III
-Dziękuję za informację - odparłam po chwili i nie czekając, aż Thranduil coś odpowie wyszłam z sali i skierowałam się do ogrodów, gdzie przysiadłam na ławce przy fontannie. To miejsce kojarzyło mi się dobrze, więc miałam nadzieję, że jeśli nie domyślę się dlaczego Legolas mnie okłamał, to przynajmniej poprawi mi się humor.
Co takiego on przede mną ukrywa? Praktycznie zawsze o wszystkim sobie mówiliśmy, a teraz? I on i Lynord. chociaż nie ukrywam, że to na moim mężu zawiodłam się bardziej.
Chciałabym, aby w takich chwilach była przy mnie Arwena. Na pewno bardzo by mi teraz pomogła, zawsze to robiła.
Przesiedziałam wokół zieleni ponad godzinę, po czym wróciłam do komnaty, przed którą spotkałam, czekającego na mnie Thranduila. Uśmiechnął się na mój widok.
- Coś się stało? - zapytałam, gdy byłam już obok niego, po czym razem z nim weszłam do środka.
- Nie, ale chciałem z Tobą porozmawiać - odparł. Przytaknęłam i zajęłam miejsce naprzeciw niego. - Próbowałaś porozmawiać z Legolasem? Na pewno jest jakieś wyjaśnienie tej sytuacji.
- Chciałam, dziś rano zaproponowałam mu spacer, ale wymigał się, mówiąc, że ma dużo obowiązków. Nie widziałam go od dwóch dni, Wychodzi wcześnie rano, a wraca praktycznie w nocy. Nie mam pojęcia co przede mną ukrywa - wytłumaczyłam mu.
- Rozumiem... A jak się czujesz? Wszystko w porządku? - dopytał.
- Tak, lepiej niż ostatnio.
Przez kilka minut jeszcze rozmawialiśmy, schodząc na tematy dziecka, Legolasa i królestwa. Nagle drzwi komnaty uchyliły się i skierowałaś na nie swój wzrok, wstając. Stał w nich szczęśliwy król. Podszedł do mnie i chciał mnie przytulić, lecz cofnęłam się szybko.
- Wiele obowiązków tak?
Legolas kilka sekund patrzył na w osłupieniu to na mnie, to na swego ojca. Zdawało mi się, że nie ma pojęcia jak się wytłumaczyć i chyba miałam rację. Westchnął ciężko.
- To nie tak - zaczął się tłumaczyć. Znowu, to samo zaczyna się od nowa. - Miałem dużo spraw na dworze. Przy armii.
Doskonale wiedziałam, że nie mówi mi prawdy. Nie potrafi kłamać, a przynajmniej ja wiem kiedy to robi.
- Legolas - powiedziałam spokojnie, podchodząc do niego. - Powiedz mi prawdę.
- Eleno, musimy o tym mówić?
Miałam dość. Minęłam go i wyszłam z komnaty. Chciał mnie zatrzymać, lecz robiłam swoje.
OCZAMI LEGOLASA
Elena pomimo moich wolań wyszła z komnaty, w której zostałem sam z ojcem. Patrzył na mnie wzrokiem, którym karcił mnie od dzieciństwa. Był zawiedziony, ale nie wiedział, że niesłusznie. Owszem okłamałem moją żonę, lecz nie miałem wobec niej złych intencji. Niespodzianki trzeba jakoś zatuszować, a skoro moja przykrywka wyszła na jaw, nie mogłem zrobić nic więcej.
- Możesz mi to wytłumaczyć? - powiedział dość surowym tonem.
- Mogę - odparłem od razu. - Chciałem przygotować dla Eleny niespodziankę w altance. Pragnę chociaż częściowo wynagrodzić jej krzywdy, które przeze mnie doświadczyła. Wybacz, że wplątałem cię w to wszytsko.
Oczy mego ojca w sekundzie zmieniły wyraz. Uśmiechnął się lekko i położył dłoń na moim ramieniu.
- Nie chcę Cię martwić, ale wydaje mi się, że Elena właśnie tam poszła. Więc jeśli wszytsko nie jest gotowe, może się jeszcze bardziej zdziwić - powiedział, a ja w momencie wybiegłem z komnaty, udając się do altanki.
Po wyjściu z pałacu zobaczyłam ją, będąca kilka kroków od mojej niespodzianki.
- Elena! Stój, proszę! - krzyknąłem, jednak nie zareagowała i chwilę później stanęła przed altanką oszołomiona. Zaczęła się rozglądać.
TWOIMI OCZAMI
Altanka, przed która stałam była z każdej strony przystrojona przepięknymi kwiatami. Od czerwonych i białych róż, aż po cudowne fioletowe frezje. Droga do jej środka była obsypana płatkami kwiatków, idealnie komponującymi się z białą, delikatną altaną. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę.
Odwróciłam się dookoła, aby zobaczyć wszytsko dokładnie i wtedy zobaczyłam jego. W moją stronę powoli szedł przystojny blondyn z niebieskimi jak ocean oczami. Na jego usta wstąpił niewinny uśmiech. Widząc go, rzuciłam mu się na szyję. Dawno nie czułam się taka szczęśliwa jak w tym momencie. Wtuliłam się w niego mocno, a on nie pozostawał mi dłużny.
- To dlatego nie miałeś dla mnie czasu? - zaśmiałam się i popatrzyłam mu w oczy.
- Tak, ale chyba było warto, nie uważasz?
W ramach odpowiedzi złączyłam nasze usta w pocałunku, który przelewał wszytskie moje emocje.
- Jest cudowna - odparłam i uśmiechnęłam się do ukochanego.
- Cudowne elfki zasługują na cudowne niespodzianki - rzekł i wpił się ponownie w moje usta, ja zaś pogłębiłam pocałunek, przez co z każdą sekundą stawał się coraz bardziej czuły i namiętny. Legolas przesunął dłonie na wycięcie mojej talii, zmniejszając dystans między nami, po czym jedną ręką delikatnie ułożył na moim policzku, na co uśmiechnęłam się lekko, nie przerywając pocałunku. Uwielbiam kiedy to robił. Ja swoje dłonie wciąż opierałam o ramiona mojego męża, lecz jedną otuliłam o jego szyję.
- Nawet nie wiesz jaki jestem wdzięczny, że Cię mam - powiedział, gdy na momemt oderwał się od moich ust.
- Wiem, skarbie - odparłam i uśmiechnęłam się do niego. Nie mogłam sobie wyobrazić lepszego męża. Jest po prostu idealny. - Dziękuję ci - dodałam.
Legolas ucałował moje czoło i przytulił mnie mocno.
- To jeszcze nie koniec. Chodź - szepnął mi do ucha, po czym złapał za dłoń i kierując się za altankę ciagnął mnie za sobą. Po dosłownie minucie znaleźliśmy się w miejscu, w którym kilka miesięcy temu stało się coś, co na zawsze zostanie w mojej pamięci. Właśnie w tym miejscu Legolas klęknął przede mną i wypowiedział te cudowne słowa, po czym włożył pierścionek na mój palec.
- Miłe wspomnienia, prawda? - zapytał. Zapewne było widać, że się rozmarzyłam.
- Nawet bardzo - potwierdziłam i odwróciłam się w jego stronę, zaplatając dłonie na jego karku.
W końcu było tak jak dawniej. Bez żadnych trosk i kłótni. Byłam tylko ja i on. I taki układ pasuje mi najbardziej. Nie potrzebna nam kolejna osoba do szczęścia. Chyba, że miałby to być mały elf, stworzony z naszej miłości.
Przez dłuższy czas król przyglądał mi się z uśmiechem.
- Wiesz co kocham w tobie najbardziej? - zapytał półszeptem.
- Co takiego? - szczerze byłam ciekawa jego odpowiedzi.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top