20

Po posiłku i (niewątpliwie!) pełnej tajemnic rozmowie z Zarelem poszłam wraz z nim podzielić młodzik, na dwie grupy. Zadecydowaliśmy, że jedyna dziewczyna w plutonie będzie pod moją opieką. Przedstawiliśmy młodzikom czego mogą się spodziewać w mieście i jak mają się zachowywać, żeby chociaż stworzyć pozory dobrego zachowania i godnego prezentowania się poza granicami Mrocznej Puszczy.

Wtedy podszedł do nas Elanrin.

- Książę pragnie wyruszyć jak najszybciej. Bądźcie gotowi. - przekazał nam wiadomość i odszedł.

Poleciliśmy, więc młodzikom pod opieką Zarela przygotować się do wizyty w mieście. Nie musieli siodłać koni, bo według rozkazu mieli maszerować z tyłu pochodu wraz z ich opiekunem. Dowiedziałam się też, że, oprócz Księcia i plutonu z Zarelem, miasto odwiedzi dziś tylko dwóch strażników.

Właśnie byłam w średnim namiocie i rozmawiałam z Elanrinem, który miał mi dzisiaj pomagać przy szkoleniu młodzików, kiedy z książęcego namiotu wyszedł Legolas. Jeden ze strażników podprowadził mu jego konia.

Widziałam jak Zielony Liść rozgląda się po obozie.

Chyba szukał czyjeś twarzy.

Wsiadł na wierzchowca i za nim dołączyło do niego dwóch jeźców, a na samym końcu Zarel i młodziki.

Jeszcze przez moment woził wzrokiem pomiędzy ogniskami, ale nie mógł mnie tam zobaczyć, bo stałam ukryta w środku namiotu.

Jego oczy przestały błądzić po obozie i spojrzał przed siebie. Dał znak do wyruszenia i delikatnie uderzył piętami o boki konia. Ruszyli i zaczęli oddalać się od namiotów oraz ognisk.

- Nasz Książę! - z zamyślenia wybudził mnie Elanrin. - Za każdym razem kiedy go widzę, mogę powiedzieć: "w jego żyłach płynie krew szlachetnego rodu". Nawet w jego oczach można to zobaczyć. Niemniej jednak bardzo, ale to bardzo różni się od ojca temperamentem. Może i jest do niego podobny, ale na pewno nie w stu procentach. Jest rozsądny i odważny. Nie brak mu królewskiej asertywności. Będzie dobrze rządził swoim ludem.

- Zgadzam się z tobą. - odparłam, starając się mówić o Legolasie jakbym mówiła o moim Panu, jakimś szlachetnym wodzu oraz synu mojego króla, a nie przyjacielu, czy osobie, z którą łączyła mnie silna więź, miłość. - Patrząc z jaką dumą i pewnością siebie jeździ konno, lub czasem przechadza się po pałacu, mogę być pewna, że w jakimkolwiek czasie niepokoju, bądź też stanie wojny, nasz Książę poprowadzi oddziały i przyniesie nam zwycięstwo.

To co przed chwilą powiedziałam było zgodnie z prawdą. Z tym, że to nie było wszystko co myślałam o Legolasie.

Nie powiedziałam na głos o tym, że w jego obecności na prawdę czuję się bezpiecznie.

O tym, że kiedy tylko bym go potrzebowała mogę mieć pewność, że przyjdzie.

O tym, że mogę mu zaufać i powiedzieć wszystko.

O tym, że potrafi poprawić mi humor i mnie pocieszyć.

O tym, że dla mnie zrezygnował z bogatych księżniczek Śródziemia.

O tym, że patrząc na niego czuję szczęście, a moje serce przyspiesza.

O tym, że czując jego oddech na mojej skórze, pokazuje mi jak ważna jestem dla niego.

I o tym, że wiem, że mnie kocha...

... a ja kocham go.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top