rozdział szesnasty
Kolejnego dnia obudził ich z rana budzik. Nie spał na nim co w sumie uważał za stratę, bo wtedy czuł się tak strasznie wygodnie i bezpiecznie.
- Dam ci jakiś pusty zeszyt i plecak, żebyś chociaż sprawiał pozory, że jesteś przygotowany do szkoły. - Mówiąc to otworzył jakiś zeszyt, który wyciągnął z szafki i wpatrywał się w pierwszą stronę po czym wziął długopis i zamazał coś.
Dał mu czyste ubrania i także te na trening. Długo nie pochodził w swojej koszulce i dziś ponownie musiał mieć tą z nazwiskiem Patryka.
Przebrał się w szare spodnie typu bojówki i czarna bluzę, które dał mu Patryk. On sam wybrał jasno beżową bluzę i niebieskie jeansy z białymi nadrukami typu grafitti.
Patryk coś na szybko zjadł, ale Bartek mimo namowy praktycznie nigdy przed szkołą nie jadł śniadania, więc mimo wszystko nie dało się go przekonać.
Później poszli do szkoły, ale to na korytarzu przed klasą nastał pierwszy problem.
- Hej Bartuś co robisz dziaiaj? - Podeszła do niego jedna z tych natarczywych dziewczyn.
- Nie ważne co robi i tak nie chciał by wyjść z tobą nigdzie. - Zaczął agresywnie Patryk.
- A kim ty niby jesteś, że za niego decydujesz. - Założyła ręce i patrzyła na niego wrednym wzrokiem.
- Na pewno kimś ważniejszym niż ty. - Prychnął krzywo na nią patrząc. Bartek jedynie przyglądał się ich rozmowie.
- A może chłopakiem? Ty nigdy nie miałeś laski i ciągle jesteście blisko siebie. - Zaczęła snuć teorie.
- Właśnie! Dlaczego on ma twoje urbania w których niedawno chodziłeś i na dodatek twój plecak z poprzedniej klasy? - Zaczęła mówić ta druga.
- Słuchaj szmato. - Podszedł krok bliżej i z racji tego, że był wyższy patrzył na nią z góry. - Nie wpierdalaj się w czyjeś życie i znajdź sobie inny obiekt westchnień. - Mówił cicho jakby przez zęby do niej. Wyglądał jakby miał ochote jej wyjebać w twarz. Pewnie by to zrobił, gdyby nie była dziewczyną, albo gdyby on nie miał zasad.
- Ogarnij się my nie do ciebie. - Mówiła ta druga.
- Właśnie Baran, nie wtrącaj się w jego życie. - Miała na oko może cos pomiędzy 150 a 160, wiec stojąc przed nim musiała mieć głowę w górę.
- Ogólnie dziś nie mogę więc muszę odmówić. - Wreszcie odezwał się Bartek.
- Nic nie szkodzi. - Uśmiechnęła się w jego stronę. - Czyżbyś też zakochał się w Bartku? Chętnie przyjmiemy cię do naszej grupki. - Zaśmiała się wrednie patrząc na niego z przymrużonymi oczami.
- Morda dziwko, jak tak ci się nudzi żeby zarywać do każdego przystojnego chłopaka to masz pewnie też czas iść zarobić żeby jeszcze więcej kwasu wstrzyknąć w te lachociągi. - Mówił do niej będąc strasznie zirytowanym.
- Ty jesteś jakiś niepoważny!? Ogarnij się zjebie. - Mówiła ta druga dziewczyna w obronie swojej przyjaciółki.
- Niepoważny? Kurwo o czy.... - Chciał to nadal ciągnąć, ale Bartek mu przerwał.
- Patryk odpuść, przesadzasz. - Rzucił krótko Bartek, a Patryk jeszcze bardziej wkurzony usiadł na pobliskiej ławce.
- Cwel. - Rzuciła w jego stronę.
- Ma gorszy dzień, nie bierzcie jego słów do siebie, ale też nie powinnyście być takie wobec niego. - Powiedział do nich Bartek i odszedł siadając obok Patryka. - Wydaje mi się, że momentami obrażenie ich było zbędne. - Mówił, ale ten nie słuchał i przeglądał coś na telefonie. - Patryk. - Rzucił jego imię próbując zwrócić jego uwagę. - Powiedziałem coś nie tak? Wiem, że one też nie były lepsze, ale czasem warto odpuścić. - Mówił do niego, ale ten totalnie wszystko ignorował. - Jak tak to przepraszam, rób co chcesz. - Westchnął i odszedł od niego do Julity, która właśnie przyszła.
Gdy zaczęły się lekcje otworzył zeszyt i spojrzał na zamazane literki. Niezbyt mógł je odczytać oprócz pierwszej litery "A". Reszta była zbyt zamazana, ale imię było krótkie i nazwisko długie. Na pewno nie było to zamazane "Patryk Baran" tylko imię i nazwisko kogoś innego. Chwilę się nad tym zastanawiał, ale później uznał to za coś nie istotnego i myślał o Patryku.
Może nie powinien ich bronić? Co z tego, że to były już za mocne słowa. Może tylko on z tego grona był zbyt empatyczny?
Może Patryka tak wkurzyło to, że nazwali go gejem? Może brzydził się takich osób i nigdy nie chciał by ktokolwiek mówił, że może jest w nim zakochany? Może po prostu zbyt go dotknęły takie zarzuty?
Przecież wiedział, że one zawsze go irytowały.
Chyba źle zrobił, że bronił je przed nim, a on to przerwał zamiast słuchać kolejnych wzajemnych obelg od obu stron? Ich słowa w stronę Patryka też nie były miłe.
- Co ty taki poważny? - Spytała go Julita, gdy patrzył z kamienną miną przed siebie.
- Nie chce mi się opowiadać, ale chyba Patryk się na mnie obraził. - Stwierdził.
- Czyli przez to, że się obraził ty też musisz być jakiś zbyt poważny i jakby smutny? - Jej słowa skłoniły go do refleksji nad tym dlaczego jego humor jest tak zależny od niego?
Ich relacja przypominała pajęczynę, każda nić drgała, gdy jedno poruszyło się.
Jak liście na wietrze podatne na każdy podmuch wiatru.
Jak skrzypce bez strun, tak on tracił głos i harmonię bez niego, niezdolny do wyrażenia tego, co naprawdę czuł, jakby brakowało mu fundamentu do tworzenia melodii.
Jego myśli były zapełnione tym, że zrobił coś źle i nie mógł wybaczyć sobie tego, bo bez niego czuł się jak książka bez zakończenia. Niby samemu mógł sobie je dopisać, ale to nie miałoby sensu.
Dopisując samemu zakończenie nigdy nie będzie to tak dobre, jak wymyśli to autor. Zawsze można do nieszczęśliwego zakończenia wymyślić sobie szczęśliwe, ale tylko i wyłącznie osoba pisząca je od początku do końca wie jakie ma w tym intencje.
Sporo myślał nad słowami tej dziewczyny.
"A może chłopakiem? Ty nigdy nie miałeś laski i ciągle jesteście blisko siebie."
Chłopakiem? Może w sumie by tego chciał? Chociaż nie! Przecież Patryk nie był gejem. A może?
Mówiła, że nigdy nie miał laski, mimo, że od pierwszej klasy każdy wiedział, że był tym jednym z przystojniejszych chłopaków na którego punkcie laski wręcz mdlały.
Chociaż o czym on myśli? Może miał tylko się z tym krył, albo przez ten cały czas nie znalazł tej odpowiedniej?
Oboje nie zdawali sobie sprawy jak bardzo nie potrafili żyć bez siebie.
Nie odzywali się do siebie do zakończenia lekcji.
- Patryk chciałbym cię przeprosić. - Podszedł do jego ławki gdy pakował zeszyt do plecaka.
- Nie to ja powinienem cię przeprosić. - Spojrzał mu prosto w oczy.
- Ja nie powinienem ich wcale bronić. - Stwierdził zgodnie z tym co czuł.
- Powinieneś, ja nie wiem czemu się tak głupio zachowałem. - Mówił po czym założył plecak.
- Nie wiem, ale wiem, że wkurzyły cię i miałeś do tego prawo. - Byli w klasie sami.
- To ja odwaliłem, ale wiem, że ciężko mi wytrzymać bez rozmów z tobą. - Przytulił go, więc Bartek wtulił się w niego mocno czując przyjemny zapach jego perfum. Znowu towarzyszyły mu te dziwne motylki w brzuchu jak i szczęście, że znowu może spędzać z nim czas.
- Chciałbyś coś zjeść? - Spytał gdy wyszli z terenu szkoły.
- Musiałbym zobaczyć czy mam coś na koncie. - Wyciągnął telefon, ale Patryk mu przerwał.
- Nawet sobie nie żartuj, ja płacę. - Przerwał mu.
Nawet nie chciał mu się sprzeciwiać, bo nie jadł dziś nic i czuł lekkie zawroty głowy, a szczególnie po treningu i dużym wysiłku fizycznym bał się, że mógłby zemdleć przez co musiałby sprawiać problem mamie, która by musieli zawiadomić.
Był szczęśliwy, że mimo tej dziwnej akcji w sumie o nic pogodzili się. Nie był w stanie wyobrazić sobie teraz życia bez niego.
Po treningu poszli razem do domu Patryka. Przywitała ich jego mama, która gotowała obiad. Gdy zjedli poszli do pokoju Patryka.
Tentem uczył się, a on przeglądał telefon do momentu, gdy nie dostał wiadomości od mamy.
"Bartek nie byłam tam jeszcze, masz gdzie spać? Mamie Julity to nie będzie przeszkadzać?"
Wpatrywał się w wiadomość po czym opisał, że nie będzie.
Tylko czy Patryk zgodzi się, by on nocował u niego jeszcze parę dni? Nie przekona się o tym jeśli nie spyta. Wziął głęboki wdech i postawili to zrobić.
- Patryk? - Zwrócił jego uwagę.
- Co tam? - Obrócił się w jego stronę.
- Bo ogólnie chodzi o to, że.. - Zatrzymał się nie wiedząc jak to ubrać w słowa. - Czy nie będzie ci przeszkadzać jakbym został jeszcze ee.. parę dni, znaczy do momentu, aż w domu się nie uspokoi? - Stresował się tym, że prosił go o to.
- Jasne, że to nie problem, dla mnie możesz zostać ile tylko trzeba. - Uśmiechnął się do niego.
Dlaczego Patryk stał się dla niego tak ważny?
I Bartek dla Patryka też?
Obojga łączyła niewidzialna nić, która przyciągała ich do siebie gdy byli za daleko.
______________________
Macie rozdział wreszcie aha (skierowane do osób czytające moje wpisy notatki czy jak to się tam nazywa)
Domyślacie się o co chodziło Patrykowi gdy zarywały do Bartka te laski a potem nazywały ich że może są razem?
Fabuła fabułuje mad
z fartem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top