9.2 §
- Doprawdy, przesłodki z ciebie młodzieniec... - westchnęła przymilnym tonem Niebudka.
- Ale niestety, uroda nie zawsze idzie w parze z rozumem! - dodała Niezgódka.
Wszystkie zaniosły się głośnym śmiechem. Poczułeś, jak nimfy powoli oplatały swoje ramiona wokół twoich kończyn, aż w końcu w zupełności przygwoździły cię do ziemi. Bez ostrzeżenia włożyły ręce pod twe ubrania i zaczęły cię bezlitośnie łaskotać. Próbowałeś się wyrwać, ale nie miałeś tyle siły, aby oswobodzić się z objęć wszystkich trzech kobiet. Nie było to ani trochę przyjemne, przypominało bardziej grzebanie we wnętrznościach niż niewinne igraszki.
Nie mogłeś dłużej powstrzymywać się od wymuszonego śmiechu, a kiedy już zacząłeś chichotać, nie potrafiłeś przestać. Powoli, w męczarniach udusiłeś się do nieprzytomności.
Giniesz.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top