22 - Niespodzianek ciąg dalszy
Arwenie zaczęły zbierać się łzy w oczach. Wiedziałaś, że to dla niej bardzo trudne i doceniałaś to, że chce Ci o tym powiedzieć. Cieszyło cię to, że masz przy sobie kogoś takiego jak ona. Kogoś kto zawsze ci zaufa i zwierzy się z nawet najtrudniejszej do rozwiązania sprawy.
- Chodzi o to, że... zakochałam się w człowieku i nie wiem jak mam o tym powiedzieć ojcu.
- Arweno! To cudownie! Niczym się nie martw. Twój ojciec na pewno to zrozumie. Zaufaj mi. Wszystko będzie dobrze.
- Sama nie wiem. Dobrze go znam i nie jestem przekonana, że to zaakceptuje.
- Spokojnie. Jak chcesz mogę iść z Tobą mu o tym powiedzieć. - uśmiechnęłaś się, chcąc pocieszyć Arwenę.
- Dziękuję, ale przełóżmy to na jutro.
- Dobrze. Skoro tak chcesz.
Na twarzy Arweny pojawił się uśmiech. Zaczęłaś ją wypytywać o jej wybranka. Okazał się nim Aragorn. Poznałaś go kilka lat temu, gdy byłaś na wyprawie z Legolasem i Thranduilem.
- Wiesz, że Legolas dobrze zna Aragorna i na pewno zaprosi go na nasz ślub.
- Masz rację! Kompletnie o tym zapomniałam!
Obie zaczęłyście się śmiać. Po chwili usłyszałyście ciche pukanie do drzwi, a do środka wszedł książę.
- Za chwilę będzie obiad. Król Thranduil oczekuje waszej obecności.
- Już idziemy - powiedziałaś ciągle się śmiejąc.
- Widzę, że dobrze się bawicie. - uśmiechnął się i otworzył drzwi, abyście mogły wyjść. Weszliście razem do sali i usiedliście obok siebie.
- Chciałbym uroczyście przywitać naszych gości z Rivendell, a w szczególności szanownego króla Elronda i jego córkę Arwenę. Witam was serdecznie w Leśnym Królestwie.
Po skończonym posiłku zaproponowałaś Arwenie spacer, jednakprzyjaciółka miała ochotę na trening. Wcale cie to nie zdziwiło. Arwena była perfekcjonistką i lubiła się nad tobą znęcać, znaczy trenować. Nie sprzeciwiałaś się jej i udałaś się doswojej komnaty, aby ubrać strój do ćwiczeń. Założyłaś zielone spodnie, brązowe buty i ulubioną bluzę z peleryną. Już przebrana zeszłaś do zbrojownii zabrałaś kołczan, łuk, strzały i sztylety. Gotowa do treningu wyszłaś nadziedziniec i postanowiłaś tam poczekać na Arwene. Przyszła po kilku minutach. Razem poszłyście dostajni po swoje konie i ruszyłyście galopem przez Mroczną Puszczę. Na początkutreningu strzelałaś z łuku i bardzo często trafiałaś do celu. Byłaś w tym naprawdę dobra. W końcu trenował cię najlepszy łucznik w Śródziemiu. Nie obeszło sięoczywiście bez wygłupów. Arwena odeszła na bok i ćwiczyła walkę ze sztyletami.Trenowałyście do późnego wieczora. Wróciłyście do królestwa spacerem prowadząckonie na wodzy. Po drodze przyjaciółka wypytywała cię o Legolasa.
Nie zjadłyście kolacji i od razu poszłyście do komnaty Arweny. Długo nie spałyście. Musiałyście powiedzieć sobie wszystko co działo się w Rivendell i Mrocznej Puszczy. Zasnęłyście nad ranem. Obudził was Legolas.
- Jeszcze śpicie? Już pora obiadu.
Książę podszedł do okna i odsunął zasłony wpuszczając do środka światło. W komnacie zrobiło się tak jasno, że razem z Arweną przykryłyście głowy poduszkami. Legolas zaczął się śmiać, a wy w kółko powtarzałyście dwa zdania
- Nie! Błagam! Litości! Jeszcze 5 minut!
Książę podszedł do waszego łoża i zaczął cię łaskotać. Głośno się śmiałaś i wierciłaś. Arwena nie mogła już znieść twojego śmiechu i uderzyła Legolasa poduszką w twarz. Twój ukochany przestał cię łaskotać, a ty wstałaś z łoża.
- Nie mogłyśmy zasnąć wcześniej. Co cię sprowadza?
- Chciałem wam przekazać, że dziś przybędą goście z Rohanu i Gondoru, a jutro z Lorien.
- Dziękujemy za informację.
Arwena posmutniała.
- Coś się stało? - zapytał książę.
- Nie nic... Chciałabym pobyć sama.
- Dobrze. Jakbyś mnie szukała to będę u siebie. - powiedziałaś do przyjaciółki i zrobiłaś krok w stronę księcia.
- Albo w altance. - uśmiechnął się do ciebie. Wyszłaś z komnaty, a książę złapał cię za rękę. - Czy moja narzeczona miałaby ochotę na popołudnie spędzone ze swoim ukochanym?
- Miałabym, a widziałeś go może?
Legolas zrobił wielkie oczy. Zaczęłaś się śmiać.
- Chyba widziałem go na dziedzińcu. Ja chcesz to możemy tam iść.
Kiedy skończyłaś się śmiać ujęłaś jego twarz w swoje ręce i delikatnie pocałowałaś. Po zerowej reakcji księcia odsunęłaś się od niego. Bałaś się, że może to było nietaktowne. Wtedy Legolas objął cię w talii i namiętnie pocałował. Poczułaś jak przechodzi cię dreszcz.
- Ehm...
Gwałtownie się od siebie odsunęliście. Ciekawe ile jeszcze razy król was nakryje.
- Mam nadzieję, że przekazałeś Elenie i Arwenie wiadomość o gościach na wasze wesele?
- Tak ojcze.
- Chciałbym porozmawiać z Arweną. Jest u siebie? - zapytał po chwili.
- Tak, ale chciała teraz pobyć sama. - wytłumaczyłaś.
- Rozumiem. Wybieracie się gdzieś?
- Do altanki, a coś się stało? - odpowiedział książę.
- Nie, po prostu chcę, abyście byli obecni na dziedzińcu, kiedy przybędą goście z Gondoru i Rohanu. Dlatego chciałem to omówić a Arweną.
Król poszedł do sali tronowej, a wy udaliście się w zamierzone miejsce. Altanka tego dnia wyglądała jeszcze pięknie niż zwykle, a przynajmniej tak ci się zdawało. Może dlatego, że ostanie dni były dla ciebie bardzo radosne i wszystko wokół wydawało bardziej kolorowe i wyjątkowe. Usiedliście na ławce pod żywopłotem, na którym gdzieniegdzie rosły czerwone róże. Wokół latały ptaki, które wesoło ćwierkając dodawały uroku tej chwili. Książę cały czas trzymał cię za rękę i patrzył na ciebie maślanym wzrokiem. Siedzieliście chwilę w ciszy zwróceni do siebie. Legolas dotknął twojego policzka, a kąciki ust natychmiast się podniosły. Przysunął się do ciebie i nachylił do twojego ucha.
- Cieszysz się, że nasz ślub już za 4 dni?
- Oczywiście, że się cieszę. Nie mogę się doczekać. - odparłaś szczęśliwa. Uśmiech w dalszym ciągu nie schodził ci z twarzy.
- Ja również kochanie.
Nie chciałaś przerywać tej chwili, ale musiałaś zadać Legolasowi to pytanie przed przybyciem gości.
- Legolasie, musisz mi coś powiedzieć...
- Tak? Coś się stało?
- Chodzi mi o Elronda. Czy ma coś przeciwko ludziom? Żyje z nimi w zgodzie?
- Raczej między królem a ludźmi nie ma napiętych relacji. Jest przeciwieństwem mojego ojca, jeżeli można to tak nazwać. Dlaczego o to pytasz?
- Nie mogę ci powiedzieć. Przynajmniej nie teraz. - spóściłaś wzrok. Źle się czułaś z tym, że ukrywasz coś przed swoim narzeczonym.
- Myślałem, że nie mamy przed sobą tajemnic...
- Legolasie... Powiem ci. Obiecuję, ale jeszcze nie teraz... Tutaj nie chodzi o mnie, ani o ciebie...
- Nie ufasz mi!? - podniósł głos, przez co lekko się zlękłaś.
- Nawet jeśli ja ci nie ufam to ty mi też!
- O co ci chodzi?- zapytał zaskoczony.
- O Tauriel!!! - w twoich oczach zaczęły zbierać się łzy, więc uciekłaś, aby nie widział twojego żalu.
- Elena! Skarbie! - krzyczał za tobą, jednak nie był zły. Po tonie jego głosu stwierdziłaś, że zrobiło mu się przykro. Z twojej winy. Nie potrafiłaś w tym momencie się odwrócić i spojrzeć mu w oczy.
Przez kilka godzin płakałaś w swojej komnacie. Usłyszałaś pukanie do drzwi i do środka wszedł twój ojciec. Przetarłaś szybko łzy.
- Przyjechali już pierwsi goście. Zejdź na dziedziniec skarbie.
- Już idę. - przytaknęłaś i udałaś się za ojcem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top