35 - Ból

- Dziękuje za pomoc – ponuro się uśmiechnęła.

- Nie masz za co, a teraz idź spać, bo pewnie jesteś wykończona.

- Chyba nie dam rady. Boję się, że on tu wróci.

- Nie bój się, zostanę na straży. Śpij spokojnie.

Gdy już położyła się na łóżku do namiotu weszła Arwena, uprzedzona wcześniej o tym co stało się na zwiadzie. Podbiegła do przerażona i zaczęła wypytywać ją o jej ranę.

- Wszystko w porządku? Jak się czujesz?

-Wszystko dobrze. Teraz już tak... - popatrzyła na mnie.

- Co się stało?

- Eomer... O reszcie wolę nie rozmawiać, przynajmniej na razie, przepraszam.

Arwena poparzyła na mnie, tak jakby chciała wydusić ze mnie więcej informacji. Pokazałem ręką na wyjście z namiotu i wstałem. Poszedłem za nią i zasłoniłem od zewnątrz poły. Rozejrzałem się jeszcze dookoła, by sprawdzić czy w pobliżu nie ma Eomera i zacząłem jej opowiadać o całym zajściu. Gdy skończyłem nie mogła w to uwierzyć. Zna go bardzo długo i widać, że jest to dla niej szok. Nie miała pojęcia, że potrafi być tak okrutny i nieobliczalny. Wróciliśmy do namiotu. Arwena usiadł obok Eleny i delikatnie ja przytuliła tak, żeby nie dotknąć przypadkiem jej ręki.

- Masz szczęście, że masz takiego narzeczonego.

Elena spuściła głowę i przetarła dłonią łzę. Szybko wstałem i wyszedłem ze środka. Postanowiłem, że na razie będę jej pilnować przed namiotem. Z resztą, nie chcę widzieć jak kolejny raz płacze. Po chwili Arwena wyszła i zatrzymała się przede mną.

- Ja... przepraszam, nie wiedziałam.

- Nic nie szkodzi...

Wróciłem do Eleny i usiadłem na moim miejscu. Starałem się na nią nie patrzeć. Jednak strumienie łez na jej bladych policzkach przykuły moją uwagę. Znowu... Kiedy płacze kraje mi się serce.

TWOIMI OCZAMI

Ramię bardzo cię bolało. Nie pozwalało ci spać, kilka razy budziłaś się w nocy z tego powodu. Po północy, kiedy twoje powieki nie mogły się zamknąć, usiadłaś na łóżku. Spojrzałaś na Legolasa. Spał i trząsł się z zimna. Zrzuciłaś z siebie koc i podeszłaś do niego. Otuliłaś go nim i chwilę mu się przyglądałaś. Nie mogłaś sobie darować tego co zrobiłaś poprzedniego dnia. Nie chciałaś wierzyć w to, że już nigdy nie poczujesz smaku jego ust. Nie chciałaś wierzyć w to, że straciłaś najwspanialszego elfa w Śródziemiu. Ból sprawiało ci patrzenie na niego, patrzenie w jego błękitne oczy. Usiadłaś z powrotem na łóżko i długo nie mogłaś zasnąć. Całą noc myślałaś o chwilach spędzonych razem z Legolasem. O tym jak bardzo go kochasz. Wiesz, jak okropnie go skrzywdziłaś i wiesz, że może ci tego nigdy nie wybaczyć. Po godzinie zasnęłaś. Kiedy się obudziłaś koc znów był na twoim łóżku, a Legolasa nie było. Przestraszyłaś się trochę. Wstałaś, a twoje ramię przeszył ból. Był nie do zniesienia, przez co zakręciło ci się w głowie. Zauważyłaś też, że cały opatrunek przesiąkł krwią. Dotknęłaś delikatnie rany , lecz przysporzyło ci to jeszcze więcej bólu. Ruszyłaś powoli w stronę wyjścia, ponieważ przed oczami miałaś mroczki. Nie sądziłaś, że ramie może boleć, aż tak bardzo. Miałaś już odchylać kotarę kiedy do środka wszedł Legolas z nowym opatrunkiem.

- Dzień dobry. Jak się czujesz? – popatrzył na twoje ramię.

- Czy mogę się nie wypowiadać na ten temat. Pomógłbyś mi zmienić opatrunek?

- Tak.

Wyciągnęłaś ramię w stronę księcia. Zaczął powoli zdejmować opatrunek, jednak po chwili zamarł.

- Rana zaczęła ropieć. Opatrunek się do niej przykleił. Będę musiał go zerwać.

Zacisnęłaś zęby i przytaknęłaś. Starałaś się być twarda, ale gdy Legolas zaczął odrywać materiał, syknęłaś z bólu. Trwało to kilkanaście sekund, ale dłużyło ci się to w nieskończoność. Z bólu zrobiło ci się słabo. Straciłaś równowagę i przechyliłaś się w stronę księcia. Złapał cię delikatnie i przytrzymał, żebyś nie upadła. Chwilę ci zajęło odzyskanie wcześniejszej postawy.

- Już po wszystkim. – w głowie ponowie ci zawirowało, a ból zaczął pulsować. Musiałaś przytrzymać się ramienia księcia, aby nie upaść – Wszystko dobrze Eleno?

- Kręci mi się w głowie. Muszę usiąść. – Legolas przytrzymał cię za zdrowe ramię i pomógł dojść do łóżka. Kiedy usiadłaś Legolas zaczął opatrywać ci ramię. Gdy skończył wstał.

- Dziękuję. – powiedziałaś, gdy już wychodził. Odwrócił się i uśmiechnął.

- Nie ma za co.

Po raz pierwszy od dłuższego czasu Legolas nie powiedzie dział do ciebie „kochanie". Nie sądziłaś, że tak łatwo można się przyzwyczaić do jednego słowa. Ciekawe czy on też czuje pustkę w sercu, tak jak ty. Zapewne nie, w końcu to on doszedł do wniosku, że lepiej będzie wam osobno. Tylko, że nie jest, przynajmniej z twojej strony. Po nim najwidoczniej to obojętnie spłynęło. Głupi pierścionek, nie potrzebnie go oddałaś trzeba było o niego walczyć. Teraz już nie da się nic zrobić. Gdyby tylko...

- Eleno, Thranduil cię woła. Mówi, że to ważne. - powiedziała Arwena, wyrywając cię z myśli.

- Dobrze już do niego idę.

W drodze zastanawiałaś się czy król wie o wczorajszym zdarzeniu. Będąc już niedaleko jego namiotu usłyszałaś dobiegający ze środka głos Legolasa. Po chwili usłyszałaś też inny. Kiedy weszłaś do środka omal nie zemdlałaś. Tamten głos należał do Eomera. Miał podbite oko i chyba złamany nos. Serce waliło ci jak oszalałe. Od razu przed oczami zobaczyłaś to co stało się wczoraj. A raczej to co mogło się stać gdyby nie Legolas.

- Eomerze wyjdź skończymy naszą rozmowę później. – po jego wyjściu król spojrzał na ciebie –Wiem co się wczoraj stało. I mówię tutaj o obu sytuacjach. Dlatego postanowiłem, że ty, Arwena, i Legolas wrócicie dzisiaj wieczorem do domu.

- Panie sądzę, że Legolas jest bardziej potrzebny tutaj. Damy sobie jakoś radę z Arweną.

- Nie wątpię w to Eleno. Tylko, że to jest jeszcze kilka powodów. Po pierwsze weźmiecie Eomera jako więźnia. Do mojego powrotu nikt oprócz was, Galadrieli i Celeborna nie może widzieć, że on jest w lochach. Następna sprawa to fakt, iż jesteś ranna i z tego co wiem rana ropieje. Po trzecie twoi rodzice i wszyscy goście nie wiedzą, że ty i Legolas nie jesteście już razem, nad czym osobiście ubolewam... Wracając. Prosiłbym was, abyście po powrocie udawali, że między wami nic się nie zmieniło...



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top