknęli
-a my bie dajemy Ci szczęścia-zapytał nagle Kili
-oh kochanie wy jesteście moim szczęściem-powiedziała całując ich w czółko , Kili wstał i podszedł do Dwalin z miną groźną
-ale jak skywdziś mame!to sie spotkasz z moją pięścią-powiedział robiąc poze boksera
-i moją-dodała Lena , zaczął się śmiać i ich łaskotać . Dzieci bardzo go kochały i wydawać by się mogło że nic nie było by wstanie zniszczyć ich szczęścia ale zawsze muszą być czarne chmury
-zdradziłeś mnie!-krzyknęła rozpaczona łapiąc się za głowę
-Dis to był tylko pocałunek-powiedział
-tylko pocałunek tak? a potem wyskoczyłeś jej do łóżka!!-zadała mu cios w policzek i wyszła
-co ja zrobiłem-powiedział sam do siebie . Gdyby nie ten głupi wybryk za który nie miał usprawiedliwienia dzisiaj może Dis była by jego żoną

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top