VI
OCZAMI LEGOLASA
Po chwili kompletnej ciszy objąłem Elenę ramieniem i wyprowadziłem z komnaty. Po zamknięciu drzwi złapałem się za głowę. Nie mogło do mnie dojść to co przez sekundą widziałem. Spojrzałem na moją żonę. Zapewne czuła się tak samo jak ja. To nie ma żadnego logicznego wytłumaczenia. Znam mojego ojca bardzo długo i wiem, że nie mógłby... Nawet nie chcę o tym myśleć.
Udałem się z Eleną do naszej komnaty i nie odzywaliśmy się do siebie ani słowem. Byłem w szoku. Tylko tak mogę to określić. Elfka zamknęła się w łaźni, aby przebrać się i umyć, a ja czekałem na nią na łożu, rozmyślając. Może nie było to za mądre, że zostawiłem ich tam samych, lecz miałem pustkę w głowie.
Chwilę później Elena klęknęła przede mną i złapała moje dłonie, po czym gdy na nią spojrzałem uśmiechnęła się słabo. Sam jej widok poprawił mi humor. Przynajmniej w małym stopniu. Jej długie brązowe włosy opadały na raniona i plecy, na których leżał piękny biały materiał w postaci długiej koszuli nocnej. W oczach elfki dostrzegłem zmartwienie, choć jej wyraz ust to maskował.
- Jak się czujesz? - zapytała.
- Źle - odparłem po chwili szeptem. - Bardzo źle, Eleno.
Zacisnąłem oczy, chcąc pozbyć się tego widoku z mojej pamięci. Moja żona na ten gest wstała i usiadła na moich kolanach, jednocześnie odchylając moją głowę delikatnie w górę, tak aby była skierowana na nią.
- Spokojnie - rzekła. - To nie miało prawa wyjść samo z siebie. Nie wierzę w to.
Przytaknąłem na jej słowa. Objąłem ją i przyciągnąłem bliżej siebie, a ona zarzuciła dłonie na moją szyję.
- Porozmawiaj jutro z ojcem, a ja porozmawiam z Kilim - zaproponowała.
- Nie wiem, czy mój ojciec będzie chciał jutro ze mną o tym rozmawiać. Nie wiem, czy sam będę w stanie podjąć ten temat.
- Dasz radę, skarbie - złożyła krótki pocałunek na moim policzku i uśmiechnęła się. - Musisz się z tym przespać. Będzie dobrze, zobaczysz. Wszystko się ułoży.
- Mam nadzieję - mruknąłem i wstałem, aby się przebrać.
Gdy wróciłem Elena leżała już w łożu. Położyłem się obok niej, a ona odwróciła się twarzą do mnie i wtuliła w mój tors. Cieszę się, że jest przy mnie. Musiałem odpocząć, jutro czeka mnie bardzo trudna rozmowa.
- Dziękuję - szepnąłem i ucałowałem ją w czoło. Elfka uśmiechnęła się i mocniej mnie objęła.
TWOIMI OCZAMI
Miałam nadzieję, że to naszej rozmowie Legolas zbierze się w sobie i uda mu się porozmawiać z Thranduilem, chociaż ja sama obawiałam się mojej rozmowy. Ciężko mi było zebrać się w sobie i ruszyć z łoża. Leżałam w nim czekając, aż Legolas się obudzi. Nie trwało to długo.
- Gotowa? - zapytał i usiadł, opierając się o framugę.
- Chyba tak - odparłam i zrobiłam to samo. - Nie ma z czym zwlekać.
Udałam się do łaźni i ubrałam w granatową suknię, którą Legolas pomógł mi zapiąć i ułożyłam włosy. Poczekałam na męża i wyszliśmy z naszej ogromnej komnaty, po czym skierowaliśmy się w swoje strony.
- Elena! - usłyszałam na sobą damski głos. Odwróciłam się i zobaczyłam idącą w moim kierunku Tauriel.
- Coś się stało? - zapytałam, gdy była już koło mnie.
- Chciałam Ci zadać to samo pytanie.
- Zauważyłaś może coś dziwnego w zachowaniu Thranduila i Kiliego na wczorajszym balu?
Kasztanowłosa elfka przez moment się zastanawiała.
- Wiesz, rzeczywiście nie zachowywali się tak jak zazwyczaj. Zaczęli ze sobą rozmawiać, a później oboje wyszli z sali. Później ich już nie widziałam - wyjaśniła, a ja podziękowałam jej i poszłam pod komnatę krasnoluda.
Po zapukaniu, drzwi otworzył mi zaspany Kili. Zaprosił mnie do środka i usiadł naprzeciwko mnie, po tym jak zajęłam miejsce przy małym stoliku.
- Co cię do mnie sprowadza, Pani? - zapytał, trzymając dłoń na skroni i masując głowę.
- Chciałam porozmawiać o tym, co miało miejsce wczorajszego wieczoru - zaczęłam nieco niezręcznym tonem. Nie ukrywam, że nie było mi łatwo poruszać ten temat.
- Przykro mi, Pani, ale nie pamiętam zupełnie nic - odparł.
Zastanowiła mnie odpowiedź krasnoluda. Przez moment się nie odzywałam, starając się połączyć fakty.
- Jak to? - zapytałam zdezorientowana.
- Pamiętam tylko jak twój brat podaje mi kielich, później... - nie dokończył, gdyż szybko wstałam z fotela i stanęłam przed drzwiami. Złapałam się za głowę, starając się uspokoić. Nie mogę przecież wyciągać pochopnych wniosków.
- Rozmawiałeś z nim wcześniej? - zapytałam krasnoluda po chwili.
- Chciałem zacząć rozmowę, lecz tylko posyłał mi wrogie spojrzenie - odrzekł.
Mogłam się domyślić, że Lynord długo nie będzie mógł obojętnie obok niego przejść, czy rozmawiać z nim bez krzywych spojrzeń i pretensji. Z drugiej strony nie wiedziałam, czy mogę ufać Kiliemu.
- Jesteś pewny, że niczego więcej nie pamiętasz? Może masz jakieś prześwity pamięci? To bardzo ważne, Kili - mówiłam, starając się brzmieć poważnie, lecz chyba zdenerwowanie i strach przejęło nad moim głosem kontrolę.
- Przykro mi, nic nie pamiętam, Pani - zapewnił ze smutną miną.
Będę musiała to wszystko jeszcze raz dokładnie przemyśleć.
- Dziękuję za rozmowę - dodałam i wyszłam z komnaty, udając się pod drzwi Thranduila, mając nadzieję, że będzie tam wraz z moim mężem. Po szmerach rozmowy, które dało się usłyszeć na korytarzu wiedziałam, że są w środku. Postanowiłam poczekać na zewnątrz, aż Legolas wyjdzie z komnaty. Chodziłam w tą i z powrotem, powtarzając sobie w głowie słowa Kiliego. Zauważyłam, że trzęsą mi się dłonie.
Po kilku minutach drzwi się otworzyły i stanął w nich mój mąż z dość niezadowoloną miną.
- Jak poszło? - zapytał, widząc mnie niedaleko.
- Nie tak, jak chciałam - rzekłam, a on położył dłoń na swojej głowie i westchnął głęboko.
Wróciliśmy do komnaty, aby tam na spokojnie to obgadać. Miałam wrażenie, że Legolas jest mniej zawiedziony, niż wczoraj.
- Czego się dowiedziałeś? - zapytałam.
- Niewiele. Praktycznie niczego - odparł. - Powiedział, że nie pamięta niczego z wczorajszej nocy. Jedyne co był w stanie przywołać to momemet jak piję coś z kielicha, podanego mu przez Lynorda.
W mojej głowie coś zaczęło się rodzić. Nie wierzę, żeby był w to wplątany mój brat. Jednak skoro obydwaj nie są w stanie przypomnieć sobie nic po otrzymaniu od niego napoju, może coś jest na rzeczy.
- Musimy iść do mojego brata, Legolasie - odezwałam się.
- Idź sama, tobie prędzej opowie co się działo, niż mi.
Przytaknęłam na jego słowa i szybkim krokiem ruszyłam w stronę komnaty Lynorda. Ciekawe ile razy jeszcze będę musiała błądzić po królestwie w poszukiwaniu wyjaśnień.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top