XI

Na nowo stanęłam na nogi. Na nowo może życie zaczęło nabierać barw i tempa. Teraz już pewna mogę powiedzieć, że jestem najszczęśliwszą osobą w Śródziemiu. Mam cudowną rodzinę, która kilka dni temu powiększyła się o nowego członka - małą Kalię. Była oczkiem w głowie Legolasa. Jej wiecznie roześmiane zielone oczka napawały nas ogromnym szczęściem.

Był późny poranek. Siedząc w łożu, przykryta pierzyną obok mojego męża trzymałam w ramionach maleńkiego elfa o jasnych, jak śnieg włosach. Mała elfka ściskała mój palec.

- Mówiłem Ci, że to będzie dziewczynka - szepnął Legolas tuż nad moich uchem. Uśmiechnęłam się na jego słowa.

- Cieszę się, że Was mam - powiedziałam, na co król zareagował ciepłym pocałunkiem na moich ustach, a następnie na czole Kalii. O takim życiu zawsze marzyłam. Dwoje elfów, których kocham bardziej niż siebie samą są razem ze mną i nigdzie się nie wybierają. Ból i cierpienia minęły i poszły w niepamięć, a zastąpiły je miłość, szczęście i spokój. Miałam nadzieję, że będzie tak już zawsze.

- Ja również. Nie wiesz nawet jak bardzo - odparł mój mąż i bliżej się do mnie przysunął. - Jak się czujesz?

- Dobrze, na pewno lepiej niż kilka dni temu - odpowiedziałam, niemiło wspominając czas mojego porodu. Chciałam porozmawiać z Legolasem na ten temat. Wydaję mi się, że tak ciężko przebiegał, gdyż było to związane z tym, o czym nie chciał mi powiedzieć.

- W takim razie, wybierzemy się dziś z małą za spacer? - zaproponował, na co szczerze się uśmiechnęłam.

- Z wielką chęcią.

Dwie godziny później, gdy uporałam się z ubraniem małej w ubranko wyszliśmy z królestwa i skierowaliśmy się do ogrodów, gdzie stała moja ukochana altanka. Legolas zabrał ode mnie Kalię i kołysał ją lekko w ramionach. Przysiadłam na ławce i obserwowałam ich z uśmiechem na twarzy. Nie mogłam się doczekać, aż Kalia będzie sama biegać wśród tych wszystkich kwiatów i ptaków. Kiedy nauczy się mówić i jeździć konno.

Ciekawskie rączki Kalii pięły się w górę do kolorowych ptaków, latających nad altaną. Po twarzy mojego męża, wpatrzonego w jego małą księżniczkę wiedziałam, że jej śliczne oczka śmieją się razem z Legolasem. Wszyscy byliśmy szczęśliwi. Szczęśliwi, że mamy siebie nawzajem.

Otworzyłam niechętnie zaspane oczy, gdy dotarł do mnie stłumiony przez drzwi płacz Kalii. Jej białe łóżeczko stało w pokoiku, do którego wejście znajdowało się w naszej komnacie. Zciągnęłam nogi z łoża i zerknęłam ma miejsce Legolasa. Nie było go tam. Sięgnęłam po cienki szlafrok, który leżał na oparciu białego fotela nieopodal łóżka. Zarzuciłam go sobie na ramiona i udałam się do komnaty mojej córki. Widok jaki tam zastałam rozczulił moje serce. Legolas stał obok łóżeczka naszej córeczki i kołysał ją lekko, starając się uspokoić jej płacz. Podeszłam do nich cicho i położyłam jedna dłoń na plecach ukochanego, a drugą od spodu na jego dłoni, podtrzymującą delikatnie małą główkę Kalii. Gdy mała mnie zobaczyła od razu przestała płakać. Uśmiechnęłam się do niej.

- A już myślałem, że jest głodna - szepnął Legolas i złożył na moim policzku pocałunek. Kalia wydała z siebie cichutki krzyk, zdenerwowana tym, że straciła atencję tatusia. Zaśmialiśmy się cicho na tej gest. Legolas oddał mi Kalię, ponieważ mnie zawsze udawało się uśpić ją szybciej. Objął mnie w talii i kołysał się razem ze mną. Po kilku minutach ułożyłam naszą księżniczkę w łóżeczku i odwróciłam się do mojego męża, który w momencie przyciągnął mnie bliżej siebie i złożył pocałunek na moich ustach.

- Legolas... - odezwałam się.

- Tak?

- Kochaj się ze mną...

***

- Uh... Teraz ty! - mruknęłam, gdy po raz kolejny tej nocy obudził mnie płacz Kalii. Szturchnęłam Legolasa, aby wstał, lecz spał jak zabity. - Legolas!

Przez kilka chwil nie wykazywał żadnej reakcji na moje wołanie. Nie sądziłam, że jest aż takiem leniem. Następnym razem będę go budzić słowami Legolas, jedziemy na trening! Dźgnęłam go lekko w bok, a on mruknął niezadowolony i obrócił się na drugi bok, tak że teraz leżał plecami skierowanymi do mnie.

- Nie radzę...

- Co? - szepnął zaspanym głosem.

- Twoja mała księżniczka się obudziła - rzuciłam i zaszczyciłam go wściekłym spojrzeniem. 

- Więc idź do niej - burknął i spojrzał na mnie.

- Byłam u niej tej nocy pięć razy. Teraz twoja kolej!

- Ale ja przez twoje wieczorne zachcianki straciłem więcej energii, niż ty podczas uspokajania Kalii.

- Biedactwo... Idź!

Rozumiem, że mógł być zmęczony, ale Kalia jest też jego córka! Nie może być ojcem tylko od świtu do zmierzchu.

Legolas tylko wywrócił oczami i wstał z łoża, po czym zarzucił na ramiona koszulę. Kilka minut później wrócił, rzucił ubranie na ziemię i zrezygnowany położył się z powrotem. Odwróciłam się do niego, lecz gdy tylko mnie zauważył przewrócił się na drugi bok.

- Na prawdę? - prychnęłam.

- Tak - rzucił i przykrył się bardziej pierzyną.

- I tak wiem, że długo tak nie wytrzymasz - zaśmiałam się i pocałowałam go w policzek, po czym położyłam się przy nim i objęłam ręką. Chwilę później Legolas znalazł się nade mną i składał pocałunki na moich ustach i szyi, następnie schodząc coraz niżej. Skąd ma siłę na tek nagłe zmiany nastrojów?

- I to ja mam zachcianki? - zapytałam.

- Mogę przestać - mruknął i ponownie znalazł się nad moją twarzą. Ujęłam jego twarz w dłonie i złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku.

- I tak następnym razem Ty do niej idziesz - dodałam.

- Tylko jeśli na to zasłużysz - mruknął niskim głosem i musną wargami miejsce tuż za moim uchem. Wygięłam usta w uśmiech, złapałam męża za ramiona i przewróciłam na plecy, tym samym siadając okrakiem na jego torsie.

▼▼▼

Pierwszy rozdział z Legolas - Co znaczy kochać  już poprawiony :'D


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top