IX

Po wyjściu z wanny, gdzie długo grzałam swoje ciało założyłam długą, białą koszulę nocną. Moje myśli wciąż krążyły wokół jednego tematu. Wiem, że nie powinnam się tak tym denerwować, w końcu wiem, że poradzi sobie w takich sytuacjach. Kiedyś bardzo często wybierał się na polowania, głównie z Tauriel, a Legolas ma o wiele większe doświadczenie w walce, niż kasztanowłosa elfka. Jednak bałam się i to bardzo. Każde jego opuszczenie pałacu w tym celu powodowało u mnie zmartwienie, a mój umysł momentalnie pozbawiał mnie wszystkich pozytywnych myśli. Wiedziałam, że wróci. Zawsze wraca, ale coś we mnie nie może tego zrozumieć. Kłócę się sama ze sobą o to, jak naprawdę jest.

Niebo przemalowało się na o wiele ciemniejsze barwy. Powietrze stało się zimne i nieprzyjemne. Mimo to wyszłam na taras, na którego wejście znajdowało się w naszej komnacie i stałam tam kilkanaście minut, chcąc w ciemności wypatrzeć wracający do Leśnego Królestwa oddział. Jednak niczego się nie doczekałam. Wracając do środka przeszył mnie nieprzyjemny dreszcz.

W końcu położyłam się do łoża i przykryłam śnieżnobiałą pierzyną ze złotymi delikatnymi wzorami. Nie mogłam zebrać myśli, pomimo fizycznego odprężenia. Starałam się zasnąć, jednak czegokolwiek bym nie zrobiła, nie mogłam odpłynąć do krainy Morfeusza. Nie słyszałam zupełnie nic, co się wokół mnie działo. Do moich uszu nie docierał już szelest liści, czy odgłosy zwierząt.

Nagle poczułam delikatne muśnięcie na moim policzku. Otworzyłam oczy i odwróciłam się. Było ciemno, lecz bez problemu mogłam stwierdzić kto to był. Zwłaszcza po ciepłym pocałunku, jakim mnie obdarzył zaraz potem. Wstałam i wtuliłam się w blondwłosego elfa, który momentalnie objął mnie swoimi ramionami, zamykając w szczelnym uścisku.

- Nic Ci nie jest? - zapytałam przejęta, gdy się od siebie odsunęliśmy i zaczęłam dokładnie oglądać jego twarz, szukając zranień.

- Nie - odparł widocznie rozbawiony moją reakcją. - Wszystko w porządku.

Wiem, że przesadzam. Nawet Arwena mi to mówiła, lecz obie zgodnie stwierdziłyśmy, że to przez ciążę. Z resztą moja przyjaciółka również ma wahania nastrojów, na co z kolei Aragorn skarży się Legolasowi.

Kilka minut później siedziałam na skaju wanny, czekając na mojego męża, który ściągał z siebie strój do walki. Chyba przez dłuższą chwilę byłam w niego wpatrzona, bo zatrzymał swój wzrok na moim odbiciu w lustrze, wiszącym przed nim i uśmiechnął się szeroko, po czym odwrócił przodem do mnie.

- Dlaczego tak na mnie patrzysz? - zapytał radośnie, zdejmując koszulę i ukazując przy tym swój umięśniony tors. Nigdy nie miałam dosyć podziwiania go w takiej okazałości.

Odwzajemniłam uśmiech.

- Bo Cię kocham - odparłam bez zastanowienia.

Na moje słowa Legolas podszedł do mnie i oparł dłonie na wannie tak, że znajdowałam się pomiędzy nimi. Poczułam jego oddech na mojej skórze, przez co fala dreszczy przeszyła moje ciało od stóp do głowy. Spojrzał na mnie błękitnymi jak ocean oczami, a ja zatopiłam się w nich momentalnie. Uwielbiałam, kiedy to robił. Pod jego spojrzeniem miękły mi nogi i nie mogłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku.

- Ja ciebie bardziej, słońce - rzekł i uraczył mnie namiętnym pocałunkiem, który od razu oddałam, pogłębiając go. Cieszyłam się jego dotykiem. Każdym milimetrem jego ciała przy mnie. Przeniosłam moją jedną dłoń na jego ramię, zaś drugą zaczęłam gładzić jego gładki policzek.

- Cieszę się, że Cię mam - szepnął między pocałunkami. Ja również się cieszyłam. Nie mogę opisać tego słowami.

Poczułam jak przeniósł ręce na moje uda i podniósł mnie. Oplotłam jego tułów nogami i jeszcze bardziej zatopiłam się w jego miękkich ustach. Legolas wyszedł z łaźni ze mną na rękach i położył mnie na łożu, zawisając nade mną. Nie przerywałam żadnego pocałunku, którymi mnie rozpieszczał. Chciałam, aby tak jak teraz było już zawsze. Bez trosk i problemów, tylko ja i on.

- Jak poszło z gniazdem? - zapytałam, leżąc w łożu wtulona w mojego męża, który gładził moje włosy.

- Dobrze, chociaż długo nie mogliśmy się do niego dostać - odparł.

- Chyba bardzo długo - zaśmiałam się. - Nikomu nic się nie stało?

- Nie - rzekł. - Poza pająkami, oczywiście.

Jeszcze przez moment rozmawialiśmy, po czym Legolas szybko zasnął. Wcale mu się nie dziwiłam. Był wyczerpany. Zastanawiało mnie tylko, jakim cudem znalazł siły na rozmowę i czułości.

Blond włosy elfa bezwładnie opadały na jego ramiona i poduszkę. W śnie wyglądał tak beztrosko. Zaczęłam jeździć palcem po jego umięśnionej klatce, myśląc nad tym ile musieliśmy przejść, aby być tutaj razem. Zmienił się, i to bardzo. Ja z resztą też. Nie jesteśmy już tymi samymi elfami bo kilka lat temu. To zdecydowanie.

Zganiłam się w myślach, gdy zaczęłam przywoływać w pamięci negatywne chwile i rozczarowania. Chciałam teraz skupić się na jednym. Na osobie leżącej tuż obok mnie, bo to on był sensem i największą radością mojego życia.

Poranek również uraczył mnie przyjemnymi chwilami, do których z pewnością będę często powracać w wspomnieniach. Wypełniony pocałunkami wschód słońca na pewno wyląduje na liście moich ulubionych.

Wybierając suknię na dzisiejszy dzień przypomniałam sobie o jednej, wiszącej w innej szafie. Była to suknia od Legolasa, która dostałam od niego dawno temu. Miałam na nią ochotę, lecz pozostawało pytanie, czy się w nią dopnę. Po kilku nieudanych próbach zdecydowałam się na ostatnio mi dostarczoną. Uszytą specjalnie na okres kiedy nosiłam w brzuchu nasze malutkie szczęście.

- Jak wyglądam? - zapytałam, gdy miałam ją już na sobie.

- Jak zawsze - odparł Legolas, lustrując mnie wzrokiem. - Fantastycznie. Dobrze wiesz, że mnie podobasz się we wszystkim - uśmiechnął się słodko.

Nie mogłam się powstrzymać, aby go nie pocałować. Tak też zrobiłam. To był jeden z tych uśmiechów, który sprawiał, że miałam nogi jak z waty i byłam skłonna zgodzić się na wszytsko co mi zaproponował. Jak i wszystko potrafiłam mu wtedy wybaczyć. Może nie było to zbyt korzystne dla mnie, ale nic nie mogłam na to poradzić. Rozbrajał mnie tym uśmiechem. Ujęłam jegi twarz w dłonie i przysunęłam się do niego, zaś on zrobił kolejny krok. Przywarł swoimi ustami do moich, a ja sprawiłam, że pocałunek z każdą chwilą stawał się coraz bardziej namiętny. Legolas mruknął cicho, na co w duchu szeroko się uśmiechnęłam. To była kolejna rzecz, którą w nim kochałam.

Kilka minut później siedzieliśmy na naszych miejscach w jadalni, czekając na pozostałych uczestników posiłku, a kiedy śniadanie dobiegło końca udaliśmy się do sali tronowej, aby od początku zacząć wczorajszy dzień, wypełniony zwiadami, raportami i formularzami. Powoli chyba miałam dość bycia królową.

~~~~

Informacja!
Pierwsza część tego opowiadania, czyli Legolas - Co znaczy kochać zostanie poprawiona. Nie wszystkie rozdziały, ale kilka pierwszych na pewno, ponieważ zaczęliśmy to pisać około 2 lata temu. Styl naszego pisania się zmienił i nie jesteśmy zadowolone z tego, jak wyglądają te pierwsze części. Damy znać jak wszystko już będzie gotowe i zachęcamy do przeczytania ❤
Poza tym, chcę Wam przekazać, że rozdziały teraz będą się pojawiać tylko w weekendy, ale nie we wszystkie. Jesteśmy obydwie zawalone lekcjami i nauką. Przepraszamy, ale gwarantujemy, że w okresie ferii i dłuższych przerw od szkoły nadrobimy zaległości ❤

Mamy nadzieję, że rozdział się podobał ❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top