rozdział czwarty
Chłopak stał na przerwie z swoją grupką znajomych, gdy ni stąd ni z owąd poszedł do niego Patryk i się przywitał.
- Siema. - Resztę osób jakby zignorował mimo, że widział, że drugi chwilę temu gadał z nimi.
- Hej. - Odpowiedział widząc kontem oka zdziwioną minę Julity.
- Jak miałbyś ochotę możesz przyjść do mnie na halę i możemy pograć. - Uśmiechnął się i czekał na jego reakcje.
- Jeśli chcesz. - Odwzajemnił uśmiech.
- To po lekcjach. - Uśmiechnął się jeszcze bardziej, ewidentnie ucieszył się na tą informację.
- No. - Rzucił krótko, a ten odszedł do swojej grupki znajomych.
- Że co kurwa? - Julita stała w bez ruchu z dziwioną miną.
- O co chodzi. - Drugi Bartek zaczął się śmiać.
- Noo.. zaprosił mnie żebym pograł z nim w siatkówkę? - Odpowiedział pytająco.
- Nie no przesada, co mu się stało? - Spytała Hanna.
- Mnie pytasz? Skąd ja.. - Zatrzymał się przypominając sobie jego słowa z wczoraj.
- Ej dobra coś się musiało stać, że najpopularniejszy chłopak ze szkoły, na którego punkcie szaleje pół lasek ze szkoły zaprasza cię na jakąś grę do siebie? - Mówiła Julita.
- No w siatkówe u niego na hali? - Ponownie odpowiedział pytająco sam nie wiedząc w sumie o co chodzi.
- Nie pierdol, że ma prywatna halę. - Mówiła Hania.
- No ma na podwórku. - Odpowiedział jak gdyby nigdy nic, jakby każdy na świecie miał na posesji prywatna halę z boiskiem do siatkówki.
- Że co kurwa!? - Krzyknęła zwracając na siebie uwagę połowy korytarza, przez co każdy z nich się zaczął śmiać.
Bartek spojrzał na Patryka stojącego na przeciwko z jakimś znajomymi. Uśmiechnął się do niego widząc, że ten też na niego patrzy.
- Co się kurwa wydarzyło na tym projekcie? - Zaczęła temat Julita.
- Noo robiliśmy go, potem.. - Zatrzymał się zastanawiając się, czy powiedzieć o tym, że wiedział że ktoś go bił. - Potem eee.. graliśmy w siatkówkę? - Odpowiedział bardziej pytaniem niż stwierdzeniem.
- Super, ja tej Sramandzie prawie w mordę wyjebałam jak się wymądrzała że wie lepiej. - Mówiła podirytowana. - A wy gołąbeczki jak tam projekt który nie wiadomo jak wylosował się, że robicie razem? - Zwróciła się do Hani i Bartka.
- My tam mamy czas, prawda? - Pocałował ją.
- Porzygam sie zaraz. - Zaśmiała się udając, że wymiotuję.
- Jak tam z twoim kurczakiem? - Zaczął temat Bartek.
- Po pierwsze, mówią na niego Qry nie kurczak, a po drugie to nie najgorzej. - Mówiła o osobie która jej się podobała. On pewnie też ją kochał, bo Julita była prześliczną dziewczyną, a Bartek nie raz musiał słuchać o tym jak ktoś kogo nie zna wyznawał jej miłość. Mimo, że nie znał go osobiście wydawał się dobrym kandydatem na związek jego przyjaciółki.
Zadzwonił dzwonek na pierwszą lekcję.
Mijały mu one w miarę spokojnie, całą kartkówkę z matmy ściągnął z telefonu, więc chociaż wleci jakaś dobra ocena.
- Chce ci się czekać na tych ostatnich dwóch lekcjach?- Podszedł do niego na przerwie Patryk.
- Szczerze? To nie. - Odpowiedział domyślając się, że chce też uciec.
- Po pierwsze Bartus jest sprawdzian więc z niczego nie uciekasz. - Odezwała się Julita.
- Bla bla bla. - Przedrzeźnił ją, na co Patryk się zaśmiał. - A ty nie uczyłeś się zawsze dobrze? - Dopytał go.
- Bez różnicy, jedna jedyna w tą czy w tamtą. - Zaśmiał się.
- Widzisz Julita? Ma rację. - Odezwał się do dziewczyny.
Zadzwonił dzwonek.
- Nie ma czasu, więc jak chcemy chodźmy teraz. - Spojrzał w stronę klasy, która nie była jeszcze otworzona, a po nauczycieli ani śladu.
- Do jutra. - Przytulił ją na pożegnanie.
W sumie nie chciało mu się siedzieć na lekcjach, w sumie to nawet nie chciało mu się przychodzić do szkoły.
Zaczęli bardziej swobodnie rozmawiać ze sobą. Obgadywali innych z klasy, a okazało sie, że niektórych nienawidzą tak samo.
Zwykła rozmowa, ale Bartek nie czuł się przy nim tak niekomfortowo jak wczoraj. Mimo, że byli jak dwa bieguny magnesu, niezdolne się połączyć, to jednak przyciągały się wzajemnie niewidzialną siłą.
Gdy był w obecności Patryka ten jakoś wyciągał z niego tą melancholię wprowadzając go w stan czegoś w stylu neuroeufori.
- Chciałbyś się przebrać w coś wygodniejszego? - Zapytał.
- Nie trzeba. - Odpowiedział nie chcąc się narzucać.
- Gadasz głupoty, pójdziemy do mnie do pokoju i się przebierzesz w coś sportowego. - Wpisał kod do otwarcia drzwi.
- Jakbyś mógł dać długie spodnie, to byłoby idealnie. - Odezwał się myśląc o licznych bliznach na jego nogach.
- Bez problemu, chodź do mojego pokoju. - Przeszli przed duży salon, a potem do znanego mu już pomieszczenia. Wyjął z swojej garderoby czarne dresy i beżową koszulkę, po czym pokazał gdzie jest toaleta, bo wiedział, że pewnie nie czułby się komfortowo przebierając przy nim.
Jego oczą ukazało się duże pomieszczenie z ciemno szarymi płytkami na ścianach i miejscami jasno brązowymi drewnianymi wstawkami. Nawet głupia toaleta robiła na nim wrażenie, bo w porównaniami do jego mieszkania miał wrażenie, że żyją jakby w innych czasach.
Gdy zeszli na dół Patryk z lodówki wyciągnął dwie butelki wody, a potem wyszli na zewnątrz idąc kostka brukowa wokół której rosły ładne kwiatki do hali. Nie zwrócił na nie wczoraj uwagi.
- Chciałbym nauczyć cię grać, bo mam wrażenie, że jest w tobie duży potencjał. - Stwierdził odbijając piłkę od podłogi.
Zrobili szybką rozgrzewkę, a gdy spokojnie odbijali piłkę drzwi hali otworzyły się, a Bartek patrząc w bok nie zauważył, że leci na niego piłka, która uderzyła go w głowę. Patryk zaczął się śmiać, zresztą on też.
- Hej tato! - Krzyknął do mężczyzny wchodzącego w głąb pomieszczenia.
- Dzień dobry. - Rzucił nie pewnie.
- Hej, hej. - Odpowiedział wysoki mężczyzna. - I to był powód uciekania z lekcji? - Zaśmiał się.
- To jest Bartek, ten o którym ci mówiłem. - Patryk mówił coś o nim do swoich rodziców? Niezbyt wiedział o co chodziło.
- Rzuć piłkę. - Polecił, a gdy trafiła w jego ręce podrzucił ją wysoko po czym zaserwował ją z wyskoku mocno w jego stronę. Mimo refleksu piłka odbiła się od tego rąk krzywo i uderzyła mocno w ścianę. - Nie jest najgorzej. - Zaśmiał się.
- Chcesz z nami pograć? - Patryk wyszedł z inicjatywą, a Bartek poczuł jakby niepokój. Mieli grać z jego tatą?
- Jeszcze pytasz? Ja na was dwoch? - Dopytał, a tamten kiwnął głową.
- Tylko nie używaj dużej siły, bo Bartek nie gra idealnie, ale ma duży potencjał. - Powiedział do swojego ojca, po czym podszedł do ławki, na której leżały nakolanniki, które z trudem, ale założył przez buty. - Mam czekać aż łaskawie przyjdziesz na drugą część boiska? - Zaśmiał się do swojego taty.
Gdyby Bartek powiedział swojemu takie coś już by dostał w mordę.
Gra trwała, głównie wyglądało to tak, że Patryk odbierał serwy, a Bartek wystawiał mu piłkę do ataku. Szło im dobrze, dopełniali się dobrze, bo po paru wystawach dobrze dostosowywał piłkę do wysokości jego skoku. Było spokojnie, do pewnego momentu, gdy ojciec Patryka zagrał na niego mocnym serwem, a ten mimo sekundowej paniki podjął się próby odbioru, która zakończyła się niepowodzeniem, bo odbił ją źle. Skrzywił się patrząc na czerwone przed ramiona.
- Mówiłem nie mocno. - Skierował słowa do swojego taty.
- Chciałem się coś upewnić. - Odpowiedział i podszedł do swojego syna mówiąc coś do niego, gdy Bartek dotykał obolałych przedramion.
- Tak! Myślałem o tym samym! - Wykrzyczał na cały głos, a on spojrzał na obu pytająco.
- Pogadaj z nim o tym, ja idę odpocząć do domu, do zobaczenia Bartek! - Powiedział do niego i wyszedł.
- Sorki za niego, ale chciał cię przetestować w odbiorze serwów. - Podszedł bliżej i usiadł obok niego na podłodze.
- Za dużo się tu dzieje, nie wiem o co chodzi. - Powiedział zdezorientowany.
- Nie chciałbyś dołączyć do drużyny siatkarskiej jako rozgrywający? Nawet mój tata twierdzi, że trochę treningu i będziesz pasował idealnie. - Zaproponował podekscytowany.
- No nie wiem. - Rzucił patrząc przed siebie.
- Reprezentant Polski w siatkówce twierdzi, że masz potencjał na to. - Widząc minę Bartka, który ewidentnie niezbyt rozumiał sprostował. - Mój tata kiedyś grał w każdym głównym meczu między krajowym, ale teraz przez wiek gra czasem jako rezerwowy. - Wytłumaczył i zaśmiał się widząc jego zdziwienie.
Powinen to zaakceptować?
Powinen dołączyć do szkolnego klubu?
______________________
Fabuła fabułuje, ale nie wiem czy nie za szybko XD
Co sądzicie?
Czy Bartek podejmie się tego ryzyka? Czy może odmówi?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top