Początek drogi bez końca - IX
Weszłaś do sali pewnym krokiem. Jednak twój wzrok wciąż padał na twe buty. Usiadłaś bez słowa na tronie obok Legolasa. Ten spojrzał na ciebie, ale nie odwróciłaś głowy w jego stronę. Stosowałaś się do rad przyjaciółki. Póki nie ochłoniesz, nie zaczniesz rozmowy na ten temat.
- Eleno, wysłuchasz mnie? - zapytał cicho.
- Myślę, że to nie... - przerwałaś, ponieważ do sali weszła Erlana. Gdy tylko cie zobaczyła, stanęła w miejscu i wbiła w ciebie swój zdezorientowany wzrok.
- Nie spodziewałam się tutaj ciebie, Eleno... - rzekła po chwili i spojrzała na Legolasa. - Możemy porozmawiać na osobności? - zapytała z niepewnością.
- Wybacz, ale jeśli ma to związek z tą sytuacją, to powiedz to mnie i Elenie - powiedział twardo. Byłaś zdziwiona jego zachowaniem, ale starałaś sie tego nie okazywać. Nigdy w wcześniej nie był tak stanowczy i władczy.
- Proszę, Legolasie - nalegała, jednak władca był nieugięty.
- Twoja siostra zasługuje na wyjasnienia! - krzyknął, a ty popatrzyłaś na niego zdziwiona. Pierwszy raz widziałaś go w takim stanie. Zaczęłaś się martwić, czy to stanowisko nie zmieni go na stałe. Nie chciałaś, aby się zmieniał. Legolas nie opuszczał wzroku z twojej siostry. Ta jednak milczała.
- Chcemy usłyszeć wyjaśnienia!
- Legolasie, spokojnie - rzekłaś cicho, tak aby tylko on zdołał to usłyszeć. Ucieszył go twój głos skierowany do niego spokojnym tonem.
- Eleno, wybacz mi, proszę. To był błąd. Nie powinnam była całować Legolasa. Naprawdę przepraszam. Wszystko co ci mówił jest prawdą. To co usłyszałaś w komnacie, to zaledwie kawałek naszej rozmowy - mówiła coraz bardziej zdenerwowana. - Legolas nic do mnie nie czuje - dodała szeptem i opuściła wzrok.
- Dziękuję. Możesz wyjść - powiedział, już spokojniej twój mąż. Elfka posłusznie wyszła z sali, a wy siedzieliście chwilę w milczeniu. Poczułaś ulgę, po usłyszeniu tego wszystkiego, ale jednocześnie miałaś do siebie żal, że nie uwierzyłaś Legolasowi.
- Ja... - zaczęłaś. Nie wiedziałaś jak kontynuować tą rozmowę.
- Naprawdę nic nie czuję do twojej siostry - rzekł twój mąż.
- Wiem, przepraszam... Nie wiem dlaczego ci nie uwierzyłam. Wybaczysz mi? - spojrzałaś na niego i czekałaś na jego odpowiedź.
- Nie - powiedział twardo. To była ostatnia rzecz, której się spodziewałaś. Oparłaś się i westchnęłaś. Widocznie musi minąć trochę czasu. - Eleno, odpowiedz mi na jedno pytanie.
Skierowałaś na niego ponownie swój wzrok. Starałaś się powstrzymać łzy.
- Tak?
- Skoro związek opiera się na zaufaniu, to dlaczego go do mnie nie masz? - zapytał po chwili.
OCZAMI LEGOLASA
Byłem całkiem rozdarty. Nie mam pojęcia dlaczego to powiedziałem, ale coś kazało mi tak postąpić. Ufam jej i zawsze ufałem, a ona kiedy tylko pojawią się problemy, odcina się od moich słów i nie zwraca uwagii na moje prośby. Nie chcę dla niej źle, w końcu jest moją żoną i kocham ją najbardziej na świecie, ale boli mnie to, że nie ma do mnie zaufania. Na tym ma się przecież opierać związek. Nie chcę przeżywać tego samego, co wtedy w obozie... Muszę to wszystko jeszcze raz przemyśleć. Ona również.
- Ja... Nie wiem co powiedzieć - powiedziała cicho Elena. Milczałem, ponieważ nie widziałem sensu odzywania się w tej sytuacji. Ciężko mi było tak reagować, ale wydawało mi się to słuszne.
- Panie - rzekł strażnik i skłonił się przed nami. - Twój ojciec chce się z Tobą niezwłocznie widzieć.
- Dziękuję - odparłem i wstałem z miejsca. Szczerze ucieszyła mnie ta wiadomość, bo cisza panująca między mną a Eleną robiła się niezręczna. Wyszedłem z sali, jeszcze raz patrząc na elfkę. Chwilę potem stałem już pod komnatą mego ojca.
- Proszę - rzekł, gdy zapukałem.
- Chciałeś się ze mną widzieć?
- Tak, usiądź - powiedział i wskazał dłonią fotel obok niego.
- Coś się stało? Wyglądasz na zmartwionego - dodałem i usiadłem na miejscu.
- W pewnym sensie. Chciałem z Tobą o kimś porozmawiać.
- Chodzi o Erlanę? - zapytałam nepewnie.
- Nie, a coś się stało?
- Nieistotne. To w takim razie, o kim?
- O Eomerze - na dźwięk jego imienia, zaczęło się we mnie gotować. - Chyba zgodzisz się ze mną, że to co zrobił należy ukarać.
Przytaknąłem i starałem się ukryć narastającą we mnie złość.
- Zajmę się tym, ojcze - zapewniłem go.
- Nie wątpię w to, ale zanim do niego pójdziesz, radzę ci ochłonąć. Nie rób nic pochopnie.
- Spokojnie. Dam mu to na co zasługuje.
Po tych słowach wstałem i wyszedłem z komnaty. Rzeczywiście musiałem się uspokoić. Zanim poszedłem do lochów, postanowiłem pójść do ogrodów i chwilę tam posiedzieć. Usiadłem na ławce obok fontanny i wysłuchałem się w śpiew ptaków i szum liści, z nadzieją, że to mi pomoże. Po kilkunastu minutach uznałem, że nie mogę dłużej z tym zwlekać. Nie minęła chwila, a już byłem przy celi Eomera. Siedział oparty o ścianę plecami i udawał, że mnie nie widzi. Usiadłem na stopniu przed kratami i czekałem, aż coś powie. Z każdą kolejną minutą ciszy, narastała we mnie coraz większą złość i chęć wymierzenia mu sprawiedliwości za wszystko co zrobił Elenie. Nie mogę na niego patrzeć.
- Dlaczego!? - krzyknąłem, a on popatrzył w moją stronę. Był rozgniewany.
- Nie powiem ci nic nowego. Znasz moje zdanie - rzekł spokojnym tonem. - Nie zasługujesz na tak wspaniałą elfkę, jaką jest Elena.
Wstałem i złapałem za kraty.
- Milcz! A kto inny na nią zasługuje!? Ty!? Nie masz prawa się do niej zbliżyć! Nie masz prawa z nią rozmawiać, ani się do niej choćby słowem odezwać! Nie masz prawa na nią patrzeć! I nie masz prawa... - nie zdążyłem dokończyć, ponieważ Eomer mi przerwał.
- I nie mam zamiaru - rzekł. Zdziwiłem się na jego słowa, ale wiedziałem, że kłamie. - Chcę, żeby była szczęśliwa. Żałuję tego co zrobiłem.
Nie wiedziałem co zrobić. Uderzył ze złości w ścianę i wróciłem do sali tronowej. Zająłem miejsce i schowałem twarz w dłoniach, nie zwracając uwagii na słowa ukochanej.
**************
Przepraszam, że tak długo zeszło pisanie nowego rozdziału, ale teraz będą o wiele częściej 😉
Zapraszamy Was na snapa ❤ Nazwa w opisie profilu 😉
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top