Początek drogi bez końca - XI
2 Miesiące później
Przez ten czas sprawy z Legolasem układały się jeszcze lepiej, niż kiedykolwiek. Wspólne romantyczne wieczory, niezapomniane noce i niespodzianki i wyjazdy zbliżały Was do siebie i sprawiły, że wasza miłość była większa i silniejsza. Byliście w Rivendell na ślubie Arweny i Aragorna. Przycięcie trwało do później nocy, a wy zostaliście u przyjaciół na kilka dni. Teraz przyjechali z niezapowiedzianą wizytą do Was. Dwa dni temu zakwaterowali się w jednej z najlepszych komnat w Leśnym Królestwie. Spędzałaś z Arweną bardzo dużo czasu, tak jak wtedy, gdy nie byłaś jeszcze królową. Spacerowałyście wieczorami i wspominałyście dawne dzieje.
***
OCZAMI LEGOLASA
Siedziałem z Aragornem w sali tronowej, kiedy mój przyjaciel zaczął temat, przez który z czasem zaczynałem się lekko denerwować.
- Jak ci się układa z Eleną? - zapytał.
- Wszystko dobrze, nawet lepiej - odparłem szczęśliwy. Mój związek z Eleną toczył się po właściwych torach.
- Planujecie już dzieci? Bo chyba nie próżnujecie - zaśmiał się i poklepał mnie po ramieniu.
- Właśnie, jeśli o to chodzi, to... Chyba jeszcze nie jestem gotowy na taki krok. Nie wiem, czy dam radę stawić czoła ciężarom ojcostwa.
- O czym ty mówisz? Na prawdę? - zapytał mnie zdziwiony Aragorn.
- Nie nadaję się do tego. Lepiej będzie jak chwilę z tym poczekamy. Nie chcę się teraz tym zajmować.
- Wiesz, Legolasie, może po... - przerwał, gdyż zobaczył przechodzącą przed wejściem Arwenę. - Przepraszam cię na moment - powiedział i ruszył w jej stronę.
- W porządku. Pójdę do Eleny - rzekłem i również udałem się do swojej żony. Drzwi do komnaty były otwarte, a elfka stała przy oknie. Podszedłem do niej i położyłem dłonie na wcięciu jej talii. Dziewczyna jednak szybko odtrąciła mnie od ciebie i stanęła przodem do mnie.
- Co się stało? - zapytałem zdziwiony.
- Nic. Wszystko dobrze. Po prostu wspaniale! - powiedziała sarkastycznie.
- O czymś nie wiem? - dopytałem. Jeśli coś ją trapi, nie chcę, aby została z tym sama.
- Przecież ty wiesz wszystko kochanie. W końcu jesteś król! - podniosła głos, a we mnie zaczęło się coś gotować.
- Powiedz mi o co Ci chodzi!
- Chyba lepiej żebyś nie wiedział!
- Nie rozumiem - powiedziałem spokojniej.
- Rozumiesz w ogóle cokolwiek poza tym, że jesteśmy małżeństwem?
O co jej chodzi? Jeszcze godzinę temu wszystko było w porządku! Dlaczego znowu zaczynają się kłótnie, złość i zaraz pewnie dojdą do tego wszystkiego gorzkie łzy!
- Elena! Mów co jest grane! Nie chcę się znowu z Tobą kłócić!
- To mógłbyś czasami pomyśleć nad tym co mówisz! - krzyknęła.
- Teraz zupełnie nie wiem o co ci chodzi! Nic takiego nie powiedziałem!
- Och doprawdy?! Kocham cię, ale czasami zachowujesz się jak idiota!
- Zacznij mówić wprost, a nie o byle czym! Nie denerwuj mnie, Elena! - Nie chciałem na nią krzyczeć, ale nie dawała mi wyboru.
- I właśnie o to mi chodzi! Wszystko co się z nami wiąże jest byle czym!
Nie mogłem przyswoić tego, co właśnie od niej usłyszałem.
- Co cię opętało!? Nie poznaję Cię!
- To poczekaj jeszcze kilka miesięcy, a na pewno mnie nie poznasz!
- Ty... Jesteś...- zamarłem.
- No dalej! Dokończ! A zapomniałam, ty na razie nie chcesz o tym słyszeć!
- Słyszałaś?
- Oczywiście, że tak! Tak bardzo przerażają cię krągłości!?
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?
Nie wiedziałem jak powinienem się teraz zachować. Z jednej strony ogarniał mnie strach. Czuję, że nie jestem gotowy do wychowywania dziecka, ale z drugiej cieszyłem się jak nigdy wcześniej. To niesamowite, że Elena nosi naszego małego elfa. Nie sądziłem, że to tak wspaniałe uczucie. Muszę to teraz jej wyjaśnić, tylko boję się, żebym pod wpływem emocji, nie powiedział czegoś, czego będę potem, bardzo żałował...
- Chciałam to zrobić dzisiaj, ale usłyszałam tą rozmowę! Wiesz jak ja się poczułam? - jej oczy zrobiły się szkliste, a po chwili po jej policzkach zaczęły spływać słone łzy. Schowałem twarz w dłoniach. Chciałem do niej podejść i je wytrzeć, lecz kiedy się zbliżyłem, Elena cofnęła się.
- Ja... - zacząłem się jąkać. Przez tyle czasu było dobrze, a ja znów ją ranię.
- Nie chcesz tego dziecka, trudno. Ja nie zrezygnuje z niego. Jeśli będę musiała, wychowam je sama, bez twojej łaski - powiedziała cała w nerwach.
- Eleno, nie mów tak. Boję się, przyznaję, ale cieszę się, że jesteś w ciąży - nieśmiało złapałem ją za dłonie. Niestety stało się to czego się obawiałem. Wyrwała się.
- Nie, Legolasie. Tym razem tak łatwo ci nie pójdzie.
- Co mam zrobić, żebyś mi uwierzyła? Chcę razem z Tobą wychować nasze dziecko.
- 15 minut wcześniej mówiłeś coś innego. Skąd mogę wiedzieć, że znowu za chwilę nie zmienisz zdania?
- Daj mi szansę.
- Już kilka razy to zrobiłam. Teraz chodzi o coś naprawdę wyjątkowego i ważnego Legolasie... Muszę mieć pewność.
- Więc, co mam zrobić? - drążyłem. Musiałem ją przekonać.
- Zasłużyć. Nie mówić, tylko zrobić.
- Twoi rodzice wiedzą?- zmieniłem temat.
- Nie. Chciałam żebyś był pierwszy - rzekła, już spokojnym tonem.
- Kiedy masz zamiar im powiedzieć?
- Jutro. Chyba.
- Dlaczego "chyba"?
- Bo najpierw wolałabym wiedzieć czy mogę liczyć na ojca dziecka, czy nie - odwróciła się i ponownie podeszła do okna. Wiedziałem, że ma dosyć mnie i tej rozmowy, ale nie moge tego tak zostawić.
- Elena... Możesz na mnie liczyć, obiecuję. Nie zawieziesz się.
- To nie jest rzecz którą można zostawić gdy się znudzi. Ja muszę być pewna, że podejdziesz do tego odpowiedzialnie.
Nerwy brały nade mną kontrolę. Plątał mi się język i nie wiedziałem, czy to co robię jest słuszne.
- Od dziecka nic ci się przy mnie nie stało! Myślisz, że odstawię nasze dziecko, bo przestanie mnie obchodzić? Jeśli w ogóle jest nasze... - Co ja powiedziałem?!
- I dziwisz się, że mam wątpliwości?! Posądzasz mnie o zdradę i próbę wrobienia cię w ojcostwo! Z tego co wiem to ty całujesz się z moją siostrą w czasie kiedy ja jestem nie przytomna! Zastanów się z kim miałam cię zdradzić?! No z kim?! Z Własnym bratem? Czy może z Eomerem?! Albo od razu z kimś ze służby! Bo tak jest ci najłatwiej! Kiedy tylko coś jest nie po twojej myśli od razu robisz wszystko, żeby to na mnie spadła wina! Jeśli uważasz, że zdradzam cię na prawo i lewo, to na orków, po co się ze mną ożeniłeś?! Żebyś mógł się wyżywać na mnie?! Oskarżać? Czy żebyś miał na czym wyładować swoje podniecenie?!
- Ożeniłem się z Tobą, bo cię kocham! Nie chcę ci przypominać o sytuacji z Eomerem! Rozumiem, że gdybyś miała z kim mnie zdradzić, to byś to zrobiła!? Jaką mam mieć pewność, że nie wyszłaś za mnie tylko z powodu majątku i stanowiska, które ci z tym przypada!?
- Do cholery Legolasie! Ile razy mam ci powtarzać, że gdzieś mam twoje stanowisko bo cię kocham! Nie za bycie księciem tylko za to jaki jesteś! Jaki jesteś dla mnie.... A raczej jaki byłeś na początku... Wszystko się na nowo psuje, ale nigdy bym cię nie zdradziła. Zrozum, że dla mnie nawet nie będąc królem byłbyś tak samo ważny.
- Wyjdź, Eleno... - powiedziałem sucho. Miałem już serdecznie dosyć tej ostrej wymiany zdań.
- Dobrze. Mam nadzieję, że rozumiesz co właśnie zrobiłeś. Wiesz, że już tu nie wrócę? Pewnie tak w końcu wiesz wszystko...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top