4 - Przygotowania
Po drodze do pałacu odstawiliście konia do boksu. Weszliście do sali, gdzie jedliście śniadanie. Wszyscy już na was czekali.
- Witaj córciu. Podobał ci się prezent? - zrobiłaś wielkie oczy. Naprawdę wszyscy byli w to zamieszani?
- Wiedzieliście o tym?
- Oczywiście, ale to nie koniec niespodzianek. - uśmiechnęła się do ciebie.
- To już wiem. - popatrzyłaś na księcia, a on do ciebie mrugnął. Zaśmiałaś się. Podeszłaś do swojego miejsca, a Legolas odsunął krzesło tak, abyś mogła usiąść. Sam zajął miejsce naprzeciwko ciebie i cały posiłek ci się przyglądał. Starałaś się unikać jego wzroku, bo natychmiast byś się zarumieniła. Jego oczy były tak błękitne, że zatapiałaś się w nich za każdym razem, kiedy wasze spojrzenia się spotykały.
W pewnym momencie król Elrond poprosił o uwagę, więc odłożyłaś sztućce i skierowałaś na niego swój wzrok.
- Chciałbym ogłosić, że dziś wieczorem odbędzie się bal na cześć Eleny. - powiedział z uśmiechem, a wszyscy obecni na posiłku zaczęli klaskać, patrząc to na ciebie to na króla.
Bal? Nie lubiłaś się stroić, a z balami miałaś do czynienia jako mały elf. Chyba było po tobie widać niezadowolenie, bo twoja matka popatrzyła na ciebie wzrokiem, który aż krzyczał, że nie masz wyboru. Nie chcąc się kłócić, uśmiechnęłaś się i podziękowałaś Elrondowi. Legolas odkaszlnął. Spojrzałaś na niego, a on się szeroko uśmiechnął.
- Liczę na taniec moja droga. - szepnął.
- Oczywiście Legolasie. - odpowiedziałaś i uśmiechnęłaś się. Ostatni bal na jakim byłaś to bal Arweny bardzo dawno temu. Teraz pozostaje jedno pytanie. No może nie jedno...
- W co mam się ubrać? Jak się uczesać? - zadawałaś Arwenie pytania, kiedy szłyście do twojej komnaty. Na szczęście służki w Mrocznej Puszczy spakowały ci kilka sukni.
- Spokojnie, pomogę ci. - uspokajała cię przyjaciółka.
- Arweno! Ja nie umiem tańczyć! - twoje serce zaczęło szybciej bić, a oddech przyspieszył.
Arwena się zaśmiała i złapała cię za ramiona.
- To nic trudnego, naprawdę. Pokażę ci. - weszłyście do twojej komnaty, gdzie czekała na ciebie zielarka.
- Witaj, pani. Przepraszam, że przeszkadzam, ale muszę panience zmienić opatrunek.
- Oczywiście. - odpowiedziałaś i usiadłaś na łożu. Arwena uklęknęła koło ciebie i złapała cie za dłoń. Zmiany opatrunków nie należały do twoich ulubionych czynności. Zielarka szybko uporała się z zadaniem i wyszła.
- Pokaż mi swoje suknie. - rzuciła podekscytowana Arwena, kiedy podchodziłaś do szafy. Położyłaś na fotelu trzy suknie. - Nie obraź się, ale może pożyczę ci coś swojego?
- Mam się o to obrazić? Zwariowałaś? Kocham twoje suknie!
- W takim razie zaczekaj. - zaśmiała się i wybiegła z komnaty. Powkładałaś ubrania z powrotem do szafy. Kiedy kończyłaś układać ostatnią, do środka wparowała twoja przyjaciółka z mnóstwem wspaniałych sukni na rękach. Rozłożyła je ostrożnie na łożu i stanęła przed nimi, zastanawiając się w której będziesz najlepiej wyglądać. Podeszłaś do niej i z zachwytem je podziwiałaś.
- Są przepiękne! - uśmiechnęłaś się do przyjaciółki, a ona podała ci jedną z nich.
- Proszę. Przymierz tę.
Weszłaś do łaźni, żeby się przebrać. Przed wyjściem przejrzałaś się w zwierciadle. Zatkało cię. Piękna biała suknia, ze złotymi zdobieniami przy dekolcie i w pasie, idealnie na tobie wyglądała. Długie rękawy opadały delikatnie na twoje dłonie i ciągnęły się jeszcze dalej, a prześwitujący materiał na plecach pięknie komponował się z cienkim, połyskującym sznurkiem od gorsetu. Weszłaś do komnaty. Arwena miała taka samą minę jak ty. Obydwie byliście zachwycone.
- Elena... Wyglądasz bajecznie!
- Bardzo mi się podoba! - zakręciłaś się, pokazując się w sukni Arwenie z każdej strony. - Dziękuję ci. Jesteś wspaniała. - przytuliłaś się do przyjaciółki i o mało co się nie popłakałaś ze wzruszenia. Czułaś się jak księżniczka. Piękna księżniczka.
- Wiesz, skoro tak ci się podoba... To daje ci ją. - uśmiechnęła się do ciebie.
- Na prawdę? Arweno! Dziękuję!
- W końcu masz dzisiaj urodziny, prawda? - zaśmiałyście się. - Dobra. Mamy mało czasu. Siadaj!
Wykonałaś polecenie i usiadłaś na pięknie zdobionym krześle przed toaletką. Arwena wzięła do ręki grzebień i zaczęła "bawić się" twoimi włosami. Po paru minutach, kiedy fryzura była już prawie gotowa, wczepiła ci między dwa małe warkoczyki kwiat białej róży.
- Legolas zaniemówi z wrażenia, kiedy cie zobaczy. - popatrzyła na ciebie w lustrze. Zarumieniłaś się i uśmiechnęłaś.
- Nie wiem jak mam ci się odwdzięczyć. - wstałaś i podeszłaś do przyjaciółki.
- Nic nie musisz robić, wystarczy mi, że będziesz się czuła na balu jak księżniczka. Tyli mi w zupełności wystarczy. - odwzajemniła uśmiech i wzięła z komody małą szkatułkę. Otworzyła ją, a twoim oczom ukazał się cudowny diadem z błękitnym kamieniem. Nie wiedziałaś co powiedzieć.
- A to taki drobiazg ode mnie. Mam nadzieję, że ci się podoba. - usłyszałaś dobrze znany ci głos. Popatrzyłaś w stronę drzwi. Stał w nich Elrond.
- Jest przepiękny. Bardzo dziękuję. - król podszedł do córki i wziął diadem ze szkatułki, a następnie położył go na twojej głowie.
Wymieniliście jeszcze parę zdań, po czym Elrond wyszedł. Do balu zostało jeszcze parę godzin, więc postanowiłaś się przebrać w wygodniejsze ubrania. Założyłaś, więc swój ulubiony strój do ćwiczeń i poszłaś do przyjaciółki, która czekała na ciebie w swojej komnacie.
- Gotowa? - zapytała, kiedy weszłaś do środka.
- Tak. To co? Jakie masz plany?
Arwena zaśmiała się i pociągnęła cię za sobą. Wybiegłyście z pałacu i dotarłyście do królewskich ogrodów. Usiadłyście na ławeczce przy altance.
- Opowiadaj! Wszystko, ze szczegółami! - zagadywała cię przyjaciółka.
- Co? Nie wiem o czym mówisz.
- No już nie udawaj! Wiesz, że chodzi mi o Legolasa!
Słysząc jego imię zrobiło ci się gorąco.
- A co to za rumieniec? - zaśmiała się i szturchnęła cię w ramię. - Widziałam was z okna. Dlaczego mi nie powiedziałaś, że jesteście razem?
- Bo my... nie jesteśmy... znaczy... Sama nie wiem...
- Jak to nie wiesz? Widziałam jak na ciebie patrzy. I jak ty patrzysz na niego. - spuściłaś głowę.
- Czujesz coś do niego?
Popatrzyłaś na przyjaciółkę, a twoje oczy zrobiły się szkliste. Nie było sensu tego ukrywać. Wiedziałaś co Legolas czuje do ciebie i odwzajemniałaś to.
- Tak...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top