10.0 §
Zniknąłeś nimfom z oczu, za gobelinem wierzbowych gałęzi.
- I jak poszło? - spytał Derwan, po czym ziewnął przeciągle.
Zaspane nocne stworzenia słaniały się na nogach ze zmęczenia. Zapewne, ucinały sobie drzemkę, kiedy ty zmagałeś się z wodnymi boginkami.
Opowiedziałeś strzygom o tym, co cię spotkało i przekazałeś im otrzymane wskazówki. Razem stwierdziliście, że najlepiej byłoby tam polecieć, zamiast męczyć się, idąc pieszo. Upiory z zaskakującą, jak na swoje rozmiary, zwinnością wspięły się po konarach i wzleciały w powietrze. Chwilę później sam dołączyłeś do nich z ochotą. Kiedy tylko podfrunąłeś nad poziom drzew, uderzył cię w dziób przyjemny powiew lodowatego powietrza.
Zazwyczaj samotnie spędzałeś czas pod postacią skowronka, żaden człowiek nie potrafił za tobą nadążyć, a żaden ptak nie traktował cię poważnie. Byłeś dla nich wtedy zwykłą sztuczką, odstępstwem od normy, którego nikt nie potrafił zrozumieć. Kiedy leciałeś nad puszczą w towarzystwie strzyg, czułeś, że gdzieś przynależysz. Podfrunąłeś w stronę Derwana, koniuszki waszych skrzydeł prawie się stykały. Wrażliwa na światło strzyga mrużyła oczy, starając się zachować ostrość widzenia. Gdy cię zauważyła, odwróciła głowę w twoją stronę i posłała ci szczery uśmiech. Istotnie, w pewien sposób pasowałeś do tych wyrzutków.
Wyrosły przed wami góry, rozpoznawałeś poszczególne pasma i szczyty. Trudno było wśród nich przeoczyć Wielką Sowę, a gdy tylko spojrzeliście na jej podnóże, ujrzeliście pierwsze drzewo. Grab spoglądał z góry na resztę lasu, był niczym uśpiony olbrzym – ogromny i pełen dumy.
Swobodnie przeleciałeś między żerdziami, z dumnie rozprostowanymi skrzydłami. Zatoczyłeś w locie krąg wokół masywnego pnia, mierząc wzrokiem jego wielkość. W końcu zapikowałeś w dół i wylądowałeś na ziemi już swą parą ludzkich stóp.
10.1 § Niszczysz drzewo.
10.2 § Poświęcasz duszę skowronka.
10.3 § Poświęcasz duszę człowieka.
10.4 § Poświęcasz duszę strzygi.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top