12 - Wyczekiwani goście
Nazajutrz obudziła cię twoja siostra mówiąc, że goście już przybyli. Zerwałaś się z łóżka i pobiegłaś za parawan, aby się przebrać.
-Dlaczego nie obudziłaś mnie wcześniej?! - krzyknęłaś przebierając się w pośpiechu.
-Bo sama zaspałam! - wybuchnęłyście śmiechem. Ułożyłaś na szybko włosy i zbiegłyście na dziedziniec. Byłaś w świetnym nastroju. Jednak polepszył się kiedy zobaczyłaś dwie osoby stojące przed królem Thranduilem.
-Arwena! Aragorn! - pobiegłaś do nich i uściskałaś. - Tak się cieszę, że was widzę!
- My też! Wiesz jak bardzo chciałam cię już zobaczyć? - powiedziała twoja przyjaciółka z entuzjazmem. - Masz nam wszystko opowiedzieć! Jak ci się układa z Legolasem? - zapytała kiedy już wchodziliście do pałacu.
- Legolas! Na śmierć zapomniałam! - ruszyłaś w stronę jego komnaty, ciągnąc za sobą Arwenę.
- Dokąd biegniesz? - śmiała się.
Weszłaś do komnaty księcia. Popatrzył na ciebie i nagle posmutniał.
- Co się stało? - zapytałaś zdezorientowana.
- Miałaś przyjść rano. Obiecałaś mi... - zrobił smutną minę i usiadł na łożu, opierając się o zagłówek.
- Przepraszam, zaspałam. Elrana mnie obudziła. - podeszłaś do niego.
-Domagam się rekompensaty. - uśmiechnął się i wskazał palcem twój policzek. Przewróciłaś oczami i odwzajemniłaś uśmiech.
Jak dziecko...
Zbliżyłaś się do niego, aby złożyć pocałunek na wskazanym miejscu, ale Legolas w ostatnim momencie odwrócił głowę i wtopił się w twoje usta. Nie przerwałaś pocałunku. Zaskoczył cię, ale to było bardzo miłe zaskoczenie. Książę ujął twą twarz w dłonie. Czułaś motylki w brzuchu.
- Ekhem... - odkaszlnęła Arwena, a wy się od siebie odsunęliście. Widziałaś, że czuje się trochę niezręcznie.
- Witaj Arweno. - rzekł do swej dawnej przyjaciółki.
- Witaj Legolasie. - podeszła do niego i przytuliła. - Co się stało?
Opowiedziałaś jej całą historię. Chwilę się zastanawiała.
- Coś nie w porządku? - zapytał książę.
- Wiesz... Kilka dni temu z lochów w Rivendell uciekł elf. Nie daliśmy rady go złapać, a kiedy uciekał krzyczał, że musi kogoś odnaleźć w Leśnym królestwie. Możliwe, że to ten sam elf. Gdzie teraz jest?
- W lochach. Musisz o tym powiedzieć o tym Thranduilowi. - spytałaś.
Arwena wybiegła z komnaty i popędziła do sali tronowej. Byłaś przerażona.
A jeśli znów skrzywdzi Legolasa? Jeśli ma w głowie jeszcze gorsze plany? Co wtedy?
Kiedy wyszła usiadłaś na skraju łoża i ukryłaś twarz w dłoniach. Legolas objął cie jedną ręką, a drugą się podpierał. Czując jego dotyk wyrwałaś się z myśli.
- Co się dzieje, kochanie? - zapytał i spojrzał na ciebie z troską.
- Nic takiego... Po prostu się zamyśliłam.
- Widzę, że coś cię martwisz. Zbyt dobrze cie znam.
- Nie ważne...
Jego twarz posmutniała. Pomyślał, że nie masz do niego zaufania. Opuścił wzrok, ale nie wypuszczał cie z jego objęć.
-Połóż się i odpoczywaj. Do wieczora musisz być w pełni zdrowy. Twoja rana może się rozejść.
- Dla ciebie mogę tak cierpieć. - uśmiechnął się, a ty poczułaś ciepło w sercu. Odwzajemniłaś uśmiech. Przyciągnął cię do siebie i pocałował w policzek. Zarzuciłaś mu ręce na szyje, a książę się położył i objął cię w talii. Podniósł delikatnie twoją brodę i zaczął cie namiętnie całować. Nigdzie nie czułaś się tak dobrze i bezpiecznie jak w jego mocnych ramionach.
Nagle przerwało wam pukanie do drzwi. Do środka wszedł Thranduil, a za nim Elrond i Arwena.
- To dlatego chciałaś, żebym poszła? - zaśmiała się, a ty i książę razem z nią. Twoje policzki zrobiły się czerwone.
Wstaliście i podeszliście do nich.
- Są jakieś wieści o tym elfie? - zapytałaś przejęta.
Co jeśli to jest ktoś wyjątkowo niebezpieczny? Nie wiem co dalej będzie, ale boję się o przyszłość, jeżeli elf będzie przebywał w Mrocznej Puszczy.
Władcy popatrzyli na siebie porozumiewawczo, lecz nic nie powiedzieli. Stali w milczeniu przez chwilę, tak jakby kłócili się wzrokiem, kto ma wyznać wam prawdę. Jednak się jej nie doczekaliście.
- Nie... Nic nie wiemy. Przykro mi moja droga. - rzucił szybko i wyszedł z komnaty. Elrond jeszcze przez chwilę z wami rozmawiał, a później dołączył do króla.
- Powiedz mi o co chodzi. - zwróciłaś się do Arweny z nadzieją w głosie. Przyjaciółka nigdy cie nie okłamała. Byłyście se sobą szczere do bólu.
- Sama nie wiem. Kiedy im o wszystkim powiedziałam kazali mi wyjść za drzwi. Usłyszałam tylko jak kończyli rozmowę i podeszli do wyjścia, że nie możesz się o tym teraz dowiedzieć i to może być dla ciebie duży szok.
Zamurowało cię.
- Czyli jednak coś wiedzą! I zdaje się, że dużo!
Nie rozumiałaś dlaczego to musi być taka wielka tajemnica.
- Zrozum mojego ojca. Nie chce, żebyś cierpiała przez jakiegoś elfa. Traktuje cię jak własną córkę. - uspokajał cię Legolas. Objął cię w talii i pocałował w policzek.
- Właśnie. Na pewno wszystko się wyjaśni. Nie martw się na zapas.
Zmusiłaś się do uśmiechu. Jednak w środku byłaś zrozpaczona. Nie mogłaś znieść myśli, że ktoś skrzywdził osobę, na której tak bardzo ci zależało.
- Widzimy się później, Eleno?
- Tak, przyjdę do ciebie.
Arwena wyszła z komnaty i zostaliście sami z Legolasem. Książę obrócił cię przodem do niego i spojrzał ci w oczy.
- Teraz mi powiesz co się stało? - zapytał spokojnym tonem. Spoczął na łożu, a ty usiadłaś mu na kolanach obejmując rękami jego szyję.
- Ja... Boję się. Najzwyczajniej w świecie się boje... Jesteś ranny. Nie wiem co zrobię kiedy coś ci się stanie. Moje życie bez ciebie nie miałoby sensu... - po twoich policzkach zaczęły leniwie leciały łzy. Legolas wytarł je delikatnie kciukiem i mocno cię przytulił.
- Ciii... Spokojnie. Jestem przy tobie. Nie masz się czego bać. - gładził twoje miękkie włosy. - Kocham cię.
Po tych słowach spojrzałaś w jego błękitne oczy i złożyłaś na ustach, słony od łez, pocałunek.
- Ja ciebie też, skarbie. - książę położył się na plecach i pociągnął cię za sobą. Objęłaś jedną ręką jego tors i położyłaś głowę na ramieniu. Legolas cały czas cię przytulał. Leżeliście tak przez dobre dwie godziny i szczerze ze sobą rozmawialiście.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top