2.1 §

Znalezienie schronienia i przeczekanie nocy wydawało się rozsądnym wyjściem. Dalsze błądzenie po ciemku nie dawało zbyt wielu szans na znalezienie drogi do domu. W dzień wszystko powinno być wyraźniejsze i bardziej znajome. Natknąłeś się na powalone od wichury drzewo, które wręcz idealnie nadawało się na tymczasowy azyl.

Stosunkowo niewiele czasu zajęło ci osłonięcie miejsca od wiatru i chłodu nocy. Przez chwilę rozważałeś myśl wykorzystania daru. Mógłbyś wtedy lepiej rozpoznać teren, na którym się znajdowałeś. Szybko jednak odtrąciłeś od siebie ten pomysł. Był zbyt ryzykowny na obecną chwilę. Rozpaliłeś niewielkie ognisko, którego ciepło i blask dawały pociechę w tych trudnych momentach. Figlarne płomyki skakały wesoło, pogrążone w szaleńczym tańcu. Światło ich pląsów odbijało się dookoła - na ziemi, drzewach i twoim ciele, powoli kołysząc cię do snu. Twe powieki stawały się coraz cięższe, a obraz powoli rozmazywał przed twoimi oczami. Przygasłe zmysły dawały ci znać, że coś było nie tak. Z trudem wysiliłeś się do zakończenia błogiego spoczynku. Twoja intuicja cię nie zawiodła. Teraz widziałeś wyraźnie zgraję wielkich, żółtych ślepi, które zbliżały się do twojego obozowiska.

2.1.1 § Walczysz ze stworzeniami. (Przechodzisz do 2.2.1 §)

2.1.2 § Uciekasz. (Przechodzisz do 2.2.2 §)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top