Rozdział 24 - Taaaak

Tauriel obudziła się tego ranka dosyć późno. Ale narazie nie musi chodzić na patrol bo do opieki ma dziecko i tym faktem się cieszy. Gdy powoli podniosła się na łokciach zobaczyła, że nie ma ani Legolasa ani dziecka. Wiadomo stęskniony tatuś bawi się z dzieckiem. Ogarnęła się I poszła do sali tronowej. Otworzyła ogromne drzwi i weszła. Uśmiechając się na sam widok swojego kochanka z dzieckiem i być może przyszłym teściem.

Thranduil siedział na tronie, obok na tronie jego zmarłej żony Legolas, był nieco odwrócony tak by widziec ojca, a na kolanach Legolasa dziecko. Gdy zobaczyli, że rudowłosa wchodzi, uśmiechali się jeszcze bardziej. Thranduil nigdy nie widział, takiego szczęścia u syna od śmierci jego matki, a swojej żony. Wiedział, że Tauriel to dobry wybór, a Eryn to będzie dobry potomek.

- I jak tam królu moje dzieci? - spytała z uśmiechem Tauriel

- Narazie grzeczni - odpowiedział Thranduil

- To dobrze.

- Bardzo zabawne. - odpowiedział Legolas, ale z wielkim uśmiechem na twarzy.

- Haha. Miła niespodzianka. Hannon le. - powiedziała Tauriel

- Proszę bardzo. Ale to jeszcze nie wszystko. - odparł Legolas. - ale wszystko jeszcze w swoim czasie.

- Umm brzmi ciekawie.

- Ada zaopiekujesz się Erynem?

-Mea ion - powiedział Thranduil.

- Hannon le ada. Chodź Tauriel

Jak powiedzieli tak i zrobili. Król zaopiekował się dzieckiem, a para poszła w pewne miejsce. Legolas zauważył, że Tauriel od kilku dni chodzi często nie obecna. Dziwna sprawa bo blądwlosy elf wrócił po roku czasu, mają wspaniałe dziecko i żyją razem. No cóż. Postanowił poprawić jej humor i zrobić o jeden krok do przodu. Rozmawiał o tym z ojcem bardzo dużo, przed wyjazdem jak i teraz przez te kilka dni. Był pewny, że Tauriel się spodoba, ale musi to być odpowiednią chwila, odpowiedni moment.

Legolas zabrał Tauriel na polanę, gdzie rosło sporo drzew. Tak naprawdę wyglądało to jak polana w środku lasu. Było dużo miejsca. Obok płynął potok i szumiał wodospad. Miejsce takie jakie zapamiętali wcześniej. Kilkaset lat temu. Niby tak dawno, ale bez zmian.

Usiedli na środku niej, a zaraz potem już leżeli. Wpatrywali się w niebo. Elfy kochają gwiazdy, ich blask, płomień nadzieji. Leżąc tak I odpoczywając gawędzili sobie o tym jak to było kiedyś, zanim się poznali. Cudowne chwilę.

W pewnym momencie Legolas lekko podniósł się i pocałował Tauriel. Potem usiadł, i klęknął. Rudowłosa nie wiedziała o co chodzi.

- Amin mela Ile (Kocham cie)

- Mea ja tez.

- Tauriel Ú i vethed nâ i onnad

- Dolen i vâd o nim

- Si peliannem i vâd na dail lîn. Estelio ammen.

Teraz dopiero Tauriel zrozumiała. Legolas klęczał przed nią z pierścionkiem wyciągniętym przed siebie I patrzył z pytającym wzrokiem. Rudowłosa ani się zawahała.

- Mea!!!

~

Następnego dnia wieść o zaręczynach szybko rozniosła się po królestwie. Wieczorem miała odbyć się uroczystość na ich czesc. Każdy chodził i gratulował.
Kiedy nadszedł czas balu, wszyscy się szykowali by zaprezentować się jak najlepiej. Legolas wszedł do pokoju gdzie zobaczył Tauriel siedzącą przy dziecku.

- Meleth (skarbie) nie szykujesz się? To nasze swieto!

- Mea ale nie zostawię go samego, a tam będzie mu za głośno.

- Spokojnie wszystko załatwione. Malutki idzie z nami.

- No nie wiem.

- Dawaj dawaj, ubieraj kieckę i idziemy.

- No dobrze.

Po kilku minutach Tauriel była już gotowa.
- Lle desiel? (Jesteś gotowa)

- Mae

Zeszli krętymi korytarzami, aż do wielkiego holu. Dużo ludzi się zebrało. Nawet bardzo. Każdy gratulował nowej parze. Razem wyglądali bardzo słodko, a Legolas miał już nawet potomka. Kiedy stanęli obok króla zaczęła się biesiada.

- Mój syn zostanie wspaniałym królem, znalazl sobie kogoś kto będzie mu w tym towarzyszyć. Oboje mają pięknego potomka i wiem, że zostawię was w dobrych, a nawet cudownych rękach. - rzekł Thranduil

Po sali rozbryzly się oklaski i wiwaty. Zabawa się zaczęła. Było dużo wina i jedzenia. Niczego nikomu nie brakowało.
Nagle w pomieszczeniu z nikąd pojawił się Glóredhel. Wypatrywał Tauriel by z nią porozmawiać. Rudowłosa nie wiedząc co czeka ja jeszcze tego wieczoru bawiła się świetnie. W pewnym momencie powiedziała Legolasowi, że zaraz przyjdzie tylko pójdzie do łazienki.

Jak powiedziała tak I zrobiła. Lecz za progiem ktoś na nią czekał. Pociągnął za nadgarstek i przysunął do ściany zatykając ręką buzię dziewczyny.

- Co ty robisz?! - krzyknęła

- Ciiii. Lie naa vanima. Mítka Amin. (Ładnie wyglądasz. Pocałuj mnie)

- Law! (Nie)

- Cicho bądź! Ktoś nas usłyszy. Jeden buziak, ostatnio uratował Cię poród i powrót Legolasa, a teraz nikt Ci już nie pozwoli!

- Law pusc mnie!

- *uderzyła liścia Tauriel* Nie to nie, ale nie idpuszcze Ci rozumiesz?

-....

- Rozumiesz?! *podniósł rękę by znów uderzyc*

- Ta..a.k

Została sama na ziemi. Nikogo nie było, więc poszła do komnaty, nie zważając na imprezę, która trwała. Bała się też, że Glóredhel skrzywdzi jej dziecko. Siedziała na łóżku i płakała.

Legolas zbyt długo czekał na Tauriel, więc postanowił zobaczyć czemu tak długo nie wraca. Dał dziecko dla ojca i  poszedł do komnaty, gdzie zastał płaczącą ukochaną.

- Tauriel?! Co się stało? - zapytał

- N...Nic

- Meleth..*przytulił ją i pogładził po policzku*

-...

- uderzyłaś się? Chociaż to wygląda jakby ktoś ciebie uderzył.

- Nic mi nie jest. Naprawdę.

- Ktoś Cię uderzył? Glóredhel prawda?

- Mae...*wtuliła się bardziej w tors Legolasa*

- Spokojnie, załatwię to. Chodź.

Tauriel trochę się uspokoiła i dalej wtulona w Legolasa poszła z nim do sali gdzie aktualnie dalej trwała impreza. Podeszło do króla.

- Ojcze zaopiekuj się chwilkę moimi dziećmi - po części odgryzł się Legolas - ja musze coś załatwić.

- Jasne synu. Chodź Tauriel.

Legolas chodził po korytarzach o szukał Glóredhela. Nigdzie go nie znalazł. Długi czas już nie wracał i postanowił, że załatwi go później. Zabawa trwała dalej.

Następnego dnia Legolas miał patrol. Pożegnał się z Tauriel I Erynem, a następnie udał się na dwór. Tam czekali strażnicy w tym on.
Glóredhel stał przy koniu i czekał na wymarsz. Nie służył temu królestwu, był tylko synem przyjaciela Thranduila. Co on właściwie robił tutaj gdy jego ojciec dawno już wyjechał.

Przez całą drogę nie było mowy o ciszy. Wsumie nigdy nie było. Strażnicy mieli dobre stosunki z księciem, więc podczas patrolu nie brakło zabawy, a teraz gdy jeszcze na patrolu byli jego przyjaciele to dopiero było. Legolas nie był zimny i arogancki jak jego ojciec kiedyś. Tak naprawdę niektórych strażników traktował  jak bliskich znajomych.
Haldir, Eliädör, Lothier, i luttier, która była dziewczyną. Co prawda Haldir był z Lothlorien, ale mieli kontakt to najprawdziwsi mellon.

Po godzinie jazdy stanęli na małej polanie. Usłyszeli szelest w krzakach. Naciągnęli strzały na cięciwy i czekali.
Nagle na ścieżkę wybiegło około 50 orków. Na znak Legolasa wszyscy wypuścili strzały, ale nadal wrogowie przybywali. Nie było innej możliwości, zaczęła się bitwa. Jak się okazało Glóredhel wcale nie był taki dobry w walce. Poprzez okrzyki bitwy, trwała również rozmowa, a bardziej komfrontacja między Legolasem, a Glóredhelem. Można to nazwać kłótnią o Tauriel w pewnym sensie.

W pewnym momencie kłótnia urwała się, a Glóredhel poległ na bitwie. Zginął walcząc, co prawda za Mroczna Puszcze, ale i tak w samotności. Bitwa się kończyła. Podczas walki Legolas zwichnął nadgarstek, i najprawdopodobniej zostanie mu blizna na policzku. Littier dostała strzałą w nogę, ale to nie było nic poważnego, Eliädör i Luthien byli trochę poobijani. Wsumje to wszyscy ucierpieli z osób które były na patrolu. Nikt prócz Glóredhela nie zginął i to się liczyło. Wzięli ciało elfa I wsiedli spowrotem na konie. Potem wrócili do zamku.

W bramie czekali na nich inni strażnicy, których była teraz kolej na patrol. Widząc martwe ciało i poobijanych, a nawet Luttier ze strzałą w nodze przełknęli głośno ślinę. Legolas zszedł że swojego konia. Do tej pory towarzyszy mu Arod.

- Uważajcie na siebie. Do Puszczy wchodzi coraz więcej orków. My mamy jednego martwego. Oby wam się to nie przydażyło.

Wszyscy oddali konie, by odprowadzić je
do stajni. A cała reszta poszła do króla.
Zastali tam również Tauriel.

- Legolasie długo was nie było.

- Tak. Wiem napadło nas stado orków, przegraniczają już nasze królestwo.
Mamy...Mamy też.. poległego w tej bitwie.

Reszta się odsunęła i ukazali ciało Glóredhela. Tauriel się wzdrygnąła na jego widok i przysunęła się bliżej Legolasa. Ten rozumiejąc o co chodzi objął ja ramieniem.

Pomimo błędów i swoich zachować Glóredhel został pochowany jak należy, ale w głębi Mrocznej Puszczy. Po za zasięgiem królestwa. Dla niektórych elfów cała Mroczna Puszcza to dom.
Wszyscy co byli na patrolu udali się do uzdrowicieli. Weszli do pomieszczenia i każdy usiadł na łóżku obok siebie. Teraz czekał ich długi odpoczynek.

1353!!!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top